NOWE CREDO POLITYKI POLSKIEJ

NOWE   CREDO   POLITYKI   POLSKIEJ

Radujmy się bracia bo oto przybyło nam nowe credo: Jeżeli US Army „z nami –  któż przeciw nam” (Rz. 8,31).

Trudno odmówić historycznych szczególnych związków łączących Rosjan i Rusinów już od dawna oficjalnie nazywanych Ukraińcami. W rosyjskiej duszy historyczna Ruś żyje.  Strategicznym celem Moskwy zawsze było i jest nadal utrzymanie kontroli nad bratnią Ukrainą, bowiem tylko jej pełna kontrola zabezpiecza żywotne rosyjskie interesy geopolityczne. Dla nas to jednak wyzwanie. Rozumujemy: Rosja w jedności z Ukrainą to mocarstwo. A Rosja, to zdaniem polskiego ‘strzelistego patrioty’ była i jest naszym odwiecznym groźnym i bezwzględnym wrogiem, stale czyhającym na naszą niepodległość. Paradoksalne, pogląd ten znajduje swego rodzaju potwierdzenie w nacjonalistycznym, realnie nikłym znaczeniowo projekcie prof. Aleksandra Dugina – skądinąd wybitnego rosyjskiego filozofa idei. Polski ‘strzelisty patriota’ widzi problem jako egzystencjalne, śmiertelne „ruskie” zagrożenie, z kolei Dugin – to pewno miła dla rosyjskiego ucha intelektualna ciekawostka, odległa od europejskich politycznych realiów, a także aktualnych proeuropejskich koncepcji Putina, dla którego świat ukształtowany w wyniku II wojny to geopolityczne tabu (co nie dotyczy terytorium b. ZSRR, jako wewnętrznej przestrzeni radzieckiej, albowiem jego zdaniem proces tworzenia z b. republik samodzielnych państw przebiegał w sposób całkowicie nieodpowiedzialny). Ale polski strzelisty patriota to nie filozof, to demiurg regionalnych wydarzeń politycznych w skali dopuszczalnej dla „przybocznego”.

W zaistniałej sytuacji należało więc jego zdaniem czym prędzej wzmacniać powstające właśnie ukraińskie państwo tak, by równocześnie nie zaniedbywać pogłębiania nastrojów antyrosyjskich, a i tak intensywnych w zachodniej części Ukrainy. Celem naszym – Ukraina silna, zdolna przeciwstawić się Moskwie w obronie ukraińskiej i polskiej suwerenności. Że pomija to i lekceważy pogląd ojca naszej odzyskanej niepodległości Romana Dmowskiego dla którego „samostijna”, wroga Polsce Ukraina – to dla Polski problem – nie szkodzi! Dmowski jest passe, a i kiedyś, powiadają,  nie był dla nas autorytetem. A samostijna w naszym, polskim myśleniu jest barierą oddzielającą Polskę od agresywnej Rosji. Ta myśl, przepojona troską o polskie bezpieczeństwo, o zbudowanie kordonu sanitarnego wokół Rosji – to koncepcja Józefa Piłsudskiego, Jerzego Giedroycia i Lecha Kaczyńskiego. Giedroyć dodawał: „Nie ma niepodległej Polski bez niepodległej Ukrainy”. Po roku 1989  Giedroyciowskie projekcje zdominowały polską politykę niemal całkowicie. Aktywny więc udział polskich polityków w ukraińskich przewrotach: rewolucji pomarańczowej i majdanowej był poniekąd naturalny. Po majdanowym  przewrocie roku 2014 Ukraina stała się w naszej ocenie realnym buforem chroniącym nas przed Rosją. Mamy oto powody do radości, bowiem „odwiecznego wroga” przedziela Ukraina. Ale ma powody do radości i Ameryka bowiem kosztem zaledwie 5 mld dolarów planowana, kolorowa rewolucja na Majdanie zwyciężyła.

Jak widać polski strzelisty patriota został nieuleczalnie dotknięty oślepiającymi strzałami Erynii. Nawet słowa papieża Franciszka wypowiedziane w odpowiedzi na powitalne wystąpienia polskiego prezydenta w dniu 27 lipca 2016 roku nie przełamały antyrosyjskich polskich lodów. Nawiązując do 50-lecia pierwszego kroku na drodze przebaczenia i normalizacji polsko-niemieckiej jakim był list polskiego Episkopatu do Episkopatu niemieckiego przypomniał, wspólną deklarację między Kościołem katolickim w Polsce i Kościołem prawosławnym Patriarchatu Moskiewskiego z wyraźną zachętą, by tamte owoce dojrzałej chrześcijańskiej myśli nie pozostały wyjątkiem, by chrześcijaństwo po wielu wiekach mogło znów oddychać obydwoma płucami.  O deklaracji Kościołów Polski i Rosji z 17 sierpnia 2012 roku papież Franciszek  powiedział: „jest to akt, który rozpoczął proces zbliżenia i braterstwa nie tylko między dwoma Kościołami, ale również pomiędzy dwoma narodami”. Niestety, strzelisty patriota oślepł i ogłuchł tak dotkliwie, że słów papieża w ogóle nie dostrzegł ani nie usłyszał, a przepełniony nienawiścią i gniewem był w stanie pamiętać jedynie o historycznym wrogu, który z kolei od dawna nie żywi wobec Polski nieprzyjaznych zamiarów. W konsekwencji ów ‘strzelisty’ nie jest w stanie dostrzec wroga współcześnie czyhającego na odpowiedni moment, by zawłaszczyć kawał polskiej ziemi, nazywając ją po swojemu, zamiast Chełmszczyzną, Podlasiem, Podkarpaciem, Galicją – ziemią „Zakerzońską”.

To prawda, że idea strzelistego patrioty może nie do końca pokrywać się ze wspólnotową, europejską polityką bezpieczeństwa. Polska może nawet ześlizgiwać się powoli na pozycję europejskiego outsidera. Dodaje on wówczas, że nie ma zgody na bierne reprodukowanie polityki europejskiej i „płynięcie w głównym nurcie”. Twierdzi, że koncepcja ta mieści się w strategicznych planach Polski dla realizacji których, Polska zawiesza na tym odcinku politykę tożsamościową. W kontekście polityki polsko-ukraińskiej, zważywszy na naczelny nasz interes bezpieczeństwa i aby nie drażnić naszego „strategicznego partnera”, jesteśmy gotowi zapomnieć nawet o dokonanej ukraińskiej zbrodni. Dokładniej – zapomnieć należało! Niestety, zdaniem tych patriotów, ubolewając w cichości przyznają, że szeroka presja, zwłaszcza środowisk kresowych nie pozwoliła naszemu państwu kierować się w tej sprawie interesem strategicznym. W rezultacie, pomimo wielu nacisków ze strony ukraińskiej, a także również ze strony ambasady amerykańskiej (!) w dniu 22 lipca 2016 roku podjęta została większościowa uchwała Sejmu, która w ocenie środowisk dziś odpowiedzialnych za Polskę, w tej formie podjęta być nie powinna.

Zapoczątkowana od nowa i dogłębnie przez Lecha Kaczyńskiego prowadzona polska polityka strategiczna i obóz polityczny czerpiący z jego dorobku to w pierwszym rzędzie dążenie do zapewnienie  bezpieczeństwa kraju zwłaszcza wobec „agresywnej i nieobliczalnej polityki Kremla”. Ale poza powtarzanym frazesem nigdy nie podano przykładu prowadzenia przez Rosję po 89 roku polityki agresji wobec Polski. W podstawowym, całościowym, liczącym 168 stron Programie na rok 2014 rządzącej dziś partii czytamy: „pierwszym i zasadniczym celem polityki zagranicznej Polski będzie przywrócenie (..) podmiotowości naszego państwa w polityce międzynarodowej i w dziedzinie bezpieczeństwa zewnętrznego. Wyznacznikiem  realizacji tego celu jest dla nas ideowe i praktyczne odwołanie się do dziedzictwa czynu i myśli politycznej śp. Prezydenta Rzeczypospolitej Prof. Lecha Kaczyńskiego” (s.149).

Fundamentem bezpieczeństwa jest dziś oczywiście przynależność do NATO. We wspomnianym Programie stwierdzono, że położenie naszego kraju „jako państwa brzegowego NATO (..) stanowi przesłankę do zwiększenia poziomu gwarancji bezpieczeństwa”, oraz „do powstania na terytorium Polski krytycznej infrastruktury obronnej Sojuszu o znaczeniu strategicznym” (s.153). Nie wolno jednak zapominać, że wprowadzenie na własne terytorium obcych baz i wojsk to element w różnym stopniu ale zawsze naruszający suwerenność państwa. Wydaje się, że tylko nieuchronnie zbliżająca się wojna na którą nie mamy wpływu, albo do której sami dążymy, mogłaby usprawiedliwić zabieganie o instalacje obcych baz na swoim terytorium. Konfrontacyjnie wobec Rosji podkreślono również, że „należy nieustająco podkreślać, iż koncepcja rozszerzenia NATO na kraje Europy Wschodniej i południowego Kaukazu jest nadal aktualna i powinna być opracowywana w ramach tworzenia scenariuszy przyszłości”(s.153). Odrzucamy więc realistyczną i powściągliwą  politykę nie mieszania się w nieswoje konflikty krajów byłego Związku Radzieckiego lecz jakby natchnieni mesjanistyczną misją obdarowania tych krajów atlantycką demokracją stajemy do walki z Rosją o interesy nam obce.

Strony: 1 2

Wydanie:

Kategorie: Od czytelników

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy