Wbrew temu, co dziś niektórzy mówią, nie było żadnego alternatywnego projektu dla jego reformStanisław Gabrielski– przewodniczący Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych w Sejmie X kadencji, działacz młodzieżowy i partyjny, m.in. w latach 70. przewodniczący Zarządów Głównych ZMW i SZSP, w latach 80. kierownik Wydziału Społeczno-Zawodowego i Wydziału Polityczno-Organizacyjnego KC PZPR. Członkowie klubu PZPR w tzw. Sejmie kontraktowym gremialnie poparli plan Balcerowicza. Czy wiedzieli, co ten plan oznacza dla wielu Polaków i zakładów pracy? – Plan Balcerowicza nie wziął się z niczego, był konsekwencją tego, co miało miejsce w Polsce w latach 80., mianowicie dużego kryzysu społecznego i ekonomicznego, a także przeświadczenia, że podejmowane reformy nie przynoszą efektów. A nie był raczej kontynuacją działań rządu Mieczysława Rakowskiego? – Z pewnością, choć nie można zapominać, że już ekipa Zbigniewa Messnera, głównie pod kierunkiem prof. Zdzisława Sadowskiego, przygotowywała projekty radykalnych zmian. Skorzystali z nich reformatorzy w rządzie Rakowskiego, czyli wicepremierzy Ireneusz Sekuła i Kazimierz Olesiak oraz ministrowie – przemysłu Mieczysław Wilczek i finansów Andrzej Wróblewski. To za ich sprawą została uchwalona niezwykle liberalna ustawa o wolnościach gospodarczych, później okrojona i złagodzona. Już na początku 1989 r. powstała ustawa o NBP, która odpowiadała wszystkim standardom prawno-bankowym Europy Zachodniej, oraz ustawa o wybranych elementach konsolidacji gospodarki narodowej. Ta ostatnia była o tyle istotna, że stawiając na gospodarkę rynkową, kładła silny nacisk na udział załóg pracowniczych w funkcjonowaniu firm. Zanim powstał rząd Mazowieckiego, ekipa Rakowskiego w lipcu opublikowała „Założenia programu gospodarczego na lata 1989-1992”, w których m.in. postulowała komercjalizację przedsiębiorstw państwowych, traktując ją jako wstęp do prywatyzacji. – Rząd Rakowskiego zdążył jeszcze uwolnić (1 sierpnia) ceny na artykuły rolno-spożywcze, w przeddzień jego dymisji. Decyzji tej towarzyszyły ostre spory. W przeddzień też Sejm uchwalił ustawę o pełnej indeksacji cenowych skutków urynkowienia. Uwolnienie cen i indeksacja jeszcze bardziej zwiększyły inflację, do ponad 20-30% miesięcznie, co spowodowało dość ostry atak Solidarności na gabinet Rakowskiego. – Liderzy Solidarności próbowali się odciąć od tej decyzji Rakowskiego, mówiąc, że o niej nie wiedzieli, co jest nieprawdą, bo po Okrągłym Stole powstała tzw. Komisja Porozumiewawcza i w jej zespole ekonomicznym dyskutowano sprawy uwolnienia cen, a nawet były głosy, że to za późno. Rakowski nie musiał podejmować tej decyzji, mógł ją zostawić następcom. Myślę, że jednym z głównych powodów jego postępowania była chęć zapisania się w historii jako reformator. Nie wykluczam też, że na tę decyzję mieli duży wpływ ludzie, którzy niebawem znaleźli się w kręgu Balcerowicza. Kandydaci Gdyby Rakowski nie uwolnił cen żywności, Balcerowicz miałby duże problemy ze swoim planem, bo na negatywne skutki jego reform nałożyłaby się duża inflacja. – Też tak myślę. Odchodząca ekipa Rakowskiego postanowiła jeszcze na koniec wziąć na swoje barki tę bardzo trudną decyzję i tym samym oczyścić przedpole kolejnym reformatorom gospodarki, już z ekipy Mazowieckiego, który miał duże kłopoty ze sformowaniem ekipy gospodarczej. Pamiętajmy, że prof. Balcerowicz nie był człowiekiem pierwszego wyboru. Pierwszym był prof. Witold Trzeciakowski. W kuluarach sejmowych wymieniano nazwiska profesorów: Cezarego Józefiaka, Janusza Beksiaka, Władysława Szymańskiego, Witolda Kieżuna oraz innych i dopiero potem pojawiło się nazwisko Leszka Balcerowicza. Jestem święcie przekonany, że gdyby wicepremierem został prof. Trzeciakowski, projekt modernizacyjny wyglądałby inaczej, byłby łagodniejszy. A to dlatego, że Trzeciakowski był silnie związany z Kościołem i jego nauką społeczną. Z kolei projekty innych kandydatów, prof. Beksiaka czy prof. Józefiaka, byłyby równie radykalne. Co wtedy wy, posłowie PZPR, wiedzieliście o Balcerowiczu, poza tym, że był kiedyś w PZPR i że był stypendystą Fundacji im. Fulbrighta? – Wiedzieliśmy, że na początku lat 80. współpracował z Solidarnością, a wcześniej akcentował potrzebę samorządności robotniczej, że jest to człowiek, który ma wiedzę o systemach ekonomicznych i analizował drogi przemian gospodarczych w różnych krajach. Nic więcej. Po latach dowiedziałem się o jego rozmowie z premierem Mazowieckim. Otóż miał się zgodzić na objęcie teki wicepremiera i ministra finansów, pod warunkiem że nie będą go obowiązywać ustalenia Okrągłego Stołu i że będzie realizował własny plan. Czy pierwsze informacje, jakie do was docierały, zapowiadały to jego stanowisko? – Ani Obywatelski Klub Parlamentarny, ani klub PZPR długo nie znały szczegółów jego planu, bo dopiero 12 października
Tagi:
Paweł Dybicz









