Błędne koło psychiatrii
Dwie wizje naszego stanu ducha – jedna psychiatry, druga psychologa. Jedna czarna, druga różowa. „Zdrowie psychiczne Polaków” to kolejna debata o zdrowiu zorganizowana w Centrum Multimedialnym Foksal przez Media Trend. Zderzyły się opinie lekarzy, socjologów i polityków.
Prof. Aleksander Araszkiewicz, kierownik katedry i Kliniki Psychiatrii AM w Bydgoszczy, przedstawia dramatyczny stan naszego lecznictwa psychiatrycznego. Profesor wylicza: lawinowo rośnie liczba osób zgłaszających się do psychiatry po raz pierwszy, coraz więcej samobójstw wśród mężczyzn w okolicach 50., w jego klinice „obłożenie” wynosi 130%, a czas oczekiwania na łóżko – trzy miesiące. Dla schizofrenika to termin nierealny.
Prof. Marek Jarema z warszawskiego Instytutu Psychiatrii wtórował koledze z Bydgoszczy. Dodał, że w sposobach leczenia wycofujemy się z nowoczesnych rozwiązań. Likwidowane są tańsze ośrodki dziennego pobytu, znowu wraca długa i kosztowna hospitalizacja. Za to oszczędza się na nowoczesnych lekach, podaje się stare preparaty, tańsze, ale mniej skuteczne.
Polska psychiatria znalazła się w błędnym kole.
Na tym tle zdumiewająco zabrzmiał głos prof. Janusza Czapińskiego, psychologa, który ujawnił fragment niepublikowanej jeszcze „Diagnozy Społecznej 2003”. Wyłania się z niej obraz Polaka akceptującego swój życiorys. Polaka, który dołek nastroju, przypadający na rok 1992, ma już dawno za sobą. O naszym zadowoleniu z życia – jak sami wyliczamy – decydują wiek, przyjaciele, dochód i stan cywilny. Dopiero na dalszych miejscach znalazły się: posiadanie pracy, płeć, uzależnienia i religijność. Prof. Czapiński stwierdził, że przytłaczająca większość respondentów po prostu lubi swoje życie i nie przeżywa lęków.
Dwie diagnozy, ale czy wykluczające się? Zapewne nie. Widocznie strach przed życiem udaje nam się długo wypierać. Dopóki nie wybuchnie.
IKA
Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy