Bałtyk coraz czystszy

Jak wypełniamy postanowienia konwencji o ochronie wód Bałtyku

Największe polskie rzeki – Wisła i Odra – oraz kilka pomniejszych – Rega, Parsęta, Słupia, Głupawa, Łeba, Radunia Wieprza i Reda – prowadzą swoje wody do Bałtyku, jednego z najmniejszych mórz na świecie. Położenie między dziewięcioma państwami sprawia, że jego wody nasycane są rozmaitymi substancjami z dużych rzek. Od dawna niebezpieczne dla wód morskich są siarkowodór z rozkładu substancji organicznych i martwe osady denne.
W 1974 r. przedstawiciele rządów krajów nadbałtyckich – Danii, Szwecji, Finlandii, Estonii, Litwy, Łotwy, Rosji, Polski i Niemiec – oraz ówczesnej Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej podpisali Konwencję o Ochronie Środowiska Morskiego Obszaru Morza Bałtyckiego, znaną jako Konwencja Helsińska. Została ona uzupełniona w 1992 r. Za rok przypadnie dziesięciolecie jej wdrażania.
Decydujący wpływ na

stan wód morskich

ma zarówno rolnictwo ze swoją chemią, jak i przemysł oraz rozwinięta konsumpcja, która niesie wiele odpadów, m.in. ścieków. Bałtyk jako morze wewnątrzkontynentalne, zamknięte cieśninami, charakteryzuje się bardzo ograniczonym naturalnym utlenianiem wód. Okresy sztormowe, czyli mieszania wód, są krótkotrwałe, a wymiana wód między Bałtykiem i Morzem Północnym niewielka. Hydrolodzy twierdzą, że trwa ok. 30 lat, a w niektórych zatokach jeszcze dłużej. O czystości naszego morza przekonujemy się, gdy nie możemy popływać z powodu masowego zakwitania trujących sinic.
W ciągu ostatnich trzech lat systemowe badania jakości wód pod kątem spełniania wymagań Konwencji Helsińskiej wykazały niewielką poprawę. Co roku przed sezonem wakacyjnym Inspekcja Ochrony Środowiska oraz rejonowe stacje sanitarne zakazują kąpieli tylko w kilku miejscowościach nad Zatokami Gdańską i Pomorską oraz Zalewem Szczecińskim. To efekt ponaddziesięcioletniego inwestowania ogromnych środków w oczyszczalnie ścieków dla miejscowości nadmorskich, ale i w głębi lądu. Niestety, konieczność uporania się z tym problemem zrozumiała tylko część samorządów. Do poprawy stanu wód przyczyniają się regionalne Fundusze Ochrony Środowiska i Gospodarki, Wodnej, Fundacja EkoFundusz, oraz pomocowe środki z zagranicy. Na jakość wód Wisły i Odry, a więc zatok bałtyckich, nadal niekorzystnie wpływają

zanieczyszczenia komunalne

oraz poziom zawartości cynku, kadmu i ołowiu. Tak w morzu ujawnia się brak nowoczesnych oczyszczalni w największych miastach i regionach uprzemysłowionych centralnej i południowej Polski.
W 1999 r. Najwyższa Izba Kontroli sprawdzała, jak się wywiązujemy z ustaleń Konwencji Helsińskiej. Okazało się, że wiele zapisów to w naszych warunkach „martwe litery”, czyli „jest chęć, ale brak możliwości”. Na to nakłada się niedostatek środków finansowych na gospodarkę wodno-ściekową i inwestycje ochronne, zaniedbania we wprowadzaniu w życie ustaleń, np. norm prawnych czy badań jakości ścieków. Do 1995 r. nie mieliśmy w kraju norm używania środków ochrony roślin, a do 2000 r. norm zawartości związków azotowych w ściekach. Zakłady produkcyjne unikały stosowania zamkniętych obiegów wody. Wielu samorządom zarzucano, że nie przejmują się ani ilością, ani stopniem zanieczyszczenia ścieków.
Wśród 132 „gorących punktów” zagrożenia wód Bałtyku 37 jest na terenie Polski: Zalewy Wiślany i Szczeciński, 15 przestarzałych oczyszczalni ścieków przemysłowych i 18 takich dla ścieków komunalnych. Jednym z najgroźniejszych trucicieli jest Warszawa, stolica europejska – „unikat”

bez porządnej oczyszczalni ścieków

dla lewobrzeżnej części miasta.
Międzynarodowy zespół ekspertów oceniający postęp w realizowaniu zobowiązań Konwencji Helsińskiej stwierdził, że w ciągu minionych dziesięciu lat zmalały zrzuty zanieczyszczeń do Bałtyku z krajów, które ją ratyfikowały. Za bardzo ważne uznano np. wyeliminowanie lub znaczne ograniczenie stosowania benzyny ołowiowej. W raporcie oceniającym stan wód Bałtyku stwierdzono, iż zanieczyszczenie 47 substancjami zmalało aż o połowę. To szczególnie ważne w przypadku środków ochrony roślin, metali ciężkich i związków organicznych.
Jednak obniżenie poziomu skażeń Bałtyku o połowę w ciągu kilkunastu lat nie jest powodem do samozadowolenia. Komisja Helsińska (Helcom) naciska, aby do 2020 r. kraje nadbałtyckie zmniejszyły do minimum lub do doprowadziły do całkowitej likwidacji zanieczyszczeń morza z lądu, intensywnej żeglugi i powietrza. Wiadomo, że Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej opracował specjalny program finansowania inwestycji i innych rozwiązań wskazanych w Konwencji Helsińskiej. W EkoFunduszu ochrona wód przybrzeżnych Bałtyku jest również od kilku lat jednym z pięciu głównych kierunków finansowania inwestycji ochronnych ze środków ekokonwersji, czyli przeznaczenia części naszego zadłużenia zagranicznego na takie inwestycje.

Wydanie: 2001, 52/2001

Kategorie: Ekologia

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy