Bandyta na pomnikach

Bandyta na pomnikach

Józef Kuraś był w PPR, MO i UB, ale zdaniem historyków z IPN żaden z niego komunista

Władze Zakopanego nadal nie wiedzą, co zrobić z pomnikiem Józefa Kurasia „Ognia” i jego partyzantów, który 13 sierpnia 2006 r. został odsłonięty przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego w samym centrum miasta, przy ul. Kościuszki. Uroczystości nadano rangę państwową, „Ognia” nazwano bohaterem narodowym, wzorem dla młodzieży, dla którego liczyło się tylko hasło: Bóg, Honor i Ojczyzna. Choć nie wszyscy mieszkańcy Podhala tak myśleli i wielu nie było zadowolonych z pomnika, monument stoi, ale w obawie przed odwetem ze strony rodzin, które straciły bliskich z rąk podkomendnych „Ognia”, całą dobę znajduje się pod specjalną opieką policji i jest monitorowany przez miejskie kamery.

Tymczasem przeciwnicy zakopiańskiego pomnika Józefa Kurasia otrzymali wielkie wsparcie ze strony Sejmu, który 1 kwietnia 2016 r. uchwalił ustawę o zakazie propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego przez nazwy budowli, obiektów i urządzeń użyteczności publicznej. Nakłada ona na samorządy obowiązek usunięcia w ciągu 12 miesięcy, licząc od 1 września 2016 r., wszystkich symboli komunistycznych. W pkt 2 tej ustawy jest stwierdzenie, że „za propagujące komunizm uważa się także nazwy odwołujące się do osób, organizacji, wydarzeń lub dat symbolizujących represyjny, autorytarny i niesuwerenny system władzy w Polsce w latach 1944-1989”. A Józef Kuraś był członkiem Polskiej Partii Robotniczej, na terenie Nowego Targu organizował na polecenie NKWD Milicję Obywatelską i Urząd Bezpieczeństwa, przez kilka tygodni pełnił funkcję kierownika Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Nowym Targu. Czy to nie wystarcza do zburzenia pomnika?

Radni bez głosu

W grudniu zeszłego roku do przewodniczącego Rady Miasta Zakopanego Grzegorza Jóźkiewicza wpłynął formalny wniosek o usunięcie pomnika „Ognia” podpisany przez siedmioro członków rodzin żołnierzy Armii Krajowej i organizacji Wolność i Niezawisłość. Argumentowali oni właśnie, że w końcu stycznia 1945 r. Kuraś przez Gorce przyprowadził Sowietów do Nowego Targu, następnie od NKWD dostał polecenie utworzenia struktur MO oraz UB i przez kilka tygodni pełnił funkcję szefa PUBP. Był też działaczem PPR. Zanim wrócił do lasu, przyczynił się do wytropienia i aresztowania co najmniej pięciu byłych partyzantów AK, z których kilku zostało wywiezionych na Syberię.

Sprawa usunięcia pomnika „Ognia” była 20 stycznia przedmiotem obrad Komisji Kultury Rady Miasta Zakopanego. Na posiedzenie nie przybyli wnioskodawcy likwidacji pomnika, tłumnie zjawili się natomiast jego obrońcy z Grupy Rekonstrukcji Historycznych Zgrupowania Partyzanckiego „Błyskawica” im. mjr. Józefa Kurasia „Ognia” oraz z oddziału Światowego Związku Żołnierzy AK z Nowego Targu. Przewodniczący Komisji Kultury Maciej Wojak przypuszczał, że dojdzie do awantury, i nie pomylił się.

Książka o Józefie Kurasiu

Zamordowanie kupców. Luty 1946. Zabrzeż

Radni Jacek Herman i Jerzy Jędryszak mówili, że Kuraś to bohater bardzo kontrowersyjny, dlatego pomnik nie dla wszystkich jest do zaakceptowania. A może wystarczy zmienić tablicę na nim i zamiast wyróżniania „Ognia” upamiętnić wszystkich, którzy w tym czasie zginęli? Natomiast Marcin Kania z Nowego Targu twierdził, że pomnika nie można tknąć, bo to jedyne miejsce w Zakopanem upamiętniające osoby pomordowane przez komunistów, przez to jest szczególnie ważny dla rodzin ofiar.

Czy to zatem pomnik ofiar komunistycznych represji, czy gloryfikacja członka komunistycznego aparatu terroru, funkcjonariusza MO i UB, jak piszą wnioskodawcy? Skoro rząd podjął uchwałę, samorząd musi ją wykonać. Tylko jaką decyzję mają podjąć zakopiańscy radni, skoro ustawodawca nie przewidział, że jedna i ta sama osoba może być żołnierzem Armii Krajowej, partyzantem Armii Ludowej i Batalionów Chłopskich, współpracować z NKWD, być w milicji i bezpiece, a na końcu zostać „żołnierzem wyklętym”.

Przewodniczący Maciej Wojak, widząc, że za chwilę dojdzie na sali do awantury, przerwał dyskusję i stwierdził, że ocena „Ognia” jest sprawą tak bardzo skomplikowaną, że nie są w stanie niczego rozstrzygnąć. Zgodnie z przepisami wniosek musiał zostać przedstawiony, dyskusja się odbyła, lecz żadnej rekomendacji przewodniczącemu rady miasta nie przekażą. Pismo złożone przez rodziny żołnierzy AK i WiN trafi do działu prawnego urzędu miasta, by uzyskać opinię Instytutu Pamięci Narodowej. – Uznaliśmy, że komisja nie będzie zajmować stanowiska. To musi zrobić cała rada – powiedział dziennikarzom przewodniczący Wojak. – Wydaje mi się, że byłoby dobrze, gdybyśmy do Rady Ministrów skierowali apel o dopracowanie ustawy dekomunizacyjnej. Ludzi takich jak „Ogień” nie da się przecież jednoznacznie określić.

Patriota?

Miejscy prawnicy z Zakopanego jeszcze nie zdążyli zredagować pisma do krakowskiego oddziału IPN z pytaniem, czy „Ogień” był komunistą, czy nim nie był, a już IPN wszystko ogłosił.

Trzy tygodnie po posiedzeniu zakopiańskich radnych, 13 lutego br., w „Gazecie Krakowskiej” ukazał się tekst „IPN: Józef Kuraś »Ogień« nigdy nie był komunistą, więc jego pomnik może zostać w Zakopanem!”. Autor artykułu Tomasz Mateusiak rozmawiał z dr. Maciejem Korkuciem, naczelnikiem Biura Upamiętniania Walk i Męczeństwa IPN w Krakowie, autorem wydanej przez IPN w 2011 r. książki „Józef Kuraś »Ogień«. Podhalańska wojna 1939-1945”, znanym z bezkrytycznego wychwalania „żołnierzy wyklętych”. Dla Korkucia służba Kurasia w MO i UB nie ma żadnego znaczenia. Jak czytamy w „Gazecie Krakowskiej”, to nie powód, by burzyć pomnik. Korkuć tłumaczy, że „Ogień” zaczął tworzyć milicję, bo… był patriotą. „Chciał stworzyć struktury, zanim zabiorą się za to komuniści. Zdaniem Korkucia »Ogień« liczył, że postawi komunistów przed faktem dokonanym, a następnie milicją będzie rządził bez radzieckich wpływów. Pomylił się, więc uciekł w Gorce, gdzie kontynuował walkę z komunistami aż do swojej śmierci w 1947 r.”.

Już więc wiadomo, jaka odpowiedź nadejdzie do Zakopanego z IPN. Kuraś, dezerter z Armii Krajowej, z powodów patriotycznych podporządkował się najpierw Armii Ludowej, potem Batalionom Chłopskim i na końcu NKWD. Po wyzwoleniu jako jeden z pierwszych w Nowym Targu zapisał się do PPR, wstąpił do MO i tworzył struktury UB. Nie rozumieją tego członkowie rodzin akowców i członków WiN, którzy piszą we wniosku: „Józef Kuraś »Ogień« wprowadził terror, całkowicie podporządkowując w tym okresie swoje działania NKWD, będąc informatorem NKWD, sporządzał listy żołnierzy z 1. Pułku Strzelców Podhalańskich Armii Krajowej przeznaczonych do aresztowania i przyczynił się wraz z podkomendnymi do ich represji i aresztowań, a w następstwie wywiezienia do łagrów sowieckich w miejscowości m.in. Bałanasz w swierdłowskiej obłasti na Uralu – byli to m.in: Władysław Zagardowicz »Kukułka«, Franciszek Kieta »Limba«, Zbigniew Oleś »Dog«, Adam Próchnicki »Tarzan«, Tadeusz Boczoń »Lot«”.

Na końcu wniosku o usunięcie zakopiańskiego pomnika autorzy listu zadają pytanie, czy warto Polakom stawiać za wzór dezertera z AK, informatora NKWD, milicjanta i ubeka, mordercę niewinnych cywilów, Polaków, Słowaków i Żydów.

Odpowiedź będzie tylko jedna. To wszystko Kuraś robił z poczucia patriotyzmu. Nigdy nie był komunistą. Radni mogą w to nie uwierzyć, ale IPN ma swoich historyków i wszystko wie.

Zbrodniarz?

W tym samym czasie gdy dr Korkuć z Biura Upamiętniania Walk i Męczeństwa informuje krakowską gazetę o wielkim patriotyzmie milicjanta i ubowca „Ognia”, jego kolega z tego samego oddziału IPN, prokurator Marcin Nowotny z Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, przesłuchuje kolejnych świadków i próbuje ustalić, czy „Ogień” był zbrodniarzem komunistycznym.

W październiku 2015 r. dwaj członkowie rodzin akowców z Podhala, Marek Zapała – krewny mjr. Juliana Zapały „Lamparta”, byłego dowódcy 4. batalionu 1. Pułku Strzelców Podhalańskich AK, i Tadeusz Morawa – syn Tadeusza Morawy, pseudonim „44”, żołnierza tego samego pułku, po wojnie działacza Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość, który w więzieniach PRL spędził prawie 10 lat, złożyli w IPN zawiadomienie o możliwości popełnienia przez funkcjonariusza MO i UB Józefa Kurasia zbrodni komunistycznej, polegającej na udzielaniu pomocy funkcjonariuszom NKWD w aresztowaniach i wywózce żołnierzy Armii Krajowej na Syberię.

Współpracę z NKWD „Ogień” nawiązał, będąc jeszcze w lesie. Wiosną 1944 r. jego oddział partyzancki najpierw związał się z Batalionami Chłopskimi i Ludową Strażą Bezpieczeństwa, a potem zaczął współpracę z radziecką partyzantką ppłk. Iwana Zołotara. Tam poznał funkcjonariuszkę NKWD kpt. Ludmiłę Gordijenko „Tanię”, z którą romansował. Od 1 grudnia 1944 r. swój oddział podporządkował oddziałowi Armii Ludowej dowodzonemu przez Izaaka Gutmana vel Brunona Skutelego „Zygfryda”. Tym sposobem 28 stycznia 1945 r. wkroczył wraz z żołnierzami AL i 167. Dywizji Piechoty płk. Iwana Driachłowa do Nowego Targu i razem z funkcjonariuszami NKWD przystąpił do organizowania powiatowej komendy MO oraz PUBP. Po nieporozumieniach ze zwierzchnikami z Krakowa 11 kwietnia 1945 r. zabrał swoich ludzi i ze służbową bronią powrócił w góry. Od tego momentu stał się „żołnierzem wyklętym”.

A co zrobić z towarzyszem „Ogniem”, członkiem Polskiej Partii Robotniczej, porucznikiem MO i szefem Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Nowym Targu? Czy można potraktować obojętnie dwa oświadczenia nieżyjących już dzisiaj akowców, Franciszka Kiety pseudonim „Limba” i Władysława Zagardowicza pseudonim „Kukułka”, napisane 23 sierpnia 1990 r., poświadczone i zarejestrowane pod numerami 13/1990 i 14/1990 w aktach Oddziału Światowego Związku Żołnierzy AK w Nowym Targu?

Franciszek Kieta „Limba”: „Niniejszym zaświadczam, że w dniu 2 lutego 1945 r. zostałem aresztowany przez NKWD na Buflaku koło Nowego Targu, gdzie w tym czasie leżałem złożony chorobą. Po przyprowadzeniu mnie do Urzędu Milicji w Nowym Targu do pokoju przyszedł na przesłuchanie mnie Józef Kuraś »Ogień« z kapitanem NKWD, którzy mnie przesłuchiwali jako akowca. W czasie przesłuchiwania mnie byłem bity przez kapitana NKWD. Po przesłuchaniu zostałem wywieziony do łagrów w ZSRR i uwięziony, skąd powróciłem do Nowego Targu w listopadzie 1947 r.”.

Władysław Zagardowicz „Kukułka”: „Niniejszym oświadczam, że w dniu 2 lutego 1945 r. zostałem aresztowany przez NKWD i wywieziony do łagrów sowieckich w ZSRR, gdzie byłem uwięziony do 1947 r. W czasie mego aresztowania był obecny z patrolem NKWD Andrzej Gąsienica-Makowski ze Szlachtowej, który moim zdaniem doprowadził NKWD do mojego domu. Andrzej Gąsienica-Makowski był wówczas milicjantem podległym Józefowi Kurasiowi »Ogniowi«, gdyż »Ogień« pełnił wówczas funkcję komendanta powiatowego MO w Nowym Targu”.

Śledztwo trwa

Gdy w roku 1990 Franciszek Kieta i Władysław Zagardowicz składali swoje oświadczenia, żyło jeszcze wielu świadków tamtych wydarzeń. Działacze patriotyczni z Podhala od początku powołania IPN w 1998 r. przesyłali do tej instytucji zawiadomienia o zbrodniach „Ognia”, i to z wszystkich okresów jego działalności: przed wyzwoleniem, w czasie służby w bezpiece i gdy znowu znalazł się w lesie. Nikt w IPN nie był zainteresowany działalnością Kurasia w Polskiej Partii Robotniczej i w organach bezpieczeństwa. Dopiero 21 stycznia 2016 r. krakowski oddział IPN wszczął śledztwo dotyczące możliwości popełnienia zbrodni komunistycznej przez funkcjonariuszy MO i UB w Nowym Targu, a więc i „Ognia”. Minął już pierwszy rok śledztwa.

– Nie jestem w stanie odpowiedzieć, kiedy zostanie ono zakończone – mówi prokurator Marcin Nowotny z krakowskiego IPN. – Zbieram materiały, przesłuchuję świadków, prowadzę kwerendy w archiwach. Jeszcze za wcześnie, abym na podstawie materiału dowodowego, który dotychczas zebrałem, mógł dokonać oceny, bo to jest przedwczesne.

– A czy na podstawie trwającego już rok śledztwa można „Ognia” oskarżyć o zbrodnie komunistyczne? – pytam.

– Sam fakt wszczęcia tego postępowania wskazuje, że jest uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa. Gdybym nie miał takiego przekonania, tobym go nie wszczynał. Jest podejrzenie, że Józef Kuraś, będąc funkcjonariuszem państwa komunistycznego, wraz z innymi podległymi mu pracownikami MO i UB pomagał organom sowieckim w deportowaniu żołnierzy AK za granicę Polski. Nie znalazłem ani jednego dokumentu o zatrzymaniu osoby i dostarczeniu jej do NKWD podpisanego przez Józefa Kurasia. Bardzo trudno o takie dowody, bo w pierwszych tygodniach po wojnie raczej takich poleceń nie wydawano na piśmie, brakowało maszyn do pisania, może to były odręcznie pisane kartki. Staram się więc zbierać relacje ludzi, którzy jeszcze te czasy pamiętają.

Prokurator Nowotny nie był w stanie określić, kiedy zakończy śledztwo. Może za kilka miesięcy? Z pewnością nie skończy się ono wniesieniem aktu oskarżenia przeciwko Kurasiowi, bo trudno oskarżyć osobę nieżyjącą od 70 lat, ale decyzja IPN kończąca to postępowanie może mieć wielki wpływ na ocenę historyczną postaci „Ognia”.

Już jednak wiadomo, że w analizie jego działalności jako funkcjonariusza milicji i bezpieki zabraknie dokumentów z archiwów radzieckich. Dopiero dotarcie do materiałów NKWD pozwoliłoby rzucić nowe światło na błyskawiczną karierę „Ognia” w pierwszych miesiącach po wojnie. To NKWD zrobiło z niego milicjanta i ubeka. IPN nie podjął żadnej próby dotarcia do tych materiałów. A może Rosjanie byliby skłonni je nam przekazać? Nie ujawniają, bo IPN ich o to nie prosi.

Major?

W sobotę, 18 lutego br., tuż po mszy w kościele parafialnym w Waksmundzie koło Nowego Targu, odprawionej w 70. rocznicę śmierci Józefa Kurasia, odczytany został list prezydenta Andrzeja Dudy mówiący o zasługach „Ognia” i „żołnierzy wyklętych”. Następnie dyrektor generalny Ministerstwa Obrony Narodowej Bogdan Ścibut odczytał sprzed ołtarza postanowienie ministra Antoniego Macierewicza o uznaniu „Ogniowi” stopnia majora.

Wobec śmierci prawie 400 osób, które straciły życie w czasie pobytu Kurasia w lesie od kwietnia 1945 r. do lutego 1947 r., oraz 50 jego poległych partyzantów, stopień wojskowy „Ognia” nie ma większego znaczenia. Od kilkudziesięciu lat nikomu jednak nie udało się wyjaśnić, w jaki sposób Kuraś, opuszczając stanowisko szefa PUBP w stopniu porucznika i będąc potem przez dwa lata dowódcą samozwańczego oddziału, nikomu niepodporządkowanego, został majorem. A minister Macierewicz, nie mając żadnych dokumentów, ten stopień potwierdził.

Będąc już w lesie, Kuraś bardzo chciał awansować siebie i rozdawać stopnie wojskowe podwładnym, ale nie bardzo wiedział, jak to zrobić. Wtedy doniesiono mu, że Franciszek Zapała z Niedźwiedzia, brat mjr. Juliana Zapały, zastępcy nowosądeckiego inspektora i dowódcy batalionu 1. PSP AK, przechowuje w swoim domu blankiety nominacyjne i awansowe byłego pułku podpisane in blanco przez mjr. Adama Stabrawę „Borowego”. Ponieważ Zapała nie chciał tych dokumentów mu wydać, „Ogień” go zastrzelił i przejął blankiety. Franciszek Zapała pozostawił żonę i dwójkę dzieci.

Mając blankiety nieistniejącej już wtedy Armii Krajowej, Kuraś awansował swoich ludzi. W archiwach zachowało się kilka nominacji z lat 1945-1947, bo byli partyzanci Kurasia zgłaszali się potem z nimi do ZBOWiD. Niektórzy przypuszczają, że na blankiecie awansowym Armii Krajowej odebranym siłą Franciszkowi Zapale „Ogień” wypisał sobie awans na stopień majora. W AK na majora nie mógł być awansowany, bo nie miał matury, a co ważniejsze – ciążył na nim wyrok śmierci za dezercję.

Antoni Macierewicz, potwierdzając stopień Kurasia, powołał się na rozporządzenie prezydenta Lecha Wałęsy z 15 maja 1992 r. w sprawie określenia szczegółowych zasad i trybu postępowania oraz uznawania stopni wojskowych. Po pierwsze, w tym rozporządzeniu nie ma wzmianki o uznawaniu stopni wojskowych osobom już nieżyjącym. Po drugie, do wniosku „należy dołączyć wszelkie posiadane dokumenty potwierdzające fakt nadania stopnia wojskowego, uwierzytelnione odpisy tych dokumentów”. Na jakiej podstawie minister wydał więc postanowienie? Nasza redakcja zwróciła się do Ministerstwa Obrony Narodowej z prośbą o wyjaśnienie. Do chwili oddania tekstu do druku nie otrzymaliśmy odpowiedzi, ale będziemy na nią oczekiwać.

Na tej samej zasadzie minister Macierewicz mógł uznać stopień generalski Kurasia, bo jest taki dokument. 11 listopada 1989 r. prezydent Wolnej Polski na Wychodźstwie Juliusz Nowina-Sokolnicki mianował Józefa Kurasia generałem brygady. Wśród awansowanych przez Sokolnickiego do stopnia generała brygady znalazł się Mieczysław Wachowski, a ks. Henryk Jankowski został kontradmirałem. W 1988 r. od tego samozwańczego i nieuznawanego przez większość środowisk emigracyjnych prezydenta Lech Wałęsa otrzymał order Polonia Restituta i natychmiast wysłał list z podziękowaniem za zaszczytne odznaczenie, które w Gdańsku wręczył mu „Przewielebny Ksiądz Generał dr Bernard Witucki”. A ks. Witucki to taki sam generał brygady jak Wachowski.

Gra w dwa „Ognie”

W budynku krakowskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej w jednym pomieszczeniu historyk dr Korkuć twierdzi, że Józef Kuraś nie był komunistą, a do milicji i UB wstąpił z poczucia patriotyzmu, w drugim zaś prawnik, prokurator Nowotny, podejrzewa, że „Ogień” dopuścił się zbrodni komunistycznych. Pierwszy ipeenowiec uważa, że Kuraś nie był komunistą, i wychwala go jako narodowego bohatera antykomunistycznego podziemia, drugi bada komunistyczną działalność „Ognia” w PPR, MO i SB, a więc komunistą Kuraś musiał być?

IPN z „Ogniem” ma podobne problemy jak z „Bolkiem”. Wałęsa byłby dlań czołowym opozycjonistą, gdyby nie lata 1970-1976, gdy miał współpracować z SB. Józef Kuraś jest kreowany na wspaniałego „żołnierza wyklętego”, gdy tymczasem od stycznia do kwietnia 1945 r., zanim poszedł do lasu, kierował milicją i bezpieką w Nowym Targu. Badacze z IPN przymykają oko na ten fakt, bo chcą mieć bohaterów idealnych i czarno-biały świat, usiłują oceniać, czy ktoś był komunistą, czy nim nie był.

Członkowie Komisji Kultury Rady Miasta Zakopanego bardzo się dziwili, że w sprawie słusznych lub niesłusznych nazw ulic czy pomników muszą zasięgać opinii IPN i to tam ma zapaść decyzja, czy Kuraś był komunistą. Przecież ludzie w Zakopanem, którzy wiedzą, co tu się działo po wojnie, powinni wziąć na siebie ciężar odpowiedzialności i wypowiedzieć się, czy chcą mieć ten pomnik.

Dlatego zakopiańscy radni nie tylko zadecydowali o zwróceniu się do IPN z prośbą o opinię, ale również postanowili wysłać pismo do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji z wnioskiem o doprecyzowanie ustawy dekomunizacyjnej. Co mają zrobić z takim „Ogniem”, który dla jednych jest symbolem walki z komunizmem, a dla drugich komunistycznym funkcjonariuszem? Czy na temat związków nazw ulic, placów czy pomników z systemem komunistycznym musi się wypowiadać IPN? Dlaczego nie liczy się głos lokalnego samorządu? Miejscowym odebrano możliwość samodzielnego myślenia.


Aresztowania akowców w Nowym Targu
Aresztowania byłych żołnierzy Armii Krajowej rozpoczęły się w Nowym Targu 2 lutego 1945 r. Franciszek Kieta i Władysław Zagardowicz zostali wywiezieni na Syberię. Do więzienia trafili m.in.: Mieczysław Batkiewicz z synem Leszkiem, Leszek Rajski, Teofil Zubek z synem. Całe dowództwo 1. Pułku Strzelców Podhalańskich AK z mjr. Adamem Stabrawą „Borowym” schroniło się przed UB i NKWD w klasztorze Augustianów w Krakowie, gdzie przebywali do lipca 1945 r. Szczególnie tropiony był por. Krystian Więckowski „Zawisza”, dowódca „Ognia” w AK do 27 grudnia 1943 r. Istnieje dużo dowodów, że NKWD dokonywało aresztowań na podstawie list sporządzonych przez ludzi „Ognia”, i jest to przedmiotem śledztwa, które z początkiem zeszłego roku zostało wszczęte przez Komisję Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu IPN.


Ofiary „Ognia”
Według wyliczeń dokonanych w latach 50. przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, od kwietnia 1945 r. do lutego 1947 r. partyzanci „Ognia” przeprowadzili ok. 350 akcji, m.in. rozbili 57 posterunków MO. Z rąk ludzi podległych „Ogniowi” poniosło śmierć 430 osób, w tym 76 funkcjonariuszy UB, 70 funkcjonariuszy MO, 45 żołnierzy KBW i WP, 28 członków PPR, 27 żołnierzy radzieckich, 53 osoby narodowości żydowskiej i 131 niemających żadnych związków z działalnością partyzancką. Podczas walk, trwających dwa lata, poległo 50 ludzi „Ognia”, aresztowano zaś ok. 350 osób z nim związanych.

Wydanie: 09/2017, 2017

Kategorie: Kraj

Komentarze

  1. Tadeusz Morawa
    Tadeusz Morawa 26 lutego, 2017, 19:09

    Powiesili w ciąży w 7 -m miesiącu ciąży.

    Odpowiedz na ten komentarz
  2. biały 56
    biały 56 1 marca, 2017, 12:52

    Bandyci zawładnęli IPN, ale do spacyfikowania zbiorowej pamięci Polaków jeszcze daleko. Ludzie instynktownie omijają neofitów nawróconych na „wyklętą” religię. W wielu rodzinach przetrwała pamięć o brutalnych morderstwach na ludności cywilnej i setkach poległych żołnierzy, wcielonych z poboru do KBW. Patrioci w stylu Dudy i Macierewicza nie zająkną się nawet, jakim obciążeniem dla zabiedzonych polskich wsi byli owi dziarscy rycerze. Wszak walczyli w słusznej sprawie, rozstrzeliwując i paląc żywcem dzieci i kobiety na podlaskich wsiach, wszystkim wiadomo- byli to donosiciele z KGB. Za kilka lat przeminie władza PIS-owskich hipokrytów, lecz kto naprawi szkody? Hołubione przez obecną władzę dzikie hordy kiboli, zatrują nam życie.

    Odpowiedz na ten komentarz
    • Juliusz Wnuk
      Juliusz Wnuk 4 marca, 2017, 09:51

      Jedni pisiorscy bandyci zastapili drugich bandytòw- „patriotòw”….
      Biedna Rzeczpospolita…jak dlugo spoleczenstwo bedzie tumanione przez katabasòw tak dlugo Polska bedzie posmiewiskiem cywilizowanego swiata!

      Odpowiedz na ten komentarz
      • Juliusz Wnuk
        Juliusz Wnuk 8 marca, 2017, 10:12

        …a z jakiego klasztoru piszesz te swoje brednie…?
        Alleluja i do przodu…nieprawdaz…????

        Odpowiedz na ten komentarz
      • bolek
        bolek 23 października, 2017, 14:08

        do juliusz wnuk – lecz się człowieku na nogi, bo na głowę jak widać po wypisywanych bredniach już za późno !!! śmierdzisz ubolo esbecją !!!

        Odpowiedz na ten komentarz
    • Partiotka
      Partiotka 28 lipca, 2017, 07:17

      No cóż z wielkim zażenowaniem czytam ten i inne wpisy. Jedyne dzikie hordy jakie znam to te z NKWD, PPR, KBW, UB i inne komunistyczne pomioty. Apropo fajny podpis „biały” – niczym czysta karta papieru – biała z niewiedzy. Pozdrawiam

      Odpowiedz na ten komentarz
      • gen.Walter
        gen.Walter 22 marca, 2021, 14:50

        a pro po patriotki – kto ci nadał ten tytuł?Na tej samej zasadzie minister Macierewicz mógł uznać stopień generalski Kurasia, bo jest taki dokument. 11 listopada 1989 r. prezydent Wolnej Polski na Wychodźstwie Juliusz Nowina-Sokolnicki mianował Józefa Kurasia generałem brygady. Wśród awansowanych przez Sokolnickiego do stopnia generała brygady znalazł się Mieczysław Wachowski, a ks. Henryk Jankowski został kontradmirałem. W 1988 r. od tego samozwańczego i nieuznawanego przez większość środowisk emigracyjnych prezydenta Lech Wałęsa otrzymał order Polonia Restituta i natychmiast wysłał list z podziękowaniem za zaszczytne odznaczenie, które w Gdańsku wręczył mu „Przewielebny Ksiądz Generał dr Bernard Witucki”. A ks. Witucki to taki sam generał brygady jak Wachowski.

        Odpowiedz na ten komentarz
  3. Anonim
    Anonim 2 marca, 2017, 11:10

    Bohaterowie dobrej zmiany. Niczym sie od niej nie roznia.

    Odpowiedz na ten komentarz
  4. Krzysztof Florek
    Krzysztof Florek 2 marca, 2017, 19:57

    Dajmy się w końcu, wypowiedzieć samym „Żołnierzom Wyklętym”, poniższy protokół zawiera taką wypowiedz.

    Krzysztof Florek
    (wnuk „Żołnierza Wyklętego”)

    25 czerwca 1945r.
    Hyki Dębiaki.
    Protokół
    Spisany dnia 25 czerwca 1945 r. w pow. Mieleckim z jednej strony przez:
    1)ob. Karłowicza Kazimierza, starostę powiatowego pow[iatu] Mielec.
    2) ob. Pacanowskiego Wojciecha, kierownika U[rzędu] B[ezpieczeństwa] P[ublicznego] pow[iatu] Mielec
    3) ob. Śledzionę Stanisława, prezesa pow. Zarządu Stronnictwa Ludowego z pow[iatu] Mielec
    4)ob. Szydłowskiego Mariana komendanta posterunku Milicji Obywatelskiej z gminy Tuszów Narodowy
    Z drugiej strony przez:
    1)Pana Lis Wojciecha [a], kierownika [b]grupy ludzi z lasu
    2)Pana „Or”(1) (pseudo[nim]), komendanta grupy operacyjnej
    3)Pana Komendanta placówki „Hejnał”, (pseudo[nim]) i szeregu członków.
    1)Starosta Powiatowy podał cel przybycia swego.
    2)Grupa Ludzi z lasu wysunęła swoje propozycje, które brzmią:
    1
    Ukaranie ludzi, przez których niewinnie zostali wpędzeni do lasu i to:
    Urbański (2)- komendant milicji pow[iat] Kolbuszowa
    Roszarewicz Władysław (3)komendant milicji w Cmolasie.
    Jalental Władysław (4) z Majdanu pow[iat] Kolbuszowa (ob[ywatel zamieszkały w Cmolasie).
    Siwiec Wojciech (5)z Kupna będący na posterunku w Kolbuszowie.
    Konkretny zarzut przeciw wymienionym jest: bicie ludzi niewinnych, zabicie furmana nieznanego nazwiska który [c]. Strzelanie do nieznanych ludzi bez powodu.
    2
    Uwolnienie ludzi niewinnych, którzy zostali zatrzymani. Za ludzi niewinnych uważamy tych, którzy z bronią w ręku walczyli przeciw okupantom niemieckim a po wkroczeniu wojsk sowieckich wrócili do codziennych zajęć pokojowych, zarzucając swą walkę i uważając ją jako zakończoną.
    Uwaga: po wkroczeniu wojsk sowieckich ludzie walczący z okupantem niemieckim często zdali broń Armii Czerwonej [d], czasem zabierały ją ze sobą do domu. Każdy powracający w krótkim czasie, obojętnie czy zdał broń czy nie, został aresztowany, skutkiem czego reszta licząc się z tym, że spotka ją ten los, odeszła [e]z bronią lub bez broni do lasu Zdarzały się przypadki, że ludzie nie należący do żadnej organizacji chcąc się pochwalić mówili, że należeli i tym samym już zostali aresztowani.
    3
    Zwrócenie mienia prywatnego osobom, którym zostało ono zabrane przez U[rząd] B[ezpieczeństwa] P[ublicznego] i Milicję w terenie, szczególnie jeżeli chodzi o teren pow[iatu] Kolbuszowa.
    4
    Zabezpieczenie w miarę możliwości bytu rodzinom osób rozstrzelanych i uwięzionych przez U[rząd] B[ezpieczeństwa] P[ublicznego] i milicję (Za ludzi niewinnych uważa się ludzi – jak w pkt. 2-gim)
    5
    Zwrócenie dobytku i uwolnienie rodzin osób, które rzuciły wojsko lub Milicję.
    6
    Z powodu braku zaufania do władz sowieckich wyjście z lasu uzależnia się od opuszczenia terenów przez wojska Armii Czerwonej. Brak zaufania wynika z tego, że nie władze polskie ale władze sowieckie dokonują aresztowań i przesłuchują [f].
    7
    Wycofanie się z administracji ludzi którzy ideę demokracji szerzą terrorem i pałką gumową.
    cz. II
    Starosta powiatowy i osoby przybyłe z nim stawiają następujące pytania i warunki z ramienia czynników administracyjnych, i przyjmują następujące oświadczenia
    Jesteśmy prawdziwymi demokratami chcącymi mieć Polskę demokratyczną, wolną, suwerenną. Czy P.P. [Panowie] jesteście zwolennikami, aby w ramach ustroju demokratycznego rozwijał się faszyzm jawny, t[o] z[naczy] [g]taki, jaki panował w Niemczech Włoszech i Japonii lub faszyzm ukryty, t[o] z[naczy] [h]taki, jaki był w Polsce do 1939 r. i innych państwach (Rumunia), czy też jesteście zwolennikami usunięcia takiego ustroju z życia państwa demokratycznego?
    Odpowiedź:
    Jesteśmy wrogami ustroju faszystowskiego jawnego i tajnego i żądamy usunięcia jego z życia politycznego i gospodarczego. Uznajemy, popieramy i chcemy współpracować z tworzącym się Tymczasowym Rządem Zjednoczenia Narodowego (6). Z Armią Czerwoną stosunki nasze ułożyły się do tej pory i układają nadal na niwie zupełnego zrozumienia i nie czynimy żadnych kroków wrogich przeciw tej armii.
    Złodziei i bandytów zwalczamy czego dowodem jest wykonanie wyroku na Kalicińskim [i]znanym przywódcy bandytów na terenie powiatu, prócz tego posiadamy 14 złodziei w areszcie i w dalszym ciągu będziemy złodziei i bandytów tępić i współpracować pod tym względem z milicją i Bezpieczeństwem. Tępimy złodziei którzy kradną krowy transportowane przez A[rmię] Cz[erwoną]. W przyszłości gotowi jesteśmy złodziei i bandytów tępić i oddawać ich w ręce obecnej administracji polskiej. Żądamy zmiany starosty z Kolbuszowej i Kierownika U[rzędu] B[ezpieczeństwa] P[ublicznego] Kolbuszowa 30 VI o godz. 10 naznacza się następne spotkanie przy współudziale przedstawiciela NKWD. [Oraz z] Ob[ywatelem]. starostą Osetkiem i Szefem U[rzędu] B[ezpieczeństwa] P[ublicznego] w Kolbuszowej [j]. Miejsce wyznaczą ludzie z lasu.
    Kier[ownik] U[rzędu] B[ezpieczeństwa] P[ublicznego] wezwał do zgody współpracy i jedności w ramach państwa demokratycznego co zostało przyjęte i podkreślone z uznaniem ze strony drugiej.
    Starosta pow[iatowy]
    [k]
    Kom[endant] U[rzędu] B[ezpieczeństwa] P[ublicznego] Mielec
    Wojciech Pacanowski
    Kom[pendant] Milicji [Obywatelskiej] Tuszów Narodowy

    Odpowiedz na ten komentarz
  5. jerzyjj
    jerzyjj 22 lipca, 2017, 12:32

    Odtajniony raport CIA – z 1947 r. – amerykańskiego wywiadu zdecydowanie ocenianego przez nas negatywnie – brutalnie odziera mitologię tzw. Żołnierzy Wyklętych forsowaną przez antykomunistów i faszystów. Ci tzw. Żołnierze Niezłomni nie byli tak kryształowi jak pragnęłaby tego polska prawica.
    Publikujemy tłumaczenie na język polski i zachęcamy do lektury i własnych refleksji, żywiąc nadzieję, że rzuci trochę więcej światła na historię tzw. Żołnierzy Wyklętych.

    „Podziemie antykomunistyczne” z pierwszych lat powojennych, których członków dziś prawica nazywa szumnie „Żołnierzami Wyklętymi” lub „Żołnierzami Niezłomnymi”, składało się z najemników, zdrajców oraz awanturników, którzy zagrażali bezpieczeństwu i spokojowi obywateli. Co gorsza prowadzili działalność wywrotową i wywiadowczą na rzecz obcych wywiadów. Większość partyzantów antykomunistycznych stanowiła oddziały skrajnie prawicowych i antysemickich organizacji takich jak „Narodowe Siły Zbrojne” czy „Wolność i Niepodległość”. Co więcej większość społeczeństwa – nawet jeśli początkowo – później odwróciła się od partyzantów, odkrywając że stali za nimi Anders i grupa londyńska, a za nimi – Brytyjczycy. Polacy przestraszyli się, że mogą zdobyć władzę i powróci dyktatura prawicy sprzed wojny, o wiele gorsza od rządu komunistycznego, bo widzieli zagrożenie restytucji feudalno-obszarniczych i kapitalistycznych stosunków społecznych przed 1939 r.

    https://kom-pol.org/2017/02/28/antypolski-bandytyzm-zolnierzy-wykletych-polski-przeklad-raportu-cia/

    Odpowiedz na ten komentarz
  6. zulka
    zulka 6 października, 2017, 10:17

    Dziwne, że prezydent L. Kaczyński odznaczył postać tak historycznie kontrowersyjną . W dniach , gdy został odznaczony – o tym człowieku napisano wiele złych rzeczy.

    Odpowiedz na ten komentarz
  7. Anonim
    Anonim 7 października, 2017, 18:20

    Ilu jest po wojnie kurasiuw ???

    Odpowiedz na ten komentarz
  8. Anonim
    Anonim 8 października, 2017, 22:34

    ile patriotow wymordowaly bandy z ub. nkwd. kbw. ńapiszcie

    Odpowiedz na ten komentarz
    • Jan
      Jan 12 października, 2017, 10:11

      Jeżeli patriotami nazywasz tych co po zakończeniu wojny nadal z bronią w ręku atakowali Nowy choć narzucony system w jakim się znalazła Polska i jej organy do utrzymania porządku publicznego, to ci współczuję logiki i rozumu, jakiego nie posiadasz . Jeżeli ktoś zbrojnie atakuje to powinien liczyć na odpowiedz zbrojną .i przeciwnik walki ginie to nie można zaliczać do morderstwa. Przeciwnie do tego co czynili tzw, patrioci żołnierze wyklęci z cywilami bez i broni.

      Odpowiedz na ten komentarz
      • lol
        lol 23 października, 2017, 14:13

        czyżby tu publikował „ekspert” od wielu tematów zdegradowany kpt. SB Grzegorz Piotrowski ????

        Odpowiedz na ten komentarz
  9. Anonim
    Anonim 24 października, 2017, 15:26

    Śmierdzące lewackie insynuacje,

    Odpowiedz na ten komentarz

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy