Czy w sytuacji kryzysu państwo powinno szukać oszczędności w armii?

Czy w sytuacji kryzysu państwo powinno szukać oszczędności w armii?

Krystyna Skowrońska, wiceprzewodnicząca sejmowej Komisji Finansów, PO
Szukanie oszczędności w budżecie odbywało się w sposób rozsądny i przemyślany. Nie było to działanie ostatnich trzech dni, ale sytuacja zapowiadana przez rząd jeszcze na styczniowym posiedzeniu Sejmu. Rząd poinformował o tym także Komisję Finansów i Komisję Obrony Narodowej. Dzisiaj posłowie mają syntetyczne informacje o tym, który resort i jakie oszczędności ma zrobić. Wiemy, że nie może się to dokonywać kosztem zadań inwestycyjnych, także gwarantowane przez skarb państwa są wypłaty wszelkich świadczeń emerytalnych. Ale największe oszczędności dotkną armię. Wiemy, że w tym roku nie będzie wydatków na niektóre kontyngenty wojskowe. To wydaje się rozsądnym rozwiązaniem zwłaszcza w sytuacji kryzysowej. Jednak aby skomentować takie działania, potrzebne by były informacje bardziej szczegółowe, które zapowiedziane są na najbliższym posiedzeniu Sejmu.

Prof. Mirosław Gronicki, b. minister finansów
Kiedy nie ma wojny, to pomysł nasuwa się sam. Można więc oszczędzanie zacząć od programu modernizacji armii. Jednak trzeba to robić w sposób wyważony, aby nie zawalić całego programu na wiele lat, nie zlikwidować fabryk, linii produkcyjnych itd., bo później, gdy już znajdą się pieniądze, powrót będzie o wiele bardziej kosztowny. Program zaciskania pasa jest więc zadaniem dosyć skomplikowanym i rząd powinien robić to nieco inaczej, zwłaszcza gdy chodzi o sposób finansowania wydatków. Min. Rostowski mówił, że nie można zwiększać deficytu budżetowego, bo rosną nasze potrzeby pożyczkowe. A czy nie możemy zrezygnować z tych pożyczek i zamiast tego coś sprzedać, co jest możliwe, np. ziemię, budynki, akcje? Trzeba przede wszystkim inaczej spojrzeć na sposób finansowania, myśleć trochę innymi kategoriami. Bo niezależnie od oszczędności coś trzeba zrobić, gdy dochody spadają, a my wciąż mamy 40-42 mld długu.

Prof. Andrzej Wernik, Akademia Finansów
Oszczędności trzeba przede wszystkim szukać w imporcie i w wydatkach zagranicznych. Nie wszystko oczywiście można obciąć, bo są umowy i różne obwarowania. Coś można oszczędzić na kosztach utrzymania placówek zagranicznych i misji wojskowych, ale są też sztywne pozycje długu zagranicznego, z którymi nic się nie da zrobić. Trzeba tak oszczędzać, aby nie spadły zamówienia dla przedsiębiorstw krajowych, bo wtedy to jest miecz obosieczny. W sumie oszczędza się na różnych drobiazgach, tutaj nie ma wielkich pozycji. Zwiększanie deficytu jest niekorzystne, ale również zaciskanie pasa obniżające popyt jest niekorzystne. Jedno złe i drugie niedobre.

Prof. Wiesława Ziółkowska, b. członek Rady Polityki Pieniężnej
Łatwo się recenzuje poczynania oszczędnościowe, gdy się nie ma dostępu do szczegółowych danych. Jednak przesunięcie o dwa lata zakupów za granicą nowych rodzajów uzbrojenia wydaje się rozsądne, bo to nie wpłynie na zmniejszenie popytu krajowego. Także inne cięcia wydatków, które nie przełożą się na konsumpcję, trzeba uznać za uzasadnione. Gdybym była w parlamencie, to głosowałabym np. za zaprzestaniem utrzymywania partii politycznych. Niby środki stanowią stosunkowo niewielką część budżetu, ale w porównaniu np. z niedoborami w ochronie zdrowia, z brakiem pieniędzy w NFZ np. na transplantacje, taka oszczędność jest bardzo potrzebna. Można też w sytuacji kryzysowej oddalić w czasie wprowadzenie obowiązku szkolnego dla wszystkich sześciolatków, bo to kosztowna operacja. Nie należy też nadmiernie śpieszyć się z przejściem na walutę euro.

Prof. Józef Szabłowski, rektor Wyższej Szkoły Przedsiębiorczości i Nauk Społecznych w Otwocku, przewodniczący Konferencji Rektorów Uczelni Niepaństwowych
Nie oszczędzałbym na armii. Nie wiadomo, co los przyniesie, więc armia powinna być dobrze wyposażona i nowoczesna, gotowa do obrony kraju. Takie oszczędności mogą się źle skończyć w przyszłości. Przypomina mi się stary dowcip żydowski, kiedy ojciec mówi do syna: ty nie patrz, jak oszczędzić, ty patrz, jak zarobić. Przecież redukcja inwestycji skutkuje tym, że ludzie mają mniejsze dochody, rośnie bezrobocie itd. Kryzys się jeszcze wzmaga. W takich sytuacjach należy inwestować w infrastrukturę i robić wszystko, by pobudzić popyt. Oszczędność – tak, jako redukcja niepotrzebnych wydatków. Jest taka masa różnych przepisów i w związku z tym tyle dodatkowych obowiązków, drobiazgowych regulacji. Uczelnie muszą więc zatrudniać nowych urzędników, którzy wykonują zupełnie bezużyteczną pracę.

Stanisław Stec, b. wiceminister finansów, poseł SLD
Jestem za tym, by szukać oszczędności w ograniczaniu zagranicznych misji wojskowych. Nas na to nie stać. Należy skupić się na obronności kraju i bezpieczeństwie obywateli. Bogatsze kraje mogą się tym zajmować, my nie. Zastanawiam się też, czy były potrzebne zakupy samolotów wojskowych, czy stać nas na utrzymanie tak dużej floty powietrznej, wyposażonej zresztą w sprzęt, który za granicą już nie jest używany, a my mamy kłopoty z remontami tego sprzętu, które w całości pokrywa się z budżetu MON.

Wydanie: 06/2009, 2009

Kategorie: Pytanie Tygodnia

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy