Czas królobójców

Czas królobójców

Dzieci mają ferie. Część wyjechała. Głów­nie ci, których było na to stać. Większość będzie jednak odpoczywała w domu, u siebie. Na ferie rozjechali się za to parlamentarzy­ści. Wakacje mają dłuższe niż dzieci. Trzy ty­godniu przerwy w obradach ufundował im marszałek Sejmu.

Politycy koalicji, zmęczeni obroną ministra Wąsacza i spekulacjami nad losem premiera Buzka, udali się na odpoczynek. Władza ma dziś ta­ki styl. Gdzie nie spojrzeć, rząd potyka się o problemy. Głębokie podzia­ły, kryzys przywództwa, zatrważający brak sprawności w kierowaniu pań­stwem. Co więc polityk robi w takiej sytuacji? Wyjeżdża. Frustracja sprzy­ja radykalnym decyzjom i ucieczkom. W AWS mamy jedno i drugie.

Politycy i dzieci są na wakacjach. Może to i lepiej dla zdrowia psy­chicznego tych, którzy nie mogą liczyć na miejsca w radach nadzor­czych. diety i solidną odprawę. Zwłaszcza że w ostatnich tygodniach, słuchając polityków AWS, można się było zupełnie pogubić.

Największa polska formacja prawicowa jest już całkowicie samowy­starczalna. W jej składzie są wszystkie możliwe opcje polityczne, a ich programy nawzajem się wykluczają. Mało tego, AWS nie potrzebuje już opozycji w postaci SLD czy PSL. W nadmiarze ma ją we własnych I szeregach. Nikt celniej nie scharakteryzuje ułomności rządu i wad pre­miera Buzka niż jego partyjni koledzy – posłowie Piłka, Oksiuta, Jac­kowski, Bielecki.

Nikt nie ma lepszych rad, jak sprawniej kierować państwem niż byli ministrowie tego rządu Wiesław Walendziak i Różani Czarnecki

Najwyraźniej liczą na społeczną amnezję.

A przecież na dramatyczny spadek notowań rządu i AWS pracowa­li nie tylko Jerzy Buzek i Marian Krzaklewski. Z kredytu zaufania wy­borców bez umiaru czerpały tysiące działaczy, polityków i ludzi reko­mendowanych przez AWS na różne stanowiska w administracji, sa­morządach i gospodarce. Wielu z nich bardzo szybko zapomniało, z jakimi hasłami i jakim programem szli po władzę w 1997 roku. Oni zapomnieli, ale wyborcy pamiętają. Stąd to ogromne rozczarowanie.

Znaczna część tych, którzy głosowali na AWS, czuje się dziś oszukana.

Ci, którzy obiecywali im pracę, lepszą płacę i większą uczciwość w życiu publicznym, zadbali głównie o siebie.

Pewnie nie ja jeden odnoszę wrażenie, że im ktoś głośniej brutal­niej atakuje premiera, tym bardziej ma nieczyste sumienie. Bez­sprzecznie premiera Buzka obciąża nadmierna ustępliwość. Tyle. że nie bierze się ona z powietrza. Premier mający do czynienia z wielo­ma. mocno skłóconymi grupami polityków musi szukać porozumienia. Lawiruje więc tak, jak potrafi.

Ale to przecież nie premier bronił ministra Czarneckiego, kompromitująco nieudolnego szefa Komitetu Integracji Europejskiej. Murem za swoim partyjnym kolegą stanęło całe Zjednoczenie Chrześcijańsko-Narodowe.

To ta partia obroniła swojego partyjnego działacza, nie bacząc na to. że za jego niekompetencję płaci Rzeczpospolita.

Na kryzys władzy składa się dziś właśnie taki styl uprawiania polity­ki. Pazerność na stołki, dzielenie posad według klucza partyjnego, a nie fachowość kandydatów, pilnowanie przede wszystkim kasy w ra­dach nadzorczych spółek skarbu państwa, a nawet w kasach chorych.

Prawdziwi sprawcy tego kryzysu są dziś gotowi rzucić na pożarcie premiera Buzka. A gdy to nie pomoże, także Mariana Krzaklewskiego.

W AWS zaczął się czas królobójców.

Wydanie: 05/2000, 2000

Kategorie: Felietony, Jerzy Domański

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy