Azjatyckie biedronki atakują

Azjatyckie biedronki atakują

Pierwsze wrażenie robi całkiem niezłe. Modny zimą pomarańcz zdobią fantazyjne kropki różnej wielkości. Zdobienia mogą się kojarzyć z ekspresyjnymi maźnięciami pędzla. Nie sposób znaleźć dwóch identycznych okazów. Czasami występuje w odcieniach czerni, czerwieni i żółtego. Nawet wspomniane kropki to indywidualna historia. Niektóre osobniki nie mają ich wcale, ale zdarzają się i nosiciele 23 kleksów na grzbiecie. Ujmujący wygląd jest jednak złudny. To plaga, która od pewnego czasu terroryzuje Polskę.

Harmonia axyridis to gatunek chrząszcza z rodziny biedronkowatych pochodzący z Azji Wschodniej. Z harmonią ma niewiele wspólnego. Naukowcy ochrzcili go mianem ninja i nie jest to bezpodstawne skojarzenie. Niekiedy nazywany jest także azjatyckim lub arlekinowym. To owad wyjątkowo ekspansywny i inwazyjny, w ciągu kilku lat stał się zagrożeniem zarówno dla rodzimych gatunków bożych krówek, jak i dla zdrowia człowieka oraz jego działalności gospodarczej.

Arlekiny sprowadzono w XIX w. do Ameryki Północnej w celu zwalczania mszyc na polach uprawnych, w sadach, ogrodach i w uprawach szklarniowych. Miały być alternatywą dla środków owadobójczych. Sytuacja wymknęła się jednak spod kontroli, gdyż wyjątkowo łakomy gatunek niemal doprowadził do wymarcia tamtejszej biedronki dwukropki. Raz jeszcze okazało się, że człowiek nie powinien się wtrącać do spraw natury.

Problem jest wielowarstwowy. Reprodukcja arlekinów trwa dłużej niż u innych gatunków biedronek. Samica w ciągu całego życia może znieść od 1,6 tys. do 4 tys. jaj. Jednego dnia składa ich ok. 25. W okresie trwającego około dziesięciu dni rozwoju larwa zjada od 100 do 370 mszyc, a dorosły okaz od 15 do 65 mszyc dziennie. Gdy jednak brakuje pokarmu, ninja pochłania owady, w tym jaja i larwy innych biedronek. Mało które stworzenia są w stanie przeciwstawić się tej biedronce, gdyż nie doczekała się jeszcze naturalnych wrogów. To powód do niepokoju, ponieważ wyróżnia ją duża agresywność w odniesieniu do zwierząt zajmujących podobną niszę ekologiczną. A to z kolei oznacza poważne zagrożenie dla polskich biedronek. Ninja wcześniej od nich rozpoczynają wiosenną wegetację, skuteczniej się rozmnażają, są bardziej żarłoczne i drapieżne, do tego późną jesienią szybciej znajdują legowiska, zajmując je przed dwukropkami i siedmiokropkami. Azjaci są też więksi od tych pierwszych. Długość ich korpusów wynosi 5-8 mm, podczas gdy dwukropki osiągają 3,5-5,5 mm. Siedmiokropka jest podobnej wielkości co przybysz, ale kilka szczegółów pozwala je odróżnić. Przede wszystkim rodzima biedronka siedmiokropka ma, jak nazwa wskazuje, siedem kropek, po trzy na każdym skrzydle i jedną pośrodku. Arlekin, o czym wspominaliśmy, ma do 23 kropek. Siedmiokropka jest w kolorze czerwonym, azjatycka może być żółta, pomarańczowa, czerwona lub czarna. Nasza odmiana na przedpleczu jest czarna i ma dwie białe kropki, arlekin w tym miejscu ma czarny wzór w kształcie litery M, aczkolwiek często ten znak jest podzielony na kilka mniejszych plamek. Ciało osadnika ze wschodu jest poza tym nieco bardziej wypukłe.

Szybki wzrost populacji azjatyckich biedronek jest również związany z faktem, że nie są tak podatne na ataki europejskich owadów pasożytniczych jak nasze odmiany. Zagrażają im głównie muchówki i błonkówki. Osobniki żyją zwykle od 30 do 90 dni, co warunkuje zwłaszcza temperatura powietrza. Notuje się jednak takie z ponadtrzyletnim życiorysem.

Harmonia axyridis nie ogranicza się do pożerania innych owadów. Konsumuje pyłek kwiatowy i nektar oraz nadgryza dojrzałe owoce. Szczególnie upodobała sobie winogrona, co prowadzi do wielu szkód w przetwórstwie spożywczym, w tym w produkcji win. Ninja przegryza bowiem skórkę i wchodzi do owocu. Stwierdzono, że zaledwie kilka osobników zanieczyszcza winogrona i tym samym zmienia smak wina, a to wiąże się ze stratami finansowymi. Wszystko dlatego, że do trunku dostają się obecne w biedronkach alkaloidy o bardzo gorzkim smaku i metoksypirazyny o silnym, nieprzyjemnym zapachu.

W Europie agresywne biedronki po raz pierwszy zaobserwowano w 1964 r. na Ukrainie. Cztery lata później osiedliły się na Białorusi. Wkrótce lawinowo zaczęły występować w innych krajach kontynentu, dotarły również do nas. W 2006 r. zauważono je w Poznaniu. Początkowo w Polsce nie należały jednak do zbyt ekspansywnych, w naszym środowisku dawały sobie radę średnio. Z biegiem lat gatunek wyewoluował na tyle, że przystosował się do panujących w kraju warunków atmosferycznych, ale do dziś jest ich najmniej w północno-wschodniej części Polski ze względu na surowszy, kontynentalny klimat. Ninja tak bardzo nie przepadają za okresem jesienno-zimowym, że w tym czasie chowają się pod ziemią, w korze drzew i dziuplach. Na nieszczęście dla człowieka upodobały sobie również mieszkania, dlatego najczęściej można je znaleźć w szczelinach elewacji, a także we framugach okiennych czy futrynach. Otwarte okna traktują jako zaproszenie do wtargnięcia. Instynkt przetrwania kieruje je w stronę ciepła i miejsca odpowiedniego do przeczekania mrozu. Przemieszczają się w dużych grupach, więc ich skupiska składają się nawet z tysięcy osobników. Przy okazji tego gromadzenia się biedronki są bardziej pobudzone, z tego względu, siadając na nas, mogą ukąsić. Wprawdzie wszystkie gatunki biedronek wydzielają substancje toksyczne w celach obronnych, lecz azjatycki intruz tym się odróżnia od europejskich odmian, że gryzie. Ninja stosuje mechanizm obronny polegający na wydzielaniu pomarańczowej kropelki cieczy, czyli hemolimfy, która zawiera alergeny Har a 1 i Har a 2. U niektórych osób mogą one wywołać pokrzywkę na skórze albo nasilić objawy astmy. Należy więc unikać dotykania tych owadów, gdyż ich płyn obronny może pozostać na rękach. Stąd już prosta droga, by dostał się do oczu i spowodował zapalenie spojówek. Przy kontakcie z ubraniem skutkuje też trudnymi do usunięcia plamami.

W skrajnych przypadkach ninja mogą być niebezpieczne dla zwierząt. Arlekiny połknięte przez psy i koty wydzielają związki obronne, mogące powodować podrażnienie i owrzodzenie jamy ustnej czy przewodu pokarmowego. Znane są sytuacje, gdy przyklejone w większej liczbie do podniebienia psa prowadziły do jego ospałości i osłabienia. Symptomem, który musi wzmóc czujność właściciela zwierzęcia, jest także nadmierne ślinienie się lub widoczna piana na pysku.

Trudno z arlekinami walczyć, więc wdrożenie kilku działań zapobiegawczych może być koniecznością. Dobrze mieć należycie uszczelnione okna i drzwi, a przy otwartych używać moskitier. Biedronki nie lubią woni chryzantem, mentolu i kwaśnych owoców, np. cytryn. W miejscach zacienionych, czyli na strychach i w piwnicach, skuteczną metodą na wyłapywanie arlekinów jest stosowanie wszelkiego rodzaju lamp owadobójczych.

Wraz ze zmianą klimatu na cieplejszy przedstawiciele fauny i flory, którzy dotychczas nie występowali w Europie, teraz zadamawiają się coraz częściej. Wśród gatunków inwazyjnych na kontynencie mamy już afrykańskiego kleszcza, komara tygrysiego, a także ćmę bukszpanową. A biedronki azjatyckiej jest tak dużo, że usunięcie jej z naszego środowiska stało się praktycznie niemożliwe. Wprawdzie dałoby się ją wytruć środkami na owady, ale ofiarą tych działań padłyby i nasze biedronki. To wykluczone, gdyż poważnie zachwiałoby naturalnym porządkiem. Z kolei brak reakcji powoduje, że w kolejnych latach arlekinów będzie coraz więcej. Jedyna nadzieja w przyrodzie, która być może sama poradzi sobie z kłopotem. Kibicujmy choćby naszym pająkom!

 

Fot. Myriams-Fotos/Pixabay

Wydanie: 2020, 51/2020

Kategorie: Ekologia
Tagi: Paweł Drąg

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy