O optymalną strukturę Polski

O optymalną strukturę Polski

W sprawie powrotu do 49 województw

prof. Adam Gierek
Poseł do Parlamentu Europejskiego

Struktura organizacyjna w postaci ustroju administracyjnego naszego kraju powinna być możliwie elastyczna, tj. taka, która ułatwia i przyspiesza przepływ informacji pomiędzy poszczególnymi szczeblami zarządzania, przyspiesza podejmowanie decyzji oraz ułatwia koordynację poziomą pomiędzy równorzędnymi podmiotami lokalnymi.
Taką wizję naszego kraju mieli na uwadze autorzy reformy administracyjnej z 1975 r. Chodziło wtedy o wizję kraju dobrze zarządzanego, rozwijającego się równomiernie w sposób zrównoważony, bez podziału na Polskę A, B czy C. Struktura kraju według tej reformy administracyjnej, uaktywniającej gospodarczo ogniwa najniższego szczebla, z powodzeniem przetrwała 23 lata, tj. do czasu przywrócenia przez rząd Buzka w 1999 r. poprzedniej. Była to jedna z czterech nieudanych i – moim zdaniem – kosztownych reform wprowadzonych przez ten rząd, obok reformy zdrowia, szkolnictwa i emerytur, przy czym z punktu widzenia naukowej organizacji struktur zarządzania – najgłupsza. Zwłaszcza że już wtedy możliwości ówczesnej cyfryzacji zapewniały szybki przepływ informacji i sprawne zarządzanie, tj. uzgadnianie i podejmowanie decyzji.

Tysiące nowych etatów

Co zatem kierowało tamtym rządem, że tak szybko, bez większej dyskusji społecznej podjął decyzję powrotu do administracyjnej struktury de facto zbliżonej do tej stalinowskiej? A może chodziło nie o sprawne i dobrze zarządzane państwo, lecz o kilkadziesiąt tysięcy (na początek) nowych etatów administracyjnych?
Mimo oporów wielu środowisk, bez stosownej analizy wpływu i bez konsultacji społecznych, dwustopniowy podział administracyjny (gminy, województwa) zastąpiono trójstopniowym, wprowadzając trzeci szczebel, tj. powiaty. Argumentowano w sposób nieprzekonujący, iż chodzi o wzmocnienie samorządów. Czyli należy to rozumieć, że większa samorządność nastąpi poprzez centralizację? Sądzę wszakże, iż brano raczej pod uwagę wielkość województw, kierowano się bardziej wzorem niemieckim (landy), a nie francuskim (departamenty, które odpowiadają wielkością byłym województwom). Nie brano także pod uwagę faktu, że czekał nas wtedy jeszcze (przewidywany) ostatni etap reformy z 1975 r., tj. tworzenie systemu makroregionów.
Zostawmy jednak spory o ocenę polityczną ewidentnego przecież błędu ówczesnych AWS-owskich rządów. Pragnę bowiem wskazać, że gra idzie tu o coś znacznie ważniejszego. Idzie o przyszłościową wizję naszego kraju, o to, czy chcemy Polski metropolitalnej, z dużymi, szybko rozrastającymi się aglomeracjami miejskimi – z ich wszystkimi kłopotami, np. komunikacyjnymi i wieloma innymi – otoczonymi przez senne tereny prowincjonalne, z których ludzie przenoszą się do tych metropolii, zwiększając presję na dynamizację ich dalszego, często niepohamowanego rozwoju.

W wielu krajach

Procesy takie możemy aktualnie zaobserwować w wielu krajach (USA, Chiny, Brazylia itp.), ale i u nas (Warszawa, Kraków, Wrocław i niektóre inne, np. Trójmiasto czy Górny Śląsk). Czy my też chcemy iść w tym kierunku, czy może chcemy Polski unitarnej o homogenicznej strukturze? Jestem oczywiście za tym drugim rozwiązaniem: za Polską rozwijającą się równomiernie. Za Polską lepiej i uczciwiej wykorzystującą swój wielki potencjał gospodarczy z korzyścią dla obywateli.
Czeka nas reindustrializacja, jeśli nie chcemy dalej być swoistym kondominium gospodarczym zarządzanym przez kapitał zachodni, przez wielkie ponadnarodowe korporacje. To one bowiem, w efekcie „reformy” balcerowiczowskiej, dokonały wrogiego przejęcia za bezcen naszej gospodarki i doprowadziły do zniszczenia przemysłu narodowego. Ostatnią szansą na reindustrializację naszego kraju będzie stosowne wykorzystanie środków unijnych przyznanych nam na lata 2014-2020.
Jak to zrobić? Czy ponadnarodowe korporacje, wielki kapitał zachodni sterujący z tylnego siedzenia światem zachodnim, w tym Unią, dopuści do tego? Czy małe i średnie firmy wytwarzające dobra materialne na bazie lokalnych surowców, lokalnych tradycji przemysłowych i nawet lokalnego popytu mają szansę na powstanie i rozwój bez pomocy państwa? Trudno jeszcze obecnie na to pytanie odpowiedzieć, gdyż zarówno w Unii, jak i w samej Polsce brak jakiejkolwiek polityki przemysłowej.

Reindustrializacja

Jedno jest jednak pewne i świadczy o tym 23-letnie doświadczenie tzw. gierkowskiej reformy administracyjnej z 1975 r.: rozwój może być bardziej równomierny i per saldo, w skali całego kraju – optymalny. Jak wiemy z historii, wokół władzy administracyjnej na ogół zawsze rozwijają się ośrodki kulturalno-oświatowe, powstają podmioty gospodarcze, tj. zakłady produkcyjne i usługowe, a także szereg innych instytucji publicznych i społecznych. Przyznane nam środki unijne mogą być zatem lepiej rozmieszczane według demokratycznych kryteriów, aniżeli ma to miejsce obecnie. Również wspomniana wyżej reindustrializacja w pobliżu centrów regionalnych, oparta na małych i średnich przedsiębiorstwach, może zapewnić obywatelom naszego kraju wiele stanowisk pracy na miejscu, bez potrzeby zmiany miejsca zamieszkania. Bez bolesnej niekiedy konieczności emigracji do innych krajów. Innymi słowy – praca, a także nauka łatwiej przyjdzie do obywatela.

Projekt SLD

Na koniec wzywam na łamach „Przeglądu” nasze społeczeństwo, by zabrało głos w tej jakże ważnej dyskusji nad projektem SLD (przedstawionym przez przewodniczącego Leszka Millera podczas konwencji w Sosnowcu) powrotu do 49 województw, by tę dyskusję skupić na wynikającym z nowych wyzwań problemie innej wizji strukturalnej Polski, lepszej od tej, która – niestety – już się kształtuje, i nie koncentrować się na drugorzędnych kwestiach historycznych czy na zagadnieniach nazewnictwa.
Sądzę, że doświadczenie 23-letniego funkcjonowania Polski z liczbą 49 województw, bez powiatów, umożliwi łagodny powrót do tego, co już było, przy znacznie niższych kosztach, niż gdyby taką reformę zaczynać od nowa. Zyski natomiast, zyski przyszłościowe – są niewymierne.

Wydanie: 07/2014, 2014

Kategorie: Opinie
Tagi: Adam Gierek

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy