Bracia mniejsi Kaczyńskich

Kiedyś narodowcy wierzyli, że Żydzi zbierają się nocami, redagują gazety i dzienniki telewizyjne i podejmują najważniejsze decyzje, jakie potem rząd podejmie. Niedawno bulwarówka „Super Express” odkryła prawdziwy ośrodek władzy w naszym kraju. Domek jednorodzinny pani Kaczyńskiej. Matki Jarosława i Lecha. W jej domu nocami, niczym Żydzi z „Protokołów Mędrców Syjonu”, spotykają się bracia Kaczyńscy. Dom musi wolny od podsłuchów, ale znając przezorność państwa Kaczyńskich, na pewno mają swój system tajemnych znaków i kodów. Jak wyglądają te konwentykle? Zapewne brat Lech referuje bratu Jarosławowi najważniejsze problemy, składając od czasu do czasu meldunki z wykonania powierzonych zadań. Potem krótka burza mózgów, bo bracia rozumieją się niczym syjamscy. No i na koniec brat Jarosław zadania kolejne wyznacza, a brat Lech z radością przyjmuje je do realizacji.
Do domu tego, Domu Panującego, wstęp mają ponoć tylko najwierniejsi i najpewniejsi z pewnych. Lutek, Mario antykorupcyjny czarodziej. Ale, jak plotki stołeczne głoszą, u pani Kaczyńskiej pojawiają się też bracia mniejsi braci Kaczyńskich. Są ludzie w stolicy, którzy przysięgliby, że słyszeli od innych o tajemniczym mężczyźnie wślizgującym się nocą do Domu Panującego. Wysokim, z wielką głową. Wypisz, wymaluj brat bliźniak Romana Giertycha.
On to hołd tam bratu Jarosławowi składa, przed Prezesem czapkując. A potem melduje wykonanie zadań powierzonych. Zadymę wokół becikowego wykonaliśmy, słodzi Prezesowi Jarosławowi. Tak jak Prezes nakazał, przesłaliśmy do Sejmu ustawę niechlujnie napisaną, populistyczną, ale przypominającą najbardziej nośne hasła wyborcze. Dzięki temu posłowie mogli na naszym tle pokazać się jako reprezentanci partii rozsądku, umiarkowania.
Zaproponowaliśmy, jak Prezes kazał, becikowe dla wszystkich. Partia Pana Prezesa ograniczy je do matek najbiedniejszych. Słusznie jak najbardziej. Dzięki naszej zaplanowanej głupocie legislacyjnej, dzięki naszemu szalonemu radykalizmowi, partia Pana Prezesa Jarosława może być populistyczna i rozsądna. A na tle głupich wypowiedzi naszych młodych posłów z LPR posłowie PiS wypadają jak krynice mądrości. Panie Prezesie, dyga nóżką osobnik podobny do Romana Giertycha, melduję, że zadanie wykonałem i proszę o następne! Problem matek wychowujących dzieci? OK! Pójdziemy w radykalny idiotyzm i zaproponujemy likwidację przedszkoli. A Wy, Panie Prezesie, znowu nas skorygujecie i zaproponujecie rozwiązanie umiarkowane. Cieszę się, że mogę służyć Panu Prezesowi, mówi, czapkując i wycofując się na wyznaczoną pozycję brata mniejszego.
W ślad za nim bywa w Domu Panującym człowiek jak żywo przypominający Leppera. Wchodzi raźno, czapkę rzuca w przedpokoju i energicznie wita się z Panią Matką. Potem zaczyna interesów dobijać, jak na targu końskim. My wam, mówi, stworzymy partię liberałów-patriotów. Przejmiemy prowincjonalny elektorat Tuska i tego „premiera z Krakowa”. Będę liberałów z PO chłostać, batożyć jak bezwzględnych komorników. Na moim tle Państwo Kaczyńscy będą jawić się ludźmi środka. Politykami umiaru i rozsądku. Na tle mojego wizerunku Prezes Jarosław pierwszym Europejczykiem zostanie. Na koniec zostawia listę swoich wojewodów, wiceministrów, dyrektorów departamentów.
Prezes Pawlak nie bywa. Przekazuje podobno mailowo oferty poparcia i cennik za usługę. Dzięki temu media nie wrzeszczą, że PSL jest wasalem PiS.
Bracia mniejsi doskonale służą braciom większym. Poskramiają w parlamencie ich przeciwników. Na ich tle więksi wyrastają na gigantów IV Rzeczypospolitej.

Wydanie: 2005, 49/2005

Kategorie: Blog

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy