Wszystkie imiona globalnej nomadki

Wszystkie imiona  globalnej nomadki

Coraz bardziej pragnie stabilizacji. Bierze kredyt na mieszkanie. Musi myśleć biznesowo. Jeździ po Polsce z pokazami tradycyjnego tańca hinduskiego. Występuje w domach kultury, restauracjach orientalnych i na korporacyjnych eventach. Prowadzi kursy tańca brzucha i fitnessu połączonego z tańcem orientalnym. Organizuje wycieczki do Bollywood dla amatorów kina indyjskiego. I od czasu do czasu gra w bollywoodzkich i kollywoodzkich produkcjach. Jest zmęczona. – Chciałabym znaleźć mężczyznę – marzy głośno – który zaopiekowałby się mną, dał poczucie bezpieczeństwa finansowego.

Na Facebooku poznaje Vivka. Jest brokerem w Bombaju. Należy do kasty Marwari. Światowy i dobrze wykształcony, mieszkał w Kanadzie i Australii. Gra w squasha, nosi europejskie ubrania i chce mieć kobietę z Zachodu, współczesną i otwartą. – Czy możesz zostawić wszystko i zamieszkać ze mną w Bombaju? – pyta. Rada potwierdza, że bez problemu.

Organizuje kolejną wycieczkę do Indii. Spotykają się w realu. On czarujący i hojny, kupuje jej sukienki od drogich indyjskich projektantów. Zabiera do drogich restauracji. Coraz bardziej w niej zakochany, kusi dostatnim życiem. Jego rodzina ma czteropiętrową kamienicę w ekskluzywnej dzielnicy Bombaju, która niczym się nie różni od ekskluzywnych dzielnic Sztokholmu czy Berlina. Nie wyjdziesz tam na ulicę w sari, bo potraktują cię jak kogoś ze skansenu. Ale to tylko ulica. W domach nadal panuje tradycja.

Vivek mieszka z rodzicami i siostrą w 200-metrowym apartamencie. Każdy członek rodziny ma ogromną sypialnię z wielkim łożem i łazienką. Ojciec Vivka nie akceptuje Rady. Wybrał mu na żonę inną kobietę, z tej samej kasty. W indyjskiej tradycji małżeństwo to kontrakt biznesowy. I chociaż mama Vivka oraz jego siostra zaakceptowały ją, Rada się waha. Wraca do Polski. On dzwoni codziennie i obiecuje: – Dobuduję jeszcze jedno piętro, tylko dla nas. Będziemy mieszkać oddzielnie, po swojemu.

Okazuje się na tyle przekonujący, że w lutym 2015 r. biorą ślub cywilny w sądzie, w obecności pięciorga świadków, jak nakazuje prawo. Przez kilka tygodni Rada mieszka w rodzinnym apartamencie Vivka. Ojciec nie wyraża zgody na dobudowę piętra.

Ona czuje się jak w klatce. Chce iść sama na plażę, która jest kilkaset metrów od domu. Widzi na niej matki z małymi dziećmi. Musi tam być bezpiecznie! Jednak Vivek się nie godzi. – Masz czekać w domu, aż wrócę – mówi szorstko i władczo, zupełnie jak ojciec. – Ale co mam tu robić przez cały dzień? – irytuje się Rada. Vivek wzrusza ramionami: – Możesz odpoczywać, spać, oglądać telewizję albo korzystać z internetu. Rada z nudów odkurza wszystkie półki w przepastnej szafie. Siedzi w internecie, ogląda telewizję.

Indyjskie feministki protestują przeciw zmuszaniu ciężarnych do aborcji żeńskich płodów. Tak robi wiele tradycyjnych hinduskich rodzin, bo z posiadaniem córki wiążą się wielkie wydatki – dziewczyna często wnosi mężowi w posagu cały rodzinny majątek.

Rada nie rozumie indyjskich feministek, ich kampanii pod hasłem: „Nie patrz na mnie!”. – Dlaczego? Jeśli mężczyźni na mnie patrzą, to chyba znaczy, że im się podobam – rozumuje. Ogląda propagandowy film: hinduska dziewczyna idzie ulicą. Ma odsłonięte plecy, a na nich wielki tatuaż. Nagle przerzuca przez ramię torebkę uszytą z lusterek. W nich odbija się twarz Hindusa, który intensywnie wpatruje się w jej plecy. Na dole ekranu napis: „Nie patrz na mnie!”.

Rada rozmawia z Vivkiem o gwałcie. Vivek: – Feministki rozebrały indyjskie kobiety. Kazały im nosić dekolty, krótkie spódnice i teraz się dziwią?

Rada protestuje. To mężczyzna gwałci. Ale Vivek tego nie rozumie albo zrozumieć nie chce. Ona wraca do Polski. Mówi mężowi, że na chwilę.

Ze skrzynki na listy wyjmuje katalog sprzedaży wysyłkowej. W nim zdjęcie pięknej sukienki z podpisem: „Kiedy ją włożysz, wszystkie spojrzenia mężczyzn skupią się na Tobie”. Taki sposób myślenia jest jej bliższy.

Mąż dzwoni codziennie. – Wracaj – naciska. – Co cię w tej biednej Polsce trzyma? Tu zrobiłem ci miejsce w szafie. – Miejsce w szafie to za mało – odpowiada ona. Tłumaczy, że nie chce być tradycyjną hinduską kobietą, która raz w życiu wychodzi za mąż i jest z tym mężem aż do śmierci, bo nie ma innego wyjścia. Musi się z nim zaprzyjaźnić i mu usługiwać. Ona chce inaczej.

Vivek stara się ją zrozumieć. Przynajmniej tak deklaruje. – Szykuje mi się duży biznes w Moskwie. Może tam zamieszkamy? – pyta. – Może… – odpowiada Rada.

fot. radaorient.blogspot.com


W reportażu „Wszystkie imiona globalnej nomadki” (PRZEGLĄD nr 20) znalazły się nieścisłości i nieprawdy dotyczące mojej osoby, jak też odnoszenia się mojego i mojej rodziny do bohaterki reportażu – Rady.

Nie jestem brokerem. Jestem biznesmenem. Działam na rynku nieruchomości, a także w dziedzinie maszyn drukarskich, technologii i lotnictwa. Nigdy nie mówiłem o interesach w Moskwie.

W tekście napisano, że Rada mieszkała w moim rodzinnym domu kilka tygodni. To nieprawda, mieszkała tam zaledwie pięć dni. Mieszkanie było na tyle duże, że każdy mógł mieć własną przestrzeń. I ona, i jej córka. Ona jednak wolała żyć osobno.

Nieprawdą jest także, że mój ojciec nie zgodził się na dobudowanie piętra. W ogóle artykuł przedstawia go jako czarny charakter. W rzeczywistości on się z Radą praktycznie nie kontaktował, więcej – jeśli trzeba było podawał jej lunch.

Rada żali się, że w moim domu czuła się jak w klatce. A ja przecież cały czas traktowałem ją jak księżniczkę. Mogła robić, co chciała, spotykać się z innymi ludźmi. Nie poślubiłem jej dla pieniędzy, nigdy nie prosiłem jej o pieniądze. Przeciwnie, to ja od 2012 r. pomagałem jej jako samotnej matce. Starałem się być dla niej kotwicą i oparciem, tak samo cała moja rodzina. Ale ona jest Cyganką, ma wolną naturę. Przywykła do niezależnego życia.W tekście zasugerowano również, że nie rozumiem, że to mężczyzna gwałci, że uważam, że skoro kobiety noszą dekolty i krótkie spódnice, to czemu się dziwią, że są gwałcone. To wszystko nieprawda. Proszę nie łączyć mnie ze słowem „gwałt”, ponieważ nie mam z tym żadnego związku w jakimkolwiek sensie.

Wiem, że Rada miała trudną przeszłość, że musiała walczyć o siebie i dzieci. Ale nie rozumiem, dlaczego spotkało mnie z jej strony wiele fałszywych oskarżeń, dlaczego cały czas próbuje okryć hańbą mnie i moją rodzinę.

Vivek P., Bombaj

Strony: 1 2 3

Wydanie: 20/2016, 2016

Kategorie: Reportaż

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy