Bon żywnościowy? To nie uratuje branży gastronomicznej

Bon żywnościowy? To nie uratuje branży gastronomicznej

Branża gastronomiczna od pół roku znów działa tylko w formule „na wynos”. Jedna na cztery restauracje zawiesiła działalność, a co dziesiąta upadła. Kilka dni temu rząd zaproponował bon żywnościowy, który ma być remedium na bolączki branży gastronomicznej. Czy rzeczywiście jest to rozwiązanie, które poprawi sytuację restauratorów?

W teorii bon żywnościowy miałby stanowić zachętę do częstszego korzystania z usług gastronomicznych. Rząd chce zaproponować przedsiębiorcom, aby na spółkę z państwem kupowali pracownikom bony – pracodawcy płacą np. 100 zł, a rząd dokłada drugie tyle. W efekcie pracobiorca ma do wykorzystania w dowolnej restauracji 200 zł na zamówienie jedzenia na wynos.

Czy takie rozwiązanie poprawiłoby sytuację restauratorów? Statystyki mówią, że nie.

Związek Przedsiębiorców i Pracodawców oraz Warsaw Enterprise Institute oszacowały, że branża gastronomiczna już w tym momencie straciła ponad 2,2 mld zł. Tymczasem z propozycji rządu wynika, że ktoś musi najpierw kupić bony, do których dopiero dołożyłoby państwo.

Problemem branży gastronomicznej jest to, że klienci nie mogą jeść na miejscu. Według przedstawicieli gastronomii spowodowało to aż 70-proc. spadek sprzedaży. Badanie wykonane dla Wirtualnej Polski pokazało, że 44% Polek i Polaków w ogóle nie korzysta z opcji zamawiania na wynos. Kolejne 8% badanych stwierdziło, że zamawia mniej niż przed pandemią. Złych wieści dla branży gastronomicznej jest jednak więcej – firma zajmująca się badaniem opinii publicznej „Growth from Knowledge” obliczyła, że przeciętny klient na posiłek z dowozem wydaje 69 zł. Średnia liczba takich zamówień na osobę wynosi 1,4 miesięcznie. To dwie średnie pizze i napój raz na 5 tygodni.

Główny Urząd Statystyczny podaje, że tylko między kwietniem a wrześniem 2020 r. zniknęło ponad 2 tys. firm związanych z branżą gastronomiczną. Co piąta firma twierdzi, że jeśli obostrzenia będą nadal obowiązywać, to wytrzymają nie dłużej niż miesiąc.

Na razie nawet nie wiadomo, czy proponowane przez rząd rozwiązanie w ogóle wejdzie w życie. Jedyne, co restauratorzy ostatnio dostali od rządu, to niejednoznaczne zapowiedzi ministra zdrowia Adama Niedzielskiego, który 5 marca twierdził: „Jeżeli po świętach wielkanocnych będziemy mieli apogeum zachorowań za sobą, będziemy podejmować odważne decyzje luzujące: będziemy przywracali wszystkie te sektory i branże, które były dotknięte do tej pory obostrzeniami”.

Według statystyk od zapowiedzi Niedzielskiego do końca świąt zniknie kolejne 20% restauracji.

fot. Zakaria Zayane/Unsplash

Wydanie:

Kategorie: Z dnia na dzień

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy