Jak Gomułka nie dał się oszwabić. Polityka Egona Bahra

Jak Gomułka nie dał się oszwabić. Polityka Egona Bahra

Polityka Egona Bahra

To, o czym zamierzam napisać, zachowało się chyba tylko w pamięci 80-latków, i to bez szczegółów. Współcześni niemcoznawcy pewnie też ich nie znają. Wielce również wątpliwe, czy ci, którzy prowadzą polską politykę zagraniczną, mają o nich pojęcie. Toteż będzie to nie tylko tekst z gatunku retro o zasadniczych dla Polski sprawach sprzed pół wieku, ale także memento dla polskiej polityki doby obecnej.

Plan Bahra

O zmarłym niedawno w Berlinie w wieku 93 lat Egonie Bahrze polskie media wspomniały krótko. Że ten socjaldemokratyczny polityk niemiecki miał wielkie zasługi w dziele odprężenia w Europie po II wojnie światowej. Że jako główny strateg „nowej polityki wschodniej” rządzącego od 1969 r. kanclerza Willy’ego Brandta doprowadził do unormowania stosunków RFN z państwami bloku wschodniego, w tym 7 grudnia 1970 r. z Polską. Że – jak uzasadniano nadanie mu wysokiego orderu RP przez prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego – przyczynił się do pojednania polsko-niemieckiego.
Kim był? Gdy po wojnie Bahr jako główny komentator RIAS, amerykańskiej stacji radiowej w Berlinie Zachodnim, zetknął się z rządzącym w podzielonej byłej stolicy Rzeszy burmistrzem Willym Brandtem i został jego rzecznikiem, jego kariera nierozer­walnie związała się już z osobą przyszłego laureata pokojowej Narody Nobla. To właściwie on, dziennikarz Egon Bahr, był w 1963 r. autorem planu strategicznego, by „poprzez zmiany dojść do zbliżenia” (Wandel durch Annäherung) przede wszystkim między dwoma państwami niemieckimi i w konsekwencji przezwyciężyć podział Niemiec1. Zdawał sobie sprawę, że najpierw trzeba jednak zaakceptować status quo. Po to, by móc je zmienić. Przy czym, jak pisał po jego śmierci Adam Krzemiński z „Polityki”, głównym partnerem, z którym należy rozmawiać, był dla niego „wschodni hegemon – ZSRR”. Gdy w 1969 r. Willy Brandt stanął na czele koalicji SPD-FDP, Bahr mógł przystąpić do urzeczywistniania swojego planu.
W Warszawie zdawano sobie sprawę, że w europejskiej polityce zagranicznej zaczął się ruch. Ale próby włączenia się do gry z planem Rapackiego i następnie planem Gomułki na skutek moskiewskiej blokady się nie udały. Odprężenie, jak uważano w polskim MSZ, mogło nieść różne skutki dla Polski, w tym negatywne. Toteż w 1969 r. Władysław Gomułka wysłał do kanclerza RFN list z propozycją podjęcia rozmów na temat uznania polskiej granicy zachodniej.
Byłem wtedy w Bonn i zaprotegowany przez asystenta Herberta Weh­nera, Fritza Selbmanna, spotkałem się z Bahrem. Podczas wczesnorannego spaceru nad Renem nawiązałem do kursującej wtedy w tamtejszej prasie „teorii gry wieloma piłkami”, którą po mistrzowsku uprawiał Bismarck. Spojrzawszy na mnie, Bahr powiedział, że zawsze jest pierwsza piłka i nie wolno nią strzelić samobójczej bramki. Na pytanie, gdzie tę piłkę skieruje (ja myślałem o Polsce), odpowiedział pytaniem: „A jak pan myśli?”.

Przerwane rozmowy

I zaczęła się gra. W styczniu 1970 r. w Moskwie rozpoczęły się rozmowy Egona Bahra z ministrem spraw zagranicznych Andriejem Gromyką. W lutym polski wiceminister spraw zagranicznych Józef Winiewicz spot­kał się w Warszawie (potem w Bonn) z sekretarzem stanu w bońskim MSZ Georgiem Duckwitzem. Równocześnie kanclerz Brandt w Erfurcie i Kassel rozmawiał z premierem NRD Willim Stophem. Po trzech rundach rozmowy Winiewicz-Duckwitz nagle zostały przerwane. Towarzysząc im dotąd jako dziennikarz, dowiedziałem się od polskiego negocjatora podczas lotu powrotnego z Frankfurtu nad Menem, że przerwano je na polecenie samego Gomułki. Przez niedyskrecje (celowe?) ujawniono w czerwcu 1970 r. w prasie zachodnioniemieckiej tzw. papiery Bahra. Wynikało z nich, mówiąc kolokwialnie, że Bahr chciał Polskę ocyganić, wykiwać. Z Gromyką ustalili wspólny cel: zachowanie pokoju, odprężenie, wyrzeczenie się siły, trzymanie się Karty ONZ, rezygnację z prób zmiany status quo, ważność uprzednio zawartych układów bilateralnych i Bahr zgodził się na formułę „uszanowania obecnie i w przyszłości nienaruszalności wszystkich granic europejskich, włącznie z linią Odry i Nysy i granicy między NRD i RFN”.
Gomułka się wściekł, jak mi mówił Ryszard Wojna, który zawiózł jego list do Bonn. Związanie w jednym pakiecie linii Odra-Nysa z granicą między dwoma państwami niemieckimi było, jego zdaniem, sprzeczne z polską racją stanu. Kierownictwu NRD odpowiadało zaś jak najbardziej. Jak mi powiedział w latach 80. ówczesny ambasador Polski w Moskwie Jan Ptasiński, Gomułka nakazał mu złożyć na ręce Gromyki protest przeciw temu pakietowi. „Radzianie” w naciskach na Polskę posłużyli się m.in. NRD, ta zaś postacią sędziwego już byłego przewodniczącego Niemieckiej Partii Komunistycznej – Maksa Reimanna.

Następcy

Oto jak, zdaniem niemieckiego politologa i historyka dr. Holgera Politta z Fundacji im. Róży Luksemburg (był jej przedstawicielem w Warszawie), sprawa się miała. We wrześniu 1970 r. z inspiracji kierownictwa NRD przybył do Warszawy Max Reimann2. Przyjęty przez I sekretarza KC zapytał go, dlaczego Polsce tak bardzo zależy na mocnym uznaniu przez RFN zachodniej granicy w przebiegu wyznaczonym przez układ poczdamski. Jak pisze Politt: „Gomułka odpowiedział, że udzielona przez Moskwę dyplomatyczna i polityczna ochrona tej tak życiowej dla nas kwestii jest dla Polski już niewystarczająca. Polska musi się liczyć z rozwojem spraw między dwoma niemieckimi państwami i przeto odpowiednio zatroszczyć się o najszerszą ochronę swoich granic. Ponieważ możliwości oddziaływania Polski poprzez mocarstwa zachodnie albo z pomocą Moskwy na Bonn są raczej ograniczonej natury, trzeba było podjąć bezpośrednie rokowania. Na uwagę Reimanna, że w NRD stacjonują przecież wojska radzieckie stanowiące najskuteczniejszą ochronę granicy na Odrze i Nysie, Gomułka odpowiedział krótko, że wojska te nie będą tam stały wiecznie”. Niemiecki autor komentuje: „Tak więc jeden z najważniejszych ludzi w obrębie bloku wschodniego zdawał się być przekonany o tym, że podział Niemiec będzie utrzymywany tylko przez pewien czas, a zegar już tyka”.
Czas się wypełnił 20 lat później, ale tykanie wcale nie ustało3. Zwracałem na nie uwagę podczas międzynarodowego okrągłego stołu w Moskwie (prowadził Walentin Falin4) w 1988 r. oraz 13 lat później podczas konferencji Berlin-Bonn-Moskwa w Poczdamie. W Moskwie Falin zbył mnie krótko: „Nasz polski przyjaciel wydaje się zbyt przewrażliwiony faktami z przeszłości”, a w Poczdamie członek Rosyjskiej Akademii Nauk prof. Igor. F. Maksimyczew grzmiał, że „Polacy nagle odkryli w sobie troskę o pokój w Europie i o swoją pozycję jako wschodni wał przeciw rzekomemu niebezpieczeństwu rosyjskiemu w tej części kontynentu”.
Oto dlaczego ten tekst stanowi też memento. Ofensywny realpolitiker Egon Bahr, który dawnego wschodniego hegemona widział jako niezbędnego partnera Niemiec, znalazł następców.

1 Pisałem o tym w wydanej w 1977 r. przez Ossolineum książce „Mitologia okrężnych dróg. Przyczynek do politycznej doktryny Willy’ego Brandta”.
2 Jako poseł do Bundestagu żądał w 1949 r. uznania granicy na Odrze i Nysie i został za to wykluczony z 30 posiedzeń plenarnych.
3 Zacytowałem ten fragment z tekstu „Polskie drogi” w I tomie dokumentacji „Polska – Niemcy” już w tekście „Zdjęta z szachownicy figura” (czyli NRD – JB) w „Dziś” (nr 5/2007), a potem w rozdziale VI, „Komu służyło polskie niemcoznawstwo? Przeciw kłamstwu demokratów”, moich wspomnień zatytułowanych „Ostatnie zapiski zgryźliwego dogmatyka” (Atut, Wrocław 2009). Oba teksty nie znalazły szerszego rezonansu.
4 Walentin Falin, długoletni ambasador radziecki w Bonn, czołowy ekspert Moskwy w sprawach niemieckich, po 1990 r. profesor na uniwersytecie w Hamburgu.

Foto: AP Photo/EAST NEWS

Wydanie: 2015, 36/2015

Kategorie: Sylwetki

Komentarze

  1. Knight22
    Knight22 21 września, 2015, 13:36

    Nikt inny o tym nie pisze. Tylko Przegląd!

    Odpowiedz na ten komentarz

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy