Co student robi w wakacje

Co student robi w wakacje

Na zarobek do Wielkiej Brytanii, na odpoczynek do Bułgarii, na Ukrainę albo na polskie odludzie

Wakacje to dla większości studentów czas bardzo pracowity. Chcą zarobić pieniądze i przeżyć niezapomnianą przygodę – tak pokazuje raport opracowany przez studencki portal Korba.pl. Co z niego wynika? Przede wszystkim to, że połączenie pracy z wypoczynkiem jest przedsięwzięciem wymagającym sporo determinacji, niezłej organizacji i szczypty szaleństwa.

Priorytet: tanio

To chyba czynnik najczęściej brany pod uwagę przy planowaniu wakacji. Jeżeli do tego ma być jeszcze ciekawie, okaże się, że najpopularniejszym studenckim kierunkiem wypraw jest Europa Środkowo-Wschodnia. Głównie Ukraina ze starymi zamkami i dzikimi Karpatami, Krymem i wioskami Tatarów krymskich oraz pięknymi cerkwiami. „Po rosyjsku rozmawia się na Ukrainie głównie na wschodzie i południu. Na zachodzie nie jest to mile widziane. Dlatego jeśli ktoś nie zna ukraińskiego, lepiej mówić po polsku”, radzą na studenckich forach dyskusyjnych.
Nocleg w dobrych warunkach można mieć za pięć dolarów. 14-dniowa wycieczka kosztuje około 700-800 zł od osoby. W małych knajpkach najlepiej próbować miejscowych potraw, np. czeburieki.
Inne popularne kraje to Rumunia i Bułgaria. W internetowym rankingu miejsc godnych polecenia wysoko plasuje się bułgarska Kraneva. Dlaczego? Jest tam tanio i ciepło – to chyba najlepsza reklama.

Priorytet: praca

Z raportu Kobry.pl wynika, że najpopularniejszym miejscem wyjazdów w ciemno jest Londyn. Choć na ambitne zajęcie trudno raczej liczyć. „Podróżując po Europie Zachodniej, widziałem wielu polskich studentów. Spędzają najczęściej wakacje, zmywając naczynia i sprzątając toalety w pubach, zbierając owoce na polach, rozdając ulotki na ulicach. Ci najsilniejsi pracują na budowach i w fabrykach”, ostrzega innych student o pseudonimie Robby. „Chcę wyjechać do Austrii albo północnych Włoch, tam znaleźć jakąkolwiek pracę, a w chwilach wolnych wyskoczyć w Alpy, bo uwielbiam góry”, planuje z kolei Krzysztof.
W czołówce studenckich miejsc wypadowych jest Hiszpania. Każdy student, który choć raz tam był, poleca piękne plaże i krajobrazy na Costa Dorada, wycieczkę na największy w Europie roller-coaster, Barcelonę i jej stadion, dzieła Gaudiego i koncert fontann o 22.00. Problem tylko w tym, że na takie atrakcje trzeba zarobić. Najczęściej na plantacjach i uprawach owocowych.

Priorytet: Ameryka!

American dream w studenckiej wersji skróconej polega na tym, żeby zobaczyć jak najwięcej, a przy okazji zarobić kilka dolarów. Ci, którzy trafiają do USA po raz pierwszy, korzystają z programów typu Work&Travel. W firmie Youth Travel Polska, jednej z największych organizujących takie wyjazdy, przekonują, że myśleć o programie trzeba tuż po wakacjach albo jeszcze wcześniej. Pierwsze spotkania uczestników z amerykańskimi pracodawcami lub ich przedstawicielami odbywają się już w lutym i marcu. Wtedy ma się szansę na najlepsze oferty w przyszłym roku.
W momencie wyjazdu konieczna jest znajomość języka na poziomie komunikacyjnym. Wiza J-1, którą otrzymuje uczestnik programu, stanowi pozwolenie na legalną pracę w Ameryce w okresie ważności wyznaczonym datami na wizie. Po tym terminie można jeszcze przez 30 dni pozostać w USA w celach innych niż zarobkowe.
Prace proponowane przez organizatora programu są związane przede wszystkim z branżą rozrywkową i turystyczną – czyli hotele, restauracje, bary, kasyna, parki rozrywki czy parki narodowe. Stawka godzinowa waha się od 5,5 do 10 dol. i zależy od pracy. Wyższe wynagrodzenie otrzymuje się za pracę niestandardową, biurową bądź wymagającą odbycia specjalistycznego szkolenia. „Ten program to świetna okazja do poznania kraju i jego kultury. Jesteś w stanie zarobić na zwrot kosztów i na zwiedzanie”, to opinia osoby o pseudonimie Guru. Ewa w tym roku leci na Florydę. „Prawdę mówiąc, wcale nie uważam, że Stany są lepsze niż Polska czy któryś z krajów Europy i chętnie podjęłabym pracę tu, na starym kontynencie, ale załatwić legalną pracę w USA jest po prostu łatwiej”, tak tłumaczy swoją decyzję o wyjeździe.

Priorytet: Polska!

Okazuje się, że nie brakuje pomysłów na szalone wakacje także w kraju.
„Polecam Mazury, trasę spływu kajakowego Łaźną Strugą, dwa-trzy dni dzikiej, pięknej natury”, pisze Kamil. „Nigdzie nie wypoczywa się tak, jak w naszych górach. I nie musi to być wyłącznie Zakopane. Polecam Sieniawę koło Nowego Targu. Cisza i spokój”, zachwala Marta. Z kolei Pauletta jest zachwycona wsią: „Nie ma nic lepszego na odpoczynek po hałasie miejskim. Polecam Serpelice, superwieś nad Bugiem, blisko las, istne cudo”.
Jeśli już polski student wybiera się nad Bałtyk, bardzo często trafia tam dopiero we wrześniu. Powodów jest przynajmniej kilka: ciągle jeszcze ciepło, ale już poza sezonem. Czyli mniej turystów i tańsze kwatery. „W sam raz na tygodniowy studencki wypad! Zmieściłam się w 150 zł, licząc razem z dojazdem, kwaterami, jedzeniem, rozrywką i pamiątką w postaci bursztynka”, cieszy się Asia.
Niemożliwe? A jednak!

 

Wydanie: 2005, 30/2005

Kategorie: Kraj

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy