100 dni trenera Bońka

100 dni trenera Bońka

Mogło być lepiej, ale gorzej także!

Niemal przed chwilą minęło 100 dni od objęcia przez Zbigniewa Bońka funkcji selekcjonera reprezentacji Polski w piłce nożnej. Był to zapewne jeden z najciekawszych i wielce dyskusyjnych okresów w najnowszej historii naszego futbolu. Przede wszystkim ze względu na postać „Zibiego” – wzbudzającą wiele emocji, kontrowersyjną, z całą pewnością wymykającą się powierzchownym i jednoznacznym ocenom. Chociażby dlatego warto przypomnieć, jak to wszystko wyglądało od połowy lipca…

Jeździ volvo, a mandaty płaci z uśmiechem

DZIEŃ 1. Zbigniew Boniek zapytany, jakie cechy przejąłby od poprzedników na posadzie selekcjonera, odpowiedział: – Od Kazia Górskiego szczęście i nos, a od Piechniczka na pewno znakomity warsztat. O innych nie chcę mówić, bo pracowali krótko i byłem z boku. A o Jurku Engelu nie wypada się wypowiadać, bo jesteśmy dobrymi kolegami i kadrę przejąłem bezpośrednio po nim.
DZIEŃ 2. Jednym z rywali Polaków w eliminacjach mistrzostw Europy jest reprezentacja Szwecji. W znanym dzienniku „Aftonbladet” napisano o Bońku: „Ten najlepszy obok Grzegorza Laty polski piłkarz i legenda lat 80. ma z pewnością ambicje poprowadzenia Polski do finałów mistrzostw Europy”.
DZIEŃ 5. Zgodnie z zapowiedzią: – Będę drogim trenerem, ale nie dlatego, że mam dużo zarabiać, lecz ze względu na podróże. Chcę oglądać i spotykać się z kandydatami do gry w barwach narodowych. Boniek już w piątym dniu sprawowania funkcji dociera do Abbeville na północy Francji, gdzie na zgrupowaniu przebywa Wisła Kraków. Potem w Le Havre ogląda spotkanie miejscowego zespołu z FC Liverpool, a także naszego reprezentacyjnego bramkarza, Jerzego Dudka.
DZIEŃ 6. W Abbeville przygląda się wicemistrzom Polski, Wiśle oraz mistrzom Francji, RC Lens. Kiedy pojawia się na trybunie, natychmiast zostaje rozpoznany przez kibiców – rozdaje autografy i pozuje do zdjęć. Przeprowadza rozmowy z trenerem Lens, Joelem Mullerem, i naszym reprezentacyjnym obrońcą, Jackiem Bąkiem.
DZIEŃ 8. We Lwowie Boniek obserwuje mecz Karpaty Lwów (Maciej Nalepa) – Szachtar Donieck (Wojciech Kowalewski, Mariusz Lewandowski). Rozmawia z włoskim trenerem Szachtara, Neviem Scalą.
DZIEŃ 10. Jedzie do Wiednia, żeby przyjrzeć się Krzysztofowi Ratajczykowi, Radosławowi Gilewiczowi i Adamowi Ledwoniowi w ligowym meczu Austrii z GAK Graz oraz Tomaszowi Iwanowi i Markowi Świerczewskiemu w spotkaniu Admira Wacker – Karneten. Błyskawiczny rajd po Europie komentuje krótko: – Chcę powołać najlepszych zawodników, mieć odpowiedni przegląd sytuacji.
Przez Internet nie da się tego zrobić.
DZIEŃ 18. Wspólnie z drugim trenerem kadry, Stefanem Majewskim, jest na inauguracji nowego sezonu ekstraklasy w Poznaniu, gdzie tamtejszy Lech wygrywa 2:0 z KSZO Ostrowiec.
DZIEŃ 19. W Grodzisku Wielkopolskim na meczu Groclin – Legia (3:3). Komentarz „Zibiego”: – Dobrze się stało, że padł remis. Lepiej, żeby po pierwszym meczu było dwóch rannych niż jeden zabity.
DZIEŃ 24. Ogłoszenie nominacji na debiutancki towarzyski mecz z Belgią w Szczecinie. – Przede wszystkim rzuca się w oczy nieobecność Jerzego Dudka. To oczywiście wciąż jeden z najlepszych bramkarzy Europy. Po prostu poproszono mnie, żebym mu dał odpocząć – oświadcza Boniek. W ataku niespodzianką był brak Emmanuela Olisadebe. Pojawiło się natomiast nazwisko Artura Wichniarka, mającego swoje dziennikarskie lobby.
DZIEŃ 25. Znacząca wizyta w Krakowie na spotkaniu Wisły z chorzowskim Ruchem. – Przybyłem tutaj, aby obejrzeć w akcji kadrowiczów: Żurawskiego, Kosowskiego i Głowackiego. Do widzenia – mówi Boniek, który staje się coraz bardziej oszczędny w wyrażaniu opinii.
DZIEŃ 28. Po krakowskim meczu selekcjoner obejrzał na wideo sześć innych ligowych spotkań, głównie z Bundesligi. – Mam bardzo wiele ciekawych spostrzeżeń, ale nie będę ich ujawniał – mówi lapidarnie. Dziennikarze mają wrażenie, że Boniek odpowiada, tak jakby w każdym pytaniu wietrzył podstęp. A może to tylko trema przed debiutem?

Nie spowiada się ze składu kadry

DZIEŃ 36. W przeddzień spotkania w Szczecinie selekcjoner wyznaje: – Każdy wynik skłoni do przemyśleń. Belgowie to nie kelnerzy.
DZIEŃ 37. 21 sierpnia remisujemy z Belgami towarzysko 1:1. Najpowszechniejsza opinia o tym meczu: „Mogło być lepiej, ale gorzej także! Zbigniew Boniek na dzień dobry przekonał się, jak dużo jeszcze przed nim pracy”. Natomiast selekcjoner przyznał samokrytycznie: – Gola strzeliliśmy trochę przypadkowo, a sytuacji do zdobycia kolejnych bramek mieliśmy jak na lekarstwo. Mimo to jestem zadowolony z tego, co widziałem, a mam nadzieję, że z San Marino zagramy lepiej.
DZIEŃ 41. „Zibi” w Salonikach ogląda dwa mecze: Iraklis – OFI Kreta i PAOK – Panathinaikos. Najpierw wygrywa Iraklis (3:0), a drugą bramkę strzela Marcin Mięciel. Potem zwycięża PAOK (4:1), a trójka polskich graczy – Radosław Majdan, Marek Koźmiński i Mariusz Kukiełka – ma powody do radości. Przecież widział to selekcjoner.
DZIEŃ 45. Boniek ogłasza skład kadry na wyjazdowy mecz eliminacji mistrzostw Europy z San Marino, 7 września. Jest pewny siebie, by nie powiedzieć – zarozumiały. – Nie zamierzam spowiadać się ze składu kadry – oświadcza. – To ja odpowiadam za wyniki, powołałem więc tych zawodników, którzy gwarantują pełne zabezpieczenie rezultatu.
DZIEŃ 50. Warszawski hotel Victoria. Selekcjoner i piłkarze uczestniczą w ceremonii podpisania nowej sponsorskiej umowy PZPN – Telekomunikacja Polska SA. Boniek, od razu, żartem upomina się o nowe telefony dla kadrowiczów.

Kelnerów w futbolu już nie ma

DZIEŃ 51. Podopieczni „Zibiego” wygrywają na stadionie Legii sparing z czwartoligową Koroną Góra Kalwaria 1:0. Szef biało-czerwonych kwituje całą historię: – Humory rzeczywiście mogłyby być lepsze. Trafił jednak tylko Emmanuel Olisadebe i nie ma sensu dłużej rozwodzić się nad tym sparingiem. W San Marino musimy zagrać o 15% szybciej i o 80% skuteczniej.
DZIEŃ 54. Pierwszy mecz eliminacji mistrzostw Europy z San Marino wygrany 2:0. Ocena w pigułce: „Wynik lepszy niż gra, na pierwszego gola przyszło czekać do 76. minuty”. Zdaniem Bońka: – Najważniejsze jest to, że wygraliśmy. Mylą się wszyscy, którzy sądzą, że San Marino można pokonać 10:0. Takich kelnerów już w europejskim futbolu po prostu nie ma.
DZIEŃ 60. Boniek otrzymuje od rzymskiego lekarza tygodniowy zakaz latania samolotem. Przyczyną jest schorzenie ucha. – Na szczęście to tylko tydzień – mówi „Zibi” – ale muszę zweryfikować swoje najbliższe plany.
DZIEŃ 65. Selekcjoner zabiera niesłychanie stanowczo głos w sprawie zmiany terminów rozgrywania ligowych meczów w trakcie sezonu, co może mieć wpływ na jakość pracy z kadrowiczami. Popiera go prezes PZPN, Michał Listkiewicz.
DNI 70.-72. Boniek bierze udział w konferencji trenerskiej zorganizowanej przez UEFA. Przyjechało na nią wiele szkoleniowych gwiazd, chociażby Niemiec Rudi Völler, Szwed Sven Goran Erkisson, Francuz Jacques Santini i Włoch Giovanni Trapattoni. Ten ostatni powiedział: – Boniek to człowiek bardzo inteligentny, potrafiący wyciągać wnioski z niepowodzeń. Ma ogromne doświadczenie boiskowe. Można powiedzieć, że poznał futbol od podszewki i – jestem przekonany – będzie to procentować w jego obecnej pracy.
DZIEŃ 78. Po kilkudniowym pobycie w Rzymie w jednym z wywiadów Boniek czupurny: – A czy ja zawsze muszę się tłumaczyć, gdzie bywam, kogo sprawdzam? Potem powstają niepotrzebne komentarze. W ogóle za dużo mówi się o mnie, lepiej skupić się na reprezentacji.
DZIEŃ 80. Na Cyprze obserwuje mecz Pucharu UEFA Anorthosis Famagusta – Iraklis Saloniki. Bońka interesował wyłącznie gracz Salonik, Marcin Mięciel, który… nie wystąpił, bowiem doszło do scysji z trenerem Ivanem Jovanoviciem. Mięciel opuszcza Wyspę Afrodyty zrozpaczony, a Boniek zawiedziony.

Porażkę z Łotwą przypisuje sobie

DZIEŃ 81. Selekcjoner – lecąc z Larnaki przez Ateny do Rzymu – ogłasza skład kadry na drugi mecz eliminacji mistrzostw Europy z Łotwą w Warszawie, 12 października. Decyduje się mimo wszystko na Mięciela. Jest zawiedziony niedyspozycją (?) Olisadebe. Zapytany, czy powoła któregoś z Polaków grających w cypryjskich klubach, odpowiada: – Panowie, nie żartujmy!
DZIEŃ 85. Boniek oświadcza: – Utarło się, że nieobecni to akurat najlepsi gracze, których brak jest nie do nadrobienia, ale ja wychodzę z zupełnie innego założenia. Powołałem kadrę, do której mam stuprocentowe zaufanie. Poradzimy sobie w takim gronie, którym obecnie dysponujemy. Nie ma co płakać za tymi, którzy nie mogli dojechać…
DZIEŃ 86. Na stadionie przy Łazienkowskiej kadrowicze pokonują czwartoligową Koronę Góra Kalwaria 10:0. – Zostawcie dzieciaków! – krzyczą kibice.
DZIEŃ 87. Boniek grozi: – Jeżeli teraz usłyszałbym, że powstaje jakaś rada drużyny, to od razu podaję się do dymisji!
DZIEŃ 89. Polska przegrywa w Warszawie z Łotwą 0:1 w drugim meczu eliminacji mistrzostw Europy. Ponieważ rywal w rankingu FIFA jest sklasyfikowany dopiero na 97. miejscu, ten wynik i gra biało-czerwonych zostają powszechnie odebrane jako futbolowa kompromitacja. Boniek załamany: – W najczarniejszych snach nie przewidywałem, że przegramy z Łotwą. Porażkę przypisuję sobie.
DZIEŃ 92. W przeddzień towarzyskiego spotkania z Nową Zelandią w Ostrowcu Świętokrzyskim Boniek stwierdza: – W tej chwili wyrzucanie ośmiu zawodników i powoływanie na ich miejsce następnych byłoby nerwowym ruchem. Nie straciłem zaufania do tych piłkarzy, którzy przegrali z Łotwą. A z Nową Zelandią nie przegramy – to mogę zagwarantować.
DZIEŃ 93. Polska pokonuje po towarzyskiej grze Nową Zelandię 2:0. Fatalna pierwsza, bezbramkowa połowa. Po przerwie nieco lepiej. Za to znacznie gorzej z selekcjonerem, który podczas konferencji prasowej nie omieszkuje odegrać się na żurnalistach za krytykę po łotewskiej wpadce: – Nie pozwolę sobie na to, żeby grupa nieudaczników i alkoholików obrażała mnie i piłkarzy. Wywołuje to powszechną dezaprobatę, nie tylko wśród przedstawicieli mediów. Pojawia się hasło: „Engel wróć”.
DZIEŃ 100. Selekcjoner Zbigniew Boniek w jednym z wywiadów: – Niektórzy dziennikarze po porażce reprezentacji z Łotwą zarzucali mi, że powiedziałem – to tylko piłka. A co miałem powiedzieć? Wyjść i stwierdzić, że porażka jest gorsza od śmierci, bo z nią trzeba żyć…

Przypomniał Maciej Polkowski, „Przegląd Sportowy”

 

Wydanie: 2002, 43/2002

Kategorie: Sport

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy