21.37

W minutę śmierci Papieża
byłem w Zakopanem
i widziałem ceprów
którzy płakali
przytulając się do nart
i byłem wśród górali
i stałem z nimi w kościołach
i śpiewałem z nimi
i klęczałem
i widziałem mężczyznę
który otoczony żoną
i dziećmi
idąc ulicą płakał
powtarzając słowa:
– Jak ja teraz sobie poradzę?
– Jak ja teraz nie pobłądzę?
– Jak ja teraz się odnajdę?
I pomyślałem:
– Jak blisko ma rodzinę
i jak daleko już
jego drogowskaz.
Patrzyłem na nich
i gubiłem łzy
które tak skrzętnie gromadziłem
na pogrzeb
Jana Pawła Wielkiego.

Wydanie: 15/2005, 2005

Kategorie: Felietony

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy