Beznadziejna walka z ociepleniem klimatu

Beznadziejna walka z ociepleniem klimatu

7% Brazylijczyków twierdzi, że Ziemia jest płaska

Prezydenci Stanów Zjednoczonych i Brazylii starają się przekonać wszystkich, że zapobieżenie katastrofie klimatycznej jest niemożliwe. Ludzkość stanęła nie tylko w obliczu kryzysu klimatycznego, ale i głębokiej negacji wszystkiego, co zewnętrzne. Od kiedy „prawda” zerwała z faktami – a dotyczy to nie tylko klimatu – i stała się wyborem rządzących, świat zewnętrzny dla dużej liczby ludzi przestał istnieć.

Skrajna populistyczna prawica lansuje projekty oderwane od rzeczywistości klimatycznej, społecznej czy gospodarczej w jednym celu – zdobycia władzy. Co z tego, że naukowcy alarmują, że pozostało nam nieco ponad 10 lat, aby nie dopuścić do ocieplenia się planety o półtora stopnia. Nie wiem, jaki stopień ignorancji cechuje tych, którzy wierzą, że Ziemia jest płaska! Niestety, wstyd przyznać, ale według danych brazylijskiej Datafolha twierdzi tak 7% Brazylijczyków. Podobnie myśli wielu Amerykanów. Ta część ludności świata nie tylko neguje oczywistą prawdę, ale również kieruje się nienawiścią do nauki wtedy, kiedy to nauki potrzebujemy najbardziej.

Nienawiść do nauki, uzasadniana m.in. potrzebą jej reform, i rozwój prawicowych nacjonalizmów to zjawiska mocno powiązane. Często wskazuję przypadek Brazylii, bo jest ona swoistym laboratorium klimatycznym naszej planety. W interesie garstki uprzywilejowanych minister spraw zagranicznych tego kraju Ernesto Araújo był w stanie powiedzieć, że ogólne ocieplenie jest marksistowskim spiskiem.

Ważnym elementem w działaniach brazylijskiego rządu jest walka z faktami. W czerwcu tego roku wycięto w Amazonii 88% więcej drzew niż w czerwcu roku ubiegłego. Brazylijski minister ochrony środowiska twierdził, że „to nic w stosunku do tego, co jeszcze pozostaje” (podobną filozofię wyrażał były minister środowiska w Polsce). Zdaniem prezydenckiego ministra ds. bezpieczeństwa, gen. Augusta Helena, wszystkie dane są zmanipulowane: „Gdyby tak było naprawdę, to dżungli już by nie było”. Każda informacja nieodpowiadająca rządowi jest uważana za fałszywą.

W czerwcu po raz pierwszy w historii Brazylii prezydent uczestniczył w obchodach Bożego Ciała. Dla brazylijskich ewangelików jest ono okazją do podziękowania za osiągnięcia i proszenia o pomyślność. Zwracając się do zebranych, prezydent powiedział: „To wy zmieniliście los Brazylii. Wszyscy wiemy, że nasz kraj ma problemy etyczne, moralne i gospodarcze, ale też wiemy, że możemy to zmienić. Brazylia ponad wszystko, Bóg ponad wszystkimi”. I rzeczywiście, zmiany następują, niestety na gorsze w przypadku wycinki dżungli amazońskiej.

Projekty, których celem jest zatrzymanie wylesiania regionu, finansuje od dekady Fundusz Amazoński. Tymczasem minister środowiska Ricardo Salles w niektórych planach doszukał się braku logiki, postanowił więc spotkać się w czerwcu z ambasadorami Norwegii i Niemiec, krajów finansujących projekty, zapowiadając zmianę zasad funkcjonowania funduszu.

Od 2008 r. z funduszu, który dysponuje 1,2 mld euro, sfinansowano 103 projekty o łącznej wartości 650 mln euro. Głównym darczyńcą jest Norwegia (94%), która uzależnia przekazywanie pieniędzy od postępów Brazylii w zmniejszaniu deforestacji i emisji gazów cieplarnianych. Kiedy wycinka i emisja zwiększają się, Norwegia wstrzymuje finansowanie. Pozostałymi darczyńcami są Niemcy i brazylijski koncern naftowy Petrobras. Tymczasem w ubiegłym roku deforestacja Amazonii objęła 7,9 tys. km kw. i była to największa wycinka od 2008 r.

Minister Salles, skazany w maju tego roku za przejęcie nieruchomości po sfałszowaniu map geodezyjnych, zaproponował nowe podejście do problemu deforestacji, kierując się „skutecznością i pragmatyzmem”. Ten i inne pomysły rządu brazylijskiego składają się w zasadzie na demontaż dotychczasowej polityki Brazylii w zakresie ochrony środowiska. Z Funduszu Amazońskiego zamierza się m.in. wypłacać odszkodowania wywłaszczonym właścicielom gruntów w strefach ochronnych, w których przebywa ludność rdzenna.

W relacjach Unii Europejskiej z Brazylią nie sposób pominąć ważnego wydarzenia. Po 20 latach negocjacji liderzy UE i Mercosur (organizacji zrzeszającej Argentynę, Brazylię, Urugwaj i Paragwaj) podpisali 28 czerwca w Osace porozumienie o wolnym handlu. Ówczesny przewodniczący Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker mówił o „momencie historycznym”. Jego zdaniem „obroty handlowe UE z Mercosur będą czterokrotnie większe od obrotów z Japonią. Firmy europejskie zaoszczędzą 4 mld euro”. Juncker wskazał ważny element, jakim jest niepokój państw G20 o los handlu światowego w związku z wojną handlową między USA a Chinami.

W porozumieniu znalazło się zobowiązanie państw stron do realizacji postanowień z Paryża w sprawie walki ze zmianami klimatycznymi. Gdyby Brazylia poważnie potraktowała to zobowiązanie, oznaczałoby to oddalenie się tego kraju od stanowiska Trumpa, radykalnie negatywnego wobec porozumień paryskich. Tylko czy tak będzie?

Unia Europejska rozszerzyła swój rynek na samochody i wina o 260 mln osób, ale jej obywatele będą jeść wołowinę pochodzącą z wylesionych terenów Amazonii i narażać się na kontakt z pestycydami zakazanymi w Europie. Brazylijskim Ministerstwem Rolnictwa kieruje Tereza Cristina, hodowczyni bydła, znana w Brazylii jako „muza trucizn” z uwagi na jej powiązania z korporacjami produkującymi pestycydy. Od przejęcia prezydentury przez Jaira Bolsonara średnio dziennie akceptowano produkcję nowego pestycydu. Od stycznia br., według @Robotox, na rynku pojawiło się 239 nowych pestycydów. Dodać należy, że hodowla bydła jest główną przyczyną deforestacji dżungli amazońskiej.

Nie przesadzę, jeśli powiem, że Brazylia jest rzeźnią świata. W 2018 r. wyeksportowała 1,6 mln ton mięsa wołowego. W tym samym roku odnotowano największe zniszczenie Amazonii w ciągu całej dekady. Tylko w jednym miesiącu (maju 2019 r.) wycięto 739 km kw. dżungli. Podstawowym celem Bolsonara jest wprowadzenie i umocnienie gospodarki rolno-hodowlanej i wydobywczej na terenach objętych ochroną, przeznaczonych dla ludności rdzennej. W tym zamiarze może on liczyć na Ricarda Sallesa, którego działania są zaprzeczeniem misji ministra ochrony środowiska.

Parę dni przed spotkaniem G20 w Osace prezydent Francji Emmanuel Macron twierdził, że nie podpisze żadnego porozumienia z Brazylią, jeśli ta chciałaby się odżegnać od postanowień porozumienia z Paryża. Angela Merkel powiedziała, że jest „bardzo zaniepokojona sytuacją w Amazonii”. Na co Bolsonaro odparł butnie: „[Niemcy] muszą się jeszcze dużo od nas nauczyć. Nie przybyłem tu, aby wysłuchiwać gróźb ze strony innych krajów”. Brazylia metodycznie niszczy dżunglę amazońską, a jej prezydent zachowuje się tak, jakby losy ludzkości zupełnie go nie obchodziły.

Fot. Forum

Wydanie: 2019, 31/2019

Kategorie: Ekologia

Komentarze

  1. Senior P
    Senior P 5 września, 2019, 21:19

    BARDZO DOBRY FELIETON

    Odpowiedz na ten komentarz

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy