Kto zarobi(ł) na OFE

Kto zarobi(ł) na OFE

Dlaczego PiS chce zmian w funduszach emerytalnych

Otwarte fundusze emerytalne (OFE) zaczęły funkcjonować od 1999 r. Mija więc właśnie 20 lat ich istnienia. Już wiele lat temu, bo w styczniu 2010 r., pisałam, że OFE należy całkowicie zlikwidować („Polityka” nr 5). Do tej pory nie udało się tego dokonać, choć dzięki zmianom wprowadzonym w 2011 i 2014 r. wielkość OFE udało się znacząco ograniczyć. Z ogłoszonych niedawno przez rząd planów wynika, że fundusze te w dotychczasowej formie przestaną istnieć od 2020 r., aktywa zaś (162 mld zł na koniec marca br.) zgromadzone w nich przez członków funduszy (ok. 16 mln osób) zostaną przekazane na indywidualne konta emerytalne (IKE), po potrąceniu tzw. opłaty przekształceniowej w wysokości 15%, mającej trafić do ZUS. Ponieważ środki znajdujące się w OFE są środkami publicznymi (co stwierdził Sąd Najwyższy w 2008 r. i Trybunał Konstytucyjny w 2015 r.), ich planowany transfer do IKE, czyli na rynek finansowy, będzie stanowić prywatyzację majątku publicznego na niespotykaną dotychczas skalę, nie tylko w historii Polski. Byłaby to prywatyzacja specyficzna, bo państwo nie otrzymałoby nic w zamian. W istocie więc byłaby to nieodwracalna darowizna ogromnych pieniędzy publicznych na rzecz osób prywatnych.

Głównymi beneficjentami tej darowizny byłyby jednak prywatne instytucje finansowe, szczególnie towarzystwa zarządzające funduszami emerytalnymi i inwestycyjnymi, a także banki, firmy ubezpieczeniowe, gracze giełdowi oraz liczne instytucje pomocnicze, w tym domy maklerskie. Wygląda na to, że rząd jest w stanie poświęcić ponad 130 mld zł publicznych pieniędzy, by mieć na realizację wydatków wyborczych kwotę ok. 20 mld zł ze wskazanej opłaty przekształceniowej. Jeśli rządowe plany dotyczące transferu z OFE na rynek finansowy zostaną zrealizowane, byłaby to kontynuacja wprowadzania w życie neoliberalnej ideologii, która przyświecała reformie emerytalnej w 1999 r., zwłaszcza ustanowieniu OFE.

Założenia ideowe OFE

W 1999 r. przeprowadzona została w Polsce radykalna reforma emerytalna podważająca ideę solidarności społecznej i wprowadzająca zasady rynkowe do systemu emerytalnego. Istniejący poprzednio tradycyjny, repartycyjny system zapewniał redystrybucję niezbędną do łagodzenia nierówności dochodowych wśród emerytów. Na wzór rozwiązań przyjętych w krajach wysoko rozwiniętych system ten mógł być łagodnie dostosowywany do zmieniającej się sytuacji demograficznej. Wiadomo bowiem było, że nie da się utrzymać występującej w jego ramach wysokiej stopy zastąpienia (w uproszczeniu relacji emerytury do płacy), sięgającej 70%. W Polsce wybrano jednak skrajnie neoliberalne rozwiązanie. Tradycyjny system emerytalny zastąpiono dwoma nowymi obowiązkowymi filarami: pierwszy filar to nowy ZUS, drugi to filar kapitałowy w postaci OFE. W obu przyjęto zasadę zdefiniowanej składki, czyli indywidualistyczną zasadę „ile uzbierasz sobie składek, taką będziesz mieć emeryturę”, sprzeczną z filozofią systemu zabezpieczenia społecznego. W przypadku filara ZUS-owskiego oznaczało to odejście od zasady zdefiniowanego świadczenia, co było ukrytym sposobem na zmniejszenie emerytur o ponad połowę.

W momencie wprowadzania reformy, a także długo potem, jej twórcy nie powiedzieli Polakom otwarcie, że celem tych fundamentalnych zmian jest drastyczna redukcja świadczeń emerytalnych. Trzeba podkreślić, że w państwach demokratycznych nie jest możliwe oszustwo na taką skalę, jak to miało miejsce w Polsce. W czasie wprowadzania reformy nie tylko unikano mówienia społeczeństwu prawdy o niej, ale jeszcze politycy, media i neoliberalni ekonomiści, poprzez intensywną propagandę, przekonywali, że nowy system zapewni wysokie dochody emerytom, tak że stać ich będzie nawet na tzw. wczasy pod palmami. Do tego miało się przyczynić w szczególności ustanowienie od 1999 r. drugiego przymusowego filara w systemie emerytalnym, w postaci OFE. Jako uzasadnienie jego stworzenia podawano przede wszystkim postępujące starzenie się społeczeństwa i obawy, że publiczny system emerytalny będzie w długiej perspektywie niewypłacalny. Podkreślano, że tradycyjny repartycyjny system emerytalny nie będzie w stanie zapewnić emerytur, gdyż coraz mniej liczne pokolenie aktywne zawodowo będzie musiało utrzymywać coraz większą grupę emerytów.

W tej sytuacji intensywnie propagowano ideę powiązania emerytur z rynkiem finansowym, czyli inwestowania składek emerytalnych w różne aktywa finansowe, w tym akcje i obligacje (także obligacje skarbowe), po to by ze zgromadzonych środków wypłacać w przyszłości emerytury. By przyciągnąć jak najwięcej osób do OFE (osoby starsze mogły zostać tylko w nowym pierwszym filarze), tradycyjny system emerytalny przedstawiany był w najczarniejszych barwach. Trzeba podkreślić, że zwolennicy prywatyzacji emerytur również teraz nieustannie dyskredytują emerytury z ZUS. Polacy powinni wiedzieć, że tylko 5 z 28 państw Unii Europejskiej wprowadziło u siebie system zdefiniowanej składki w systemie emerytalnym. W pozostałych 23 państwach obowiązuje tradycyjny system zdefiniowanego świadczenia, co oznacza, że w odróżnieniu od tego, co się stało w Polsce, państwo nie zrzuciło z siebie obowiązku zapewnienia godnych i sprawiedliwych emerytur z powszechnego systemu emerytalnego.

Neoliberalna rewolucja wprowadzona w 1999 r. poprzez doprowadzenie do drastycznego obniżenia świadczeń miała stworzyć miejsce dla OFE, a generalnie skłonić Polaków do większego zainteresowania „produktami” emerytalnymi oferowanymi na rynku finansowym. Warto też zwrócić uwagę, że przymusowy filar kapitałowy, taki jak OFE, został wprowadzony jedynie w nielicznych państwach na świecie (głównie w Ameryce Południowej oraz Europie Środkowej i Wschodniej). W większości z nich został już całkowicie zlikwidowany lub poważnie ograniczony. Międzynarodowa Organizacja Pracy w jednej z publikacji z 2018 r. określiła przymusowy drugi filar w tych krajach jako zupełną klęskę. Już w latach 90. MOP ostrzegała, także Polskę, przed tworzeniem takiego filara w systemie emerytalnym, wskazując, że jest to rozwiązanie szkodliwe z punktu widzenia nie tylko emeryta, ale również finansów publicznych, a więc całego społeczeństwa.

To, że takie rozwiązanie od końca lat 90. wprowadziły niektóre kraje, było przede wszystkim efektem silnej presji Banku Światowego i Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Instytucje te, działając faktycznie w interesie międzynarodowych koncernów finansowych poszukujących nowych źródeł zysku, zdołały wymusić prywatyzację emerytur na krajach o słabych strukturach demokratycznych, przechodzących transformację systemową, przeżywających poważne problemy ekonomicznie, w tym związane z dużym długiem zagranicznym. Społeczeństwa państw wysoko rozwiniętych, m.in. USA i Niemiec, nie zgodziły się na stworzenie takiego jak OFE przymusowego filara kapitałowego, ponieważ nie jest on w stanie zapewnić bezpiecznych emerytur, do tego powoduje szybki przyrost długu publicznego. W Polsce forsowana przez Bank Światowy i MFW ideologia prywatyzowania niemal wszystkich obszarów życia gospodarczego i społecznego, w tym emerytur, znalazła wsparcie ze strony polityków, mediów i neoliberalnych ekonomistów. Prywatyzację emerytur mocno wspierał związek Solidarność, współtworząc jeden z funduszy, mianowicie Zurich Solidarni PTE SA. Silną presję na utworzenie OFE wywierały działające na polskim rynku zagraniczne koncerny finansowe. W wyniku transformacji w ich rękach znalazła się zdecydowana większość działających w Polsce banków, firm ubezpieczeniowych i innych instytucji finansowych.

OFE – system rujnujący finanse publiczne

Stworzony w 1999 r. drugi filar w postaci OFE okazał się rozwiązaniem rujnującym finanse publiczne, a także krzywdzącym z punktu widzenia emeryta, ze względu na związane z nim wysokie koszty i ryzyko. Wiele osób nadal nie rozumie, w jaki sposób utworzenie OFE stało się przyczyną powstania ogromnego zadłużenia publicznego naszego kraju. Tymczasem mechanizm jest prosty. Otóż od 1999 r. zaczęto do OFE kierować aż 7,3% wynagrodzenia pracownika, co stanowiło prawie 40% całej składki emerytalnej (wynoszącej 19,52%) pobieranej od miesięcznego wynagrodzenia. W ten sposób do gry na rynku finansowym skierowano dużą część składek emerytalnych. By pokryć ZUS ten ogromny ubytek i umożliwić mu kontynuowanie wypłat bieżących emerytur niezbędnych do życia niemal 5 mln osób z powszechnego systemu emerytalnego, kolejne rządy musiały zaciągać pożyczki na rynku krajowym i zagranicznym. Część emitowanych na ten cel obligacji skarbowych nabywały same OFE za składki otrzymane od ZUS. Najpierw więc rząd pozbawił się pieniędzy ze składek emerytalnych, przekazując je do OFE, a następnie te same pieniądze pożyczył na procent od tych funduszy.

Ponieważ OFE nabywały jedynie część obligacji skarbowych emitowanych z powodu ubytku w ZUS, na resztę tych papierów powstałych z powodu istnienia drugiego filara rząd musiał znaleźć innych nabywców w kraju i za granicą. Kwota składek przekazywanych z ZUS do OFE rosła coraz szybciej (osiągając ponad 20 mld zł w 2010 r.), szybko więc rósł też dług publiczny. Łączne dodatkowe zadłużenie publiczne (wraz z odsetkami), będące rezultatem stworzenia OFE, osiągnęło pod koniec 2013 r. ponad 300 mld zł, co stanowiło połowę przyrostu długu publicznego w okresie od 1999 r. By zapobiec niewypłacalności państwa, od 2011 r. znacznie zmniejszono składkę przekazywaną do OFE – z 7,3% do 2,3%, w 2014 r. podwyższono ją do 2,92%. W lutym 2014 r. ponad połowa aktywów OFE została przeniesiona do ZUS, a członkowie OFE otrzymali równowartość w postaci zapisu na specjalnym subkoncie w ZUS. Nic więc nie stracili na tej operacji, a nawet zyskali, biorąc pod uwagę generalnie korzystniejszą waloryzację środków na tym subkoncie w porównaniu z osiągniętą w ostatnich kilku latach rentownością aktywów pozostawionych w OFE. Ważnym efektem zmian dokonanych w 2014 r. było także to, że 85% członków OFE (14,2 mln osób) zdecydowało się zaprzestać przekazywania składek do funduszy (ale zgromadzone przez nich środki nadal są w OFE). Jedynie 15% członków (ok. 2,5 mln) postanowiło kontynuować wpłatę składek do drugiego filara. Istotną zmianą było też wprowadzenie tzw. suwaka bezpieczeństwa, polegającego na tym, że aktywa zgromadzone na koncie danego członka OFE są stopniowo, w ciągu 10 lat przed osiągnięciem przez niego ustawowego wieku emerytalnego, przekazywane do ZUS.

System OFE okazał się nie tylko irracjonalny i szkodliwy z punktu widzenia finansów publicznych, ale także bardzo kosztowny dla przyszłego emeryta. Powszechne towarzystwa emerytalne (PTE) zarządzające OFE to główni beneficjenci tego systemu. Mogą potrącać sobie tzw. opłatę od otrzymanych składek, a dodatkowo pobierać co miesiąc prowizję za zarządzanie aktywami funduszy. Przez pierwsze pięć lat opłata od składek wynosiła aż 10%, dopiero w 2004 r. zmniejszono ją do 7%, w 2010 r. do 3,5%, a obecnie wynosi ona 1,75%. Tak wysokie opłaty stanowiły ogromny przywilej dla firm zarządzających, realizowany kosztem przyszłej emerytury członka OFE. Realny (waloryzowany np. wskaźnikiem inflacji) ciężar opłat i prowizji pobranych przez te firmy od 1999 r. można szacować na co najmniej 30 mld zł. Te gigantyczne pieniądze trafiły do firm zarządzających OFE jako wynagrodzenie za bezproduktywny i irracjonalny obrót publicznymi pieniędzmi ze składek i lokowanie dużej ich części w obligacje skarbowe. Do 2014 r., kiedy wprowadzono zakaz lokowania środków z OFE w papiery skarbowe, papiery te stanowiły ponad połowę aktywów funduszy, a w pierwszych 10 latach nawet ponad dwie trzecie. Właśnie z odsetek od polskich obligacji skarbowych, bardzo wysokich jeszcze długo po 1999 r., pochodziła zdecydowana większość tzw. zysków wypracowanych przez OFE. Firmy zarządzające ciągle chwaliły się tym, jak zyskownie inwestują składki przyszłych polskich emerytów. Tymczasem odsetki od obligacji skarbowych są jednym z głównych wydatków budżetu państwa i ciężarem dla całego społeczeństwa. Poza tym emerytura mająca pochodzić z inwestycji OFE w obligacje skarbowe nie jest wcale czymś lepszym niż emerytura oparta na zobowiązaniach państwa wynikających z zapisów w ZUS, ale znacznie gorszym, bo obciążają ją wysokie opłaty na rzecz PTE.

Inwestowanie przez OFE w akcje jest rozwiązaniem równie bezsensownym jak inwestowanie w obligacje skarbowe. Wynika to z tego, że inwestycje te są bardzo ryzykowne, poza tym inwestycje w akcje były i nadal są finansowane z długu publicznego. Polska nie miała bowiem i wciąż nie ma nadwyżek budżetowych, by odkładać je na rynku finansowym na przyszłe emerytury. Fakt, że do OFE ciągle trafia ponad 3 mld rocznie nowych składek, oznacza dodatkowe potrzeby pożyczkowe państwa na tę kwotę. Konieczne jest też regulowanie odsetek wynoszących co najmniej 5 mld zł rocznie od całego długu publicznego, jaki Polska zaciągnęła na sfinansowanie aktywów znajdujących się obecnie w OFE. Dług ten z pewnością przekracza kwotę tych aktywów (ok. 160 mld zł). Na rynku finansowym kredyt jest bowiem zawsze oprocentowany wyżej, niż wynoszą odsetki od nawet najlepszej lokaty. Stąd bezsens takiego systemu jak OFE, finansowanego przez dziesięciolecia długiem publicznym. Jest to system nie do utrzymania. Mechanizm ten rozumie nawet zwykła gospodyni domowa, która za absurdalne uznaje zaciągnięcie kredytu w banku np. na 10%, by pozyskane z niego pieniądze ulokować np. na 2%. Na takiej jednak zasadzie opiera się od 20 lat drugi filar emerytalny w Polsce. Bez zmian przeprowadzonych w OFE przez poprzedni rząd w 2011 i 2014 r. nasz kraj byłby już dawno niewypłacalny. Wiele osób nie chce zrozumieć, że były one konieczne, aby ograniczyć ten rujnujący system. Rządzącym wówczas można jedynie zarzucić, że nie zlikwidowali go w całości, tak jak to zrobiły inne kraje.

Prywatyzacja publicznych pieniędzy z OFE

W niedawnej rządowej propozycji dotyczącej OFE wskazano, że środki znajdujące się aktualnie na kontach OFE zostaną przekazane automatycznie na nowe IKE, po potrąceniu 15-procentowej opłaty przekształceniowej, chyba że dany członek OFE w odpowiednim czasie zgłosi, że chce, by pieniądze z funduszu zostały zapisane na jego koncie w ZUS. W takim przypadku nie zostałyby pomniejszone o tę opłatę. To, że zaproponowano automatyczny transfer środków do IKE, a nie do ZUS, jest bardzo korzystne dla prywatnych instytucji działających na rynku finansowym. Można bowiem założyć, że jedynie nieliczne osoby podejmą działanie, by środki te poszły do ZUS. Pozostałe pewnie nie zrobią nic i pogodzą się z transferem do IKE. Członek OFE będzie mógł skorzystać z pieniędzy przekazanych do IKE dopiero po osiągnięciu wieku emerytalnego, co oznacza, że nastąpi to za kilka, kilkanaście lub nawet kilkadziesiąt lat. Instytucje finansowe będą mogły więc zyskać ok. 130 mld zł do czerpania przez dziesięciolecia pożytków w formie pobierania prowizji za zarządzanie tymi pieniędzmi oraz dysponowanie nimi według własnego uznania, bez konieczności dbania o interes przyszłego emeryta.

Z tytułu otrzymania tych gigantycznych pieniędzy nie będą one miały żadnych zobowiązań odnośnie do wysokości przyszłych świadczeń z tego źródła. Emeryt ma więc szansę dostać to, co pozostanie po tym długotrwałym okresie pobierania prowizji przez firmy zarządzające, realizowania przez nie licznych transakcji, trudnych do skontrolowania przez państwo, podejmowanych w interesie własnym i podmiotów powiązanych. Pieniądze, które zostaną przekazane z OFE do IKE, mogą być marnowane nie tylko na skutek nadużyć i defraudacji, dość powszechnych na rynku finansowym i w istocie bezkarnych, ale także z powodu kolejnych załamań giełdowych i kryzysów. Aktywa finansowe, w tym akcje i obligacje, są w zasadzie nieodporne także na inflację. Rysuje się więc taka perspektywa: całe zyski dla instytucji finansowych i powiązanych z nimi elit, całe zaś ryzyko i koszty na barki przyszłego emeryta i finansów publicznych. Warto dodać, że taki podział korzyści i kosztów będzie też w ramach PPK (Pracowniczych Planó Kapitałowych), które mają zacząć funkcjonować od połowy tego roku.

Definitywny i nieodwracalny transfer na rynek finansowy pieniędzy publicznych z OFE, stu kilkudziesięciu miliardów złotych, będzie ciosem w finanse publiczne naszego kraju. Raz przekazane na ten rynek pieniądze już nigdy nie dadzą się wykorzystać na cele publiczne, w tym na dofinansowanie systemu emerytur z ZUS. A przecież są jeszcze inne cele publiczne, takie jak konieczność zwiększenia dramatycznie niskich płac nauczycieli, a także lekarzy, pielęgniarek czy ratowników medycznych. Po tym transferze do IKE przekazane środki staną się własnością wprawdzie dużej, ale tylko części społeczeństwa. W spadku po OFE całe społeczeństwo będzie mieć natomiast do spłacenia dług zaciągnięty przez państwo na sfinansowanie aktywów w OFE. Wiele osób z zapałem popiera prywatyzację tych aktywów, czyniąc jedynie zarzut, że środki, które mają być przekazane do IKE, zostaną pomniejszone o 15%. Jest też wiele osób, które nie popierają tej prywatyzacji, ale jednocześnie nie chcą, by wszystkie pieniądze z OFE trafiły do ZUS, bo w ten sposób obecnie rządzący zyskaliby wielki zasób pozwalający finansować kolejne wydatki wyborcze i na długi czas utrwalić władzę tego ugrupowania. Z takim dylematem boryka się wielu przeciwników OFE.

Iluzja emerytur z rynku finansowego

W ostatecznej ocenie zmian w OFE, a także kolejnego projektu prywatyzacji emerytur, jakim mają być PPK, warto zwrócić uwagę, że w ideologii forsującej mechanizmy rynkowe w systemie emerytalnym występuje fundamentalny błąd. Opieranie dochodów mających zapewnić środki do życia ludziom starym na inwestycjach na rynku finansowym wcale nie zabezpiecza emerytur przed zmianami demograficznymi. Jest już wiele badań naukowych pokazujących, że wraz z postępującym starzeniem się populacji rentowność tych inwestycji będzie spadać. Mniej liczne pokolenie aktywne zawodowo, przekazując składki na rynek, nie będzie już mogło tworzyć takiego jak dotąd popytu na aktywa finansowe (akcje, obligacje). Z drugiej strony coraz większa liczba osób przechodzących na emeryturę będzie musiała zbywać aktywa zgromadzone w różnych funduszach, co może pogłębić tendencję spadkową zysków osiąganych z inwestowania.

Po latach, a nawet dziesięcioleciach, pompowania cen aktywów finansowych i tworzenia bańki spekulacyjnej na rynku, mechanizm będzie coraz mocniej działał w drugą stronę. Poprzez forsowanie takich rozwiązań jak OFE, IKE czy PPK instytucje finansowe tworzą i podtrzymują złudzenie, że emerytury rynkowe są panaceum na starzenie się społeczeństwa. Dla nich ważne są zyski tu i teraz, dla społeczeństwa natomiast skutki tej iluzji będą bolesne. Jej utrzymywanie pochłonie gigantyczne zasoby finansowe, nie dając w zamian bezpiecznych i akceptowalnych emerytur. Takie dochody na starość jest w stanie zapewnić tylko publiczny system emerytalny oparty na solidarności społecznej. To najbardziej sprawiedliwy, transparentny i najmniej kosztowny sposób zapewnienia środków do życia po zakończeniu aktywności zawodowej. Prywatyzacja emerytur zaś to sposób na bogacenie się niewielkiej grupy społecznej powiązanej z rynkiem finansowym, kosztem reszty społeczeństwa.

Prof. Leokadia Oręziak jest kierownikiem Katedry Finansów Międzynarodowych Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie


Beneficjenci OFE

Ocenia się, że realne opłaty i prowizje (waloryzowane np. wskaźnikiem inflacji) pobrane od przyszłych emerytów przez fundusze emerytalne w latach 1999-2018 wynoszą co najmniej 30 mld zł. Najwięksi beneficjenci to:

– Powszechne towarzystwa emerytalne (PTE), których głównymi właścicielami są zagraniczne instytucje finansowe. Prezesi, członkowie zarządów funduszy nie mieli górnej granicy zarobków.
– Banki (np. PKO BP, PKO SA), firmy ubezpieczeniowe (np. PZU, Warta, Allianz, ING Nationale Nederlanden, OFE Polsat), towarzystwa zarządzające aktywami finansowymi.
– Gracze giełdowi, pośrednicy, w tym biura maklerskie.
– Eksperci, w tym profesorowie i inni lobbyści działający indywidualnie lub w ramach think tanków opłacanych przez instytucje finansowe.
– Media i dziennikarze zachwalający OFE, w tym poprzez reklamy banków.
– Politycy zatrudniani w różnej formie przez instytucje nadzoru, izby gospodarcze i związki pracodawców.

Tylko w pierwszym roku działalności (1999) towarzystwa emerytalne oficjalnie wydały na prowizje akwizytorów 446 mln zł. W rzeczywistości kwota powinna być powiększona o co najmniej 50 mln zł.


Fot. Fotolia

Wydanie: 19/2019, 2019

Kategorie: Kraj

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy