Autokarem – najbezpieczniej?

Autokarem – najbezpieczniej?

Rzadko podawana jest rzetelna analiza przyczyn katastrofy

Mówi się, że nieszczęścia chodzą parami. Dwa polskie autokary na zagranicznych szlakach w ostatnich dniach przewróciły się, co spowodowało liczne ofiary śmiertelne. Jak zwykle w takich przypadkach staramy się poznać przyczyny katastrofy, wskazać winnych i znaleźć wytłumaczenie tragedii, ale także wynieść jakąś naukę, aby do podobnych zdarzeń nie dochodziło w przyszłości. Z reguły jednak informacje podawane do publicznej wiadomości są uspokajające. Dowiadujemy się więc, że autokary, które uczestniczyły w katastrofach na Węgrzech i w Austrii, były nowe i sprawne, a kierowcy – wypoczęci, z dużym stażem i doskonale przygotowani do pracy.
Rodzi się pytanie, skąd się zatem biorą owe tragedie? Podsuwane są różne wytłumaczenia, np. awaria układu hamulcowego, wady materiałowe nie do przewidzenia ani wykrycia, za które odpowiedzialności nie ponosi nikt, ani przewoźnik, ani kierowcy.
I znów wracamy do punktu wyjścia. Bardzo rzadko do wiadomości publicznej dociera rzetelna analiza przyczyn katastrofy. Może ze strachu przed odpowiedzialnością albo wysokimi odszkodowaniami. Nieoficjalne pogłoski, że np. kierowcy byli popędzani przez organizatora, że świadomie łamali przepisy ruchu drogowego i narażali bezpieczeństwo pasażerów z powodu różnych presji, często materialnych, są szybko dementowane.

Wielki autokarowy biznes

W Polsce eksploatuje się bardzo dużo autobusów i autokarów. Ich stan techniczny jest bardzo zróżnicowany, od najnowszych modeli przodujących marek do rozpadających się pojazdów po kilku remontach kapitalnych i kilkunastu latach nieprzerwanej pracy.
Rocznik statystyczny GUS podaje, iż w 1990 r. eksploatowano w Polsce 92 tys. autobusów i autokarów, w 1995 – 85 tys. 1996 – 85 tys., 1997 – 81 tys. W sumie polscy przewoźnicy mają potencjał niewiele mniejszy niż we Francji czy Niemczech. Każdego roku rejestrowane są nowe pojazdy, ale jeszcze więcej jest wyrejestrowywanych. Te „nowe”, są bardzo często autokarami używanymi (przez rok, dwa) i sprzedawanymi przez zachodnich przewoźników po stosunkowo niskiej cenie.
Autobus lub autokar zarejestrowany w Polsce musi odpowiadać odpowiednim wymogom technicznych. Liczba różnych zastrzeżeń i warunków rośnie, gdy pojazd ma przewozić pasażerów poza granicami kraju. Ministerstwo Infrastruktury wydaje przewoźnikom koncesje na międzynarodowy przewóz osób. Według stanu na 1 stycznia 2001 r. posiadało ją 4313 autokarów. O koncesje na przewóz osób ubiegało się 2,4 tys. firm, co znaczy, że zdecydowana większość firm (ponad 1,4 tys.) posiadających koncesję na międzynarodowy przewóz osób eksploatuje tylko jeden autokar.
Tomasz Ruczajewski, prezes Polskiego Stowarzyszenia Przewoźników Pasażerskich Międzynarodowego Transportu Samochodowego, zrzesza ok. 60 firm, z których każda eksploatuje średnio ponad 10 autokarów. Są to więc, jak na polskie warunki, firmy duże, renomowane, z certyfikatami, zaś autokary mają odpowiednie licencje. Stowarzyszenie jako jedno z pierwszych w Polsce zorganizowało dla wszystkich członków szkolenie dające ów certyfikat. 95% szkolonych zdało egzaminy. Prezes Ruczajewski potwierdza ogólną prawidłowość, że w transporcie autokarowym wypadki należą do rzadkości.
– To forma transportu najbezpieczniejsza z możliwych – podkreśla. -Średnio w ciągu roku ginie w całym kraju pięciu, sześciu pasażerów autokarów, podczas gry liczba ofiar wypadków samochodów osobowych jest wielokrotnie większa. Wypadek, który zdarzył się na Węgrzech, był czymś niesłychanie tragicznym, czymś nie do wyobrażenia. Na trasy międzynarodowe wyjeżdżają tylko najlepsze autokary z najlepszymi zabezpieczeniami. Nie znamy do końca przyczyn tragedii na Węgrzech, nie wiemy, czy zawiniły urządzenia pokładowe, komputer, a może coś podturlało się pod hamulec i dlatego autokar ze straceńczą szybkością wjechał na rondo. Świadomie nikt tego by nie zrobił, tacy u nas nie pracują – kończy prezes stowarzyszenia.

Zmęczeni kierowcy bez gaśnicy?

Policja państwowa ma z pewnością najlepsze rozeznanie w sprawach przyczyn wypadków. Nadkomisarz Paweł Biedziak, rzecznik Komendy Głównej Policji, stwierdził, że przyczyną wypadków autokarów na polskich drogach jest przede wszystkim zmęczenie kierowców. W drugiej kolejności – prędkość i słabe drogi, wąskie i nie najlepszej jakości. Wypadki autokarowe nie zdarzają się jednak często. W zeszłym roku było ich tylko 520 na 53 tys. wypadków drogowych w Polsce.
Klaudiusz Kryczka z Zespołu Prasowego KG Policji podaje dane dotyczące policyjnych kontroli autokarów podczas ubiegłorocznej akcji „Bezpieczne wakacje”. Skontrolowano ponad 21,5 tys. autobusów i autokarów przewożących ludzi, stwierdzono 6 tys. technicznych nieprawidłowości i niesprawności technicznych, z czego ponad połowa nie była specjalnie groźna i pozwalała kontynuować jazdę. Reszta, czyli ok. 2,7 tys. autokarów nie mogło ruszyć w drogę. Najczęściej stwierdzano w nich brak gaśnicy i zły stan ogumienia.
Podsekretarz stanu w Ministerstwie Infrastruktury, Mieczysław Muszyński, powiedział „Przeglądowi”: – Mamy w kraju dużo firm dobrze zorganizowanych i kilka gorszych. Nie prowadzimy monitoringu firm autokarowych, ale staramy się dokładnie poznać zagrożenia dla bezpieczeństwa w przewozach osób. Podejmujemy różne działania – trzeba szkolić kierowców, pamiętać o ich dyscyplinowaniu, o czasie poświęconym na wypoczynek, na przygotowanie się szczególnie zwracać uwagę na program wycieczek. Powstanie też grupa konsultacyjna złożona z przedstawicieli stowarzyszeń i przewoźników, która będzie się zastanawiać nad nowelizacją niektórych przepisów, np. dotyczących badań lekarskich kierowców, przestrzegania ich czasu pracy, procedury zmiany miejsca za kierownicą itd. Nasilimy też kontrole w rejonie przejść granicznych.
Wszyscy mamy nadzieję, że te działania przyniosą skutek.

 

Wydanie: 2002, 27/2002

Kategorie: Kraj

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy