Endek reformuje PZPR

Endek reformuje PZPR

Nieznany list prof. Macieja Giertycha do sekretarza KC

W 1988 r. w PZPR toczyła się dyskusja na temat reformy Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Prof. Marian Orzechowski zajmujący się w partii sprawami ideologicznymi zwrócił się do wielu działaczy politycznych z pytaniem o kierunki ewentualnych reform. Jednym z tych, którzy odpowiedzieli na list Orzechowskiego był bezpartyjny działacz katolicki, Maciej Giertych, syn Jędrzeja – czołowego działacza endeckiego. Maciej Giertch do Polski przyjechał dopiero w 1962 r. po studiach na Oksfordzie i pracy naukowej na Zachodzie. Jako naukowiec znalazł pracę w Instytucie Dendrologii PAN w Kórniku. W połowie lat 80. trafił do stworzonej przez gen. Jaruzelskiego Rady Konsultacyjnej. Po czerwcu 1989 r. skupił się na reaktywowaniu Stronnictwa Narodowego i wkrótce został jego przewodniczącym. W ostatnich wyborach, uzyskując ponad 10 tys. głosów, znalazł się w Sejmie z ramienia Ligi Polskich Rodzin.
Poniżej drukujemy odpowiedź Macieja Giertycha na zaproszenie do dyskusji na temat losów PZPR. Pochodzący ze zbiorów Archiwum Dokumentacji Historycznej PRL dokument publikujemy bez skrótów.


Prof. dr hab. Marian Orzechowski
Wydział Ideologiczny
Komitet Centralny PZPR

Wielce Szanowny Panie Profesorze!

Wiem, że Pan Profesor orientuje się, iż jestem przeciwnikiem socjalizmu, stąd też z pewnym zdziwieniem odebrałem propozycję wypowiedzenia się na temat planowanej konferencji teoretyczno-ideologicznej PZPR. Ponieważ jednak nie mam zwyczaju unikania okazji do zabrania głosu, skorzystam i teraz ze złożonej mi propozycji. Oto kilka moich uwag:

  1. Jakikolwiek by przyjąć program wychodzenia z kryzysu, jego istota polegać musi na zaciśnięciu pasa i na wymuszeniu tego zaciśnięcia na społeczeństwie. By uzyskać na to akceptację społeczną, potrzebny jest przełom psychologiczny, świadomość, że coś się zmienia w kierunku pozytywnym. W naszych warunkach taki przełom osiąga się jedynie przez pociągnięcia odbierane jako demontaż socjalizmu (np. dekolektywizacja po 1956 r., otwarcie na Zachód i ułatwione podróżowanie po 1970 r., prywatne konta dewizowe, odprężenie w stosunkach Kościół-państwo itd.).
    2. Uległość wobec robotników, wobec ich socjalistycznych nawyków i praktyk (roszczenia, strajki) oraz nadopiekuńczość wobec nierentownych zakładów pracy uniemożliwia wyjście z kryzysu. Trzeba się opiekować ponad połową robotników (DO WYJAŚNIENIA – AUTOR) do inteligencji, chłopów, rzemieślników, rencistów, gospodyń domowych itd. Pracujących trzeba bronić przed strajkującymi (jak to robiły rządy Witosa i Grabskiego w latach 1925-24).
    3. By władza w Polsce mogła liczyć na oparcie społeczne, musi wyprzedzać ZSRR i inne kraje socjalistyczne w reformach odbieranych jako odchodzenie od socjalizmu.
    4. Przywódca ZSRR może zupełnie odejść od socjalizmu, od Lenina i Marksa, nie tracąc władzy. PZPR takich możliwości nie posiada. Coraz częściej słyszy się głosy, że ZSRR nas wyprzedza w reformach. Czyni to PZPR coraz mniej wiarygodną jako przewodnią siłę w państwie.
    Jest to oczywiście problem PZPR, ale nie tylko – bo jaka jest alternatywa? Co będzie z państwem polskim, gdy ZSRR frontalnie zrezygnuje z socjalizmu? Myślę, że w dyskusjach, które Pan Profesor przygotowuje i w które wciąga się bezpartyjnych, to właśnie winno być w centrum uwagi, a nie los PZPR.
    5. W tej chwili coraz wyraźniej montowany jest front opozycyjny pod hasłem demokracji (patrz sygnatariusze uchwały po spotkaniu u Wałęsy w dniu 2.09.l988 r.), sterowany w istocie przez trockistów, lewicę laicką i lewicę katolicką, a więc przez siły socjalistyczne.
    Niestety ten socjalizm z rzekomo „ludzką twarzą” nie wróży nic dobrego dla Polski, tym bardziej że sterowany jest z Zachodu. Jego główne hasła są skierowane przeciwko ZSRR jako państwu (Katyń, 17 września, niepodległość Ukrainy, legenda Piłsudskiego itd.), a nie przeciwko panującej tam ideologii. Pozostanie konfrontacyjny nawet gdy ZSRR zmieni ideologię, bo ta konfrontacja jest potrzebna mocodawcom czy inspiratorom z Zachodu.
    6. ZSRR steruje od internacjonalizmu ku nacjonalizmowi. Ważniejszy więc tam będzie interes państwa niż eksport socjalizmu. To powinniśmy wykorzystać. Starajmy się, by łączył nas wspólny interes. Ideologia nas nie łączyła i łączyć nie będzie.
    7. Uważam, że ci w PZPR, dla których dobro Polski jest ważniejsze niż dobro PZPR, powinni przygotowywać się do sytuacji, w której władzę trzeba będzie oddać w ręce opozycji konstruktywnej. Taką opozycję trzeba sobie wychować – nie jako partnerów we władzy, ale jako „gabinet cieni” szykujący się do przejęcia władzy, a zarazem kontrolujący obecną władzę. Musi powstać mechanizm naciskania na władzę, który nie byłby destruktywny dla gospodarki.
    8. Moim zdaniem, opozycja taka winna być katolicka (większość narodu tego musi wymagać), a nie socjalistyczna, ale nie antyradziecka. Przede wszystkim winna być niezależna od jakichkolwiek sił niepolskich.
    9. Wracam do punktu 5. PZPR chcąc przedłużyć czas swoich rządów, by mieć możność wychowania opozycji konstruktywnej, musi dokonać takich przełomowych posunięć, które – jak dekolektywizacja w 1956 r. – wywołałyby przełom w świadomości społecznej. Proponowałbym ogłoszenie terminarza zmian politycznych, np.:
    – Konkretna data – likwidacja cenzury prewencyjnej. Niczego przed opinią społeczną i tak ukryć się nie da.
    – Rozpoczęcie reprywatyzacji przemysłu poprzez sprzedaż akcji.
    – Likwidacja jakichkolwiek uprawnień sekretarzy POP i innych szczebli w stosunku do zakładów pracy i organów administracji. Władza ma prawo i możność obsadzania kluczowych stanowisk swoimi ludźmi, natomiast dublowanie władzy przez sekretarzy jest demoralizujące i działa rozkładowo. To relikt systemu politruka.
    – Likwidacja obowiązku uzyskiwania czyjejkolwiek zgody na rejestrację jakiegokolwiek klubu, stowarzyszenia czy partii. (Można by to połączyć z zakazem pobierania składek przez potrącenie z poborów przez organizacje nieposiadające państwowej aprobaty).
    – Uniezależnienie samorządu terytorialnego od władz centralnych.
    – Powrót do konstytucji marcowej (uważam, że reformowanie obecnej konstytucji jest dużo trudniejsze, bo wymagałoby usunięcia z tekstu ZSRR i PZPR, co spowoduje więcej rozdrażnienia i szkód niż pożytku. Konstytucja marcowa obowiązywała już w PRL i jest dobrą bazą, od której można by rozpocząć reformę konstytucji, ale już po wyborach według ordynacji z 1921 roku).
    Za cenę wyżej proponowanego lub podobnego programu reform politycznych uzyskać by można (np. przez referendum) zgodę na ostry program reformy gospodarczej wsparty siłą wojskową, konsekwentna realizacja reformy gospodarczej winna wyprowadzić kraj z kryzysu, a uzyskany czas pozwoliłby na przygotowanie się różnych środowisk opozycyjnych do roli politycznej po wyborach w 1990 r. Chodzi o to, by skierować energię opozycji na te przygotowania, a nie na przeszkadzanie w realizowaniu reformy.
    10. Niektórzy uważają, że polityka jest walką o władzę lub o utrzymanie władzy. To nieprawda. Polityka to walka o program, w którego realizacji władza może być skutecznym narzędziem. Ale o program można też walczyć, będąc w opozycji, władza może być ceną, którą się płaci za realizację programu. Złe jest, jeżeli program jest ceną, którą się płaci za utrzymanie władzy. Kto tę cenę płaci, nie tworzy historii, ale pozwala, by go historia niosła, aż go zmiecie. Twórczy program musi mieć na widoku dobro Polski, a nie dobro partii. Trzeba stworzyć warunki do konfrontacji, nie tyle różnych ekip, co różnych programów, które łączyłoby jednak dobro Polski. Walka o władzę byłaby w tych warunkach wypadkową walki o program, a nie odwrotnie.

Z poważaniem,
Prof. dr hab. Maciej Giertych

P.S. Niniejsze opracowanie traktuję jako całość. Nie wyrażam zgody na powielanie w fragmentach.
Kórnik, 24.10.1988 r.

 

Wydanie: 2001, 47/2001

Kategorie: Historia

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy