Pan Pongo

Pan Pongo

Najnowszy niepublikowany wiersz Tadeusza Różewicza

Pan Pongo

Zbliża się Boże Narodzenie 2005 roku

Wczoraj byłem w zoo
aby złożyć życzenia świąteczne
zwierzętom
odwiedziłem najpierw „dzieciniec”
Mały osiołek który
urodził się 8 sierpnia 2004 roku
już nie jest taki mały
(nie wiem jak ma na imię)
kozy zajęte były śniadaniem
kozioł pachniał (jak ostry
ser – i przypominał
średniowieczne wizerunki diabła)
kucyk był smutny a że jest kary
wyglądał jak pesymista
Krówki szkockie czerwone spoglądały
na mnie z zainteresowaniem a może ze zdziwieniem
owce wylegiwały się
we własnej wełnie

zajrzałem do ptaków
mają teraz powiększoną
powierzchnię – czarne łabędzie
wyglądały jak czarne tulipany
(z rubinowymi dziobami)
niezwykłe żywe
klejnoty
(ale ciągle się złoszczą)

czarne i białe
bociany klekotały romantycznie
czaple stały na jednej nodze
próbowały latać
kormorany coś
dziobały

minąłem robotników
krzątają się przy odbudowie
zabytkowego muru starego zoo
teraz na świecie pełno murów zabytkowych

Tygrysy mają nowe pomieszczenia
można je oglądać nie przez
gęste kraty ale przez wielkie szyby
ciekawe co ma „napisane” na czole biały
tygrys – jakiś znak – muszę tu przyjść
z moją znajomą „hinduistką”
może ona odczyta
może to jest cytat z Else Lasker-Schüler
Diese Gedichte hat ein wirklicher
Tiger gedicht
poetka była zaczarowana
przez niemieckiego księcia z jej bajki
korpulentny łysawy lekarz chorób
skórnych i wenerycznych
oczekujący na „odnowę” narodu i rasy
opamiętał się na czas
i wybrał „emigrację wewnętrzną” w wermachcie
dziś było zimno i tygrysy się schowały
albo śpią – wrocławskie tygrysy
przyjechały ze… Szwecji, Ferdynand i Victoria
urodziły się w szwedzkim zoo – Elskilstuna.
Są „białe” a oczy mają niebieskie…
(są kremowobiałe) – ładnie to wygląda
nozdrza różowe – oczy niebieskie
geny! – jednak – poduszki na
łapach też różowe

kot czaił się na wróbla

skierowałem się
do domu leśnego człowieka
dom w kształcie klatki
z wygodami
leśny człowiek spał albo udawał
że śpi Orangutan Pongo
(pygmaeus)
przyglądał mi się „spod oka”
pewno miał dość wizyt
podekscytowanych podlotków
chichotów i rechotania wyrostków
dzieci kamer turystów
ankiet pytań o wyznanie korzenie
zwróciłem uwagę na menu
pana Pongo – mądrzejszy on od nas grzesznych –
ser biały gotowane jaja
warzywa
kapusta biała czerwona
włoska pekińska
(nie nasz „bigos” uwielbiany
przez Paryż Madryt Londyn)
brokuły kalafior pomidory
cykoria papryka cebula
czosnek (!)
marchew buraki zielony groszek
ogórki szczaw szpinak
owoce
agrest aronia morele
brzoskwinie jabłka gruszki
mądry pan Pongo!
woli spać albo rozmyślać
zamiast tracić czas i życie
na robienie perliczki w kwaśnym
sosie do której to potrawy
potrzebna jest 1 średnia perliczka
1 cebula 100 g wywaru z kury
pół szklanki białego wytrawnego
wina 1,5 łyżki masła
oliwa śmietana pieprz sól
20 listków świeżej bazylii
musztarda
10 małych młodych ziemniaków
(podawać z fasolką szparagową
ugotowaną „al dente”. Sos
podać osobno itd.)
to recepta mojego przyjaciela Wojtka P.
a co na to pan Pongo?

pan Pongo odwrócił się
tyłem do nieproszonych gości
ja czytałem dalej menu
naszego bliskiego kuzyna
a może nawet stryjka:
truskawki mandarynki
wiśnie czereśnie pomarańcze
arbuzy banany winogrona
a pieczywo?
chleb chrupki suchary

wreszcie napoje

nie jakaś wódka nawet nie
absolut nie wódeczka którą
zalewa się byle jaki znakomity
„parlamentarzysta”
(dawniej mówiło się pijany jak
szewc… ale szewców
jak na lekarstwo)

pan Pongo pije
herbaty ziołowe wodę mineralną
kompoty jogurty kefiry
siemię lniane

co dalej?

O! gotowane mięso wołowe
(wreszcie coś ludzkiego!)

płatki kukurydziane
miód witaminy…
ha! (ciepło ciepło…
jesteśmy sobie tutaj
bliscy)…

ach! te małpy człekokształtne
ach! Ci ludzie małpo-kształtni
kogo widzimy? Dzień dobry
Pan Szympans troglodytes
właśnie się iska drapie
po głowie
a ten co jada

nie zapomina o słoneczniku
malinach (!) rodzynkach
orzechach włoskich
o mango i papai
zawstydziłem się (zarumieniłem
się ze wstydu) – małpy się nie
rumienią… no, właśnie…
chociaż zauważyłem że coraz
mniej ludzi się rumieni
i ludzi i kobiet… czy „feministki”
oblewają się rumieńcem
nie wiem (gdzie? kiedy?)
ale czemu się zawstydziłem?
pomyślałem o moim przyjacielu
Witoldzie… od 15 lat namawia
mnie żebym jadł jabłka…
namawiał mnie
abym zjadał 5 jabłek
dziennie… jadłem jedno…
potem jedno jabłko
co drugi dzień… potem dwa
jabłka na miesiąc… potem
zacząłem jeść gruszki…
a przecież jestem osobnikiem
myślącym… „myślę więc jestem”
jestem bo myślę
zawstydzony
schowałem się
w akwarium
kobiety w kościele gadają
a nawet plotkują
a ryby?
milczą… ach!
ta przeklęta erudycja
odbija mi się
w wierszach
wreszcie jestem za szybą
wprawdzie z drugiej strony
tfy! znów coś w rodzaju
dyskursu filozoficznego dialogu
cóż to za dyskomfort!

zapomniałem że Orangutan
bardzo lubi kwiaty akacji
gałęzie rozkwitających drzew
trawy z ziołami
mniszek w miodzie
w akwarium cisza!
oszałamiająca
skrzydlica ognista
ubiera się chyba u stylisty wariata
i udaje rybę

piranie mają złą opinię
ale zachowują się przyzwoicie
mają dyskretną urodę
złociste szarości i ząbki

błazenek pomidorowy
kręci się i wierci

ukwiał „ucho słonia”
dostojnie wachluje wodę
cherubinek dwubarwny
otwiera pyszczek
błazenek pomidorowy
wygląda jak młody aktor
który zdobył wyróżnienie
na festiwalu piosenki
na koniec wędrówki
kieruję kroki
do dyrekcji… melduję się
u pani sekretarki…

wchodzę do gabinetu
pani Hanna uśmiecha się
mąż choruje miał
jakieś kłopoty kulawy
piesek znajda wyłazi
z koszyka rozmawiamy
o depresji sierocej chorobie
młodej słonicy
o nowym wybiegu
dla tygrysów

słyszę ryk lwa

czas karmienia
na szczęście lwom na pożarcie
nie rzuca się już chrześcijan
a nawet „”ateistów””

Wydanie: 2005, 28/2005

Kategorie: Kultura

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy