Antyrakiety Wuja Sama

Antyrakiety Wuja Sama

Wybudowanie bazy nie uchroni Polski przed atakiem, a raczej go sprowokuje

W nawiązaniu do tekstu Eugeniusza Januły i Anny Siudak „Antyrakiety Wuja Sama” („P” nr 28) pragnę stwierdzić, że budowę bazy antyrakietowej w Polsce uważam za niezwykle szkodliwą. Po pierwsze, nikt obecnie nam nie zagraża, szczególnie często wymieniane kraje, takie jak Iran, Korea Płn. czy Syria – a może Rosja i Chiny, których się nie wymienia? Nie ma takich korzyści materialnych, które byłyby ważniejsze od bezpieczeństwa państwa. Wybudowanie bazy stwarza zagrożenie atakami terrorystycznymi. Nie uchroni ona Polski przed atakiem, a raczej go sprowokuje. Polska zostanie uznana za wroga przez wszystkie te państwa, dla których wrogiem są Stany Zjednoczone, stanie się celem „wycieczek” różnego rodzaju agentów czy nawet terrorystów. Wreszcie pojawi się na mapie świata jako jeden z punktów obrony USA.
Możliwość zarobienia dużych pieniędzy przy budowie bazy jest złudna. Główne koszty to urządzenia, radary, wyrzutnie rakiet itp. Wszystko made in USA. My może otrzymany zamówienia na cement, żwir, stal zbrojeniową do budowy (obiekty budowane muszą być utajnione), no i na garstkę ludzi do usługiwania załodze.
Wiadomo, że w razie budowy bazy Rosja uzna Polskę za potencjalnego wroga i zamiast poprawić nie najlepsze stosunki z nią (już psute przez lobbystów budowy bazy), to jeszcze je pogorszy. Jeżeli natomiast „projektanci” uważają, że baza w przyszłości ma również uchronić Polskę przed rakietami rosyjskimi, może to być tylko pobożne życzenie.
Z Rosją mamy wspólną granicę „Kaliningrad” i kilkaset kilometrów granicy z Białorusią. Jeżeli dojdzie do budowy bazy, na pewno Rosja „zaopiekuje się” Białorusią i np. ustawi dodatkowo na granicy odpowiednią liczbę rakiet.
Budowa tarczy antyrakietowej do obrony USA i państw natowskich przed atakami ze strony państw terrorystycznych (aktualnie istniejących) nie ma sensu. Państwa „osi zła” dysponują niewielkim potencjałem nuklearnym i niewielkimi możliwościami budowy rakiet międzykontynentalnych nawet w perspektywie wieloletniej.
Iran zapewnia, że nie będzie budował tego typu broni, prawdopodobnie zgodnie z prawdą. Przed kilkoma tygodniami telewizja pokazała nam setki irańskich ochotników samobójców. Do USA każdego dnia dostarczane są miliony ton towarów i przybywają tysiące podróżnych, a filtr może się okazać nieszczelny. Ładunek nuklearny w walizce jest zdecydowanie tańszy od potężnych rakiet międzykontynentalnych.
Baza za kilka lat będzie ślepa – bezużyteczna.
Po pierwsze: bardzo szybko rozwija się budowa urządzeń zakłócających systemy łączności elektronicznej. W jednym z krajów europejskich opracowano system długotrwałego zakłócania wszelkich systemów łączności w atmosferze przez spowodowanie odpowiedniego wybuchu jądrowego, a rakieta balistyczna sobie poleci?
Po drugie: już istnieją łodzie podwodne bezzałogowe najnowszej generacji wyposażone w rakiety nuklearne, które mogą podpływać na niedużą odległość dowolnego kraju, a niektóre kraje („osi zła”) mają dużo pieniędzy.
W razie konfliktu nuklearnego wybudowana baza nuklearna stanie się celem ataków, będzie można powiedzieć: „Zginęło 2 mln Polaków w obronie słusznej sprawy”.
Czy USA chcą sobie kupić za 56 mln dol. przychylność władz polskich i lobbystów, którzy na budowie bazy chcą zarobić dalsze miliony dolarów?
Najważniejsze w całej sprawie są zyski, jakie mogą uzyskać przy budowie bazy koncerny amerykańskie i ich lobbyści, reszta jest mało ważna.
Bernard Manes, Wrocław

Wydanie: 2006, 32-33/2006

Kategorie: Kraj

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy