38 zasad Fischlera

Niemieccy rolnicy liczą na reformę Wspólnej Polityki Rolnej UE

„Te projekty reform należy wrzucić do pieca”, oburza się przewodniczący Związku Chłopów Frankonii, Jürgen Ströbel. Niemieccy hodowcy i farmerzy twierdzą, że plany zmian w polityce rolnej, przedstawione przez komisarza UE ds. rolnictwa, Franza Fischlera, posuwają się stanowczo za daleko.
Niemieccy rolnicy oczywiście popierają Wspólną Politykę Rolną Unii, bowiem dzięki niej otrzymują bezpośrednie dotacje z Brukseli. Rząd RFN usiłuje jednak doprowadzić do zmian tej polityki, która pochłania aż 46,3% budżetu Unii Europejskiej. Wspólna Polityka Rolna odbywa się w znacznym stopniu kosztem niemieckiego podatnika – Niemcy wpłacają do brukselskiej kasy o 10 mld euro więcej niż z niej otrzymują, podczas gdy Francja, kraj o podobnej wielkości i zasobach, dopłaca minimalnie. Nic dziwnego, że propozycje zmian przedstawione przez kanclerza Gerharda Schrödera nie zostały zaakceptowane przez Paryż. Wspólna Polityka Rolna w obecnej postaci przetrwa co najmniej do 2006 r.

Idą chude lata

Mimo hojnych dotacji z Brukseli sytuacja niemieckich rolników nie jest najlepsza. „Chłopów czekają chude lata”, ostrzega dziennik „Die Welt”. Jak stwierdziła minister ochrony konsumentów i rolnictwa, Renate Künast z Partii Zielonych, w ubiegłym roku gospodarczym (lipiec 2001 – lipiec 2002) dochód gospodarstwa rolnego zmniejszył się o 6,6% i wynosił 33 593 euro. W tym roku może spaść nawet o jedną piątą. Liczba zatrudnionych w rolnictwie spadła o 3,9%. Spośród 395 tys. gospodarstw rolnych 4% zawiesiło działalność. Minister Künast twierdzi, że odpowiedzialność za „chude lata” ponoszą stagnacja panująca w światowej gospodarce oraz spadek cen wieprzowiny. Działacze Związku Chłopów Niemieckich głoszą jednak, że rolnicza mizeria jest również następstwem reformatorskiego zapału pani minister i jej szumnie zapowiadanej przemiany agrarnej. Renate Künast, uważana przez farmerów za „dziewczynę, która wyrosła w alternatywnej scenie politycznej wielkiego miasta i teraz realizuje ekologiczne fanaberie”, pragnie zlikwidować ceny gwarantowane dla produktów rolnych i bezpośrednie subwencje dla rolników. Mają je zastąpić dotacje na ochronę krajobrazu i ochronę środowiska oraz na stworzenie lepszych warunków zwierzętom hodowlanym. Künast w interesie konsumentów promuje ekologiczne rolnictwo. Liczba gospodarstw ekologicznych wzrosła w ub.r. w Niemczech o 15,4%, ale i tak stanowią one tylko 3,3% ogółu.

Dylematy stałej pensji

Projekty reform proponuje też komisarz Fischler. Najważniejszą z koncepcji Fischlera jest tzw. Entkoppelung, czyli odłączenie. Oznacza ono, że w przyszłości rolnicy otrzymywać będą rodzaj stałej pensji za swą pracę na rzecz zachowania tradycyjnego wiejskiego krajobrazu kulturowego. Pieniądze wypłacane będą niezależnie od powierzchni uprawianego pola czy liczby zwierząt w oborze.
Kwota będzie wyliczana na podstawie dopłat bezpośrednich, które gospodarz otrzymał w latach 2000-2002. Rolnicy uważają, że to niesprawiedliwe. Hodowca byków, który wypracował dla siebie korzystną premię, lecz później przeszedł na hodowlę nierogacizny, otrzymywałby więcej niż ten, który przez cały czas pozostawał przy tucznikach. W myśl projektu Fischlera pieniądze dostawałby także taki rolnik, który całkowicie zrezygnował z produkcji.
Projekty Fischlera przewidują, że premie za „pielęgnowanie krajobrazu” mogą być sprzedawane lub wydzierżawiane wraz z ziemią.

Dopłaty wyrównawcze i…

Fischler ustalił 38 zasad, które w przyszłości mają być warunkami otrzymania dopłat bezpośrednich. Jedna z nich określa przepisy regulujące zazielenienie pochyłych stoków w okresie zimowym, druga – ciśnienie w oponach jadącego na pole ciągnika. Zdaniem Brukseli, przedsięwzięcia te mają służyć przede wszystkim ochronie środowiska. Każdy kraj UE może dołączyć do tych 38 zasad swe własne zalecenia, stąd też niemieccy rolnicy obawiają się, że projekt Fischlera „stworzy dodatkowe pole do popisu” dla min. Künast i szefa resortu ochrony środowiska, Jürgena Trittina. Plany komisarza UE przewidują ponadto, że gospodarz otrzymujący bezpośrednie dopłaty wyrównawcze w określonej wysokości musi korzystać z pomocy doradców. Będą oni pełnić również funkcję kontrolerów i sprawdzać, czy rolnik rzeczywiście wypełnia owe 38 zasad. Na pokrycie kosztów tego doradztwa rolnik może częściowo otrzymać subwencje.
Pakiet reform Fischlera przewiduje również wprowadzenie tzw. modulacji. W łagodnej formie jest ona realizowana w Niemczech od stycznia br. W ramach modulacji od 2006 r. rolnik przekazywać ma z powrotem do Brukseli część pieniędzy otrzymanych w ramach bezpośrednich dopłat wyrównawczych. Kwota modulacji ma stopniowo wzrastać i w 2012 r. osiągnąć 19% dopłat. Pieniądze te zostaną zainwestowane w program rozwoju wsi i w inne reformy rynkowe. Chłop ma prawo wystąpić o zwrot utraconych w ten sposób funduszy.
Niemieccy rolnicy zdają sobie sprawę, że na dłuższą metę obecny system Wspólnej Polityki Rolnej jest nie do utrzymania. Zdaniem przewodniczącego ZChN, Gerda Sonnleitnera, zmiany muszą być jednak dobrze przygotowane i uwzględniać interesy rolników. Inaczej niemieckie pola i łąki zmienią się w bukowe lasy, wśród których od czasu do czasu mignie pole golfowe.

Wydanie: 19/2003, 2003

Kategorie: Ekologia

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy