Tydzień z życia w korporacji

Tydzień z życia w korporacji

Poniedziałek
Byłem w pracy na pół godziny przed terminem. Udało mi się znaleźć wolne biurko. Hura!
Okazało się, że nie ma kierownika. Ma dziś szkolenie z technik bezinwestycyjnej motywacji pracowników. To świetnie! Być może uda się wrócić do domu przed nocą.

Wtorek
Wczoraj się udało wrócić do domu przed 19, ale dziś to chyba już nie. Kierownik wrócił ze szkolenia i próbuje nas zmotywować. Do pracy. Na porannym briefingu kazał bardziej sfokusować się na przydzielonych nam targetach oraz zafiksować wszelkie mistejki z poprzedniego perioda.
No to nam zeszło. Patrzyliśmy po sobie, kto pierwszy odważy się pójść do domu, ale chętnych nie było. Po godz. 20 kierownik sobie poszedł, więc wszyscy ruszyli do domu. Ja musiałem wrócić, bo zostawiłem śniadanie w biurku (przyda się na kolację), a tu kierownik. Okazało się, że poszedł tylko do toalety. Popatrzył na mnie, pokiwał głową, mruknął: OK i poszedł. Dla pewności zostałem w biurze do północy i wycofałem wniosek urlopowy.

Środa
Ciężki dzień. Przed śniadaniem kierownik powiedział, że musimy wypełnić dobrowolne plany kariery. Możemy zasadniczo napisać, co chcemy, ale mile będzie widziane, jeżeli dodamy, że chcemy swoją przyszłość skorelować z przyszłością firmy, gotowi jesteśmy się dokształcać ku chwale i w ogóle co ja mam mówić – zakończył boss. Dodał jeszcze, że być może szykują się zwolnienia spowodowane kryzysem, ale plany są dobrowolne. Czeka na nie do końca tygodnia. Zacząłem się niepokoić, bo na 17 miałem umówioną wizytę u dentysty i nie wiedziałem, co mam zrobić – wziąć przepustkę? Przepustki system mi nie da, bo pracuję do 16, ale przed 17 i tak wyjść się nie da, gdy jest nasz menedżer. Ząb zaczyna mnie boleć, a ja nie mogę być tak ciągle na pejnkilerach… I stał się cud – kierownik poszedł na jakieś szkolenie. Poszedłem do dentystki i z tej radości zafundowałem sobie podwójne znieczulenie oraz kanałowe leczenie szóstki, siódemki i ósemki. A co! Raz się wychodzi wcześniej z biura, a czasu nie wolno marnować.
Czwartek
Przesadziłem ze znieczuleniem. Ledwo siedzę. Na porannej odprawie kierownik mówił, że dostał feedbacka o tym, że nasza praca powoduje erozję systemów politycznych i upadek państw, i pytał, czy chcemy coś z tym zrobić. Nic z tego nie zrozumiałem, ale zgłosiłem się na ochotnika. Później zrozumiałem, że dzwonił szef szefa z informacją zwrotną, że jesteśmy beznadziejni i kogoś trzeba opieprzyć. No cóż, przynajmniej to mam za sobą.
Mam nadzieję, że uda mi się to skanselować, bo inaczej będę musiał być na stendbaju do końca tygodnia.
Zastanawia nas jeden kolega – od początku tygodnia wychodzi po ośmiu godzinach do domu. Różnie kombinowaliśmy z kumplami – może wygrał w totka? A może przeciwnie? A może czegoś się dowiedział i jest mu wszystko jedno?
Zapytałem go w końcu w kuchni, czemu on taki odważny? Okazało się, że jest kryty. Ma urlop. Powiedziałem, że będziemy w touche’u i jakby ten sajgon zaczął się burtować, to sendnę mu maila albo nawet mu kallnę.

Piątek
Wreszcie piątek. Jeszcze tylko poprzesuwam deadlajny na przyszły period, odwołam popołudniowy event z działem handlowym, lekko podrasuję
mainstream, zmituję się z kontrolą, wyestymuję koszty przyszłotygodniowej delegacji, sczardżuję je na księgowość (w końcu to oni dali ciała, a ja muszę to backgrundować), podrzucę bossowi dwa zaległe drafty, a pozostałe wylistuję na losty i będę mógł się zresetować.
Podczas przerwy na kawę słyszałem w radiu jakąś audycję o języku polskim. Narzekano, że współczesna młodzież nie potrafi poprawnie mówić. Podobała mi się audycja i zgadzam się z nią. Polski język ma pałer i trzeba o niego kerować!
Skończyłem pracę i wylogowałem się z systemu. Nawet nieźle mi poszło,  o 22 byłem już wolny. Wyłączyłem komputery i poszedłem się resetować.
Jak ja kocham te piątki. Dobrze, że w sobotę jadę z kuzynem, jako zmiennik, tirem do Kazachstanu. Przynajmniej trochę odpocznę.
Autor tekstu otrzymał tytuł Księcia Łgarzy i statuetkę „Złotego Kosy 2013”  na 30. Ogólnopolskim Turnieju Małych Form Artystycznych

Wydanie: 2013, 24/2013

Kategorie: Kraj

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy