Bałkany na minach

Bałkany na minach

Bośnia i Hercegowina jest najbardziej zaminowanym państwem Europy

Kiedy Polska ratyfikuje konwencję?
Amir Mujanović z bośniackiej organizacji Inicjatywa Ocalałych od Min przy okazji rozmowy z „Przeglądem” podkreślił również: – My wszyscy, którzy od lat zajmujemy się problemem min, uparcie czekamy na dzień, kiedy Polska przystąpi do traktatu o zakazie użycia min, ponieważ jest jedynym krajem Unii Europejskiej, który jeszcze tego nie zrobił.
Traktat ottawski, bo o nim mowa, to podpisana w 1997 r. międzynarodowa umowa o zakazie użycia, składowania, produkcji i transferu min przeciwpiechotnych oraz ich zniszczeniu. Polska była jednym z państw sygnatariuszy, lecz nadal go nie ratyfikowała. Mimo że w praktyce stosujemy się do większości jego wytycznych – takich jak nieprodukowanie min, niesprzedawanie i nieużywanie ich w celach wojskowych – nadal nie zostały zniszczone zapasy, jakie posiadamy.
Dotychczas konwencję ratyfikowało 161 państw, a 35 jeszcze jej nie podpisało – to m.in. Indie, Pakistan, Rosja, USA, Iran i Izrael.

Mina popłynie
O minach w Bośni i Hercegowinie robi się głośno przy okazji powodzi lub pożarów, z którymi prawie co roku zmagają się mieszkańcy. I jedne, i drugie są poważnym zagrożeniem dla terenów zaminowanych. Dwa lata temu, kiedy potężna fala rzeki Sawy zalała w Bośni pola minowe, woda zabrała miny ze znanych miejsc i przeniosła gdzie indziej. W przypadku pożarów miny stanowią ogromne utrudnienie dla strażaków, ponieważ tereny zaminowane można gasić jedynie z powietrza.

Od zakończenia wojen w Chorwacji oraz w Bośni i Hercegowinie minęło już ponad 17 lat, lecz ukryte pod ziemią niebezpieczeństwo nadal o nich przypomina. Państwa walczą z minami, jak mogą, ale upłynie jeszcze wiele lat, zanim tereny te zostaną całkowicie oczyszczone z tej „pamiątki po wojnach”.
Min przeciwpiechotnych po raz pierwszy na dużą skalę użyto prawie 100 lat temu, w czasie I wojny światowej. Potem były już wykorzystywane we wszystkich konfliktach zbrojnych w XX w. Popularność zawdzięczały cenie – jedna mina przeciwpiechotna kosztuje ok. 3 dol. – i łatwości użycia. Niestety, na minę przeciwpiechotną może nadepnąć zarówno żołnierz, jak i cywil, a stopa dorosłego jest takim samym aktywatorem jak stopa dziecka. W związku z tym pod koniec XX w. większość świata uznała, że to wyjątkowo niehumanitarna broń, i zaczęto się wycofywać z jej rozprzestrzeniania. Większość ofiar min stanowią cywile, a dane UNICEF mówią, że ok. 30-40% to dzieci poniżej 15. roku życia.

Zabijają w czasie pokoju

Obecnie ok. 70 państw jest uważanych za niebezpieczne z powodu min, najgorzej sytuacja wygląda w Afganistanie, Angoli, Kambodży oraz w Bośni i Hercegowinie, która jest jednocześnie najbardziej zaminowanym państwem Europy. Prawie 17 lat po zakończeniu tam działań wojennych tysiące min i innych zabójczych niewybuchów znajduje się w całym kraju. Tyle samo jest potencjalnych ofiar, gdyż miny zabijają także w czasie pokoju.
Według danych, jakie „Przegląd” otrzymał od bośniackiego Centrum Odminowywania BHMAC, nadal zaminowane jest 2,5% powierzchni całej Bośni. Określono ponad 10 tys. miejsc, w których mogą się znajdować miny,
i jak się ocenia, mowa tu o ok. 200 tys. sztuk. Zgodnie z danymi BHMAC, Bośnia i Hercegowina należy do najbardziej zagrożonych pod tym względem państw na świecie.
Według rzeczniczki tej agencji, Svjetlany Trifković, pola minowe w Bośni i Hercegowinie generalnie są przepisowo oznaczone. Centrum otrzymuje jednak codziennie nowe informacje, ponieważ większość tutejszych pól minowych w czasie wojny nie została udokumentowana. Żadna strona konfliktu nie ewidencjonowała rozmieszczania min. Dlatego często można je znaleźć tam, gdzie nikt się nie spodziewał. Działania wojenne były prowadzone w całej Bośni, więc i miny znajdowane są w całym kraju. W czasie wojny żołnierze specjalnie zostawiali je również na podwórkach, w opuszczonych domach i stajniach, w studniach oraz na drzewach. Saperzy odnaleźli też miny w masowych grobach i w ich otoczeniu. Niektórzy, chroniąc posiadłości, sami zastawiali wybuchowe pułapki wokół nich.
Władze Bośni i Hercegowiny oceniają, że w czasie wojny 8,2% kraju było zaminowane. Obecnie ok. 900 tys. Bośniaków mieszka na terenach, na których znajdują się miny, czyli statystycznie są oni zagrożeni.
Według rzeczniczki BHMAC, „od 1996 r. ofiarą min padły 1682 osoby, z czego 589 poniosło śmierć. W tym roku doszło już do pięciu wypadków śmiertelnych”. Ostatni wydarzył się miesiąc temu. Co sprawia, że ludzie wybierają się w takie miejsca, ignorując ostrzeżenia o czyhającym niebezpieczeństwie?
Amir Mujanović, dyrektor wykonawczy Inicjatywy Ocalałych od Min, organizacji, która wspiera ofiary i ich rodziny w procesie rekonwalescencji, uważa, że ludzie w Bośni nadal nie są świadomi ryzyka. – Nawet pobieżna analiza liczby ofiar w ciągu minionych 12 miesięcy pokazuje złożoność zagrożenia minami w Bośni i Hercegowinie. W ciągu roku mieliśmy różne zdarzenia, w których ucierpiały nawet osoby niebędące obywatelami Bośni, mieliśmy też ponowne wypadki saperów, którzy są wyszkoleni do obchodzenia się z minami. Był zbiorowy wypadek, w którym ucierpiało sześć osób, i to w strefie uznawanej za wolną od min, co szczególnie martwi. A 10 sierpnia wydarzył się potworny wypadek, w którym śmierć poniosło sześcioletnie dziecko – stwierdza.

Przez biedę w pola śmierci

Do zdarzenia tego doszło, gdy ojciec z synkiem wybrali się do lasu po drewno na opał. Teren, na którym je zbierali, był prawidłowo oznaczony, więc ojciec miał świadomość zagrożenia, lecz im więcej lat mija od zakończenia wojny, tym ludzie śmielej wkraczają na niebezpieczne obszary. W ostatnich latach najczęstszą przyczyną nieszczęść cywilów jest nierespektowanie oznaczeń. Miejscowi, myśląc, że znają okolicę, wchodzą na pola minowe, by zebrać tam opał, grzyby lub jagody, które potem sprzedają lub jedzą.
Mujanović podkreśla, że istnieje bezpośredni związek między złą sytuacją materialną ludzi a wypadkami: – W niektórych rodzinach dochodzi do wypadków już w drugim i trzecim pokoleniu.
Większość ofiar cywilnych dobrowolnie weszła na pola minowe w poszukiwaniu czegoś, na czym da się zarobić. Niektórzy szukają łusek i innych pozostałości po nabojach, które można sprzedać w skupie.
Poza obszarami leśnymi do wypadków dochodzi też często na polach uprawnych. Rolnicy, którzy nie mogą dłużej czekać na rozminowanie przez zawodowców, sami się tego podejmują lub zaczynają uprawiać ziemię ze świadomością, że to bardzo niebezpieczne.
Ale Bośnia nie jest jedynym krajem, w którym nadal znajduje się pozostałości po wojnie w byłej Jugosławii. Miny przeciwpiechotne uśmierciły lub okaleczyły wielu ludzi w Chorwacji i nadal stanowią tam niebezpieczeństwo. – Wiemy jeszcze o 712,8 km kw. powierzchni, na której mogą się znajdować miny, na terenie 12 żupanii oraz 99 miast i gmin – potwierdza Mladen Crnković, szef biura dyrektora Chorwackiego Centrum Rozminowywania (HCR). Jeżeli chodzi o miejsca turystyczne, to według HCR goście nie mają czego się obawiać. – Są jeszcze tereny zagrożone minami w pojedynczych, mniejszych częściach niektórych parków krajobrazowych, ale wszystko jest dobrze oznaczone – zapewnia Crnković.
Niestety i tu zdarzają się wypadki. Najczęściej ludzie ignorują znaki ostrzegające przed minami i wchodzą na niebezpieczne tereny. Chorwacja wprowadziła kary za takie zachowanie. Za wejście na oznakowane pole minowe lub kradzież oznaczeń można zapłacić 2-10 tys. kun chorwackich (ok. 1,1-5,5 tys. zł). Ludzie często kradną też metalowe tablice z ostrzeżeniami o minach, gdyż można je sprzedać w skupie. Poza tym ignorują znaki, wybierając się na nielegalne polowania czy kradnąc drewno. Od końca wojny w Chorwacji od min zginęło 285 osób, ok. 650 zostało rannych.

Skutki „Miłosiernego Anioła” w Serbii

Miny lądowe to również problem Serbii, choć nie jest ich tu tak wiele i znajdują się głównie na terenach przygranicznych. Większą zmorą jest pozostałość po „Miłosiernym Aniele”, operacji bombardowania tego kraju przez NATO, rozpoczętej w marcu 1999 r. Zrzucone wtedy bomby kasetowe nadal stanowią poważne zagrożenie w 290 miejscach na terenie 16 gmin, głównie w południowej i centralnej Serbii.
NATO przyznało oficjalnie, że zrzuciło na Serbię 1392 bomby kasetowe, które zawierały 300 tys. małych bomb. O tym, jak bardzo niebezpieczne są te ładunki, wiedzą saperzy. Twierdzą, że amerykańskie bomby kasetowe BLU-97 znajdujące się jeszcze na serbskich ziemiach są najbardziej zdradzieckie, ponieważ są niewielkie, a wyglądem przypominają żółtą puszkę po piwie, przy czym aktywować je może najmniejszy wstrząs. Na początku sierpnia zginęło dwóch doświadczonych serbskich pirotechników, mierzących się z tego typu ładunkiem. Im więcej czasu mija, tym trudniej odnaleźć bomby zakrywane kolejnymi warstwami liści, trawy i śmieci.

Żmudna praca

Saper może pracować maksymalnie pięć godzin dziennie (w co wliczone jest pół godziny odpoczynku), „obrabiając” 200 m kw. terenu. Wszystkie wymienione państwa mają wystarczającą liczbę odpowiednio wyszkolonych ludzi, psów i sprzętu, by raz na zawsze pozbyć się tego zagrożenia, ale problemem są oczywiście pieniądze.
Dobrze by było, gdyby miny dało się usunąć szybko, lecz jest to żmudne i bardzo kosztowne. Początkowo uważano, że Bośnię uda się oczyścić z min do 2009 r. Trzy lata temu państwo przyjęło plan, według którego miałoby się to stać do 2019 r. Według danych BHMAC, do osiągnięcia tego celu potrzeba
ok. 40 mln euro rocznie, a takich pieniędzy nie ma. Większość funduszy pochodzi od darczyńców, których priorytety mogą zresztą się zmienić. Dzisiaj już wiadomo, że termin wyznaczony na 2019 r. nie jest realny, a przy obecnym tempie Bośnia i Hercegowina może być krajem wolnym od min dopiero w 2024 r. Chorwacja także zmaga się z problemami finansowymi. Mladen Crnković przyznaje: – Robimy wszystko, by do tego doszło, lecz dotyka nas recesja na świecie i w Chorwacji.
Ładunki wybuchowe ukryte na tych ziemiach mają długą trwałość, mogą być sprawne nawet za 50 lat. Zagrażają więc kolejnym pokoleniom mieszkańców i dopóki nie zostaną usunięte, będą ranić i zabijać, przypominając o krwawej wojnie w Europie z końca XX w.

Wydanie: 2012, 38/2012

Kategorie: Świat

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy