Ada już biega

Ada już biega

Dzięki protezie kupionej przez amerykańską Polonię dziewczynka z Puław odzyskała dzieciństwo

Niespełna trzyletnia Adrianna Dysput nie mogła już się doczekać, kiedy z mamą pojedzie do miasta. „Taaakim duzym autobusem?”, wciąż się dopytywała. Dojeżdżały do swojego przystanku. „Wychodź, wychodź”, ponaglała matka, kiedy dziewczynka, trzymając się jej ręki, pierwsza pokonywała schodki autobusu. I nagle kierowca zamknął drzwi i niespodziewanie ruszył. Mała puściła przytrzaśniętą w drzwiach rękę matki i upadła na jezdnię. Wielkie koło autobusu przejechało po jej lewej nóżce.
– To był rok 1998. Ze szpitala w Puławach zabrano córkę do kliniki w Warszawie – opowiada Edyta Dysput. – Lekarze najpierw amputowali zmiażdżoną stopę, ale to nie wystarczyło. Później trzeba było odciąć jeszcze część łydki. Od września miałam pójść do długo poszukiwanej pracy. Zrezygnowałam, cały czas spędzałam w szpitalu, przy Adzie. A w listopadzie 1999 r. urodził się syn Wojtek. I tak utrzymujemy się tylko z pensji męża. Dariusz pracuje w Puławach, jest też zawodnikiem drużyny piłki nożnej Klubu Sportowego „Orły” w Kazimierzu Dolnym.

Jesteście za biedni
Od września Ada rozpoczęła naukę w pierwszej klasie, ale ciągle bardzo boi się szkoły, otoczenia. Nie może przyzwyczaić się do swojego kalectwa. Proteza, którą dla niej wykonano, waży 16 kg, podczas gdy sama dziewczynka – 25 kg. Na świecie robione są protezy growth, tzn. rosnące razem z dzieckiem, ale o czymś takim niezamożna rodzina Dysputów nawet nie mogła pomarzyć (za wykonaną protezę rodzice musieli zapłacić 4480 zł, z czego kasa chorych zwróciła im tylko 800 zł).
– Na jednym z naszych spotkań – mówi Stefan Kurzawiński, członek Klubu Rotary w Kazimierzu – ktoś opowiedział o trudnej sytuacji rodziny zawodnika klubu Orły. Postanowiliśmy pomóc jego córeczce. Razem z Klubem Rotary w Janowie Lubelskim rozpoczęliśmy akcję zbierania funduszy dla dzieci ze schorzeniami narządów ruchu. W pierwszej kolejności takie finansowe wsparcie otrzymała Ada.
– Część członków i sympatyków naszego klubu to ludzie znani nie tylko w regionie, ale i poza granicami – mówi Stefan Kurzawiński.
– Do nich należy też Waldemar Piasecki, dziennikarz na stałe mieszkający w Nowym Jorku, ale rodzinnie związany z Lublinem. Piasecki przyjaźni się ze znanym polskim hokeistą, Mariuszem Czerkawskim. Waldemar Piasecki opowiedział Mariuszowi Czerkawskiemu o tragedii dziewczynki z Puław. Sławny hokeista od razu zgodził się pomóc dziecku. – Oboje nawiązali korespondencję – opowiada Piasecki. – Ada wysłała kartkę do słynnego sportowca z okazji walentynek. Czerkawski odpowiedział jej pocztówką z Hollywood i natychmiast zajął się organizacją przyjazdu dziewczynki do Nowego Jorku na swoje urodziny, na których zaplanował aukcję na rzecz Ady.
30. urodziny Mariusza Czerkawskiego miały się odbyć w klubie Europa przy Manhattan Avenue na Brooklynie. Zaproszono 250 osób; z Polski – Adę Dysput z ojcem Dariuszem i Markiem Wieczerzakiem, przedstawicielem kazimierskiego Klubu Rotary. Na kilka dni przed uroczystością stało się coś, co niemal przekreśliło realizowany od tygodni pomysł Czerkawskiego.
– W czwartek rano zawiozłem Adę i jej ojca do Warszawy, do ambasady USA – wspomina Marek Wieczerzak, lubelski biznesmen wydelegowany przez rotarian do opieki nad całym przedsięwzięciem. – Do ambasady dotarł już list od Mariusza Czerkawskiego, w którym hokeista wyjaśniał wszystkie szczegóły związane ze sprawą Ady i prosił o umożliwienie jej przyjazdu na tydzień do Nowego Jorku, informując również, że zapłaci za bilety lotnicze. Byłem zaszokowany, kiedy wysłuchiwałem, jak amerykańska urzędniczka odmawia wizy Adzie i jej ojcu, bo… są za biedni, aby podróżować do USA. Mnie natomiast, jako osobie towarzyszącej, wizę przyznano. Ada zaczęła płakać, a ja z Dariuszem Dysputem staliśmy po prostu jak wryci. Nic nie skutkowało. Urzędniczka była nieugięta. A nas, po pierwszym szoku, ogarnęła wola walki.
Marek Wieczerzak natychmiast uruchomił swoje znajomości w Polsce i USA. W sprawie Ady interweniowali: gubernator dystryktu Rotary International, Andrzej Ludek, szef działu prawnego konsulatu generalnego w Nowym Jorku, Cezary Dziurkowski, wysoki rangą włoski dyplomata, rotarianin Cristiano Pinzauti, nowojorski „Daily News” i polonijny „Nowy Dziennik”. – Jestem bardzo wdzięczny Ministerstwu Spraw Zagranicznych – mówi Wieczerzak. – Pracownicy MSW zrobili wszystko, abyśmy w piątek rano odebrali wizy, dzięki czemu wieczorem byliśmy już w Nowym Jorku.

Zebrano 20 tys. dol.
Do klubu Europa na Manhattanie przyszło wiele znakomitości, ale to Adrianna Dysput była najbardziej dopieszczanym gościem gospodarza. – Aukcję prowadził aktor Omar Sangare, absolwent warszawskiej szkoły teatralnej. Najpierw „poszły” krążki Czerkawskiego, którymi rozegrał ostatnie trzy spotkania. Za 1,3 tys. dol. kupił je Jerzy Wawerski – nowojorski lekarz pochodzący spod Chodla. Zdjęcie Czerkawskiego dedykowane przed olimpiadą Adamowi Małyszowi, z życzeniami olimpijskiego złota, sprzedano za 500 dol. Kiedy Małysz dowiedział się o aukcji, odesłał to zdjęcie, dołożył jeszcze swoją koszulkę i banner dedykowany Mariuszowi. Banner za 1650 i koszulkę za 3 tys. dol. nabył Stanisław Ryś, nowojorski budowniczy domów dla milionerów. Cenę bluzy Czerkawskiego przebijano 47-krotnie. Ostatecznie za 5850 dol. nabył ją Paweł Majewski, przedsiębiorca budowlany. W sumie na protezę dla Ady zebrano blisko 20 tys. dol. Pieniądze z aukcji złożone zostały na koncie w amerykańskim banku. Dysponuje nimi rada koordynacyjna, w skład której weszli: Mariusz Czerkawski, mec. Romuald Magda, dr medycyny Jerzy Wawerski, Waldemar Piasecki i Marek Wieczerzak.
Teraz należało wybrać producenta protezy. Dziewczynkę zawieziono do dwóch instytutów medycznych: Kesler Institute w Livingston oraz Joyce Center w Manhasset. Ta ostatnia placówka specjalizuje się w wykonywaniu nowoczesnych protez nóg. Wizytę u samego Michaela A. Joyce’a zaaranżowała amerykańska modelka Lauren Peters, na którą półtora roku temu, gdy pływała, najechała łódź motorowa. Laura podobnie jak Ada straciła lewą nogę, w takiej samej odległości od stawu kolanowego. Dziś chodzi na 12-centymetrowych szpilkach. Na protezach z Manhasset sportowcy po amputacjach zdobywają medale na paraolimpiadach, skaczą ze spadochronem, a nawet grają w hokeja.
– Doktor Wawerski wysłał już zapytania o warunki wykonania protezy dla Ady – mówi Marek Wieczerzak. – Po nadesłaniu ofert wybierzemy najkorzystniejszą. Kazimierski Klub Rotary chciałby mieć możliwość zajmowania się dziewczynką do dnia, gdy wejdzie w samodzielne życie.
Ona sama może za to podziękować tylko nieśmiałym uśmiechem.

Przestańcie biegać
Minęło kilka miesięcy. I znowu Ada siedziała w samolocie lecącym do Nowego Jorku. Tym razem towarzyszyła jej matka.
– Odezwał się do nas Instytut Keslera, który zaoferował wykonanie protezy za darmo – opowiada matka Ady po powrocie do Polski. – Jechałam z duszą na ramieniu. Ale ponadmiesięczny pobyt w Stanach przeżyłyśmy bez problemu dzięki ogromnej pomocy mieszkających tam Polaków. Mieszkałyśmy u rodziny Golaszewskich. Pan Golaszewski też jest kaleką, ma protezę ręki wykonaną przez Instytut Keslera. Bezpośrednio w kontaktach z instytutem pomagała nam Małgorzata Chudziak, założycielka Forum Ochrony Praw Polonii w Nowym Jorku.
Kiedy lekarze z Instytutu Keslera obejrzeli polską protezę Ady, złapali się za głowy – dziewczynka miała od niej niegojące się rany. Dopiero po wyleczeniu dziecka można było wziąć odlew. Nowa proteza została wykonana z lekkiego tworzywa, tak aby skóra mogła oddychać. Pracownicy instytutu uczyli Adę chodzić; dwa, trzy razy w tygodniu sprawdzano też stan jej nogi i skóry na kikucie. Do Polski pozwolono jej wrócić dopiero wówczas, gdy nauczyła się biegać.
Od powrotu do Polski minęło już kilka tygodni, ale matka Ady ciągle wspomina, jak troskliwie i wszechstronnie zajmują się w instytucie kalekami. Jest tam np. ogromna hala, z normalnej wielkości ulicą, skrzyżowaniami, światłami, atrapami domów i sklepów. Na jezdniach są prawdziwe samochody. Osoby na wózkach uczą się w tej hali poruszania się w wielkomiejskim tłumie.
– Do ostatniej chwili nie wierzyłam – opowiada Edyta Dysput – że proteza jest za darmo. Instytut Keslera wspomaga jednak jakaś fundacja, dzięki której może on wykonywać takie usługi również dla cudzoziemców. Ada będzie pod opieką tej placówki aż do ukończenia 18. roku życia. Na pożegnanie lekarz opiekujący się córką powiedział: „Do zobaczenia za półtora roku, wtedy odnowimy ci protezę”.
Do pokoju, w którym siedzimy, wpada Ada uciekająca przed goniącym ją Wojtkiem. Wskakuje na wersalkę i zwinnie wymyka się bratu. Dziewczynka ubrana jest w rajstopy i spódniczkę. Trudno zauważyć różnicę pomiędzy protezą a zdrową nogą. – Mamo, mamo, on chce mnie ugryźć – krzyczy i znów ucieka. – Przestańcie ganiać, bo w końcu coś sobie zrobicie – matka usiłuje opanować sytuację. – Ada jest bardzo żywym dzieckiem – usprawiedliwia córkę.

Wydanie: 06/2003, 2003

Kategorie: Reportaż

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy