Tylko mnie kochaj, robocie

Tylko mnie kochaj, robocie

Seks z maszynami to przyszłość i gwarancja bezgranicznej rozkoszy, głoszą futurolodzy

Seks z robotami stanie się powszechny już ok. 2025 r. Zjawisko to zmieni społeczeństwo, prawo i obyczaje. Zapewni ekstazę, jakiej nie możemy sobie wyobrazić. Zapoczątkuje nową epokę w dziejach homo sapiens, w której maszyny będą partnerami ludzi we wszystkich dziedzinach życia.
Za kilkanaście lat wyrafinowane automaty staną się czułymi kochankami, osiągną bowiem poziom emocjonalności wyższy od tego, jaki obecnie ma przeciętny amerykański mężczyzna. W połowie wieku ludzie i maszyny będą zawierać związki małżeńskie, często z miłości. Tak przynajmniej twierdzi David Levy, mistrz szachownicy, pionier na polu techniki komputerowej i badań nad sztuczną inteligencją. „Myśl, że robot cię lubi, może się wydawać trochę dziwna, jednak jeśli twój automat zachowuje się dokładnie tak, jakby cię lubił, dlaczego masz w to wątpić?”, pyta naukowiec. W 2007 r. Levy opublikował książkę „Love and Sex with Robots” i do dziś zapewnia, że zawarte w niej scenariusze się spełnią.
Wizję tę podzielają inni badacze. W 2012 r. prof. Ian Yeoman, futurolog zajmujący się problemami turystyki, oraz seksuolożka Michelle Mars, oboje z Victoria University w Nowej Zelandii, napisali artykuł „Robots, Men and Sex Tourism”, który ukazał się na łamach magazynu „Futures”.

Dom automatycznych kurtyzan

Rzecz dzieje się w 2050 r. w Amsterdamie. Do domu uciech Yub-yum przybywają spragnieni zmysłowych rozkoszy biznesmeni, politycy, emerytowani ludzie sukcesu, młodzi mężczyźni z zamożnych rodzin z całego świata i żwawe rentierki. Za jedyne 10 tys. euro wykupują pakiet all inclusive, od masażu i zmysłowego tańca po czułe igraszki, ostry seks czy sadomasochistyczne zabawy. W Yub-yum usługi erotyczne na najwyższym poziomie świadczą paradujący w skąpej bieliźnie „seksualni bogowie i boginie z różnych narodów i ras, o różnych kształtach ciała, władający wieloma językami, biegli we wszelkich arkanach sztuki erotycznej”. Tylko że o ekstazę klientów troszczą się nie prostytutki z krwi i kości, lecz śliczne androidy (a raczej androidy i gynoi­dy – te ostatnie to antropoidalne automaty płci żeńskiej). Yub-yum jest oficjalnym przybytkiem, działającym za zgodą i z pełnym poparciem rady miejskiej. Wcześniej władze Amsterdamu z obawą obserwowały rozwój sytuacji. W holenderskiej metropolii seksu szerzyły się choroby weneryczne, atakował wirus HIV, który poprzez mutacje uodpornił się na wszelkie lekarstwa. Amatorzy turystyki seksualnej przestali przyjeżdżać, a przecież właśnie tacy przybysze zapewniają miastu najwyższe dochody. Władze miasta postanowiły założyć dom uciech, w którym rolę cór i synów Koryntu odgrywać będą inteligentne automaty, zbudowane z antybakteryjnych tworzyw sztucznych, po każdym akcie starannie oczyszczane z płynów ustrojowych, aby klienci byli bezpieczni. Mogą oni także figlować w Yub-yum z czystym sumieniem. Nie zdradzają przecież małżonków czy partnerów z ludźmi. Najbardziej wyrafinowany i emocjonalny robot nie zajdzie w ciążę, nie będzie zatem problemu aborcji, porzuconych dzieci czy też alimentów płaconych przez wiele lat.
Ian Yeoman i Michelle Mars uważają, że przyszłością turystyki seksualnej są automatyczne prostytutki. Poprzez takie rozwiązanie powstrzyma się rozwój chorób przenoszonych drogą płciową, a także ograniczy handel ludźmi i niewolnictwo seksualne. Nowozelandzcy naukowcy sugerują więc, że należy dokonać optymalizacji ludzkich doznań erotycznych, wykorzystując zdobycze nauki, przy czym zgodnie z zasadami równouprawnienia trzeba stworzyć roboty męskie i żeńskie. „Automatyczni kochankowie, wrażliwi na wszelkie odcienie podniecenia, zaprogramowani wiedzą seksualną, którą nie dysponuje człowiek, zdolni do nieustannej stymulacji i zawsze gotowi – tacy z pewnością staliby się bardzo popularni”, przewidują.

Miłość do automatu

David Levy jest podobnego zdania. Ten brytyjski naukowiec zapewnia, że wielu ludzi bez skrupułów weźmie do sypialni cybernetycznego partnera. Sprzedaż coraz bardziej wymyślnych wibratorów czy sterowanych zdalnie erotycznych zabawek bije przecież wszelkie rekordy. „W połowie obecnego stulecia miłość z robotami będzie tak samo normalna jak miłość z innymi ludźmi, przy czym zakres aktów seksualnych i praktykowanych pozycji zostanie znacznie rozszerzony, ponieważ automaty mogą zdobyć większą wiedzę, niż zawarta jest we wszystkich opublikowanych na świecie podręcznikach ars amandi razem wziętych”, roztacza podniecające scenariusze David Levy. Przy czym roboty będą nieustannie doskonalić kunszt miłosny, bo dzięki odpowiednim programom natychmiast przyswoją sobie nowe pomysły.
Także obdarzenie miłością inteligentnej maszyny jest możliwe. Ludzie przecież kochają zwierzęta domowe, pluszowe misie, komputery i generowane elektronicznie stworzenia. W drugiej połowie lat 90. XX w. setki tysięcy fanów miała elektroniczna zabawka tamagotchi, stworzona w Japonii przez Aki Maitę, kształtem przypominająca plastikowe jajko, wyposażona w trzy przyciski i wyświetlacz ciekłokrystaliczny, sterowana przez minikomputer. Wirtualnym zwierzątkiem należało się opiekować – karmić je systematycznie i myć. A przecież inteligentny, potrafiący rozmawiać automat to niemal prawdziwy człowiek.
David Levy podkreśla, że miłość z automatem wzbogaci życie wielu ludzi. Nie wszyscy przecież chcą lub potrafią być w związku z partnerem. Swoją książkę Levy zadedykował Anthony’emu, studentowi Massachusetts Institute of Technology. Nie potrafił on nawiązać relacji z dziewczętami. Dobrze czuł się tylko przy klawiaturze komputera, ponieważ dla niego jedynie reakcje komputera były zrozumiałe i przewidywalne. „Anthony i takie jak on osoby płci obojga mogą jednak mieć nadzieję, że w przyszłości wejdą w miłosną relację – z robotem”, głosi brytyjski naukowiec. Tego rodzaju związki mogą się stać powszechne w społeczeństwie zatomizowanym, złożonym z jednostek coraz bardziej niepewnych, szukających swojego miejsca w epoce triumfu wyrafinowanych technologii.
Optymizmu tego nie podziela Sherry Turkle, psycholożka z Massachusetts Institute of Technology. Uważa, że seks z inteligentnymi maszynami może mieć opłakane skutki. „Należy przemyśleć pogląd, czy lepszy robot niż nic. Człowiek, który próbuje rozwiązać problem opieki czy towarzystwa z robotem, nie próbuje rozwiązać go z tymi, z którymi powinien – z rodziną, przyjaciółmi, swoją społecznością”.
Futurolodzy wskazują, że intymne związki z robotami stworzą problemy prawne. Czy państwo zalegalizuje takie małżeństwa? Czy sąd uzna seks z inteligentnym androidem za zdradę i powód do rozwodu?

Porozmawiaj z gorącą Roxxxy

Wydaje się jednak, że David Levy i inni futurolodzy przeceniają postępy robotyki. Próby skonstruowania sprawnych dwunożnych automatów kończą się umiarkowanym powodzeniem. Takie maszyny są kosztowne i zazwyczaj przewracają się, jeśli nie kroczą po płaskiej powierzchni. Do najbardziej udanych należy japoński żeński robot HRP-4C, który potrafi śpiewać i tańczyć. Niestety, tylko przez ok. 20 minut. Na tyle wystarcza energia z baterii.
Jako pierwszy seksualny robot świata reklamowana jest Roxxxy, pokazana po raz pierwszy w 2010 r. na targach przemysłu pornograficznego Adult Entertainment Expo w Las Vegas. Obecnie dostępna jest także męska wersja – Rocky. Dumnym właścicielem Roxxxy można się stać za ok. 9 tys. dol. (ceny są zróżnicowane w zależności od wersji). Twórcą tego produktu jest inżynier Douglas Hines, założyciel firmy TC Systems and True Companion. Hines konstruował roboty mające opiekować się seniorami, uznał jednak, że automaty seksualne to prawdziwa nisza rynkowa. Hines podkreśla, że zamierzał stworzyć nie tyle robota gwarantującego orgazm, ile mechaniczną „osobę do towarzystwa”. Roxxxy to właściwie gumowa lalka o masie 54 kg, mająca 170 cm wzrostu. Klient może wybrać kolor włosów, oczu oraz skóry „przypominającej prawdziwą”, a także rozmiar piersi. Lalka, wyposażona w wewnętrzny system chłodzenia, nie chodzi, należy ją własnoręcznie umieścić na kanapie. Za to podłączona do laptopa przybiera różne osobowości. Do wyboru jest kilka wersji: „dzika Wendy”, „dojrzała Marta”, „zimna Farrah”, „sadomasochistyczna Susan”. Można też ją zaprogramować w ten sposób, że prowadzi proste rozmowy. „Dobrze wie, co lubisz. Jeśli lubisz porsche, ona też lubi porsche. Jeśli lubisz piłkę nożną, możesz z nią porozmawiać o futbolu”, zachwala swój produkt Hines. Należy jednak przyznać, że od lalki Roxxxy, która wygląda, jakby cierpiała na katatonię, do inteligentnych automatycznych superkochanków droga jest jeszcze daleka. W sondażu przeprowadzonym przez amerykański portal Huffington Post 9% uczestników wyraziło gotowość do seksu z robotem. Oznacza to 25 mln obywateli. Nisza rynkowa z pewnością istnieje. Być może erotyczne, namiętne, niewymawiające się bólem głowy, obdarzone emocjonalnością androidy i gynoidy rzeczywiście zostaną skonstruowane. W najbliższych dziesięcioleciach z pewnością jednak to nie nastąpi.

Wydanie: 2013, 36/2013

Kategorie: Nauka

Komentarze

  1. nitjer
    nitjer 2 listopada, 2013, 16:58

    Intymne kontakty z robotami? Do tego jakaś część ludzi może faktycznie dojrzeć. I pewnie będzie to – w krajach pozaislamskich – najzupełniej legalne. Kontrowersje i uzasadnione opory mogą pojawić się gdy mniejszości seksualne w rodzaju pedofilów czy zoofilów zaczną domagać się wyprodukowania dla nich seksrobotów o kształtach i zachowaniach dzieci czy zwierząt. To będzie dopiero szok gdy tacy pokręceni osobnicy zaczną argumentować, że przecież w takich warunkach nie będą molestować/wykorzystywać żywych istot, a tylko zewnętrznie podobne do nich sztuczne stwory – atrapy. Czy pojawią się wtedy na tyle mocne kontrargumenty aby zapobiec ewolucji obyczajów niektórych ludzi w dość nieciekawym z dzisiejszego punktu widzenia kierunku? Trudno to dziś w sposób precyzyjny przewidzieć. Jeśli kiedyś gdzieś zalegalizują klonowanie może pojawić się jeszcze inny dylemat, który już wiele lat temu ująłem w formie żartu – fraszki:

    Jutrzejszy dylemat

    Seks z własnym klonem.
    Czy to będzie dozwolone?

    Czytałem kiedyś książkę Alvina Tofflera „Szok przyszłości”. Ów futurolog wspominał o przyszłościowym szoku tylko w kategoriach ekonomicznych: roboty zastąpią ludzi w ogromnej większości zawodów. Mnie się coś zdaje, że i w kwestiach obyczajowych świat może w następnych dziesięcioleciach zostać bardzo mocno zszokowany.

    Odpowiedz na ten komentarz

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy