Całe życie w saunie

Całe życie w saunie

Sauny towarzyszyły Finom zawsze, dzieci przychodziły w nich na świat, czasami w nich mieszkano, spotykano się, umierano

Sauna to pewnie jedyne fińskie słowo znane i używane na całym świecie. Chociaż sauna jako taka nie jest fińskim wynalazkiem, to właśnie tutaj, dzięki „sprzyjającym” warunkom, używanie jej stało się przez wieki nieodłącznym elementem kultury. Od kilku lat organizowane są nawet Dni Sauny.

Sauna towarzyszyła Finom na każdym etapie życia, dzieci przychodziły w nich na świat, czasami w nich mieszkano, spotykano się, podejmowano ważne decyzje, a także umierano. W saunie również przygotowywano zmarłych do pochówku. Często budowę domu rozpoczynano właśnie od budowy sauny, czasami z powodu braku funduszy również na niej poprzestawano. W pomieszczeniach tych przygotowywano również jedzenie, głównie wędzono w nich mięso oraz ryby. Przez wieki głównym miejscem, w którym wędzono mięsa, były właśnie sauny dymne. Obecnie w saunach piecze się także kiełbaski, oczywiście nie bezpośrednio na rozgrzanych kamieniach, ale na specjalnych tackach zawieszonych nad piecem, mogą być również położone na kamieniach, ale w specjalnych kamiennych tubkach.

Lata temu w saunie odbierano porody, gdyż była w niej odpowiednia temperatura i ciepła woda. Według wierzeń ludowych sauny były miejscami bezpiecznymi dla nowo narodzonych dzieci, ponieważ wierzono, że saunan haltija chroni je od złych ludzi i uroków. Sauna była nazywana również lekarzem, szpitalem i apteką ludzi biednych. Kąpiel w saunie miała pomóc na wszelkie dolegliwości, w zależności od sposobu jej używania. Potwierdzeniem leczniczych właściwości sauny może być stare fińskie powiedzenie: „Jeżeli sauna, alkohol ani dziegieć nie pomogą, choroba jest śmiertelna”. Alkohol również był stosowany powszechnie jako lekarstwo. Nawet dzisiaj, choć zdarza się to wyjątkowo rzadko, lekarze mogą przepisać go w celach leczniczych. Dziegieć z kolei jest znanym od setek lat środkiem antyseptycznym i bakteriobójczym o szerokim zastosowaniu.

Inna znaleziona przeze mnie rada dotycząca zastosowania sauny mówi: „(…) ale sauna dla ząbkujących dzieci była obowiązkowa, nawet jeżeli nie było drewna na opał, można było spalić kołowrotek przędzalniczy”.

Dla wielu była miejscem szczególnym, niemalże świętym. W książce „Sauna pieni perinnekirja”, która zawiera zbiór niezwykle interesujących informacji oraz ciekawostek dotyczących sauny znalezionych w archiwach Towarzystwa Literatury Fińskiej (SKS) w latach 1880–1960, możemy przeczytać: „Sauna jest jak kościół; trzeba się tam zachowywać jak w kościele”. Ta notatka została opatrzona podpisem „Lapua 1936 rok”.

Sauna początkowo stanowiła miejsce, w którym można było się ogrzać i umyć, dopiero później zaczęto odkrywać jej inne dobroczynne działania.

Ich wygląd również ewoluował przez pokolenia, począwszy od ziemianek, niewielkich drewnianych budynków bez okien mających jedynie otwory, którymi wydostawały się opary, po sauny w mieszkaniach w bloku wyposażone w piece elektryczne. Pierwsze sauny, te najbardziej tradycyjne, to były tzw. sauny dymne, czyli po fińsku savusauna, na środku których znajdowało się początkowo jedynie palenisko, nieco później przekształcone w piec.

Sauny dymne są spotykane do dzisiaj i odnoszę wrażenie, że młode pokolenia odkrywają je na nowo. Najważniejszym miejscem w tego rodzaju saunie jest piec opalany drewnem, ale nie ma komina, są za to niewielkie wywietrzniki, więc dym długo pozostaje w środku. Taką saunę zazwyczaj nagrzewano tylko raz, często do czerwoności, być może dlatego tak często się paliły. Saunowanie rozpoczyna się, kiedy pozbędziemy się większości dymu, zachowując jednocześnie wysoką temperaturę i zapach wędzonki – przez jednych uwielbiany, przez drugich nienawidzony. Lubię saunę dymną, ale tylko podczas bardzo mroźnej zimy, w innych porach roku ten zapach jest dla mnie zbyt mocny.

Sauny tradycyjne, wyposażone w kominy, zaczęły się upowszechniać dopiero na początku XX w., ale Finowie mają zakodowane w DNA te dymne aromaty, bo jak inaczej wyjaśnić istnienie mydeł, szamponów, olejków do sauny o zapachu savusauna? Dużą popularnością cieszy się również zapach dziegciu.

Dzisiaj najczęściej spotykanymi saunami są te zbudowane w lesie, często nad brzegiem jeziora lub morza. Sauny mobilne często towarzyszą imprezom plenerowym, jak np. podczas świętowania Vappu.

Finowie są mistrzami saunowania, a w tym nieco ponad 50-milionowym kraju znajdziemy (według różnych źródeł) ok. 2, a nawet 3 mln saun, co prawdopodobnie powoduje, że Finlandia jest jedynym krajem na świecie, którego wszyscy mieszkańcy mogliby jednocześnie przebywać w saunie. Prawda jest taka, że nikt do końca nie wie, ile jest ich dokładnie w tym kraju.

Sauna to miejsce idealne, w którym dusza i ciało mogą odpocząć, panuje tam cisza, spokój, w którym możemy się oczyścić oraz na chwilę wyłączyć. Prozdrowotne właściwości sauny potwierdzono już wieloma badaniami.

Sauna pomaga złagodzić stres, zmęczenie, korzystnie wpływa na nasz układ krążenia, na skórę, jest po prostu dobra na wszystko!

A, i pamiętajcie! Umowy biznesowe zawarte w czasie kąpieli w saunie są najtrwalsze (tak przynajmniej twierdzą Finowie).

Sauna zajmuje wyjątkowe miejsce w kulturze fińskiej, stanowi jej nieodłączną część od pokoleń, dla niektórych jest to święte miejsce. Już od 1937 r. istnieje Fińskie Towarzystwo Sauny zajmujące się szerzeniem, pielęgnowaniem oraz ochroną tej tradycji. (…)

W Finlandii występują dwa rodzaje brzóz – rauduskoivu (brzoza brodawkowata, brzoza zwisła) oraz hieskoivu (brzoza omszona), ale prawdopodobnie tylko jedna z nich jest odpowiednia do zrobienia vasty lub vihty. Najłatwiej można je odróżnić od siebie, porównując liście. Rauduskoivu ma je twardsze, trójkątne, ostro zakończone, a hieskoivu ma z kolei liście miękkie, zaokrąglone, o łagodnej krawędzi. Ostatnio dowiedziałam się również, że szybciej zmieniają one swoją barwę jesienią.

Gałązki z rauduskoivu, czyli brzozy brodawkowatej, lepiej sprawdzają się w saunie, ponieważ jej liście są o wiele bardziej wytrzymałe, można więc się biczować do woli.

Najlepszym momentem na robienie gałązek brzozowych jest początek lata, kiedy drzewa są rozwinięte i soczyście zielone. Według podań ludowych gałązki powinno się zbierać z brzóz stojących samotnie i najlepiej robić to w deszczu. Gałązki zebrane po północnej części wzgórza lub góry nie powinny być w ogóle używane. W odpowiednim czasie i zgodnie ze wszelkimi regułami zebrane gałązki należy związać, ale uwaga! Należy robić to zgodnie z kierunkiem wskazówek zegara, wtedy biczowanie witkami będzie dla nas zdrowsze. Tak przygotowane „rózgi” możemy sprawdzić w praktyce – i jak zapewne się domyślacie, nie można tego robić byle jak, nie można uderzać, gdzie popadnie. „Biczowanie” należy rozpocząć od stóp, kierując się w gorę.

Zgodnie z ludowymi wierzeniami włożenie liścia brzozowego do ust w czasie wizyty w saunie zapobiegnie pogorszeniu się stanu ran lub zadrapań, jeżeli takowe mamy na naszej skórze. Zużyte witki zalecano spalić w saunie i pod żadnym pozorem nie powinno się ich wystawiać na widok innych. Poza tym witki należało również położyć w odpowiednim miejscu, nigdy nie wieszać ich w rogu za piecem, bo spadające krople wody mogły rozzłościć saunan haltija. (…)

Prawdopodobnie najlepsza do sauny jest deszczówka, a najgorsza woda ze studni. Coś w tym jest, moja teściowa nadal uważa, że mycie włosów deszczówką najlepiej na nie wpływa, ale niestety nigdy nie przyłapałam jej na tym. Nie mam doświadczenia z deszczówką w saunie, ale z wodą z jeziora tak i muszę przyznać, że połączenie sauny opalanej drewnem z wodą z jeziora, zarówno do polewania kamieni, jak i umycia się, ma niezwykły wpływ na skórę. Do pierwszej kąpieli w wodzie z jeziora podeszłam bardzo sceptycznie, nie mogłam przepędzić z mojej wyobraźni obrazów pełzających mikrobów widzianych na laboratoryjnych szkłach wiele lat wcześniej, ale już pierwsza kąpiel mnie zachwyciła.

Lista przesądów związanych z sauną jest naprawdę imponująca. Należało się mieć na baczności. Być może fińska samodyscyplina ma swoje początki właśnie w saunie.

Sauna obecnie jest zdecydowanie bardziej przyjemnym miejscem, w którym nie trzeba aż tak bardzo uważać.

Fragment książki Aleksandry Michty-Juntunen Finlandia. Sisu, sauna i salmiakki, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 2019

Fot. East News

Wydanie: 01/2020, 2020

Kategorie: Obserwacje
Tagi: Finlandia, sauna

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy