Wpisy od Jerzy Domański
Wróg czai się wszędzie
Na partie polityczne wylewa się w Polsce tony oskarżeń. I co gorsza, oceny te są oparte o bogaty materiał dowodowy. Partie mają niewielu członków i sympatyków, fatalną opinię i marne notowania u wyborców. Niestety po 16 latach transformacji mamy do czynienia z taką sytuacją, że partie, które w rozwiniętych demokracjach są podstawą systemu politycznego, u nas są jednym z jej najsłabszych ogniw. Ciągle nie potrafią sobie znaleźć odpowiedniego miejsca. Utrzymanie takiego stanu źle wróży budowie stabilnej, nowoczesnej demokracji. I wręcz może
Dlaczego jadę do Moskwy
Kto się znalazł w armii Andersa, a kto w armii kościuszkowskiej, decydował przypadek Gen. Wojciech Jaruzelski – Panie generale, czy złoży pan przed wyjazdem do Moskwy, na uroczystości 60. Rocznicy zwycięstwa nad faszyzmem, jakieś specjalne oświadczenie? Tak sugeruje prasa… – Niejednokrotnie wypowiadałem się na tematy naszej najnowszej historii. Mówiłem o kartach, z których jesteśmy dumni, i które świadczą o wspólnej walce z hitleryzmem, o braterstwie broni, o wielkim zwycięstwie. Ale mówiłem też, że są karty bolesne, że są krzywdy, których doznaliśmy. Rozumiałem, że jeśli jest
Uszanować kombatantów
Jak nazwać Kazimierza Ujazdowskiego, katolickiego polityka, gdy ogłasza, że wyjazd prezydenta Kwaśniewskiego i gen. Jaruzelskiego do Moskwy na obchody 60. rocznicy zakończenia II wojny światowej jest „antykonstytucyjnym zamachem stanu”. Można by pobłażliwie machnąć ręką, bo cóż znaczy jeszcze jedna brednia w powodzi tylu innych. Szkopuł jednak w tym, że mówi to wicemarszałek Sejmu, lider Prawa i Sprawiedliwości i były minister. Agresywna, poniżająca generała wypowiedź Ujazdowskiego w zaledwie kilka dni po śmierci Papieża to przykry dowód na to, jak
Papież i polskie grzechy
Przeczuwano, że odchodzi. Ciężko chory i cierpiący umierał na oczach świata. Tego świata, który przemierzył jak nikt wcześniej. Za życia, wszędzie gdzie się pojawił, gromadził tłumy. I dla tych ludzi, dla milionów, do których dotarł osobiście lub za pośrednictwem mediów, stał się kimś bliskim. Domownikiem, autorytetem, kimś, kto niesie nadzieję. A tej nadziei najbardziej łaknęli biedni, dyskryminowani, upośledzeni, pozbawieni pracy i szans na godziwe życie. Do nich nie docierali możni świata. Nie mieli na to czasu ani
Rewolucjoniści trzeciej zmiany
Jak kot śpi, to myszy harcują. Kot w państwie demokratycznym to system, na który składają się opiniotwórcze elity, reprezentatywny parlament, stabilna równowaga między władzą ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą, prawdziwie niezależne media, silne partie polityczne i ich sprawni liderzy. By taki system stworzyć i by zaczął działać w miarę sprawnie, trzeba wielkiego wysiłku edukacyjnego i czasu na ugruntowanie pożądanych zachowań. My nie mieliśmy ani jednego, ani drugiego. Co więc mamy? Zręby demokracji w budowie. Demokracji słabej, nieokrzepłej, niepewnej poparcia
Liderzy bez elektoratu
Czy lewica w polskim wydaniu dożywa swoich dni? Czy potwierdzą się czarne scenariusze i po wyborach nie będzie już w parlamencie partii lewicowych? A może któraś się prześlizgnie z poparciem ledwo przekraczającym próg wyborczy? Tak oczywiście może być. To cena wielu kardynalnych błędów popełnionych przez SLD. Czy jednak tak musi być? Czy ludzie, którzy odwrócili się od lewicy, skazani są na głęboką pozaparlamentarną opozycję? Czy można choć częściowo odzyskać ich zaufanie? W życiu tych 40% głosujących w 2001 r. na SLD niewiele się
Platformie odpadła politura
Ostatnie tygodnie jeszcze raz potwierdziły, że kto przestaje szanować wyborców, ten popełnia polityczne harakiri. Cztery lata temu niektórzy liderzy SLD głosili, że niezależnie od tego, jak partia będzie działać, to zawsze można liczyć na tzw. żelazny elektorat. Zetknięcie z realnymi zachowaniami wyborców było niezwykle bolesne. Wydawało się więc, że naiwna wiara w to, że wyborca będzie wierny partii, mimo że czuje się przez nią opuszczony, będzie skuteczną nauką dla innych. Ale
Amnezja kandydatów
Im bliżej wyborów, tym większa nerwowość wśród polityków. Atmosfera jak w szatni przed pokazem mody. Poluje się na koszulki, które w tym sezonie mogą być najmodniejsze. Ważny jest tylko wynik. Komu tam w głowie jakieś wartości? Totalna amnezja. Nowe wybory, nowe hasła i programy. Nowe nazwy partii i nowe kolory koszulek. W nerwowych chwilach liczy się tylko własny, egoistyczny plan ratunkowy. Może warto byłoby pasażerom rozmaitych tratw ratunkowych przypomnieć słowa Conrada: „Człowiek
Dziś Urban, jutro…
Nie jest dobrze, gdy w sprawy dotyczące wolności słowa i prawa dziennikarzy do krytyki wkracza prokurator. Jeszcze gorzej, gdy uruchamia się wówczas organa sprawiedliwości, które angażują autorytet państwa i ferują w jego imieniu wyroki. I to opierając się na bardzo wątpliwych przesłankach. Felieton Jerzego Urbana w „NIE” „Obwoźne sado-maso” staje się, dzięki aktywności prokuratury i werdyktowi sądowemu, jednym z najgłośniejszych tekstów ostatnich lat. W ocenie tego wyroku środowisko dziennikarskie byłoby zgodnie przeciw, gdyby rzecz nie tyczyła
Huzia na Borrella!
Z Polakami nie ma żartów. Naród to nerwowy i niezwlekający z wyjmowaniem szabli, zwłaszcza gdy uzna, że szargane są jego godność lub zasługi dla świata. A że świat ciągle nie może się na nas poznać, to co i rusz jest okazja do tego, by komuś przetrzepać skórę. Ostatnio przekonał się o tym Josep Borrell, przewodniczący Parlamentu Europejskiego, polityk, który mimo tej ważnej funkcji słabo był znany w Polsce. Do czasu. Tekst „Hiszpan kontra Polska” w „Gazecie Wyborczej” rozpętał burzę. I zanim Borrellowi udało się wyjaśnić,









