Kto zabił Cyganów?

Kto zabił Cyganów?

Prokurator zagubił dowody istotne dla ustalenia morderców

Na konferencji prasowej w zielonogórskiej prokuraturze w związku z ponaddziesięcioletnim szukaniem morderców rodziny cygańskiego wójta w Nowej Soli szef Wydziału VI ds. Przestępczości Zorganizowanej, Zbigniew Fąfera, mówił o samych sukcesach. Tymczasem nasze dziennikarskie śledztwo, którego pierwszy etap opisaliśmy 6 kwietnia br. („Czy zaczną mówić?”), ujawniło kolejne fakty kompromitujące działania prokuratorów w Zielonej Górze.

Złapani i zwolnieni
W czerwcu 1991 r. brutalnie zamordowano Waldemara Huczkę, wójta gminy Cyganów w Nowej Soli, oraz jego syna z narzeczoną. Policjanci prowadzący sprawę nie mieli wątpliwości, że napaść miała podłoże rabunkowe. Wójt uchodził za człowieka majętnego. Sprawcy zrabowali wówczas wiele wartościowych precjozów, dzieł sztuki i pieniędzy. Skradziono też złote jajko wykonane w słynnej pracowni Fabergé z kolekcji cara Mikołaja II, warte ponad 3 mln dol.
Trop zbrodni prowadził do Bydgoszczy. Tu z pomocą brygady antyterrorystycznej ujęto trzech spośród pięciu podejrzanych. Udowodniono im, że zaledwie dwa dni po zabójstwie próbowali sprzedać na terenie Niemiec złote przedmioty należące do zamordowanych.
Śledztwo prowadzone było kolejno przez kilku prokuratorów. Ówczesna technika nie pozwalała na wykonanie precyzyjnych badań genetycznych śladów z miejsca zbrodni. Niektóre z nich uległy zniszczeniu w trakcie badań.
Proces przed Sądem Wojewódzkim w Zielonej Górze zakończył się wyrokiem uniewinniającym i zwolnieniem oskarżonych z aresztu. Wyrok ten został uchylony przez Sąd Apelacyjny w Poznaniu. Dopatrzono się wielu uchybień zarówno na etapie śledztwa, jak i w trakcie procesu. Akta trafiły z powrotem do prokuratury w Zielonej Górze. Niebawem jednak prokurator Zbigniew Fąfera nadzorujący śledztwo zawiesił je na kolejne dwa lata. Zapewniał o słuszności podjętej przez siebie decyzji, gdyż kluczowy świadek nie stawiał się na wezwania prokuratury.
Tymczasem zwolnieni z aresztu popełniali kolejne przestępstwa. Kilka prokuratur prowadziło przeciwko nim postępowania. Najpoważniejsze dotyczyło zlecenie podwójnego zabójstwa.
Henryk Gromek, były szef wydziału kryminalnego zielonogórskiej policji, nadzorujący początkowo „sprawę cygańską”, oficjalnie oskarżył prokuraturę o bezczynność i nieudolność.
W tym kontekście pisaliśmy o korupcyjnej propozycji związanej z odpowiednim poprowadzeniem dochodzenia. Otrzymał ją były naczelnik wydziału od członka rodziny jednego z oskarżonych Cyganów.
Po naszej publikacji Prokuratura Okręgowa w Zielonej Górze wszczęła śledztwo. Przedmiotem zainteresowania stała się owa propozycja korupcyjna, którą złożono byłemu naczelnikowi. Tym razem obiektem prokuratorskich przesłuchań byli autorka publikacji i były policjant.

Prokurator wiedział
– W czasie przesłuchania pytano, dlaczego nie poinformowałem prokuratury o próbie skorumpowania mnie przez nowosolskiego Roma – wspomina Henryk Gromek. – Byłem bardzo zaskoczony tymi pytaniami, gdyż o próbie wręczenia mi łapówki w kwocie 20 tys. dol. powiedziałem prokuratorowi Fąferze.
Sytuacja ta zdarzyła się w 1995 r. po ekstradycji z Kanady Aleksandra Gwoździa, podejrzanego o udział w zbrodni. Wtedy zjawił się u naczelnika kuzyn podejrzanych, który zaproponował łapówkę w zamian za uchylenie aresztu.
– Wyrzuciłem go za drzwi – opowiada Gromek. – Jeszcze tego samego dnia zdałem szczegółową relację prokuratorowi. Powiedział, bym zapomniał o tej propozycji, ponieważ nie mamy żadnych dowodów, że ją złożono.
Wkrótce po tym fakcie prokurator uchylił areszt, mimo że Aleksander Gwóźdź oskarżony był o udział w potrójnym zabójstwie. Oddano mu też zatrzymany wcześniej paszport.
Dlaczego zatem prokuratura postanowiła przeanalizować wątek korupcyjny dopiero po kilku latach? Gromek nie ma wątpliwości: – Chodzi o to, by mnie skompromitować, podważyć autorytet, ukarać za to, że stałem się krytycznym recenzentem nieudolności tego prokuratora w kontekście „sprawy cygańskiej”.

Proces utajniony?
Ostateczny akt tej sprawy finalizował prokurator Przemysław Radzik. Do aresztu trafili kolejni podejrzani, następnie oskarżeni z pierwszego procesu. Wykonano precyzyjne badania genetyczne zatrzymanych i porównano je z materiałem zabezpieczonym na miejscu zbrodni. W kilku przypadkach biegli dostrzegli zbieżność badanych śladów. Niektórym składającym zeznania przyznano status świadków incognito. Jeden z nich zeznał, że dwaj oskarżeni opowiadali mu ze szczegółami o dokonanej zbrodni w Nowej Soli.
Mimo że niedawno szef VI Wydziału obwieszczał wielki sukces w zakończeniu tej sprawy, okazało się, że dostęp dziennikarzy do aktu oskarżenia jest niemożliwy. Kolejni prokuratorzy odmawiali. Sędzia Stanisław Górniak, przewodniczący Wydziału Karnego Sądu Okręgowego w Zielonej Górze, powołał się na prawdopodobieństwo utajnienia procesu. Przyczyny utajnienia nie podano.
Postanowiliśmy dotrzeć do aktu oskarżenia drogą nieoficjalną. Udało się, a przy okazji wyjaśniło się, skąd ten zakaz. Otóż prokuraturze zaginęły odciski palców.
Na miejscu zbrodni zabezpieczono 31 śladów papilarnych. Część z nich należała do ofiar i krewnych. Jednak w ciągu kolejnych lat nie zdołano ustalić źródła pochodzenia pięciu śladów. Przekazywano je w 1995 r. do laboratorium kryminalistycznego policji w Zielonej Górze w celu przeprowadzenia ekspertyzy porównawczej. Stało się to po zatrzymaniu podejrzanego Aleksandra Gwoździa.
W październiku 1997 r. zatrzymano kolejnego podejrzanego – Zbigniewa Wajsa. Materiał ponownie przekazano biegłym.
Z książki korespondencyjnej laboratorium kryminalistycznego KWP wynika, że ślady te zostały zwrócone prokuraturze wojewódzkiej w Zielonej Górze 28 listopada tego samego roku. Dołączono do nich opinię kryminalistyczną. Od tamtego czasu los pobranych odcisków jest nieznany. Zaginęły w prokuraturze w niewyjaśnionych okolicznościach. W tym czasie sprawę prowadził prokurator Zbigniew Fąfera.
W styczniu tego roku materiały dotyczące tej sprawy zostały wyłączone do odrębnego postępowania przygotowawczego. Czy w wydziale podległym obecnie prok. Fąferze można oczekiwać rzeczowego i obiektywnego wyjaśnienia zagadki zaginionych śladów? Dziś z całą pewnością wiadomo już, że nie można. Prokurator z wydziału śledczego odmówił przeprowadzenia śledztwa w tej sprawie. – Ściganie tego przestępstwa uległo przedawnieniu, w chwili gdy w prokuraturze zorientowano się, że zaginęły ślady papilarne – wyjaśnia Kazimierz Rubaszewski, rzecznik prasowy.
W akcie oskarżenia prokurator wskazuje również na zaginione depozyty sądowe. Złote przedmioty zrabowane z domu zamordowanych zostały zabezpieczone przez policję. Mieli je zarówno oskarżeni, jak i znani w regionie paserzy, którzy kupili je po zabójstwie z zamiarem korzystniejszej sprzedaży. Początkowo kosztowności przechowywano w sądzie jako dowody rzeczowe. Po zakończeniu pierwszego procesu zgodnie z procedurą zdeponowano je w sejfie NBP. Po orzeczeniu sądu apelacyjnego uchylającego wyrok pierwszej instancji Sąd Okręgowy w Zielonej Górze nie przekazał jednak kosztowności cygańskich prokuraturze wraz z aktami sprawy.
W 1999 r. po podjęciu zawieszonego postępowania prokurator zwrócił się do NBP w Zielonej Górze z prośbą o informacje o losach tych depozytów. Informacje, które napływały z sądu i banku przez kolejne dwa lata, wykluczają się wzajemnie. NBP zapewnia, że wszystkie kosztowności zostały wydane upoważnionemu pracownikowi sądu, następnie ponownie złożone w banku ze zmienioną numeracją. Sąd zaprzecza natomiast, by depozyty przekazano do bankowego sejfu. W każdym razie – jak zapewnia w piśmie – w sądzie zielonogórskim takie decyzje nie zapadały…
Która informacja jest zatem wiarygodna?
Nie ulega wątpliwości, że „sprawa cygańska” kryje w sobie jeszcze wiele tajemnic. Nie wiadomo, czy wszystkie zostaną wyjaśnione.
Jednak z całą pewnością już dziś wiadomo, że zaginięcie śladów papilarnych bezpowrotnie przekreśliło możliwość potwierdzenia winy zabójców.

PS Kilkanaście dni temu prokurator Zbigniew Fąfera został oficjalnie mianowany przez ministra sprawiedliwości zastępcą prokuratora okręgowego w Zielonej Górze. Do tego czasu był jedynie pełniącym obowiązki.

 

Wydanie: 2003, 32/2003

Kategorie: Kraj

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy