Tyle lat minęło od nieszczęścia, jakie spadło na polską dyplomację, a pamięć o wpadkach Anny Fotygi ciągle żyje. Za pierwszego rządu PiS prosto z biura Solidarności Fotyga trafiła na fotel ministra spraw zagranicznych. O jej rządach najlepiej świadczy opinia, że przy niej Waszczykowski i Czaputowicz to mężowie stanu.
Wiecznie skrzywiona i nadąsana denerwowała swoimi infantylnymi tekstami nawet pisowszczyków. By trochę odetchnąć, wypchnęli ją do Brukseli. I tam, jak przystało na dojną zmianę, przyssała się do cycka tej niecierpianej Unii. Bo czego jak czego, ale sprytu tej ekipie nie brakuje. Fotyga urządziła się na dobrze płatnej posadce sekretarza generalnego partii Europejskich Konserwatystów i Reformatorów. Mówi o sobie: „Jesteśmy znaną marką”. Nie słyszeliście o takiej? My też nie.
Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy