Masakra radzieckich komisarzy

Masakra radzieckich komisarzy

Wehrmacht gorliwie wypełniał jeden z najbardziej barbarzyńskich rozkazów całej wojny

Wbrew temu, co twierdzą apologeci Wehrmachtu, niemieccy żołnierze na froncie wschodnim byli posłuszni Hitlerowi i rozstrzelali tysiące wziętych do niewoli radzieckich komisarzy. Sprzeciwiało się bardzo niewielu.
Rozkaz w sprawie komisarzy (der Kommissarbefehl) z 6 czerwca 1941 r. stał się hańbą dla Wehrmachtu. Stwierdzał, że radzieccy „komisarze polityczni stosują barbarzyńskie, azjatyckie metody. W efekcie zostaną potraktowani z natychmiastową i maksymalną surowością. Z zasady będą natychmiast rozstrzeliwani, jeśli zostaną zatrzymani podczas walki…”.
Komisarze polityczni byli chronieni przez prawo międzynarodowe, ale Hitler i jego generałowie postanowili ich wymordować. Nigdy przedtem ani nigdy potem państwo niemieckie nie nakazywało swym żołnierzom w tak jasny i bezpośredni sposób popełniania zbrodni wojennych na wielką skalę. Nic dziwnego, że weterani Wehrmachtu i zachodnioniemieccy historycy zapewniali po wojnie, że winę za ten bezprecedensowy i okrutny rozkaz ponoszą tylko Hitler oraz Najwyższe Dowództwo Wojsk Lądowych (OKH) oraz Najwyższe Dowództwo Wehrmachtu (OKW), natomiast wojska frontowe przeważnie nie wykonywały Kommissarbefehl, w następstwie spowodował on niewiele ofiar.
Niemiecki historyk Felix Römer z uniwersytetu w Moguncji w wydanej właśnie książce „Der Kommissarbefehl – Wehrmacht und NS-Verbrechen an der Ostfront 1941/42” („Rozkaz w sprawie komisarzy – Wehrmacht i nazistowskie zbrodnie na froncie wschodnim 1941/1942”) dowodzi jednak, że prawda jest inna. Römer przeanalizował wszystkie dostępne akta oraz dokumenty niemieckich sił zbrojnych. Okazało się, że raporty o egzekucjach komisarzy znajdują się w dokumentach wszystkich 13 armii, wszystkich 44 korpusów armijnych oraz ponad 80% wszystkich 150 dywizji z frontu wschodniego. Po uwzględnieniu innych źródeł okazuje się, że rozkaz o komisarzach wykonywało ponad 90% jednostek armii niemieckiej, uczestniczących w inwazji na Związek Radziecki. Ostatni mit o „rycerskim Wehrmachcie”

okazał się kłamstwem.

Hitler zamierzał prowadzić na Wschodzie „wojnę światopoglądów”, której celem będzie unicestwienie „żydowsko-bolszewickich” fundamentów radzieckiego reżimu. 30 marca 1941 r. brunatny dyktator przemówił do ponad 200 starszych oficerów, zebranych w Kancelarii Rzeszy: „Starcie dwóch ideologii. Miażdżące zdemaskowanie bolszewizmu tożsamego ze społecznym przestępstwem… Musimy zapomnieć o zasadzie braterstwa między żołnierzami. Komunista nie jest towarzyszem ani przed bitwą, ani po bitwie. To wojna na unicestwienie… Komisarze i funkcjonariusze GPU to kryminaliści i należy postąpić z nimi jak z kryminalistami”. Hitler domagał się więc „eksterminacji komunistycznych komisarzy i komunistycznej inteligencji” (cyt. za: Ian Kershaw, „Hitler, 1936-1941: nemezis”, Poznań 2004).
Naczelny dowódca armii, feldmarszałek Walter von Brauchitsch, zapewniał po wojnie, że oburzeni generałowie otoczyli właśnie jego, kiedy „wódz” skończył przemawiać. Nawet jeśli to prawda, nikt otwarcie nie sprzeciwił się Hitlerowi. Czy można zresztą wierzyć w słowa Brauchitscha, który 27 marca 1941 r. pouczał swoich podkomendnych: „Żołnierze muszą wiedzieć, że będzie to walka rasy z rasą, i postępować z konieczną bezwzględnością”. Brytyjski historyk Ian Kershaw uważa, że Wehrmacht okazał tak bezwarunkowe posłuszeństwo wobec Hitlera i pogrążył się w barbarzyństwie także dlatego, że grunt został już przygotowany przez zbrodnie popełnione w Polsce, „18-miesięczny udział w brutalnym ujarzmianiu Polaków”.
Gorliwe najwyższe dowództwo szybko nadało formalny kształt zbrodniczym poleceniom Hitlera. Prawdopodobnie inicjatorem był feldmarszałek Wilhem Keitel. 13 marca przygotowany został tzw. Dekret Barbarossa, który nakazywał, aby partyzantów na Wschodzie rozstrzeliwać na miejscu, bez sądu wojennego. Wehrmacht został też upoważniony do stosowania zbiorowych represji. 6 czerwca wydany został rozkaz w sprawie komisarzy, stwierdzający m.in. „Okazanie temu elementowi zrozumienia w czasie walki lub postępowanie w zgodzie z międzynarodowym prawem wojennym jest błędem…”.
Także z powodu powyższych rozkazów niemiecki najazd na ZSRR stał się najkrwawszą, totalną, niszczycielską, barbarzyńską wojną w dziejach ludzkości. W tej niewyobrażalnej masakrze straciło życie 27 mln obywateli radzieckich i 3 mln żołnierzy III Rzeszy. Po wojnie niemieccy weterani starali się obciążyć winą za zbrodnie Hitlera i jego paladynów, twierdzili jednak, że siły zbrojne zachowały honor. W Wehrmachcie służyło przecież 17 mln Niemców, armia była odzwierciedleniem społeczeństwa, uznanie jej za zbrodniczą było oskarżeniem całego narodu. Dawni dowódcy Hitlera zapewniali o swej niewinności. Ich kłamstwa można przeczytać w książkach, wciąż wznawianych także na polskim rynku.
Gen. Heinz Guderian zapewniał: „Rozkaz, który nabrał niesławnego rozgłosu, tzw. rozkaz o komisarzach, w ogóle nie doszedł do wiadomości mojej grupy pancernej. Widocznie zatrzymał go już sztab Grupy Armii Środek. Tak więc i „rozkaz o komisarzach” w podległych mi wojskach nie był stosowany. Dziś, patrząc na tę sprawę retrospektywnie, można jedynie głęboko ubolewać nad tym, że już OKH lub OKW nie zatrzymało obu tych rozkazów. Wielu mężnym i nieskazitelnym niemieckim żołnierzom oszczędziłoby to ciężkich przejść…” (cyt. za: „Wspomnienia żołnierza”, Warszawa 1991).
Adiutant Hitlera Nicolaus von Below relacjonował: „Rozkaz (o komisarzach) wywołał wiele niepokoju i ja wiedziałem, że go podano do wiadomości nie wszystkim jednostkom wojskowym. Był to pierwszy przejaw szerzącej się opozycji przeciwko rozkazowi führera…” („Byłem adiutantem Hitlera”, Warszawa 1990).
Feldmarszałek Erich von Manstein konfabulował bez skrupułów: „Kommissarbefehl był w istocie rzeczy nieżołnierski. Jego wykonanie zagrażałoby nie tylko honorowi wojska, lecz także jego morale. W związku z tym czułem się zmuszony zameldować mojemu przełożonemu o niewykonywaniu „rozkazu w sprawie komisarzy” w podległych mi oddziałach. Całkowicie pod tym względem zgadzali się ze mną podlegli mi dowódcy…” („Stracone zwycięstwa. Wspomnienia 1939-1944”, Warszawa 2001).
Te relacje historycy w Republice Federalnej Niemiec przyjęli za dobrą monetę – zapewne bardzo chcieli przyjąć. W wydanej w 1965 r. pracy „Der verbrecherische Befehl” („Zbrodniczy rozkaz”) publicysta Heinrich Uhlig utrzymywał: „Wielu dowódców sabotowało Kommissarbefehl nie tylko milcząco, lecz otwarcie, a wojsko w większości przypadków go ignorowało”.
Dopiero na przełomie lat 70. i 80. naukowcy Christian Streit i Jürgen Förster na podstawie dokumentów sił zbrojnych wykazali, że wiele oddziałów na froncie rzeczywiście rozstrzeliwało radzieckich oficerów politycznych. Ale jeszcze wydany w 2004 r. „Gebhard”, miarodajny podręcznik dla studentów historii, utrzymywał, że tylko kilkuset jeńców zostało zastrzelonych „na rozkaz pojedynczych oficerów”. A przecież wydane do tej pory prace naukowe zawierały informacje o prawie tysiącu egzekucji.
Ale dopiero Felix Römer przeanalizował wszystkie dokumenty, raporty, meldunki. Charakterystyczne, że wcześniej niemieccy

naukowcy nie kwapili się

do tego – akta wojskowe były przecież dostępne od lat 60. Römer wykazał, że już 22 czerwca 1941 r., w pierwszym dniu inwazji na ZSRR, rozpoczęło się mordowanie komisarzy. Dyplomata Josef Schlemann, reprezentujący Ministerstwo Spraw Zagranicznych w sztabie 9. Armii, po pięciu dniach wojny podsumował: „Kwestia komisarzy politycznych jest załatwiana w gruntowny sposób. Wszyscy pojmani komisarze są rozstrzeliwani natychmiast”. Oficer wywiadu 9. Grupy Pancernej, major Lindner, do początku sierpnia 1941 r. odnotował 170 egzekucji i zauważył: „Wykonanie tego rozkazu nie jest dla wojska żadnym problemem”. Opisał też rozstrzelanie uzbrojonego rosyjskiego cywila oraz komisarza przez żołnierzy oddziału rozpoznawczego 27. pułku: „Rosjanin zachował podczas egzekucji stoicki spokój, ale komisarz upadł na kolana i błagał o życie. Nic mu to nie pomogło”.
Także elitarne jednostki, jak 23. Dywizja Piechoty, brały udział w egzekucjach. W końcu czerwca 1941 r. przy stanowisku dowodzenia dywizji znalazł się transport jeńców radzieckich, wśród których był także komisarz. Oficer wywiadu, rotmistrz von Albert, przesłuchał tego oficera, a następnie oświadczył mu, że „jako komisarz i jako reprezentant systemu bolszewickiego musi ponieść odpowiedzialność za podstępny sposób prowadzenia wojny przez Rosjan” i w związku z tym zostanie rozstrzelany. Wkrótce potem nieszczęsny komisarz stanął przed plutonem egzekucyjnym.
Dowódca 11. Armii, gen. Eugen Ritter von Schober, okazał się szczególnie gorliwym wykonawcą krwawego rozkazu. Polecił swoim żołnierzom, aby rozstrzeliwali także „wszystkich komisarzy politycznych administracji cywilnej”, aczkolwiek Kommissarbefehl tego nie wymagał.
Opozycja zdarzała się rzadko. Gen. Johan Ansat zabronił żołnierzom swej dywizji przeprowadzania egzekucji, polecił im jednak przekazywać wziętych do niewoli oficerów politycznych żandarmerii lub SS. To one, a nie wojska frontowe, powinny, według Ansata, rozstrzeliwać jeńców. Jeśli niemieccy wojskowi sprzeciwiali się niekiedy rozkazowi o komisarzach, to nie z powodów prawnych czy humanitarnych, lecz przeważnie z obawy, że żołnierze popadną w „szał rozstrzeliwania”, co spowoduje upadek dyscypliny. Przy czym odmowa wykonania rozkazu nie groziła, wbrew legendom, które snuli po wojnie apologeci Wehrmachtu, poważnymi konsekwencjami. Pewien komendant obozu jenieckiego przy Grupie Armii Środek, który darował życie kilku komisarzom, został tylko zganiony przez przełożonych, że „okazana łagodność jest nie na miejscu”. A jednak oficer ten nie znalazł wielu naśladowców.
Dr Felix Römer znalazł w dokumentach armii niemieckiej informacje o straceniu przez Wehrmacht prawie 4 tys. komisarzy. To znacznie więcej, niż zakładano do tej pory. Akta jednak nie są kompletne, przy czym z pewnością dowódcy często woleli popełniać

zbrodnie bez dokumentacji.

Historyk z Moguncji po uwzględnieniu innych źródeł doszedł więc do wniosku, że niemieccy żołnierze rozstrzelali prawie 10 tys. radzieckich wojskowych komisarzy politycznych – mniej więcej jedną dziesiątą całego stanu.
Kiedy rozeszły się wieści o okrucieństwach popełnianych przez armię niemiecką, komisarze, a często także inni oficerowie i żołnierze, woleli walczyć do końca, niż poddawać się wrogowi. Opór Armii Czerwonej, której żołnierze początkowo nie chcieli umierać

za stalinowski reżim,

zdemoralizowanej przez potężne uderzenia Wehrmachtu, stawał się coraz twardszy. „Wojna błyskawiczna” zawiodła w bezkresnych przestrzeniach Rosji. W czerwcu 1942 r. Hitler, naciskany przez swych generałów, przerażonych coraz większymi stratami na froncie wschodnim, zniósł dekret o komisarzach.
Egzekucje komisarzy nie były oczywiście największą zbrodnią Wehrmachtu na froncie wschodnim. Historyk Johannes Hürter, współautor wydanej w 2004 r. pracy „Verbrechen der Wehrmacht. Forschungsergebnisse und Kontroversen” („Zbrodnie Wehrmachtu. Wyniki badań i kontrowersje”), podkreśla, że niemieccy generałowie właściwie nie robili użytku ze swojej znacznej swobody decyzji na froncie wschodnim, aby położyć kres bezprawiu i zbrodniom. Jak obliczył Hürter, tylko w pierwszym roku wojny z ZSRR na terenach podległych armii ofiarą ludobójstwa padło 900 tys. cywilów, mężczyzn, kobiet i dzieci. „Tylko” 20 tys. zostało zamordowanych przez żołnierzy Wehrmachtu, którzy jednak uczestniczyli także w masakrach i zagładzie Żydów, zapewniając wsparcie logistyczne, urządzając obławy, blokady itp. Jednak, jak konkluduje Felix Römer, na żadnym innym polu niż wykonanie Kommissarbefehl armia niemiecka nie uczestniczyła tak bezpośrednio, aktywnie i w równie wielkim zakresie w realizacji narodowosocjalistycznej polityki wyniszczenia. Świadczy to, że już dawno stała się jednym z filarów brunatnego reżimu.

 

Wydanie: 2008, 49/2008

Kategorie: Historia

Komentarze

  1. marines
    marines 9 lutego, 2015, 19:47

    Nie no, ale serio, co w tym rozkazie zbrodniczego? Rozstrzeliwanie gestapowców przez Armię Amerykańską też było zbrodnicze?

    Odpowiedz na ten komentarz
  2. Jacek Nadzin
    Jacek Nadzin 12 lutego, 2015, 06:41

    Na serio, panie ksywa MARINES. Porownanie komisarza politycznego z gesatapowcem?

    Odpowiedz na ten komentarz
  3. anty UPA
    anty UPA 13 kwietnia, 2016, 12:02

    „ofiarą ludobójstwa padło 900 tys. cywilów, mężczyzn, kobiet i dzieci. „Tylko” 20 tys. zostało zamordowanych przez żołnierzy Wehrmachtu” to kto odstrzelil reszte ?

    Odpowiedz na ten komentarz
  4. Grzegorz
    Grzegorz 21 września, 2020, 11:50

    Związek Sowiecki nie podpisał Konwencji Genewski z 27 lipca 1929 r. o traktowaniu jeńców wojennych. Czyli Polscy oficerowie i policjanci rozstrzelani przez NKWD nie mieli statusu jeńców wojennych wg Sowietów. Władze Sowieckie chciały mordować jeńców wojennych łamiąc prawo międzynarodowe. Sowieci sami wpadli w pułapkę a rozkaz o mordowaniu Komisarzy Sowieckich był konsekwencją niepodpisania Konwencji Genewskiej. Czyli Związek Sowiecki był winny wymordowania i zamęczenie swoich jeńców sowieckich i zamordowania Polaków za to że byli Polakami.

    Odpowiedz na ten komentarz

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy