Pogoda na lato

Pogoda na lato

Jeżeli islandzki wulkan w dalszym ciągu będzie aktywny, to dopływ promieniowania słonecznego zostanie ograniczony, co oznacza chłodniejsze wakacje

Długotrwałe opady deszczu, ubiegłotygodniowa powódź, wreszczie przejście trąby powietrznej nad Suwalszczyzną sprawiły, że w codziennych rozmowach coraz częściej pojawia się temat pogody na wakacje. Meteorolodzy pytani o prognozy na miesiące letnie, nabierają wody w usta. Prof. Halina Lorenc, klimatolog, jak zwykle jest bardzo powściągliwa i ostrożna w podawaniu prognoz długoterminowych. Radzi zająć się pogodą wiosenną, bo ta pora roku jeszcze się nie skończyła, a nie wybiegać myślami do lata. – Prognozy są dobre, tylko pogoda zła – mówi.
Ale jakieś przewidywania są robione. Prof. Lorenc wiąże sytuację pogodową w Polsce z aktywnością wulkanu na Islandii i wyrzucanymi przez niego chmurami pyłu.

Ciepło to już było

Z tego powodu – twierdzi – były już obserwowane dosyć duże zakłócenia. Ten wulkan jest w dalszym ciągu aktywny i wydmuchuje duże ilości pyłu. Jeśli ta sytuacja się utrzyma, to w naszej strefie geograficznej dopływ promieniowania słonecznego zostanie ograniczony, co oznacza gorsze, chłodniejsze lato. Ale nie tylko z tego powodu lato może należeć do mniej udanych. – Mamy już za sobą kilka gorących, wręcz upalnych okresów letnich, z rokiem 2003, który groził niemal klęską np. we Francji i w ogóle na południu Europy. Dlatego tegoroczne lato może być chłodniejsze. Nie wykluczam – dodaje pani profesor – że trzy letnie miesiące, czerwiec, lipiec i sierpień, mogą też być bardzo dynamiczne, z dużą przemiennością pogody. A więc obok dni upalnych będą ulewne deszcze i trąby powietrzne, które ostatnio stały się bardzo charakterystyczne dla miesięcy wakacyjnych.
Trochę więcej szczegółów na temat korelacji pogody letniej z wciąż aktywnym wulkanem podaje dr Paweł Wiejacz, sejsmolog z Instytutu Geofizyki PAN.

Chłodzenie z wulkanów

– To, co teraz widzimy za oknem, dzieje się w dużej mierze za sprawą islandzkiego wulkanu – mówi. – I winny jest nie tylko pył wulkaniczny, który dostał się do atmosfery, ale znacznie drobniejsze cząsteczki, nawet pojedyncze atomy substancji skalnej, które dla samolotów są zupełnie nieszkodliwe, ale jako czynnik skraplający parę wodną doskonale się nadają. Do tej pory wilgotne powietrze nadciągające z zachodu przechodziło nad nami i przesuwało się w głąb Rosji, teraz jednak skraplanie następuje nad Polską. Jak długo będzie działał wulkan – tego nikt nie wie. To mogą być dwa, trzy tygodnie, dwa lub trzy miesiące, może pół roku. Potem ucichnie. W każdym razie ten wulkan nie będzie aktywny latami. Gorzej, iż z danych historycznych wynika, że po wybuchu małego odezwie się duży wulkan Katla. To są tylko przewidywania bez większego uzasadnienia naukowego, ale prawdopodobne. Jeśli wybuchnie duży wulkan, to jego pyły polecą aż do stratosfery, a to może spowodować ochłodzenie na niemal całej Ziemi i zmianę kierunków cyrkulacji mas powietrza. Ogólne ochłodzenie wyniesie ok. pół stopnia Celsjusza, niby niedużo, ale to odczujemy.
Prof. Janusz Krzyścin, też z Instytutu Geofizyki, zajmujący się fizyką atmosfery, przestrzega jednak przed wpadaniem w przesadę. – Przecież ten sam pył wulkaniczny, który jakoby w Polsce spowodował powódź na południu kraju, nad Anglią jakoś okazał się zupełnie nieskuteczny – argumentuje. – Tam było sucho. Z powodu koncentracji pyłu nad Irlandią zamknięto nawet znowu lotniska, ale opadów tam nie stwierdzono.
Również prof. Krzyścin apeluje, by nie wybiegać z prognozami zbyt daleko w przyszłość, a skoncentrować się na czasie teraźniejszym. – Z pomocą zdjęć satelitarnych – mówi – możemy ludzi ostrzec i taka osłona meteorologiczna jest dziś bardzo skuteczna. Na ekranie można oglądać strefy, gdzie w Polsce pada w danym momencie, a zdjęcia te są aktualizowane co 10 minut. Takiego systemu ostrzegania nie było jeszcze przy „powodzi stulecia” w 1997 r. i dlatego wtedy szkody były większe.

Lepiej głupio niż wcale?

Choć układanie pogody na dwa, trzy miesiące do przodu jest jak wróżenie z fusów, to jednak pokusa stworzenia przynajmniej pozorów prognozy jest ogromna. I ulegają jej zwłaszcza tabloidy. Ale nie tylko. Takie dane zamieszcza np. portal informacyjny Mymo.pl. Jego przewidywania pogody na maj okazały się całkowicie błędne. Według wcześniejszych prognoz lato w tym roku miało się rozpocząć już w maju i przywitać nas wysokimi temperaturami mocno przekraczającymi 30 stopni. Opadów miało nie być dużo, jedynie deszcze przelotne i lokalne burze.
Obecnie prognoza na Mymo.pl jest ostrożniejsza. Jednak nadzieja, że w czerwcu pojawią się temperatury 20-25 stopni, a opady deszczu zanikną, jest podtrzymywana. Możemy liczyć na wiele słonecznych dni – pisze portal. W lipcu i sierpniu lato ma być standardowe, choć opady deszczu mają być poniżej średniej, a upały powyżej średniej. Do tego dojdą występujące lokalnie, podobnie jak w ostatnich latach, gwałtowne burze i trąby powietrzne. I tych ostatnich będzie więcej niż zwykle. I dopiero wrzesień ma być ciepły i suchy, ale z temperaturą tylko w okolicach 20 stopni C.

Pogoda tylko dla tabloidów

Dla porównania Springerowski „Fakt” ratuje się prognozą góralską, która sąsiaduje z sondażem poparcia dla kandydatów na prezydenta. Według „Faktu” za Kaczyńskim jest 67%, za Komorowskim 33% wyborców, co jest zarazem wskaźnikiem wiarygodności tej gazety.
Górale z Beskidu Śląskiego od wieków wróżą pogodę na cały rok – obserwują aurę przez 12 dni od świętej Łucji, czyli 13 grudnia, do Wigilii, i potem przez kolejnych 12 nocy, do 6 stycznia – Trzech Króli. I na podstawie wieloletnich obserwacji przepowiadają. Co wynika z góralskich obserwacji? Czerwiec ma być bardzo ładny, zwłaszcza w Beskidach; około połowy miesiąca opady, ale nieduże – trochę pokropi deszcz; ciepło. W lipcu w pierwszej połowie ma być sucho i słonecznie, a w drugiej z lekkim zachmurzeniem. Miesiąc ten ma być bardzo ciepły. W sierpniu tak samo, tylko czasem przelotny deszcz, mała burza i mgiełka. I we wrześniu też tak samo. Nic, tylko przyjeżdżać w Beskidy. Czy jednak wiemy z tej przepowiedni więcej niż wcześniej?
Okazuje się, że pragnienie dostarczenia pozytywnych przewidywań pogodowych jest czymś powszechnym także w Anglii. Dziennik „Daily Mail” niemal codziennie powtarza, że w lecie będzie można bez obawy grillować, a temperatury będą rekordowo wysokie. Gazeta wprawdzie przypomina, że analogiczna prognoza sprzed roku zupełnie się nie sprawdziła, ale przecież obecnie to się nie powinno zdarzyć.
No cóż, prawdopodobieństwo, że Brytyjczycy tym razem będą spokojnie siedzieć w ogródkach przy grillu, jednak istnieje. W końcu nawet zupełnie zepsuty zegar, w którym wskazówki się nie poruszają, dwa razy na dobę wskazuje dobrą godzinę.

Wydanie: 2010, 21/2010

Kategorie: Kraj

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy