Arcypolska marka

Arcypolska marka

U nas wciąż mamy do czynienia z przekonaniem i opinią, że walka z alkoholizmem równa się walce z alkoholem jako takim

Andrzej Szumowski, prezes Stowarzyszenia Polska Wódka (PVA)

– Polish Vodka Association ma dopiero dwa lata, a już zdążyło się wybić na czoło polskich stowarzyszeń produktowych. Co jest tego przyczyną?
– Stowarzyszenie PVA powstało w momencie bardzo ważnym, ale i trudnym dla branży spirytusowej. Był rok 2007, kiedy w Parlamencie Europejskim decydowano o ostatecznych uregulowaniach definicji wódki. Mimo zabiegów polskiego rządu i skoordynowanych działań dyplomacji, organizacji pozarządowych i mediów, a nawet koalicji międzynarodowej krajów basenu Morza Bałtyckiego, nie udało się obronić korzystnej dla nas definicji, mówiącej, że wódkę produkuje się wyłącznie ze zboża lub ziemniaków. Przeforsowano definicję, według której wódki można wytwarzać z wszelkich produktów pochodzenia rolniczego, a więc np. z marchwi, cebuli czy tłuszczów.
– Stowarzyszenie przegrało…
– Przegraliśmy bitwę, ale mimo to pokazaliśmy się jako prężna organizacja wiodąca w ochronie ikony naszego kraju, która promuje najlepsze polskie marki w Unii Europejskiej i na świecie. Zostaliśmy zauważeni przez życzliwe polskiej wódce środowiska i okazało się, że ta pozorna porażka, przegrana bitwa wcale nie oznacza przegranej wojny. Co więcej, zaistniała sytuacja okazała się czynnikiem mobilizującym do jeszcze większej aktywności w promowaniu historii i tradycji jednego z najstarszych polskich produktów, a w rezultacie do ochrony naszych interesów na rynku międzynarodowym i do akcentowania społecznej odpowiedzialności branży.
– Czy akcentowanie społecznej odpowiedzialności w istotny sposób wpływa na umocnienie się marki Polska Wódka?
– Właśnie tak. Uważam, że oczywiście podstawowym celem stowarzyszenia jest promocja Polskiej Wódki i walka o rynek dla tego produktu, ale drugim, nie mniej ważnym obowiązkiem jest aktywność społeczna, zwłaszcza w dziedzinie edukacji społecznej, bo to najlepszy i najskuteczniejszy sposób wdrażania rozumnej i odpowiedzialnej postawy w spożywaniu alkoholu. Może się to wydać dziwne, ale w Polsce brakowało spójnych programów, którymi rząd czy organizacje pozarządowe starały się realizować taki cel jak edukacja społeczna w dziedzinie spożycia produktów alkoholowych. Dlatego jako przedstawiciele branży poczuliśmy się zobligowani do tych kosztownych, ale bardzo efektywnych działań. Już na samym początku, jeszcze w 2007 r., PVA wspólnie z kilkoma partnerami, Wodnym Ochotniczym Pogotowiem Ratunkowym, Polskim Związkiem Kajakowym i Polskim Związkiem Wędkarskim zainicjowaliśmy akcję „Woda bez promili”. Okazało się, że jest to nie tylko pierwsza tego typu akcja w Polsce, ale w Europie, a może i w świecie. Odwoływaliśmy się do prawidłowych postaw wypoczywających nad wodą, kąpiących się, pływających na kajakach, łódkach, deskach, rowerach wodnych i wędkujących, bo statystyki wypadków nad wodą są nieubłagane. Prawie jedna trzecia tonących, a w tym jedna druga dorosłych, którzy się utopili, była pod wpływem alkoholu. Cyfry mówią same za siebie. Od 21 czerwca do 31 sierpnia 2008 r. w polskich wodach utonęło 278 osób (w 2007 r. było to 260 osób).
– Czy waszym partnerom oferta płynąca z branży spirytusowej nie wydawała się dziwna?
– Myślę, że nie. Przyjęli naszą propozycję, a trzeba dodać, że my nie prosimy nikogo o pieniądze na zorganizowanie akcji, my te pieniądze dajemy. Jesteśmy w stanie przekazać na kampanię spore środki i kontynuując akcję „Woda bez promili” w 2008 r., zdobyliśmy kolejnych partnerów. Do tych z ubiegłego roku dołączył Polski Związek Żeglarski i Polski Związek Motorowodny i Narciarstwa Wodnego. Mamy dowody na to, że ta akcja odbiła się głośnym echem, została zauważona w mediach, spotkała się ze wsparciem policji, straży pożarnej, straży miejskiej w miejscowościach, w których ludzie wypoczywali nad wodą. Partnerzy nie patrzyli podejrzliwie, zrozumieli bowiem ideę tej kampanii, uczciwość i powagę projektu.
– Czy wasze kampanie dotyczące społecznej odpowiedzialności odnoszą się wyłącznie do wody i okresu wakacyjnego?
– Nie tylko. Świadczy o tym kampania „Zero proMILA” skierowana do prowadzących pojazdy. W odróżnieniu od ogólnopolskiej kampanii „Woda bez promili” była to akcja o zasięgu lokalnym, ale też przyniosła ciekawe efekty. Na najbardziej ruchliwych skrzyżowaniach w Warszawie umieszczono „żywe transparenty” informujące kierujących o zagrożeniach wynikających z prowadzenia pojazdów po spożyciu alkoholu. Od dziewięciu miesięcy jeździ też po stolicy tramwaj oznakowaniem przypominający o obydwu kampaniach PVA: „Woda bez promili” i „Zero proMILA”.
– Jakie istotne problemy trzeba rozwiązywać w dziedzinie ochrony interesów branży i marki Polska Wódka?
– Nasi legislatorzy nie dają nam odpocząć, bo z jednej strony, mówi się o dbaniu o rynek dla polskich produktów, a z drugiej ogranicza reklamę naszego flagowego produktu. Sztuczne rozgraniczanie wódki, wina i piwa jest przesycone hipokryzją i nieznajomością rzeczy. Alkohol pozostaje alkoholem bez względu na moc i rodzaj napoju, który zawiera ten składnik. Fakt, że nie można reklamować alkoholi mocnych w kraju, nie można wspominać o produkcie, którym szczycimy się za granicą, jest kuriozalny w skali światowej. W każdym innym kraju obywatel ma prawo czuć się dumny, że w jego ojczyźnie wytwarza się produkty najwyższej jakości, które są rozpoznawalne i dobrze się sprzedają, a każdy przybysz z zagranicy może niemal na każdym kroku zetknąć się z ikonami przemysłu, kultury i tradycji danego kraju. U nas jednak wciąż mamy do czynienia z przekonaniem i opinią, że walka z alkoholizmem równa się walce z alkoholem jako takim. Pojawiają się nawet pomysły umieszczenia ostrzeżeń zdrowotnych na „opakowaniach”. Projekt, który pojawił się w parlamencie i był dyskutowany na posiedzeniach kilku komisji, zakładał oklejenie 20% powierzchni butelek czerwoną opaską z białym napisem z ostrzeżeniami dla młodzieży, kobiet w ciąży i kierujących pojazdami przed spożywaniem alkoholu.
– Czy nasi posłowie rzeczywiście wierzą w skuteczność tego typu rozwiązań?
– Mamy nadzieję, że ostatecznie zwycięży rozsądek i parlament odrzuci ten pomysł, bo jego wejście w życie spowodowałoby jedynie chaos i wzrost szarej strefy. W taki sposób nie rozwiązuje się problemów alkoholizmu. Do tego potrzebna jest konsekwentna i spójna działalność informacyjna i edukacyjna. Naklejki czy opaski na butelkach nie zastąpią szkoły, nie zastąpią mądrych programów wychowawczych i oświatowych. Do młodych trzeba trafić na wcześniejszym etapie, ale nie poprzez wymyślanie nieskutecznych przepisów. Jeśli nieletnia osoba ma kontakt z alkoholem, to znaczy, że ktoś już złamał obowiązujące prawo, sprzedał alkohol w sklepie, podał w restauracji, co jest przecież surowo zakazane. Jeśli najwyższy organ państwa przygotowuje takie zapisy, przyznaje się do słabości państwa. To samo dotyczy ostrzegania kobiet ciężarnych o szkodliwości alkoholu. Tego się nie uświadomi napisami na opakowaniu, jeśli wcześniej nie było rzetelnej edukacji w szkole podstawowej, gimnazjum, liceum itd. W każdym razie odnoszę wrażenie, że zbyt wiele naszego wysiłku trzeba włożyć w tłumaczenie ustawodawcom bezsensowności niektórych koncepcji, podczas gdy więcej pożytku przyniosłoby realizowanie nowych programów edukacyjnych i zdrowotnych.
– Jakie konkretnie programy ma pan na myśli?
– Wspomniałem już, że programów tych jeszcze nie ma. Wychowanie w kulturze odpowiedzialnego spożycia i uchronienie społeczeństwa przed zagrożeniami powinno stać się celem narodowego ruchu, który wymagałby zaangażowania wielu podmiotów. Przy wspólnym stole powinni się spotkać zarówno eksperci z dziedziny edukacji, socjologii, medycyny, ale także marketingu. Branża skupiona wokół Stowarzyszenia Polska Wódka także może wesprzeć logistycznie i intelektualnie taką ideę. Nie jesteśmy przecież trędowaci, od lat zabiegamy o sukces polskiej gospodarki, przyświeca nam także wymóg społecznej odpowiedzialności. Możemy na takie tematy rozmawiać z każdym, bo problemy wychowania zdrowego i odpowiedzialnego społeczeństwa leżą nam na sercu.
– Przyszłość Polskiej Wódki rysuje się optymistycznie?
– Wiele już się w tej sferze zmieniło. Polska Wódka przestała być tematem tabu, organizuje się liczne seminaria, kampanie, konferencje, branża odnosi wiele sukcesów na rynkach międzynarodowych, np. w Chinach czy obu Amerykach. Docenia się nas również w kraju. Dość powiedzieć, że jubileuszowa Gala 11 listopada 2008 r. organizowana przez Kancelarię Prezydenta RP nie mogła się obyć bez Polskiej Wódki, bez dwóch największych polskich specjalności, które są rozpoznawalne w świecie, Wyborowej i Żubrówki. Traktujemy to jako wyraz uznania dla całej branży i doceniamy możliwość promowania na takich uroczystościach, choć to wydaje się zrozumiałe, że przy takiej okazji i w takim miejscu nie mogło zabraknąć polskiej wódki.

 

Wydanie: 2008, 47/2008

Kategorie: Kraj

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy