Co zostało z ideałów Okrągłego Stołu?

Co zostało z ideałów Okrągłego Stołu?

Gen. Wojciech Jaruzelski, b. prezydent RP
Przy Okrągłym Stole padło wiele wzniosłych słów wyrażających szlachetne ideały, najlepsze intencje. Cześć z nich była na wyrost, życie poddało je surowej próbie. Nie wszystkie zdały egzamin. Generalnie jednak było to historyczne zwycięstwo. Utorowało drogę do przemian w całym regionie, do przemian, dla których polska droga stała się impulsem i zwrotem. Najważniejszym doświadczeniem, nauką, można to nawet nazwać ideą, jest zdolność do osiągania kompromisu. Na tle naszych historycznych doświadczeń, w których było tak wiele różnych konfliktowych sytuacji, a nawet zbrojnych konfrontacji, to doświadczenie Okrągłego Stołu miało i ma wartość bezcenną. I chociaż jego znaczenie bywa podważane, to uważam, że idea kompromisu sama w sobie zapadła głęboko. Różne, nawet czasami gorszące polityczne bijatyki przez większość społeczeństwa nie są przyjmowane dobrze. To chyba też nauka na przyszłość.

Lech Wałęsa, b. prezydent RP
Dla mnie Okrągły Stół jest kiepskim porozumieniem, kompromisem na niskim poziomie, ale stanowi ogniwo w łańcuchu. Bez niego nie byłoby reszty łańcucha przemian. Zajmowałem się wtedy strategią i nie mogłem się poddawać emocjom. Musiałem planować na przyszłość. Okrągły Stół nic by nie dał, gdyby nie nastąpił kolejny ruch – zdetronizowanie Jaruzelskiego. Chcieli nas wpisać w reformę, czułem klęskę i sam musiałem startować w wyborach, uczestniczyć w nieprzyjemnych zdarzeniach, jednak gdyby nie to, byłaby przegrana.

Stanisław Ciosek, b. ambasador w Moskwie
Zostało wszystko. Na miłość boską, któż mógłby sądzić inaczej? Taki model wybraliśmy i wszystko jest realizowane. Polska zmieniła się całkowicie, a początkiem tego były właśnie obrady Okrągłego Stołu, który stworzył lepsze warunki do rozwoju i do cywilizacji. Historia pokazuje, że Wschód rozwijał się wolniej niż Zachód, gdzie znaleziono sposoby, aby człowiek był bardziej aktywny, produktywny i zaradny, a nie oglądał się tylko na poczynania zwierzchności. Zostały również kłopoty, bo nigdy nie byliśmy krajem bogatym i kwitnącym. Powstały większe rozwarstwienie, niesprawiedliwości i poczucie krzywdy, ale to już zadanie dla społeczeństwa obywatelskiego, dla polityki społecznej państwa. Wybraliśmy jednak metodę zmniejszenia dystansu do zachodniej części kontynentu. Tak będą to oceniać historycy za 100 lat. Polska pierwsza się przyłączyła do tej metody, a nasi sąsiedzi ze Wschodu, Rosja, Putin, stają dopiero przed dylematem, czy wybrać system, gdzie są miliony aktywnych obywateli, czy formułę z warstwą rządzącą i posłusznymi wykonawcami.

Janusz Onyszkiewicz, b. szef MON
Trwałym skutkiem Okrągłego Stołu jest kształt Polski i Europy. Gdyby go nie było, sytuacja rozwijałaby się bardziej dramatycznie. Pokazaliśmy, że w sprawach fundamentalnych dla naszego państwa potrafimy się porozumieć, działać razem, co później owocowało w gruntownej przebudowie państwa i takich sukcesach jak wejście Polski do NATO i do UE. Do rozmów Okrągłego Stołu przystępowaliśmy z rozmaitymi nadziejami. Mieliśmy świadomość, że władza chciała osiągnąć coś pomiędzy systemem komunistycznym i demokracją, myśmy natomiast mieli nadzieję na całkowitą zmianę. Władza z dalszym rozwojem sytuacji pogodziła się z taką linią, a może nawet uznała ją za korzystną dla Polski.

Gen. Czesław Kiszczak, b. wicepremier, organizator Okrągłego Stołu
Przy Okrągłym Stole nie powstał żaden traktat ani kontrakt przypominający dokumenty umów międzynarodowych, jednak przedyskutowano pokaźny pakiet spraw, które interesowały społeczeństwo mocno zmęczone rządami PZPR. Zgodzono się na dopuszczenie pluralizmu związkowego, a co za tym idzie, pluralizmu politycznego. Zapowiedziano powołanie instytucji Prezydenta RP i utworzenie Senatu. Postanowiono przeprowadzić wolne wybory do Senatu i Sejmu kontraktowego, zgodzono się z potrzebą zreformowania gospodarki i wprowadzania ewolucyjnie przemian ustrojowych, swobód obywatelskich, gospodarki rynkowej itd. Warto zwrócić uwagę, że przy Okrągłym Stole zasiadały dwie strony – opozycja i strona partyjno-rządowa, zaś swoistym gwarantem był Kościół. Ten układ sił został jednak zaburzony, najpierw w wyniku wolty kierownictw ZSL i SD, przez co rozsypała się dotychczasowa rządowa koalicja, a potem rozwiązania PZPR. W rezultacie pozostała tylko jedna strona umowy. Pierwotnym założeniem było, że wspólnie z opozycją mieliśmy sprawować rządy do wyborów w 1993 r., które miały być wolną grą sił. W międzyczasie opozycja uczyłaby się sprawować władzę. Po rozwiązaniu PZPR zabrakło stronie opozycyjnej partnera, który zasiadał z nią przy Okrągłym Stole. Jej następczyni, SdRP, dziś SLD, nie utożsamiała się już ani z PRL, ani z Okrągłym Stołem, nikt więc nie egzekwował od strony solidarnościowej ustaleń odnoszących się do zdobyczy socjalnych, np. prawa do pracy, prawa do wypoczynku, opieki zdrowotnej, bezpłatnej nauki itd.

Zbigniew Bujak, b. szef GUC
Zostało dużo. Podstawowa zasada i myśl przewodnia, że rozwiązujemy konflikt przez rozmowy, jest dobrym przykładem. Trudniejsza do opisania jest zasada, że strona prowadząca rozmowy może w politycznym procesie przegrać i powinna się z taką ewentualnością pogodzić. Nie istnieje porozumienie partnerów, z których tylko jeden jest skazany na wygraną. Szkoda, że nie umieliśmy później rozwiązać sprawy uspołecznienia zdobyczy Okrągłego Stołu, który był jednak porozumieniem elit. Pozostałe struktury „Solidarności” nie znalazły w nowych warunkach miejsca dla siebie. To może być groźne, gdyby w którymś momencie przyszła chęć „dokończenia rewolucji”. Spadają więc nierzadko na mnie żale i pretensje ludzi z konspiracji: sami zrobiliście kariery, a nas zostawiliście. O takich prostych rzeczach jak zabezpieczenie rodzin ofiar z kopalni Wujek też trzeba pamiętać.

Jan Lityński, przedstawiciel strony solidarnościowej
Nie było czegoś takiego jak ideały, jednak wyłoniła się zasada rozwiązywania konfliktów przy stole negocjacyjnym przez rozmowy. Przy wszystkich różnicach obu stron i innym myśleniu o państwie wspólny był szacunek dla ludzi. Zwycięstwo Okrągłego Stołu polega na umiejętności porozumienia się, a nie na próbie zniszczenia kontrpartnera. Dzisiaj w demokratycznym życiu politycznym nie ma wygranych do zera, jest natomiast wygrana na punkty. Powinno chodzić o walkę racji i mądry kompromis, a nie zdołowanie przeciwnika, np. słowami „Nicea albo śmierć”.

Alfred Miodowicz, były szef OPZZ
Zostało tyle, ile zeskładowano w naszej pamięci oraz naszej wyobraźni. Mamy np. wolność zakupu wszystkiego bez kolejki, ale nie każdemu starcza pieniędzy, mamy niepodległość, ale jako wynik poważnych zmian w Europie. Niektórzy twierdzą, że stało się to za naszą przyczyną. Może jest w tym cząstka prawdy, ale co byśmy zrobili z Okrągłym Stołem, gdyby Gorbaczow i papież nie zrobili tego, co zrobili? Obóz rządzący w swojej naiwności sądził, że można się podzielić korytkiem, ale przy korycie tylko najsilniejsi się rozpychają i zagarniają dla siebie. Teraz mamy sytuację, że ci, którzy nie potrafili utrzymać władzy, wpędzili nas w duże kłopoty, a inni zagarnęli duże pieniądze. Pozbyto się wszystkiego, co było do sprzedania, i została tylko korona bez pereł.

Notował Bronisław Tumiłowicz

 

Wydanie: 08/2004, 2004

Kategorie: Pytanie Tygodnia

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy