Wpisy od Anna Tatarkiewicz
O wyborach i zasadach
Donaldowi Tuskowi „zasady” najwidoczniej nie przeszkadzają w tolerowaniu czy nawet aprobowaniu poczynań posła Miodowicza Nie napisałabym tego tekstu, gdyby nie to, że w ciągu ostatnich miesięcy wyjątkowo dużo czasu spędzam przed telewizorem. Nie z zamiłowania, tylko z nudów – po złamaniu nogi w biodrze wciąż jeszcze nie usprawniłam się na tyle, by odbywać ulubione długie spacery, chadzać do kina lub odwiedzać przyjaciół. Dlatego mogłam oglądać systematycznie „reality show”, jakim są posiedzenia dwu komisji śledczych, tzw. orlenowskiej oraz do sprawy PZU. To zdumiewające, jak
…my krzyczym: Powstańce
Liberum veto Znacie, no to posłuchajcie: Gdyby choć pięćset z tyłu na Moskwę natarło, Powstanie jako pożar wkoło rozpostarło, Gdybyśmy my, nabrawszy Moskwie harmat, znaków, Zwycięscy, poszli witać wybawców rodaków? Ciągniemy! Napoleon widząc nasze lance Pyta, co to za wojsko, my krzyczym: Powstańce… Przypominam ten kanoniczny tekst w związku z arcyciekawą książką Tomasza Łubieńskiego pt. „Ani triumf, ani zgon”. Te szkice o Powstaniu Warszawskim powinny by skłonić do poważnej dyskusji, do której chyba nie dojdzie. Toczące się już na dobre
Szekspir a sprawa polska
Czytając wywiad z Peterem Brookiem, przeprowadzony przez Ewę Likowską (Przegląd nr 15 z 17.04), przypomniałam sobie wstrząsające wrażenie, jakie na polskich teatromanach wywarł Król Lir w reżyserii Petera Brooka. Działo się to z początkiem lat 60., gdy nie tylko w Polsce triumfowała interpretacja Jana Kotta, który jak wiadomo odczytał najgłębszą tragedię Szekspira przez pryzmat Końcówki Becketta jako rodzaj groteski absurdalnej. Jan Kott w swoim słynnym eseju w ogóle nie wspomina Kordelii. Brook na scenie nie mógł tej postaci
Ze szpitalnego łóżka
Pech chciał, że w Dniu Babci (21 stycznia) we własnym mieszkaniu potknęłam się, upadłam i złamałam nogę w biodrze, wylądowałam na oddziale ortopedii szpitala na Solcu i po operacji spędziłam przeszło dwa tygodnie w sali nr 7. Wszystko to nie zasługuje na szczególną uwagę, ale chciałabym podzielić się dokonanymi z tej okazji obserwacjami temat tworzenia się wspólnoty pacjentów oraz relacji między nimi a różnej rangi przedstawicielami służby zdrowia. W sali szpitalnej spotykają się na zasadzie przypadku osoby różnych zawodów, statusu
Popiół i zamęt
Od bardzo dawna żaden polski film tak nie poruszył mnie i nie dał mi tyle do myślenia co Popiół i diament Wajdy, wyemitowany w TV Polonia. Oczywiście, oglądałam ten film wielokrotnie po raz pierwszy, gdy tylko wszedł na ekrany, w drugiej połowie lat 50. Mieszkaliśmy wówczas z mężem w Lublinie, a Popiół i diament wyświetlano w dość szczególnym miejscu: była to sala po 1956 r. udostępniona dla publiczności w siedzibie UB. Na widowni zasiadały też chyba osoby z grona byłych pracowników osławionej bezpieki. Może i dlatego
Co z tym Fredrą?
Dlaczego TVP może zorganizować dyskusję na temat niemieckiego „Upadku”, a nie chce o Polakach? Najoryginalniejszym pomysłem programowym TVP na Święto Niepodległości było wyemitowanie w najpowszechniej oglądanej Jedynce dwu ekranizacji „Zemsty”: przed południem pokazano tę z 1956 r., zrealizowaną przez Bohdziewicza i Korzeniowskiego, a wieczorem, w czasie optymalnej oglądalności – niedawną „Zemstę” Wajdy z Romanem Polańskim w roli Papkina. Warto by wiedzieć, ilu telewidzów skorzystało z tej okazji i zastanowiło się, jaki właściwie jest nasz stosunek do Fredry i kim był twórca uznany
List do Feministki
Równouprawnienie nie powinno polegać na tym, aby kobiety poczynały sobie jak mężczyźni, lecz by mogły zachowywać się zgodnie z własną naturą Miła, Droga Pani, Nie ujawniam Pani imienia, bo nie wiem, czy Pani by sobie tego życzyła, ale Pani istnieje naprawdę, znamy się od paru lat, choć dosyć powierzchownie, jest Pani osobą znacznie ode mnie młodszą, wrażliwą, inteligentną, uzdolnioną i jak na plastyczkę przystało ubiera się Pani oryginalnie i ze smakiem. Nieraz rozmawiałyśmy
Pamięć, mity i elity
Do Unii Europejskiej narody wchodzą ze swą pamięcią, mitami i elitami. Pamięć zespołowa, podobnie jak jednostkowa jest wybiórcza, a słowo „mit” oznacza bądź fikcję, która zawiera głębszą prawdę, bądź też zmyślenie, fałszujące rzeczywistość. Dotyczy to zarówno stosunków wewnętrznych, jak i relacji z sąsiadami, w naszym przypadku – z Ukraińcami, Białorusinami, Rosjanami, Litwinami, Czechami, Słowakami, Niemcami. Oni oczywiście także mają tendencję do mitologizowania własnej historii oraz naszych zachowań. W zjednoczonej Europie czeka nas jeszcze
Prawda o Miłoszu?
Nie czytuję „Naszego Dziennika” (wystarczą mi „Gazeta Wyborcza” i „Rzeczpospolita” oraz parę tygodników), ale zainteresowało mnie, jak pismo „prawdziwych katolików” zareaguje na depeszę papieża z 25.08 w sprawie „ortodoksji” Miłosza. Nabyłam więc „Nasz Dziennik” z 27.08, gdzie poza powściągliwie przekazaną wypowiedzią Jana Pawła II – znalazłam tekst, który mnie zaintrygował: kazanie księdza biskupa Józefa Zawitkowskiego, wygłoszone 22.08 w warszawskim kościele Świętego Krzyża w ramach mszy „radiowej”. Ponieważ nie słucham tej mszy, nie wiem, czy kazanie mieści się w przyjętej
O miłości
Anna Tatarkiewicz polemizuje z Bożeną Umińską Całkowicie zgadzam się z panią Bożeną Umińską, że „ludzi rzeczywiście zdolnych do miłości jest niewielu” (vide tekst pt. „Jak reformować Gombrowicza”, „P” nr 34). Co więcej, uważam, że niedostatek miłości to najważniejszy temat naszej doby. Z początkiem lat 70. napisałam eseistyczną książkę pt. „Miłość i mity”, której wydanie utrącili anonimowi „recenzenci wewnętrzni”, sądząc z ich argumentacji – ortodoksyjni marksiści (w swej naiwności potraktowałam marksizm jako jeden z mitów XX w.).









