Jak ważne są Chiny, Ameryka wie przynajmniej od początków prezydentury Obamy, który ogłosił to oficjalnie. Nieoficjalnie wiedziała to już od czasów Kissingera. My wiedzieliśmy jeszcze wcześniej, bo ChRL w 1956 r. oficjalnie, głosem swojego premiera, sprzeciwiła się temu, by Związek Radziecki interweniował zbrojnie w Warszawie.
W polskim MSZ na Chiny zaczęto zwracać uwagę pod koniec ostatniego dziesięciolecia minionego wieku. Dobrym początkiem była wizyta prezydenta Kwaśniewskiego w 1997 r. Potem nasze MSZ poszło za ciosem, kiedy w 1999 r., na przełomie rządów Geremka i Bartoszewskiego, dyrektorem Departamentu Azji i Pacyfiku został Jacek Bylica. 36-letni sinolog, absolwent MGIMO. To była zapowiedź zmiany! Właśnie on zaczął dbać o to, by przynajmniej jeden z ubiegających się o aplikację kandydatów do MSZ był sinologiem. Potem Bylica był dyrektorem innych departamentów, ambasadorem przy OBWE w Wiedniu. Od kilkunastu lat pracuje w NATO i Europejskiej Służbie Działań Zewnętrznych.
Nestorem polskich sinologów jest Ksawery Burski, absolwent Uniwersytetu w Pekinie jeszcze z lat 50. Najpierw był ambasadorem w Indonezji, potem w ChRL. Najwybitniejszym polskim i nadal bardzo aktywnym znawcą Chin jest naszym zdaniem prof. Bogdan Góralczyk. Jego książkę „Chiński Feniks” polecamy wszystkim, którzy interesują się stosunkami międzynarodowymi. Brat profesora, Zdzisław, również sinolog, był w drugiej połowie lat 90. ambasadorem w Pekinie. Dodajmy, bardzo tam popularnym. Gospodarze przyznali mu nawet tytuł Honorowego Obywatela Pekinu. Potencjalnym następcą Bogdana Góralczyka może być dr hab. Józef Pawłowski, obecnie młody prodziekan Wydziału Orientalistycznego UW, mający również doświadczenie dyplomatyczne. W latach 2010-2014 pracował w Pekinie, z sukcesami zarówno w wydziale politycznym, jak i konsularnym.
Niestety, obecnie na kierowniczych stanowiskach w Departamencie Azji i Pacyfiku nie ma nikogo, kto znałby chiński. Ostatni był wicedyrektor (ds. Chin i Azji Wschodniej) Konrad Maziarz, absolwent stosunków międzynarodowych w Szanghaju, z chińskim językiem wykładowym. Jego miejsce półtora roku temu zajął specjalista od basenu Morza Bałtyckiego, były zastępca ambasadora w jednym z państw bałtyckich, bodajże w Estonii, Tomasz Kobzdej.
Dwa tygodnie temu nową dyrektor DAP została Barbara Szymanowska. Jej poprzednik, Witold Sobków, został ponownie dyrektorem politycznym MSZ. Pani Szymanowska jest urzędniczką służby cywilnej, przeszła wszystkie szczeble dyplomatyczne, aż do ambasadorowania w Hanoi. Ostatnio koordynowała pomoc rozwojową dla Azji. Jest też bardzo dobrze wspominana z czasu pracy w Departamencie Współpracy Rozwojowej. Ale teraz przyszło jej cięższą nałożyć zbroję… Mamy więc pytanie: Pani dyrektor, czy rzeczywiście sinolodzy muszą jeździć do Japonii? Jest już tam jeden, na stanowisku ambasadora, a wylądował drugi. I choć jest w MSZ ponad 10 lat, to w Chinach jeszcze nie pracował, mimo że tych placówek mamy tam sporo, bo w Pekinie, Chengdu, Hongkongu, Kantonie czy Szanghaju… Zaliczył natomiast placówkę w basenie Morza Bałtyckiego!
Swoją drogą zadrwiła z nas historia. W 1956 r. potrzebowaliśmy Czou En-laja, by z Warszawy nie dać zrobić Budapesztu. Od 2015 r. sami go sobie urządzamy.
Necessary cookies are absolutely essential for the website to function properly. This category only includes cookies that ensures basic functionalities and security features of the website. These cookies do not store any personal information.
Any cookies that may not be particularly necessary for the website to function and is used specifically to collect user personal data via analytics, ads, other embedded contents are termed as non-necessary cookies. It is mandatory to procure user consent prior to running these cookies on your website.
Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy