Dzień śledzia i jajeczka

Święta w naszym kraju rozpoczynają się 1 listopada Dniem Zmarłych. To jedyne niekontrowersyjne święto wszystkich obywateli RP. Każdy ma jakiś znajomy grób, każdy też w niedalekiej przyszłości nieboszczykiem będzie.
Zaraz po święcie rozświetlonych lampkami, a nawet lampionami grobów zaczyna się obchód święta Bożego Narodzenia. Już na początku grudnia, najpierw przed supermarketami, pojawiają się choinki i osoby mikołajopodobne. Dla jednych są świętym Mikołajem, dla innych mcMikołajem, dla niektórych Dziadkiem Mrozem z czasów młodości durnej i chmurnej. Wszyscy mają jeden cel – zwalczyć recesję poprzez zintensyfikowanie transakcji kupno-sprzedaż.
Zaraz po mikołajopodobnych pojawiają się śledziki. Zwiastują one Boże Narodzenie. Śledziki organizują wszystkie poważne lub poważnie brzmiące instytucje państwowo-prywatno-społeczno-kościelne. Ponieważ każda rybka, nawet śledź, lubi pływać, śledziki łączą się ze wzmożoną konsumpcją produktów banderolowanych.
Uczta wigilijna jest już tylko zwieńczeniem, postnym zresztą, tradycyjnych śledzików. Potem dwa dni domowo-rodzinnego obżarstwa, przerwa na wypróżnienie, no i sylwester. Już bez śledzika, ale z produktami banderolowanymi jak najbardziej.
W chwilę po sylwestrze zaczyna się prawosławny Nowy Rok. Każdy nieksenofob ma swojego prawosławnego i już od drugiego tygodnia stycznia spożywa produkty banderolowane plus potrawy cholesterolowane. W zależności od kontaktów trwa to do ostatniego tygodnia stycznia. Potem przerwa na wypróżnienie. Szybkie czasem, bo już zaczynamy dalekowschodni Nowy Rok. Teraz zacznie się rok nieszczególny, jakiejś owcy albo innej małpy. Ale to naprawdę nie przeszkadza się napić.
Ponieważ naród chiński jest wielki, a wietnamski w Polsce niezwykle popularny, obchody tamtejszego Nowego Roku trwają gdzieś do początku lutego. W międzyczasie w kalendarzu mamy Dzień Dialogu Chrześcijańsko-Żydowskiego, Dzień Judaizmu, kiedy można napić się koszernej, wcześniej Dzień Solidarności z Chorymi na Astmę wymagający odczulenia, no i Międzynarodowy Dzień Walki z Trądem wymagający znieczulenia, przynajmniej miejscowego. Dochodzi do tego Dzień Sekretarki i Asystentki, tu nie wolno przefolgować, aby cały czas móc. No i Dzień Dialogu z Islamem. Bez produktów banderolowanych, na pełnym kacu.
W lutym zaczynamy Dniem Chorych, potem Dniem bez Samochodu, wtedy już znowu można, aż po walentynki. W marcu obchodzimy nie tylko Dzień Puszystych, lecz też Dzień Ziemi oraz Wagarowicza. W marcu zaczynają się tradycyjne jajeczka, czyli to samo, co podczas śledzików, tyle że zagryzka ciut inna. Międzynarodowy Dzień Trzeźwości przesypiamy na kacu.
W kwietniu ciągniemy dalej jajeczka, czcimy ptaki, walkę z żółtaczką, policjantów, metalowców, no i wolną prasę. W maju mamy tygodniówkę robotniczo-państwową. A także Dzień Prasy, Światowy Dzień Rozwoju Kultury. W czerwcu czcimy Dzień Wolności Prasy i oblewamy Światowy Dzień Walki z Pustynnieniem i Suszą. W nocy obchodzimy Kupałę. W lipcu są wakacje, czcimy tylko policję państwową i odrodzenie Polski. W sierpniu – działkowca oraz Dni Orgazmu i Antykoncepcji. Nie razem. We wrześniu – Światowy Dzień Mleka, Dzień Białej Laski, Urody, no i Chłopaka. Październik to miesiąc oszczędności, ale czcimy m.in. ludzi starszych, zapalenie stawów, niewidomych, więzionych dziennikarzy, jąkających się i otyłych.
Stąd już niedaleko do 1 listopada i początku nieustającego sezonu śledziowo-jajeczkowego.
Kiedy pracujemy? Chyba tylko w czasie krótkich przerw na wypróżnianie.

Wydanie: 02/2003, 2003

Kategorie: Felietony

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy