Róbcie albo wstydu oszczędźcie

Róbcie albo wstydu oszczędźcie

Bezradność nie jest cechą premiowaną w polityce. I dziwne, że za politykę bierze się tylu ludzi o skromnych talentach i niewielkiej wiedzy. Takich, którzy nie mają lepszego pomysłu na wygodne życie. Widzę to zwłaszcza w mediach. Żal patrzeć, gdy różni reprezentanci lewicy odstają od swoich prawicowych konkurentów. Mam wrażenie, że i świat, i wyborcy daleko odjechali tym często młodym jeszcze ludziom. A co jeszcze gorsze, kompletnie nie zdają oni sobie z tego sprawy. Wydaje im się, że ktoś kupuje banały wygłaszane z minami mężów stanu. Bardziej przypomina to niestety komedię czy komiks, ale z pewnością nie politykę.

Dopóki po lewej stronie było jeszcze całkiem sporo lokomotyw wyborczych, do Sejmu dojeżdżała też druga i trzecia liga. Niestety, z większości wagoników nie udało się zrobić lokomotyw. Warto pod tym kątem popatrzeć na liderów wojewódzkich i śladowe poparcie, jakie dostali ich reprezentanci w ostatnich wyborach parlamentarnych. I co? Czy wyciągnęli z tego wnioski? Zero refleksji. Szczerze więc radzę wielu ludziom, którzy po lewej stronie przyssali się do polityki: dajcie sobie spokój. Oszczędźcie nam codziennego wstydu i drwin, jakie towarzyszą waszym występom. Nie nadążacie. Przecież poza polityką też jest życie.

Tyle piszę o kadrach, bo czasy mamy takie, że parę orłów (i orlic) może wysoko pociągnąć nawet słabą formację. Jeśli jednak sukces ma być trwalszy, potrzebne jest jeszcze coś bardzo ważnego. Jasny, czytelny dla wyborcy komunikat. Informacja. Do kogo mówimy. I dlaczego jesteśmy w polityce. Handel obietnicami, który teraz przetacza się przez Polskę, może wystarczyć na etapowe zwycięstwo, ale co później? Oszukany wyborca nie będzie miał litości.

Zamiast płakać, że prawica przejęła wiele tradycyjnych postulatów lewicy, trzeba nowego programu. Takiego, na który czeka wiele milionów Polaków, chcących żyć w kraju uczciwych reguł, sprawnego zarządzania i sprawiedliwości społecznej. Łatwo powiedzieć.

A co, pomarzyć nie wolno?

Wydanie: 2015, 32/2015

Kategorie: Felietony, Jerzy Domański

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy