Blair bilans zamknięcia

Blair bilans zamknięcia

Odnowiciel Wielkiej Brytanii czy „pudel” prezydenta Busha?

W Wielkiej Brytanii pewna epoka dobiega kresu. Premier Tony Blair zapowiedział, że 27 czerwca ustąpi z urzędu. Komentatorzy nie są zgodni w ocenie dziesięcioletnich rządów charyzmatycznego „czarodzieja z Downing Street”. Choć najczęściej spotyka się opinię, że Blair odniósł pewne sukcesy i w znacznym stopniu zmodernizował swój kraj, zostanie jednak zapamiętany przede wszystkim jako gorliwy sojusznik prezydenta Busha i jeden z głównych animatorów bezsensownej wojny w Iraku, która zakończyła się krwawym fiaskiem. „Blair mógł się stać dla Brytyjczyków symbolem nowoczesności, ale na końcu został zredukowany w oczach swego narodu

do statusu angielskiego George’a W. Busha.

Wojna w Iraku wykreowała trzy najważniejsze ofiary: Saddama Husajna, prezydenta USA i jego brytyjskiego kolegę”, napisał niemiecki dziennik „Die Welt”.
Według hiszpańskiej gazety „El Pais”, cień Iraku zawsze będzie ścigał Blaira. Panarabski dziennik „Al Quds” ogłosił, że premier Wielkiej Brytanii powinien stanąć przed sądem za zbrodnie wojenne, które zmieniły Irak w masowy grób.
Tony Blair poprowadził swą Partię Pracy do wspaniałego wyborczego zwycięstwa w 1997 r. Obywatele byli znużeni 18-letnimi rządami konserwatystów (w tym 11 latami Margaret Thatcher). Wcześniej Blair doszedł do wniosku, że tradycyjne metody Labour Party – ścisłą współpracę z potężnymi związkami zawodowymi, hojne zasiłki społeczne i udział państwa w gospodarce – należy odłożyć do lamusa. Nie odpowiadają one bowiem nowym warunkom, jakie powstały po upadku bloku socjalistycznego w 1989 r. Zamiast gospodarki planowej zaczęła się era globalizacji. Blair ze współpracownikami stworzył więc Nową Partię Pracy (New Labour), która przejęła podstawowe zasady thatcheryzmu, takie jak prywatyzacja, globalizacja, indywidualizm, „elastyczność” oraz państwo opiekuńcze, które nie karmi obywatela, lecz skłania go do inicjatywy i „wzięcia losu w swoje ręce”.
Podczas kampanii wyborczej w 1997 r. Margaret Thatcher stwierdziła nie bez ironii, że o władzę walczą dwie podobne partie konserwatywne, tylko że jedna (laburzyści) ma

nieco ładniejsze oblicze.

Po przejęciu władzy Blair nie cofnął reform thatcheryzmu. Zapowiedział „trzecią drogę” między neoliberalnym kapitalizmem a tradycyjnym programem lewicy. Złośliwi mówili, że po prostu nakleił ideologii Żelaznej Lady, jak nazywano Margaret Thatcher, kolorową, atrakcyjną etykietę.
Biograf Blaira, Anthony Seldon, stwierdził, że „trzecia droga” to przede wszystkim pusta retoryka i niespełnione obietnice. Nowa Partia Pracy po prostu przejęła znaczną część programu konserwatystów i głosy politycznego centrum.
Znamienne, że od kilku lat na temat „trzeciej drogi” w Londynie panuje głuche milczenie.
Oczywiście ze zmianą rządu w Wielkiej Brytanii powiał ożywczy wiatr. Tony Blair miał zaledwie 43 lata. Był najmłodszym premierem Zjednoczonego Królestwa od prawie dwóch wieków. W porównaniu z poprzednim szefem rządu, nieco sztywnym torysem Johnem Majorem, Blair roztaczał wokół siebie prawdziwy czar. Media od razu uznały go za mesjasza, a społeczeństwo przyjęło z zachwytem. Blair i jego dygnitarze zaczęli lansować koncepcję cool Britannia, „odlotowej Brytanii”, nowoczesnej, luźnej i wesołej. Gwiazdy estrady i filmu gorliwie pomagały szefowi rządu. Blair doskonale zdawał sobie sprawę, jak wielką władzę sprawuje nad Tamizą prasa brukowa. Znalazł więc sobie wyjątkowo sprawnego rzecznika, byłego dziennikarza tabloidów, Alastaira Campbella. Ten ostatni okazał się mistrzem w żonglowaniu faktami i wychwalaniu dokonań gabinetu. W tej atmosferze beztroskiego karnawału i propagandy sukcesu minęła pierwsza kadencja.
Dopiero podczas drugiej rząd Blaira na serio przystąpił do reform. Z pewnością „czarodziej z Downing Street” w znacznym stopniu odkurzył skostniałą pod rządami torysów Brytanię, która stała się bardziej kolorowa, kosmopolityczna, tolerancyjna i otwarta. Thatcheryzm otrzymał ludzką twarz. Znaczne środki przeznaczono na modernizację systemu opieki zdrowotnej, edukacji, archaicznego transportu publicznego. Liczba dzieci żyjących poniżej brytyjskiej granicy ubóstwa spadła o półtora miliona. Jednocześnie w Zjednoczonym Królestwie znacznie powiększyła się populacja milionerów. Sceptycy twierdzą jednak, że osiągnięcia Blaira w reformowaniu szkolnictwa czy transportu, dla każdego rządu beznadziejnych beczek bez dna, można dostrzec tylko przez szkło powiększające.
Rząd New Labour zapewnił krajowi dekadę ekonomicznego wzrostu. Chociaż niektórzy uważają, że to zasługa nie tyle szefa rządu, ile jego wpływowego „kanclerza skarbu” (ministra finansów), Gordona Browna. Jeszcze przed wyborczym zwycięstwem Brown postanowił, że nie będzie rywalizował z Blairem o przywództwo w Partii Pracy. W zamian przyszły premier przyrzekł mu całkowitą władzę nad resortem finansów. Brown korzystał ze swych nadzwyczajnych uprawnień z wielkim rozmachem.

Skutecznie storpedował plany

przyjęcia przez Wielką Brytanię europejskiej waluty. Blair zapowiadał, że Zjednoczone Królestwo pozostanie „sercem Europy”, w rzeczywistości wyspiarski kraj znalazł się nieco na uboczu. Premier gorąco popierał przyjęcie do UE nowych krajów, w tym Polski, ale nie był entuzjastą zbyt ścisłej europejskiej integracji, co często wzbudzało złość w Paryżu i Berlinie.
Do niewątpliwych osiągnięć Blaira należy zaprowadzenie pokoju w Irlandii Północnej. Londyn skłonił zwaśnionych katolików i protestantów do zawarcia układu wielkopiątkowego w 1998 r. W maju br. władzę w Ulsterze przejął wreszcie autonomiczny rząd.
Ale „czarodziej z Downing Street” nie przejdzie do historii jako chorąży pokoju. Zamachy z 11 września 2001 r. zmieniły świat. Straciło w nich życie także 67 Brytyjczyków. Terror rozpętany przez islamskich fanatyków wydał się nagle śmiertelnym zagrożeniem dla Zachodu. Blair z pewną ulgą rzucił się w wir polityki zagranicznej, która zawsze obiecuje większą sławę niż żmudne i niewdzięczne reformowanie kraju. Stał się najważniejszym aliantem George’a W. Busha w wojnie z terroryzmem. Niektórzy uważają, że usunięcie ponurego reżimu talibów w Afganistanie należy uznać za historyczny triumf brytyjskiego premiera. Ale i tu rozlegają się głosy, że w Afganistanie znów nasila się wojna, w której od pocisków wojsk koalicji giną także dziesiątki niewinnych.
Niewątpliwie fatalnym błędem Blaira było bezwarunkowe poparcie amerykańskiej inwazji na Irak. Wielka Brytania stała się najważniejszym wspólnikiem USA w nieszczęsnej irackiej awanturze. Premier, który przyznał się do licznych błędów, w sprawie Iraku konsekwentnie głosi, że postąpił zgodnie ze swoim sumieniem. Wielu uznało to za

przejaw niewybaczalnej pychy.

Odkąd to „sumienie” jednego przywódcy usprawiedliwia rozpoczętą wojnę? Przypomniano „doktrynę Blaira”, głęboko wierzącego chrześcijanina. Ogłosił on, że „chrześcijański socjalizm” zezwala na podejmowanie interwencji zbrojnych w obronie życia ludzi, praw człowieka i demokracji. Przywódca Partii Pracy stał się głównym inicjatorem militarnej operacji NATO w Kosowie w 1999 r. Interwencję w Kosowie uważano niemal powszechnie za konieczną, najazd na Irak natomiast wywołał ostrą krytykę z wielu stron. Wydaje się, że w tej sprawie sumienie Blaira odegrało tylko drugorzędną rolę. Szef rządu Zjednoczonego Królestwa pragnął po prostu umocnić pozycję swego kraju. Wielka Brytania miała się stać „specjalnym partnerem Stanów Zjednoczonych”, który zawsze będzie mógł liczyć na poparcie jedynego supermocarstwa. Była to czysto polityczna kalkulacja

w stylu Bismarcka i Kissingera.

Skończyło się na tym, że wojska amerykańskie i brytyjskie ugrzęzły w Mezopotamii. Blair porównywany jest obecnie do niefortunnego szefa rządu Zjednoczonego Królestwa, Anthony’ego Edena, który przegrał swą polityczną karierę, podejmując nieudaną interwencję w Suezie. Brytyjski historyk Ian Kershaw napisał: „Niekiedy jedno słowo może określić dla potomności kadencję premiera. Dla Edena będzie to Suez. Dla Blaira – Irak”.
Ostatnie lata lokatora rezydencji przy Downing Street 10 to powolny zmierzch. Partyjna lewica nie wybaczyła mu rezygnacji z wszelkiej ideologii, a kwestia Iraku paraliżowała rządy. Minister Gordon Brown niecierpliwił się coraz bardziej. Brown sam chciał zostać gospodarzem przy Downing Street 10. Podobno Blair obiecał mu wcześniej, że ustąpi po dwóch kadencjach.
W październiku 2004 r. szef rządu zapowiedział nieoczekiwanie, że nie będzie się ubiegał o czwartą kadencję, nawet jeśli wygra wybory. Partia Pracy zwyciężyła i premier, jako jedyny przywódca laburzystów, rozpoczął trzecią turę rządów. Od tej pory uchodził jednak za „kulawą kaczkę”, która dla dobra powszechnego powinna odpłynąć ze sceny. Tony Blair zwlekał z podjęciem decyzji, lecz naciski współpracowników stawały się coraz silniejsze.
W końcu przywódca New Labour oświadczył, że 10 lat u steru wystarczy.
„Czarodziej z Downing Street” nadal jest popularny. Prawie 50% obywateli uważa go „za ogólnie dobrego premiera”. Ale kiedy zapowiedział odejście, społeczeństwo przyjęło to z pewną ulgą. Czas twórcy „odlotowej Brytanii” dobiegł końca. Nie przypadkiem Blair odchodzi w momencie, gdy europejska socjaldemokracja przeżywa ostry kryzys, nową gwiazdą kontynentu staje się zaś konserwatywny prezydent Francji, Nicolas Sarkozy. Blairyzm jako sposób pragmatycznego rządzenia bez politycznych zasad z pewnością do odrodzenia lewicy się nie przyczyni.

 

Wydanie: 2007, 21/2007

Kategorie: Świat

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy