Listy

Listy

Ojciec gminnego cudu

W związku z oświadczeniem złożonym na konferencji prasowej zwołanej przez posła Unii Wolności, Stanisława Kracika, w dniu 4 stycznia br., na której rozdano do rozpowszechnienia oświadczenie Pana posła, informujemy, że w ww. oświadczeniu zawarte zostały nieprawdziwe informacje, dotyczące Niepołomickiego Klubu Samorządowego oraz jego członków.

  1. Sprawa skierowana do prokuratury doniesienia na Niepołomicki Klub Samorządowy.
  2. Doniesienia do prokuratury dokonał pełnomocnik – adwokat Remigiusz Pasterniak, działający w imieniu Zarządu Miasta i Gminy, którego przewodniczącym z mocy ustawy jest burmistrz Stanisław Kracik, a nie, jak podano w oświadczeniu , redaktor naczelny „Gazety Niepołomickiej”.
  3. Dokumenty rejestracji Samorządowych „Wiadomości Niepołomickich” NKS złożył dnia 23.03.1999 r. na 7 dni przed zgłoszeniem przez Zarząd M i G donosu do prokuratury (donos złożono 31.03.1999 r.).
  4. W sprawie „Gazety Niepołomickiej” zawarte są nieprawdziwe informacje:
  5. a) rejestracji sądowej „GN” dokonano w 1994 r., a nie jak podano, w 1996 r. (w 1996 r. dokonano jedynie zmiany w postanowieniu o rejestracji w związku ze zmianą wydawcy, redaktora naczelnego i siedziby redakcji),
  6. b) zgodnie z prawem prasowym, obowiązek rejestracji spoczywa na wydawcy, a nie na redaktorze naczelnym.

Wydawcą „GN” od 1990 roku był Urząd Miasta i Gminy, którego kierownikiem był burmistrz Stanisław Kracik, tak więc to gmina przez 4 lata wydawała pismo bez rejestracji.

Na potwierdzenie powyższych informacji posiadamy stosowne dokumenty.

Zarząd Stowarzyszenia NKS

32-005 Niepołomice, ul. Grunwaldzka 11

 

W „Przeglądzie” z 17 stycznia ukazała się obszerna odpowiedź Stanisława Kracika, posła i burmistrza Niepołomic, na mój artykuł „Ojciec gminnego cudu” z 20 grudnia ub. Roku ( „P” nr 1/99).

Przyznaję rację Panu Burmistrzowi i dyrektorowi inspektoratu ZUS w Krakowie, który też do nas napisał, że gmina Niepołomice należności za niepłacenie składek ZUS w okresie od sierpnia 1992 roku do lutego 1995, wraz z naliczonymi odsetkami, spłaca na podstawie zawartego układu ratalnego, a nie wyroku sądowego. Nie rozumiem natomiast, dlaczego jest to tak ważne, skoro nie zmienia w niczym wielkości poniesionych strat. We wspomnianym okresie burmistrz Kracik nie zapłacił należności ZUS-owskich za podległych mu pracowników na kwotę l.501.581,30 zł. Odsetki naliczone w dniu 28 lutego I995 r. wyniosły 884.758 zł i taka kwota została rozłożona na raty. W ubiegłym roku gmina Niepołomice nie wywiązała się w terminie z płatności i Inspektorat ZUS Kraków-Podgórze doliczył dodatkowo 35.497,20 zł z tytułu opóźnień. Tym samym z powodu decyzji o niepłaceniu ZUS gmina do marca br. ma skończyć spłatę półtora miliona zaległych składek i blisko 800 tys. z tytułu odsetek. W artykule nie chciałem zanudzać czytelników cyframi, ale ponieważ burmistrz Kracik zarzuca mi nieprawdę, muszę to zrobić teraz. W czasie składania w banku weksla in blanco dla Banku PKO S.A. w Tel Awiwie opiewającego na kwotę 200 tys. dolarów burmistrz Kracik machnął jakimś pełnomocnictwem, które jednak nie zostało załączone do akt i nikt teraz nie wie, co to było. Pracownikowi banku powiedział, że jest znaną osobą publiczną i to wystarcza. Ściągnięta z konta gminy przez komornika Rewiru X należność główna wyniosła 449.707 zł, odsetki to aż 331.691 zł, do tego 52 tys. koszty procesu, 10 tys. dla adwokata i 30 tys. dla komornika. Jeżeli nawet Górnośląski Bank Gospodarczy zwrócił część tej kwoty, to i tak jednoosobowe poręczenie burmistrza dla firmy „Robinson” kosztowało gminę, a więc społeczeństwo, bardzo dużo.

A sprawa niepłacenia firmie „Budostal ”. Na podstawie wyroku sądowego nr I NC/936/07 za nieuregulowanie faktur gmina Niepołomice musiała zapłacić 226.580 zł z tytułu odsetek. To również zapłacił podatnik.

Burmistrz Kracik pisze, że Zarząd Miasta nie zawarł za jego kadencji żadnej umowy dzierżawy na okres powyżej trzech lat na podstawie upoważnienia Rady Miasta i Gminy nr V/43/94. Tu chciałbym Panu Burmistrzowi przypomnieć jeden tylko dokument – umowę dzierżawy zawartą 6 VIII 1997 w Niepołomicach przez Radę Miejską w Niepołomicach reprezentowaną przez mgr inż. Stanisława Kracika. zwanego w dalszym ciągu umowy „wydzierżawiającym”, a Przedsiębiorstwem Wielobranżowym „Probet””. Umowa ta zawarta jest na czas nieokreślony, a firma ”Probet ” wtedy jeszcze nie istniała. Myślę więc, Panie Burmistrzu, że najlepiej będzie poczekać na ujawnienie wyników kontroli NIK i wtedy będziemy mogli dowiedzieć się, jakie są rzeczywiste koszty cudu gospodarczego w Niepołomicach, komu one przyniosły zyski, a komu straty. I na marginesie Już pisząc artykuł, chciałem oprzeć się na wynikach kontroli przeprowadzonej w Urzędzie Miasta i Gminy w Niepołomicach przez NIK. W krakowskiej delegaturze NIK usłyszałem jednak, że kontrola jest już zakończona, ale burmistrz Kracik nie podpisał się pod protokołem pokontrolnym i trwa procedura Odwoławcza. Nie potrafiono mi powiedzieć, jak długo będzie to trwało, gdyż okazuje się, że nie jest to określone. Gdy na konferencji prasowej w siedzibie Unii Wolności zapytałem posła Kracika, dlaczego przedstawia swoje argumenty dotyczące gospodarki w Niepołomicach, a nie pokaże protokołu NIK usłyszałem, że i tak protokół nie zostanie ujawniony dziennikarzom. Nie wiem więc, dlaczego inspektorzy Najwyższej Izby Kontroli kilka miesięcy męczyli się w Niepołomicach, aby potem wyniki ich pracy nie zostały przekazane społeczeństwu.

WYGRANI, PRZEGRANI

Dawno nie miałam okazji czytać tak trafnych ocen na temat polityków III RP. Myślę o „wygranych-przegranych” opracowanych przez p. Roberta Walenciaka z komentarzami red. K. Wolickiego. Żałuję że rzadko mam okazję czytać lub słuchać tego ostatniego Pana. Nareszcie ktoś się nie boi mówić głośno, że „królowie są nadzy” i robi to po mistrzowsku.

Lapidarne, celne i cięte określenia, których warto się nauczyć na pamięć, odbieram jak własne, bo tak samo oceniam ten poczet królów polskich. Błyskotliwy styl, cięte, ale równocześnie dowcipne, oceny ubawiły całą moją rodzinę do łez. Co dalej. Medal za ocenę Janusza Pałubickiego!

Panie Redaktorze, jak najwięcej miejsca dla p. K. Wolickiego i obym mogła coś takiego przeczytać znów za rok.

Urszula Makowska, Warszawa

WIĘCEJ KULTURY

Szanowni Państwo, gratuluję odwagi i determinacji! Stworzyliście nowy tygodnik, który jest (moim skromnym zdaniem) lepszy niż dawny „PT”. Jako dawny stały czytelnik „Wiadomości Kulturalnych ” proszę o więcej artykułów związanych z kulturą. Bez obaw! Macie inteligentnych czytelników, oni chodzą do kin i teatrów i czytają książki. Najczęściej rozumieją też to, o czym się pisze w gazetach. Kto interesuje się polityką, wie najczęściej, co to kultura. Może chociaż raz na miesiąc dałoby się wydrukować jakiś mały debiut poetycki? Wywiady z interesującymi ludźmi o różnym światopoglądzie to Wasz mocny punkt. Tak trzymać!

Serdeczne pozdrowienia i trzymam kciuki za pomyślność ”Przeglądu ”! Bądźcie autentyczni, otwarci i wyraziści, a przetrwacie. Na mnie możecie liczyć.

Szczególne serdeczności dla panów Małachowskiego i Toeplitza. ”Wiadomości Kulturalne” pamiętamy. To były udane lata.

Robert Kolebuk

nauczyciel z Wrocławia

MIERZ ZAMIAR PODŁUG SIŁ

W „Sylwestrowych rozrachunkach ” ( ”Przegląd ” nr 1/3) – mając absolutną rację – napisał Pan: „Zapomniano o podstawowej zasadzie gospodarki; mierz siły na zamiary „. Nawiązanie do Adama Mickiewicza jest tu – oczywiste, lecz chybione. Problem to stały. W „Pieśni Filaretów ” wieszcz pisał:

„Cyrkla, wagi i miary

Do martwych użyj brył;

Mierz siły na zamiary

Nie zamiar podług sił!

Bo gdzie się serca palą, Cyrklem uniesień duch!

Dobro powszechne skalą!

Jedność większa od dwóch”.

Za takie stanowisko ”oberwało się ” wieszczowi od pozytywistów, racjonalistów i realistów. I słusznie, bo słowa wieszcza oznaczały, że sił zawsze starczy (bez względu na wielość celów (zamiarów)), że jedność większa od dwóch.

Tak rozważając, można dojść do wniosku, że im celów (zamiarów) więcej, tym więcej sił. Co jest absurdem.

Stan ducha ma znaczenie, lecz nie wystarczy.

Ponieważ słowa Mickiewicza nabrałyby charakteru ”słów skrzydlatych ”, nie możemy ich zinterpretować inaczej niż romantycznie, i ja tego nie robię.

Na własny użytek przyjąłem taki tekst:

”Bądź mądry i mierz,

Nie siłę na zamiary,

Lecz zamiar podług sił”

(Szkoda, że mi się nie rymuje).

Jan Dąbrowski, Kraków

GRANICE OBRONY KONIECZNEJ

Gratuluję zespołowi „Przeglądu”, że przetrwaliście, utrzymując poziom i kierunek tygodnika. Jesteście bardzo potrzebni.

W numerze z 10 stycznia poruszył mnie artykuł ”Granice obrony koniecznej. ” Interpretatorzy kodeksu zapatrzyli się chyba na tę część Europy, gdzie policja aktywnie patroluje ulice i gdzie obywatel przedłużając dyskusję z bandziorem może liczyć, że nadjedzie policja. W Polsce obywatel dla obrony powinien nosić ze sobą kij bilardowy, pistolet, a może i sztachetę i stosować je w razie napaści.

Człowiek zaatakowany w państwie, gdzie policja przyjeżdża dopiero na wezwanie, nierzadko jeszcze zadepcze ślady lub aresztuje ofiarę musi mieć prawo odeprzeć napaść agresora tym, co ma pod ręką. W sytuacji opisanej w artykule oczekiwanie, że Jan G. powinien wdać się w dyskusję z właścicielem kija bilardowego, świadczyłoby o braku wyobraźni.

Liczę na ””Przegląd” – mam nadzieję, że podejmiecie temat obrony koniecznej. Jestem zdania, że agresor (bandyta, chuligan czy pospolity agresywny pijaczek) winien wiedzieć, że działa na własne ryzyko w tym ryzykuje życiem. Natomiast osoba atakowana musi czuć za sobą prawo, gdy użyje środka skutecznego we własnej obronie.

Lechosław Krzemiński, Lublin

DLACZEGO?…

No, właśnie.

Dlaczego zwykły bandyta może (Uwaga! Jest zabronione, ale maże!) – napaść na mnie na ulicy, w moim własnym mieszkaniu, zadawać mi ciosy pięścią, nożem, czy drągiem zwanym pieszczotliwie bejsbolowym kijkiem, natomiast ani ja, ani stający w mej obronie policjant nie mamy prawa do obrony przed bandytą ?! Śmiech dzisiaj budzi wspomnienie o tym, że za tzw. Polski Ludowej można było spokojnie chodzić po ulicach nawet o godzinie 12 w nocy!! A dziś?… Strach wyjść po zmroku…

Nigdy nie spotkałem się z tym, aby bandyta został oskarżony o to, że po prostu napadł. Z reguły były to oskarżenia, że usiłował (najczęściej mu się to udawało) zabić napadniętego, a przynajmniej obrabować.

Ja, zwykły człowiek. rozumiem to tak:

Jeśli ktoś mnie napada, a napady są czynem zabronionym (obojętnie gdzie, w jakiej sytuacji i jakiej formie!). to znaczy że napastnik odpowiada za samo usiłowanie. a nie tylko za dokonanie czynu, czyli napadu! A więc ten napastnik winien ponieść karę za usiłowanie, za sam zamiar!

W związku z tym jednak, że mnie się udało przed tym napadem obronić, i – przy tej okazji zraniłem lub nie daj Boże – zabiłem napastnika, podkreślam – człowieka winnego napadu na mnie (co ustalił sąd i co już nie podlega dyskusji), to… ja zostaję oskarżony jak się to pięknie nazywa o przekroczenie granic obrony koniecznej! Paranoja!

Kto i gdzie zdefiniował te granice obrony koniecznej?… Gdzie i w jakim kodeksie określono, w jakiej chwili, od której sekundy (np. w bójce ulicznej) zaczyna się obrona konieczna?… I kiedy się ona kończy?… I kto będzie ten czas mierzył?…

Czy nie należałoby zatem zmienić sposobu postępowania polskich sądów tak, aby bandyta, czyli napadający, napastnik, był wreszcie odpowiedzialny za użycie przemocy, a nie napadnięty, czy policjant, który napadniętego broni?

Czy własna obrona musi być udowodniona przed sądem nawet wtedy, gdy istnieją ewidentne dowody na to, kto został napadnięty, a kto był napastnikiem?… Zajmowanie się przez sąd nie tym, kto napadł, ale tym, kto kogo zranił i czy była to tzw. obrona konieczna i na ile uzasadniona, to po prostu obrona bandytów!

Każdy, kto napada na inną osobę lub jej dobra, obojętnie w jakim celu, winien się liczyć z tym, że zostanie przy napaści ranny, albo zginie… Napadnięty natomiast nie powinien się obawiać tego, że broni siebie, albo kogo innego (np. policjant używający broni palnej).

Jerzy Geisler, Warszawa

CZEKAM NA EKOLOLOGIĘ W „PRZEGLĄDZIE”

Przez wiele lat byłem czytelnikiem „Przeglądu Tygodniowego”. Powodem tego były przede wszystkim artykuły na pierwszej i ostatniej stronie tygodnika oraz dość często znajdujący się w środku ”Przegląd Ekologiczny”. Kiedyś w formie listu od czytelnika zamieściliście moje uwagi, dotyczące ochrony środowiska, które wzbudziły zainteresowanie nawet Ministerstwa Ochrony Środowiska. Żałuję, że tylko zainteresowanie, a nie działanie. Jak widać, ci którzy mają największe doświadczenie w społecznym działaniu na rzecz ochrony środowiska, mają najmniej do powiedzenia i decydowania. Po wstąpieniu pana redaktora Domańskiego w telewizji przelałem całą sympatię na ”Przegląd ” z dwóch powodów.

Po pierwsze wspaniali publicyści przeszli do Was. Po drugie – jestem przekonany, że do ”Przeglądu ” wraz z autorami przeszły tradycje ekologiczne.

Janusz Cyfrowicz,

strażnik ochrony przyrody, Lubartów

JAK MOŻNA GRAĆ WALDORFEM

Bardzo zaskakującym jest „granie Waldorfem” przez dowcipnisiów ZSYP (1 Program Polskiego Radia), nadal utrzymujących felietonik „Kłaniam, witam… kłaniam żegnam”. Wygłaszany głosem imitującym głos Zmarłego. Osłupiałam słysząc to w dniu 16.01.br. Zaprotestujcie!

Wacława Radek, Rzeszów

SPROSTOWANIE

W nawiązaniu do nieautoryzowanej wypowiedzi z-cy Dyrektora Roberta Gajdosza zamieszczonej na łamach Waszego pisma W dn. 20 grudnia 1999 r. w artykule pt. „Ojciec gminnego cudu” Zakład Ubezpieczeń Społecznych Oddział w Krakowie uprzejmie prosi o zamieszczenie sprostowania. W trakcie rozmowy z redaktorem z Waszego czasopisma nie padła wypowiedź o wyroku sądowym, a jedynie o układzie ratalnym udzielonym gminie Niepołomice przez Centralę Zakładu Ubezpieczeń Społecznych co jest zgodne z prawdą. Udzielanie ”układów ratalnych w ZUS jest decyzją uznaniową i nie podlega weryfikacji sądowej.

Oddział nie potwierdzał i nie potwierdza istnienia wyroku sądowego dotyczącego zadłużenia Urzędu Miasta i Gminy w Niepołomicach ani wytoczenia procesu sądowego w tej sprawie.

Z-ca Dyrektora mgr Robert Gajdosz

 

Wydanie: 04/2000, 2000

Kategorie: Od czytelników

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy