Wyuzdane teledyski

Wyuzdane teledyski

Wytwórnie fonograficzne przygotowują kilka wersji jednego klipu do emisji o różnych porach dnia

Najważniejsze są czerwone majtki. Spodnie nie mogą ich zasłonić, więc pozostawiono same nogawki. Przy krótkiej spódniczce problemu nie ma – wystarczy mocniej machnąć biodrami i czerwień wyziera spod rąbka stroju. Jeszcze inscenizacja czegoś na kształt skrzyżowania zakazanych walk bokserskich ze średnią rozmiarów orgią i przepis na mały skandalik gotowy. Nadzieje producentów teledysku Christiny Aguilery „Dirrty”, że telewizje muzyczne nie odważą się emitować tak zainscenizowanego klipu przed północą, jednak się nie spełniły. Filmik wywołał w USA trochę szumu, który jednak wkrótce przycichł. Zakazały go tylko władze Tajlandii, obrażone bynajmniej nie poczynaniami piosenkarki, ale znajdującymi się w tle plakatami w języku tajskim, zachwalającymi to państwo jako raj dla seksturystyki.

Kiedyś było łatwiej

Stratedzy karier z łezką w oku wspominają zapewne czasy, gdy wyuzdany teledysk Madonny „Justify My Love” można było zobaczyć wyłącznie po północy, a wywołany przezeń skandal odbił się szerokim echem we wszystkich mediach. Pomyśleć, że jeszcze niedawno stację MTV uważano za zbyt kontrowersyjną i liczne sieci kablowe w USA wycofywały ją ze swojej oferty pod wpływem protestów odbiorców.
Dzisiaj o prawdziwy szok dużo trudniej. Wspomniany teledysk Madonny nikogo już nie bulwersuje – publiczność przyzwyczaiła się do tabunów półnagich kobiet przebiegających przez ekran nawet w porze śniadaniowej i śpiewania otwartym tekstem o seksualnych upodobaniach. Ponadto urosła silna konkurencja w postaci np. reality show, gdzie bardziej odważne sceny pokazywane są w najlepszych porach oglądalności.
Nie znaczy to, że stacje muzyczne nie selekcjonują teledysków, tylko że dziś przesunięcie klipu na nocną porę przechodzi zwykle bez echa. – Granice szokowania są ruchome. Coraz trudniej jednoznacznie stwierdzić, czy coś jest na tyle szokujące, aby emitować to dopiero po północy. Oczywiście, pasmo nocne wykorzystuje się do emisji teledysków mogących negatywnie wpływać na rozwój młodych ludzi – twierdzi Monika Oomen, dyrektor programowy kanału Viva Polska. Podobną troskę o młode pokolenie deklaruje MTV Polska. – Takie elementy jak przemoc, zbyt dosłowna nagość czy przekleństwa u nas nie przejdą – mówi Jarosław Burdek, dyrektor programowy stacji. – Musimy bardzo ostrożnie decydować, co pokazujemy, bo badania wykazują, że młodzi ludzie są podatni na wzorce lansowane w teledyskach, a często niestety czerpią z nich również wiedzę o świecie.

Piesek Busha

Na świecie zestaw elementów wzbudzających kontrowersje od lat zasadniczo się nie zmienia, może tylko aluzje seksualne spadają na dalsze miejsca na liście. Nie dotyczy to oczywiście krajów muzułmańskich, gdzie pokazanie kawałka ciała przez piosenkarkę nawet w klipie przeznaczonym tylko na Zachód powoduje gorące dyskusje.
Co więc jeszcze budzi kontrowersje? Na pewno obrazoburcze albo pełne przekleństw teksty. Podobnie jak niegdyś w piosence Prince’a „You Sexy Motherfucker”, w którym ostatni wyraz tytułu zastępowało kilka dodatkowych dźwięków, wycisza się wulgaryzmy. Czasem wygląda to komicznie, gdy na przykład w teledysku „She Hates Me” grupy Puddle of Mud z ruchu warg wokalisty wyraźnie widać, jakie powszechnie znane słówko na „f” zostało wyciszone.
Emocje wywołują też aluzje do narkotyków, obrażanie uczuć religijnych, a przede wszystkim przemoc. W USA MTV ograniczyła pokazywanie teledysku Madonny „What It Feels Like For a Girl”, w którym piosenkarka u boku uroczej staruszki odbywała przejażdżkę samochodową pełną aktów wandalizmu, ze skasowaniem samochodu włącznie. Co uważniejsi widzowie piosenki promującej nowego Bonda mogli zobaczyć wersję, w której scena, gdy Madonna rozmazuje na ścianie krew z rozciętego brzucha, została delikatnie rozmyta szarym cieniem na ekranie. Do wieczornej emisji zakwalifikowano też klip z najnowszej płyty Petera Gabriela. Ewidentnie ironiczny „The Barry Williams Show” pokazuje karykaturę talk show, która kończy się rozlewem krwi.
Kontrowersyjność nie jest jednak zarezerwowana dla rockmanów czy raperów. Teledysk megagwiazdy muzyki country Gartha Brooksa „The Thunder Rolls” został wycofany ze stacji Country Music Television z powodu zbyt drastycznych scen przemocy w rodzinie.
Na Zachodzie furorę robią parodie polityków, wywołujące zamieszanie w sferach rządowych, ale prezentowane bez ograniczeń. W Niemczech ostatnio najchętniej oglądanym teledyskiem był klip przedstawiający kukłę kanclerza Schrödera śpiewającą, jak udało mu się wykiwać wyborców. Wideo do piosenki George’a Michaela „Shoot the Dog” przedstawiało George’a Busha jako „tego trzeciego” w małżeńskiej sypialni premiera Wielkiej Brytanii, Tony’ego Blaira. Premier Blair występował również jako piesek Busha – i to dosłownie, bo aportował rzucony mu przedmiot.
Niemal każde wideo zespołu The Prodigy nadaje się wyłącznie do puszczania późną nocą. – Często wytwórnie od razu przygotowują kilka wersji jednego teledysku do emisji o różnych porach dnia. Tak zwykle dzieje się w przypadku Eminema, Marilyna Mansona czy Limp Bizkit – twierdzi Jarosław Burdek. Nie zawsze artyści prowokują obyczajowo. Eminem w finale klipu „Without Me”, w którym śpiewa, jak to byłoby nudno i pusto bez niego, występuje ucharakteryzowany na bin Ladena.

Tajemniczy cenzor

– Ponieważ nasz program nadawany jest spoza terytorium Polski, oficjalnie nie obowiązuje nas polskie prawodawstwo, ale staramy się działać zgodnie z lokalnymi przepisami i nie narażać się Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji – mówi dyrektor programowy Viva Polska. MTV Polska nadaje z Londynu na podstawie koncesji przyznanej przez ITC, czyli odpowiednika naszej KRRiTV. – ITC może nas skontrolować w każdej chwili, a ma ona nieporównanie większe uprawnienia i możliwości nacisku na media niż polska Krajowa Rada. Nakłada olbrzymie kary finansowe na nadawców wykraczających poza ustalone ramy prawne, a w rezultacie może nieodwołalnie odebrać koncesję. – dodaje. Czasem kontrola z zewnątrz może powodować zabawne sytuacje. Yach Paszkiewicz, twórca gdyńskiego festiwalu teledysków YachFilm, wspomina, że przy kolaudacji teledysku grupy Big Cyc „Kumple Janosika” musiał długo przekonywać Anglików, że scena picia przez górali alkoholu nie jest niczym zdrożnym, ale jak najbardziej typowym.

Nam się nie opłaca szokować

W Polsce jesteśmy szczególnie wyczuleni na próby cenzury. Okazuje się, że w teledyskach było tak już dawniej. – Kiedyś przemontowałem trochę do „Teleexpressu” klip Madonny „Like a Prayer”, a później dostawałem listy z oskarżeniami o tchórzostwo – wspomina Marek Sierocki, szef redakcji muzycznej TVP.
Jarosław Burdek twierdzi, że na szczęście polscy artyści nie skupiają się na szokowaniu. – Z drugiej strony, u nas chyba zawsze można było pokazać trochę więcej niż na Zachodzie. Na przykład klipy z lat 80., łamiące pewne zasady, pokazujące przemoc, choć w ironiczny sposób, czy na przykład panów oglądających „Playboya”. Takie obrazki w zachodnich telewizjach pokazywano by późnym wieczorem.
Zapytany o skandalizujące polskie teledyski Yach Paszkiewicz przytacza przykład „To nie był film” Myslovitz, który zdjęto z anteny z powodu zbyt drastycznych scen, jakby rodem z programu „997”. – Kilka lat temu na festiwalu YachFilm jury zachwycił klip Justyny Steczkowskiej „Tatuuj mnie”, w ultrafiolecie, bardzo sensualny. Dostał nagrodę, po czym dowiedzieliśmy się, że nie przeszedł kolaudacji w telewizji. Później emitowano go po godzinie 22 – wspomina Paszkiewicz. Natomiast Marek Sierocki, przez którego ręce przeszły tysiące klipów przygotowanych do emisji w „Teleexpressie”, nie przypomina sobie polskiego teledysku, który naprawdę go zaszokował. – U nas artystom chyba nie opłaca się wzbudzać nadmiernych kontrowersji, bo mają tak niewiele możliwości pokazania swojego klipu, że nie ma sensu dodatkowo ich ograniczać.
– Te same pieniądze włożone w promocję radiową zwracają się dziesięciokrotnie – dodaje Paszkiewicz.
Być może, nasza estrada jest też trochę bardziej konserwatywna. Buntowniczą postawę prezentuje łódzki zespół Cool Kids of Death, zwłaszcza w ostrych i obrazoburczych tekstach. Tyle że ich teledysk skierowany przeciwko MTV jest prezentowany właśnie w tej stacji. Czyżby żaden polski klip nie wzbudzał dziś kontrowersji? – Teledysk Tede feat. CNE „Pili gin” zdecydowaliśmy się emitować tylko w paśmie nocnym z uwagi na sceny upijania się ginem – mówi Monika Oomen z Vivy. – Także teledysk zespołu Łzy „Diler” pokazujemy tylko między 22 a 6 rano, ponieważ znalazła się w nim scena, gdy diler rozdaje małym dzieciom narkotyki zawinięte w papierki od cukierków – dodaje. MTV Polska odmówiła jego emisji. Przez sito stacji Viva Polska nie przeszedł zespół Karamba ani teledysk, w którym celowano do siebie z broni. Na naszą prośbę zmieniono też jedną z bardziej wulgarnych scen w klipie grupy Desire.
Teledysk to efekt kompromisu pomiędzy artystą, filmowcami, stacją muzyczną i wytwórnią płytową. Tej ostatniej szczególnie zależy na jego emisji. Jeśli zaś telewizja zareaguje zbyt zachowawczo, pozostaje silny sprzymierzeniec – zaskakujący, zważywszy na rozmiary piractwa elektronicznego – a mianowicie Internet. W sieci jak dotąd można umieścić prawie wszystko. A skoro można to obejrzeć tylko tam, to dopiero musi być skandaliczny materiał! Może to jest sposób na rozdmuchanie skandalu?

 

Wydanie: 02/2003, 2003

Kategorie: Kultura

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy