Ach, jaka piękna katastrofa!

Ach, jaka piękna katastrofa!

Czy pamiętamy sprzed trzech lat sukces Beaty Szydło w Brukseli? Czy pamiętamy jej bohaterski opór przed zmasowanym atakiem możnych tego świata? Czy pamiętamy jej triumfalny powrót do Warszawy, dziękczynne przemówienia, pochwały i kwiaty? Zdawało się, że głosowanie 27:1 jest klęską polskiej dyplomacji. Tymczasem był to sukces. Od liberalnej Europy trzeba było odgrodzić katolicką Polskę. Tę „wyspę wolności i tolerancji”.

Dziś Beata Szydło nie bryluje już w Brukseli. Jej łabędzim śpiewem była niedawna awantura urządzona Radosławowi Sikorskiemu. W przyszłości więc raczej już nie zobaczymy pani Beatki, jak opływowo kroczy przez brukselskie korytarze. Ale program – bynajmniej nie jej program, ona była tylko wykonawczynią – pozostaje stały. Chodziło i chodzi o to, by między Polską a Europą ustawić szlaban. By – na ile to możliwe – wykopać przepaść. Bo trzeba (cicho sza) wyprowadzić Polskę z Unii Europejskiej. Niekoniecznie formalnie – wtedy są koszty i zawracanie głowy – choć gdyby się udało, czemu nie? Ale wyprowadzić faktycznie – to pod wieloma względami nawet lepiej. Bo w takim przypadku razem z Węgrami będziemy niszczyć Unię od środka. Przed trzema laty głosowanie 27:1 spadło jak z nieba (choć żal, że Węgry zawiodły). Dziś podobną rolę odgrywa koronawirus.

Znów więc jesteśmy sami, ale ile rzeczy się rozwiązało! Można wprowadzić stan wyjątkowy – nie wprowadzając stanu wyjątkowego. Można zakazać zgromadzeń – i zyskać poparcie. Można ograniczyć prawa obywatelskie – i spotkać się ze zrozumieniem. Pozostają wybory prezydenckie – wszak stoimy na straży legalizmu i wraz z Trybunałem Konstytucyjnym bronimy konstytucji. Tu wprawdzie jest pewien kłopot, bo przeprowadzenie wyborów w szczytowym momencie epidemii kłóci się z obecnymi obostrzeniami, ale jeżeli coś nie jest logiczne – to przecież suwerenowi nie przeszkodzi. A jeżeli mamy kłopot – to nie takie kłopoty rozwiązywaliśmy. Ograniczenia, na przekór rzeczywistości, będziemy poluzowywać. A ponieważ chodzi nam zawsze o dobro człowieka – wybory będą korespondencyjne. Jak w Bawarii. Że grozi to, jak w Bawarii, zarażeniami? Wroga propaganda. Że będzie to fikcja? Totalsi zawsze kłamią. Że będzie mała frekwencja? A kto powiedział, że ma być duża? Gdzie w ogóle jest zapisane, że ma być próg wyborczy?

Na dodatek ten dar od TSUE! Znów będziemy mogli pokazać suwerenowi naszą godność. „Nie będzie Niemiec pluł nam w twarz” – czyż Unia nie jest niemiecka? „Nie będą nam tutaj w obcych językach narzucali, jaki mamy mieć ustrój” – czy aby też nie w języku niemieckim? Z czym bowiem jak z czym, ale z TSUE nie będzie problemu. Postąpimy z nim jak z polskim Sądem Najwyższym. Jakiś wyrok? Nie respektujemy wyroków tej kasty. Będą wysokie kary? Niech będą! Nawet najwyższe! Gdy zacznie się kryzys, a totalsi będą atakować, że to przez nas, żeśmy wszystko przejedli i rozdali – wtedy nie tylko będziemy mogli ich oskarżyć, że żerują na ludzkiej tragedii, że prowadzą cyniczną, polityczną grę. Bo wtedy będzie ważne jedno – wytłumaczenie przyczyn kryzysu. I my to zrobimy. Któż bowiem odpowiada za kryzys? Inni. Kiedyś Platforma, zostawiająca „Polskę w ruinie”, dziś Unia, pragnąca zniszczenia Polski.

Pani Beatka już w pierwszych dniach urzędowania wyrzuciła z premierowskiego gabinetu flagę Unii Europejskiej. To był zdrowy odruch polskiej patriotki. Ale dziś jesteśmy mądrzejsi, z flagą Unii się nie rozstajemy, na tle tej flagi występujemy, Unię kochamy i Unię wspieramy. Skoro jednak Unia zawiodła w pandemii i jeszcze chce teraz do naszych trudności dołożyć kary… No to po co nam taka Unia? Co miała dać, dała, a skoro chce nas karać – jest nie tylko zbędna, ale i szkodliwa. To nie my chcieliśmy polexitu – to Unia nas z Unii wypycha. Skoro odbiera nam prerogatywy suwerennego państwa – musimy bronić tej suwerenności. Jesteśmy dumnym narodem! Obronimy niepodległość! Tak nam dopomóż Bóg!

A Europa? Czymże jest Europa? W Europie są puste kościoły. W Europie – nawet w katolickiej Irlandii – jest możliwa legalna aborcja. I jest możliwa eutanazja. I jest możliwe in vitro – ten „rodzaj wyrafinowanej aborcji”. Prawdziwy Polak i prawdziwy katolik takiej Europy nie chce. Takiej Europy mu nie żal. Taką Europę opuści z ulgą. Że jednak to klęska Polski? A kto powiedział, że ma być zwycięstwo? Wszak Polska zawsze żyła klęskami i żyła z klęsk. Żyje DZIĘKI klęskom! Klęska – to nasz program polityczny. Jak u „żołnierzy wyklętych”.

Czy ciemny lud to kupi?

Wydanie: 17/2020, 2020

Kategorie: Andrzej Romanowski, Felietony

Komentarze

  1. Anonim
    Anonim 20 kwietnia, 2020, 16:57

    Kupi, znam to wiejskie srodowisko do obrzydzenia.

    Odpowiedz na ten komentarz
  2. FF
    FF 22 kwietnia, 2020, 10:52

    Pytanie czysto retoryczne..

    Odpowiedz na ten komentarz
  3. Nbd
    Nbd 22 kwietnia, 2020, 12:40

    No to co ma Geobbels, Hitler wspólnego z niemieckimi ideami, realizowanymi przez dziesięciolecia w Europie oraz w „Mitteleuropa” ? Jakie ma to przełożenie na dziś ? https://www.youtube.com/watch?v=Q65JcaY0hRc

    Odpowiedz na ten komentarz
  4. Nbd
    Nbd 22 kwietnia, 2020, 12:45

    „Klęska – to nasz program polityczny. Jak u „żołnierzy wyklętych”.- oczyżby ? Czyli pod Termopilami Grecy walcząc do upadłego walczyli na darmo? Oczywiście powstania przeciw szwedom w XVIIw, przeciw zaborcom w XIXw z Powstaniem Warszawskim są wg. was be ale zatem jaki był sens zabić 10-ciu niemców w powstaniu w gettcie w Warsszawie AD 43′ ?

    Odpowiedz na ten komentarz
    • Andrzej
      Andrzej 22 kwietnia, 2020, 20:23

      Autor nie mial na mysli uczestnikow powstania w gettcie..

      Odpowiedz na ten komentarz
    • Radoslaw
      Radoslaw 23 kwietnia, 2020, 17:30

      W wąwozie Termopile garstka Spartan pod wodzą Leonidasa poświęciła SWOJE życie, aby umożliwić odwrót i uratować życie większości sił greckich. O innych stratach ludzkich czy materialnych nie słyszałem.
      W Powstaniu Warszawskim garstka obłąkanych dowódców AK wysłała na pewną śmierć tysiące swoich żołnierzy i z 10 razy tyle cywilów. Ogółem poświęciła jakieś 200 tys. ludzi i doprowadziła do całkowitego zniszczenia najważniejszego miasta kraju. O innych osiagnieciach nie słyszałem. Po dokonaniu tego wiekopomnego aktu „heroizmu”, garska naszych AK-owskich bohaterów w znakomitym samopoczuciu pomaszerowała sobie do obozów jenieckich. Sen z powiek spędzała im jedynie obawa, czy aby w niewoli zostaną uznane ich stopnie oficerskie, aby nie musieli się pospolitować z żołnierskim plebsem. 
      Oto syntetyczne porównanie kilku „drobnych różnic” między Termopilami i Powstaniem Warszawskim.

      Odpowiedz na ten komentarz
    • Radoslaw
      Radoslaw 23 kwietnia, 2020, 18:08

      No i jeszcze jedno – Spartanie byli pod Termopilami żołnierską elitą.Natomiast dowódcy AK wysłali przeciwko Wermachtowi – najpotężniejszej armii w dziejach – pospolite ruszenie marnie niewyszkolonych i niemal bezbronnych dzieciaków. Marnie dowodzonych, pozbawionych łączności i fizycznie słabych po latach okupacyjnego niedojadania. Za to oczadzonych mitami poprzednich powstań – równie „udanych”.
      Tylko zbrodniarze i/lub idioci są zdolni do wysłania na pewną śmierć młodych ludzi, od których zależy cała przyszłość narodu.

      Odpowiedz na ten komentarz
  5. Radoslaw
    Radoslaw 23 kwietnia, 2020, 16:50

    „Klęska – to nasz program polityczny. Jak u „żołnierzy wyklętych”  

    Rzeczywiście – porażka „żołnierzy wyklętych” była narodową klęską. Dzięki tej „klęsce” Polacy do dziś korzystają z powszechnej edukacji wszystkich szczebli, ubezpieczeń zdrowotnych, emerytur. I jeszcze narzekają, że im mało, że szkoły coraz gorsze, że do lekarza kolejki coraz dłuższe… No to przecież oznacza, że „wyklęci” zwyciężyli, wraca przedwojenna Polska, o jaką walczyli. No to skąd te utyskiwania? Dalej narodzie – składać hołdy różnym Burym, Łysym i Kulawym! Ale wobec tego, konsekwentnie – pożegnać się z edukacją dla swoich dzieci, publiczną opieką zdrowotną i całym tym „socjalem”, który od trzech dekad przeżeraliście po nieboszczce „komunie”. Musiał być naprawdę obfity, jeśli na tak długo wystarczyło. Ale to już koniec, epidemia tylko gwałtownie przyspieszy to, co nieuchronne. Po 1989 roku stworzono w Polsce pseudo-państwo, oparte na pseudo-gospodarce, pozbawionej jakichkolwiek rezerw, za to zadłużone po uszy. Miliony Polaków pójdą na dno, bo w Polsce zwyczajnie nie ma żadnych zasobów, które można byłoby uruchomić, żeby gospodarkę zastymulować. 
    Niedawno widziałem w telewizji zagranicznej, jak jeden zagraniczny rolnik narzekał, że mu plony gniją w polu, bo wskutek zamknięcia granic, Polacy nie przyjechali do pracy. Zresztą, dokładnie takie same argumenty podnosili przeciwnicy Brexitu.Oto czym jest naród polski w oczach tzw. prawdziwych Europejczyków po 30 latach tzw. wolności – źródłem taniej, prymitywnej siły roboczej. Czyli tym samym, czym był przez całą swoją historię, z krótką przerwą na Polskę Ludową. No ale to nieważne. Najważniejsze są debaty, które narodowe powstanie miało sens. Ja bym raczej radził zastanowić się nad odpowiedzią, dlaczego przytłaczająca większość nie miała żadnego.

    Odpowiedz na ten komentarz
  6. Jacek Nadzin
    Jacek Nadzin 25 kwietnia, 2020, 15:42

    Tak, tylko że ta UE to naprawdę niewiele jest warta gdy nie reaguje na to co dzieje się w Polsce.

    Odpowiedz na ten komentarz
    • Radoslaw
      Radoslaw 26 kwietnia, 2020, 12:49

      Co tylko jasno dowodzi, czemu naprawdę służyło włączenie krajów dawnego bloku socjalistycznego do UE – zyskaniu zasobów taniej siły roboczej, rynku zbytu, wielkiej przestrzeni do pozbywania się śmieci z Zachodu… Wybitny francuski ekonomista Thomas Piketty obliczył, że transferowane na Zachód zyski unijnych firm, które się zainstalowały na Wschodzie przekraczają dotacje, które te kraje dostają. Innymi słowy, choćby w Polsce zaczęto strzelać z czołgów do manifestantów, UE nie kiwnie palcem. Co więcej, byłaby to dla Zachodu sytuacja wręcz korzystna – łamanie praw człowieka w Polsce dałoby UE doskonały pretekst do usunięcia jej ze wspólnoty, czy choćby karnego ograniczenia dotacji. A zyski firm będą transferowane nadal. 
      Solidarność uruchomiła w 1980 roku mechanizmy, które doprowadzą do zniszczenia Polski. A na pewno jej marginalizacji. Najpierw przez 1.5 roku niszczyła kraj strajkami, potem sprzymierzyła się z Amerykanami w dziele dalszej destrukcji kraju poprzez sankcje gospodarcze, czym skutecznie paraliżowała reformy, a po 1989 roku nagle z „obrońców robotników” przechrzciła się na bezwzględnych kapitalistów. I pod hasłem „kapitał nie ma narodowości” po prostu doprowadziła do skolonizowania Polski. Gdyby nie Solidarność, to Polska doszłaby i do wolnego rynku, i do demokracji – tak, jak ewoluowała od 1945 roku. Każdy, kto ma choć odrobinę uczciwości i wiedzy powie, że np. PRL lat gierkowskich to pod każdym względem był całkowicie inny kraj w porównaniu z czasami stalinowskimi. I nie ma cienia wątpliwości, że ten proces liberalizacji trwałby dalej, przy nieporównanie mniejszych stratach społecznych i gospodarczych. Podam przykład: w latach 80-tych swobodnie toczyliśmy z naszym nauczycielem historii dyskusje, za które przed 1956 rokiem nasi rówieśnicy wylecieliby ze szkoły, a ich rodzice i ów nauczyciel mieliby wielkie szanse trafić do więzienia. 
      Nie mam cienia wątpliwości, że w Solidarności było wielu porządnych ludzi, czy też po prostu zwyczajnych. Pewnie stanowili nawet większość. Niestety, wielkie przemiany historyczne zwykle początkowo wynoszą do władzy agresywnych szubrawców, cwaniaków i głupców. Problem w tym, że w Polsce od 1989 roku ta tendencja się nasila, a nie słabnie.
      Wracając na krótko do sposobu myślenia w UE. Jeszcze z 10 lat temu, kiedy zachodnioeuropejscy politycy spotykali się z chińskimi, to podnosili kwestie przestrzegania praw człowieka w Chinach. Dziś już słówkiem nie pisną – bo Chiny stały się światową potęgą, z którą lepiej żyć w zgodzie, a nie pluć jej do talerza. To się nazywa realna polityka i pragmatyzm – coś czego polski naród nie nauczył się na przestrzeni wieków. I już chyba nie będzie miał się szansy nauczyć. Najgorsze jest to, że obecnie, już od szkoły podstawowej, uczy się Polaków najgorszej narodowej megalomanii. Kiedyś w propagandzie był socjalizm odmieniany do znudzenia, ale za nim stało jednak pozytywistyczne przesłanie pracy i nauki dla kraju. I dlatego tak wiele udało się zbudować. Dziś są tylko mity i sny o potędze sprzed wieków, za którymi nie stoi nic konstruktywnego.
      Pozdrawiam!

      Odpowiedz na ten komentarz
      • GG
        GG 29 kwietnia, 2020, 20:13

        Lubie te twoje komentarze. Powinnienes zaczac cos pisac.

        Niczego konstruktywnego nie bedzie w tym kraju.

        Wygoogluj:

        Przemysław Żurawski vel Grajewski: Bić się czy nie bić? Oczywiście – bić. Rzecz o miałkości kapitulanckiego „rewizjonizmu” historycznego

        Odpowiedz na ten komentarz

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy