Czekoladowy szał

Czekoladowy szał

Czy ofensywa pijalni czekolady zagrozi piwnym pubom?

Mówiło się, że to strawa bogów. Majowie i Aztekowie używali ziaren kakaowca jako pieniędzy. Wierzyli też, że Quetzalcoatl, czyli Pierzasty Wąż, bóg powietrza, światła i życia, wykradł drzewko kakaowca ze słonecznej krainy, aby karmić nim swoje plemię. Ziarno kakaowca stało się czekoladą, kiedy je zmielono i pomieszano z pieprzem i wanilią. Pierwsi przygotowali czekoladę na gorąco Majowie, jej smak jednak znacznie się różnił od dzisiejszego napoju. Była to „gorzka szumowina” albo „gorzka woda” – xocolatl. Również z aromatycznego miąższu owoców kakaowca sporządzano znany do dziś w Brazylii oszałamiający napój. Był on wówczas zarezerwowany dla najwyższych warstw społecznych, podawano go podczas świąt, nadawania imion dzieciom, składano na grobach w darze zmarłym. Kakao było napojem orzeźwiającym, dodającym sił, wierzono też, że sprowadza wizje i chroni przed chorobami, a przede wszystkim stanowi silny afrodyzjak.
Dziś czekolada przeżywa renesans, a przebojem na rynku usług gastronomicznych stają się nie kawiarnie, ale pijalnie czekolady. Zamawianie gorącej czekolady robi się powoli modne, bardziej elitarne i w dobrym guście niż wypicie herbaty, kawy, nie mówiąc już o piwie.
Sklepiki z wyrobami czekoladowymi i pijalnie czekolady są jednym z najważniejszych symboli Brukseli, stolicy Unii Europejskiej i Belgii. Ten kraj w budowaniu swego wizerunku bardzo wyraźnie stawia na czekoladę, traktując ją jako wyrób narodowy. Ale i my w Polsce nie jesteśmy gorsi. Jedną z najlepiej rozpoznawalnych polskich marek jest przecież E.Wedel.

Słodki spacer po Brukseli

Dlaczego Belgowie, a nie Polacy pierwsi uczynili z czekolady swój gastronomiczny hit? Pewnie dlatego, że mieli bliżej do krajów, z których przywożono ziarno kakaowca. Francja, Belgia i Holandia, kraje z doskonale rozwiniętą żeglugą, miały też kolonie w strefach tropikalnych. Dziś zatem Bruksela jest przepełniona czekoladowymi butikami. Biura turystyczne jako obowiązkowy punkt programu oferują wizytę w jakiejś fabryczce czekolady, a jest w czym wybierać. W Plančte Chocolat przy rue Lombard 24 możemy nie tylko napić się gorącej czekolady, lecz także popatrzeć, jak się tworzy różne słodkie frykasy. W innych miejscach można się nawet ubrać w biały fartuszek i czapkę, aby wyprodukować „własną” pralinkę i potem ją zjeść.
Belgowie jak niepodległości bronią swej czekoladowej marki. – Nasze motto: 100% ziarna kakaowego – mówi właściciel Planety, Frank Duval. Podążamy ulicą du Ch˜ne, mijamy słynnego siusiającego chłopca (Manneken-Pis) i zatrzymujemy się przed oknem wystawy Pierre’a Marcoliniego, gdzie kryształowe słoje zawierają ziarna kakaowca o różnych barwach, w zależności od ich geograficznego pochodzenia – z Południowej Ameryki, Afryki, Trynidadu. Kolejny postój to Chez Mary przy rue Royale 126. Założyła go w 1919 r. Marie Delluc i do dziś zachowuje się tutaj tradycyjne receptury „Najlepsze składniki, żadnych dodatków”. U Mary wykonuje się ponad 70 odmian czekolady i nadzienia. Ale za najlepszą w mieście pijalnię czekolady uważa się Neuhaus sięgający tradycją roku 1857.
Belgowie opanowali nie tylko produkcję doskonałej czekolady gorzkiej oraz sproszkowanej czekolady do picia, ale wyspecjalizowali się także w wytwarzaniu niezliczonych odmian pralin z bardzo wymyślnym nieraz nadzieniem. Jedna z najstarszych wytwórni pralin z 1671 r. mieści się w Leuven, gdzie znajduje się flamandzki uniwersytet katolicki założony w roku 1427.
Słynne belgijskie praliny firmy Leonidas (rok założenia 1913) reklamują się sloganem – 100% kakaowego ziarna. Historia tej firmy jest romantyczna. Grecki emigrant z Anatolii, Leonidas Kestekides, rozwinął w USA interes cukierniczy. Kiedy w 1910 r. ze swoimi wyrobami przyjechał na światowe targi do Brukseli, jego konfekcja czekoladowa uzyskała tam medal brązowy, specjalnie zaś zaaranżowana herbaciarnia – złoty. Na kolejnej Wystawie Światowej w Gandawie w 1913 r. Leonidas zaprezentował oblewane gorzką czarną czekoladą marmoladki z anatolijskich owoców, a przy okazji poznał w Belgii piękną dziewczynę i osiadł w tym kraju na stałe. Na pudełkach z pralinkami pojawił się wizerunek greckiego wojownika Leonidasa, króla Sparty. W ten sposób jego praliny są tyleż belgijskie, co i unijne.
Jednak cokolwiek by mówić o belgijskich luksusowych słodkościach, nie ma tam takiej jednej megawytwórni wyrobów czekoladowych jak warszawski E.Wedel. Już w odległości kilkudziesięciu metrów od zakładu przy Jeziorku Kamionkowskim i Parku Skaryszewskim na warszawskiej Pradze można wyczuć wyraźny zapach czekolady.

Polskie torciki i ptasie mleczka

O ile belgijscy producenci czekolady stawiają na jakość surowców i „zawartość cukru w cukrze”, czyli 100% ziarna czekoladowego i masła kakaowego w czekoladzie, o tyle polski potentat czekoladowy stawia na smak i oryginalne pomysły. Znakomitym przykładem takiego produktu jest torcik wedlowski oblewany ciemną, gorzką czekoladą i, co bardzo ważne, ręcznie dekorowany. Ten produkt wyrobił sobie już taką markę, że okazał się niezawodnym prezentem nawet dla najznamienitszych gości, stał się nawet przedmiotem bicia rekordów. Największy torcik wedlowski został wykonany dla papieża Jana Pawła II. Ważył 2,5 kg. W roku 2004 w warszawskim centrum handlowym Blue City zbudowano torcikowego giganta. Miał ponad 20 m średnicy, a jego powierzchnia całkowita wynosiła ponad 200 m kw.! Do sporządzenia megatorcika wykorzystano 300 kg wafli, tonę masy grylażowej i pół tony słynnej wedlowskiej czekolady. Tort ważył ponad 1,7 tony.
Innym hitem wedlowskiej fabryki – która za czasów PRL miała w nazwie 22 lipca, a dziś tę rolę odgrywa Cadbury, brytyjska firma, która od 1999 r. ma prawa do nazwy E.Wedel – jest ptasie mleczko. Liczba smaków nieustannie się powiększa. Ostatnio narodziły się nowe kształty – paluszki z ptasiego mleczka.
Wyprodukować można dziś niemal wszystko w dowolnych ilościach, problemem jest jednak sprzedaż. Dlatego szczególny nacisk stawia się na punkty sprzedaży, sklepy i pijalnie czekolady. Właściciele Wedla mogli tu sięgnąć do tradycji, bo gorąca czekolada była specjalnością od początków istnienia firmy, tj. od 155 lat. W anonsie prasowym z 1859 r. czytamy o „rozmaitych delikatnych i najdelikatniejszych gatunkach czekolady parowej do picia i konsumowania w najlepszym guście, w znacznym doborze z najlepszego kakao urządzonej, z mocnym aromatem, która również po bardzo umiarkowanych cenach sprzedaje się”. Mowa tutaj o pijalni czekolady przy ulicy Miodowej, gdzie mieścił się ten ważny punkt przed przeniesieniem do kamienicy Wedlów przy ulicy Szpitalnej. Nieco później wedlowskie pijalnie otworzono przy placu Teatralnym i Hali Mirowskiej. Z czasem, i już nie tylko w Warszawie, powstawały kolejne czekoladowe przybytki.
Pijalnia przy Szpitalnej została otwarta wraz ze sklepem firmowym 11 grudnia 1894 r. Bardzo szybko zyskała renomę i popularność. Jej stałymi gośćmi byli m.in. Henryk Sienkiewicz, Bolesław Prus, Jarosław Iwaszkiewicz, Julian Tuwim, Zofia Nałkowska. Wielokrotnie niepowtarzalny charakter i smak wedlowskiej czekolady pijanej właśnie przy Szpitalnej przywoływał w swoich książkach Jerzy Waldorff.
Jarosław Iwaszkiewicz w opowiadaniu „Staroświecki sklep” tak opiewał zalety Wedla: „Na ladach wznosiły się stosy czekoladek i cukierków… były tu fascynujące kawałki ananasa, były białe pomadki specjalnie pociągające swoim zapachem, wreszcie – wspaniałe, niezapomniane atłasowe bombonierki, które wydawały się największymi cudami sztuki”.
W obecnym wystroju wnętrza zachowano styl i tradycyjny XIX-wieczny wygląd. Personel ma białe, koronkowe fartuszki, nazwa zaś jest wzięta z Iwaszkiewicza: Pijalnia Czekolady – Sklep Staroświecki. Na ścianach wiszą stare ryciny i zdjęcia, jest też czekoladowa fontanna.
W Warszawie jest siedem pijalni Wedla (ale jest też konkurencyjna pijalnia czekolady belgijskiej Mount Blanc). Serwuje się w nich kilka odmian czekoladowego napoju. Jest pitna biała czekolada, czekolada na zimno, różana, piernikowa, ale prawdziwy rarytas to filiżanka czekolady na gorąco sporządzanej wedłg receptury, którą ponad 150 lat temu stworzył Karol Wedel, a której skład do dziś jest jedną z najpilniej strzeżonych tajemnic firmy. Z drugiej strony, ta „tajemnica” też jest na sprzedaż. Można kupić pitną czekoladę w puszce i przygotować sobie w domu. Puszka wystarcza z powodzeniem dla dwóch osób.

—————————————–

Filiżanka pyszności

Najtłustsze mleko 3,2% – 400 g i najtłustszą śmietankę 30-36% – 200 g należy wlać do rondelka i doprowadzić do wrzenia. Następnie należy dodać całą zawartość opakowania wedlowskiej czekolady do picia – 200 g i nie zdejmując rondelka z kuchenki, ciągle mieszając, doprowadzić do ponownego zagotowania. Gotować ok. 1 minuty, aż płyn nabierze wymaganej gęstości. Od momentu dodania sproszkowanej czekolady gorzkiej do mleka i śmietanki należy ciągle mieszać, aby uniknąć przypalenia napoju.
(Przepis stosowany w pijalniach Wedla od 1851 r.).

Kosteczka dla zdrowia

W związku z wysoką zawartością tłuszczów (zwykle powyżej 30%) i cukru (30-50%) czekolada ma wysoką wartość odżywczą i energetyczną – 500-600 kcal na 100 g. Dlatego często jest używana w warunkach wymagających znacznego wysiłku, np. w alpinizmie, w wojsku, w sporcie. Pozwala szybko uzupełnić ubytki energetyczne.
Niektóre gatunki czekolady mogą zawierać duże ilości cukru, co nie służy osobom z zaburzeniami przemiany materii, nie mówiąc już o zębach. Gorzka czekolada może wyhamować rozstrój żołądka i działa uspokajająco, przeciwkaszlowo. Czekolada zawiera bowiem pewną ilość substancji wykazujących działanie psychoaktywne, takich jak kofeina, jednak w czekoladzie jest jej mniej niż w kawie, w tabliczce jest tyle kofeiny co w 1/12 szklanki kawy.
Mówi się też, że czekolada zmniejsza ryzyko zawału serca, gdyż zawarte w niej substancje sprawiają, że płytki krwi wykazują mniejszą tendencję do zlepiania się.
Czekolada, zwłaszcza gorzka, zawiera też niewielkie ilości teobrominy, która jest substancją uzależniającą, oraz fenyloetyloaminy, pochodnej amfetaminy, nazywanej hormonem miłości.
Korzystna dla zdrowia ilość to 30 g czekolady dziennie. Najzdrowsza jest czekolada gorzka, zawiera bowiem najmniej cukru, a najwięcej kakao. Dietetycy polecają też czekoladę z orzechami lub owocami, dostarczającą za jednym zamachem więcej tłuszczów roślinnych i antyoksydantów.
Filiżanka kawy z kilkoma kostkami czekolady zwiększa wydzielanie żółci, niezbędnej do strawienia tłuszczu, a zawarty w czekoladzie cukier przyspiesza jego spalanie.

Wydanie: 2008, 50/2008

Kategorie: Obserwacje

Komentarze

  1. ELKA
    ELKA 4 maja, 2016, 10:48

    A próbowali Państwo Diemme Czekoladę Peperoncino ? 😉 mmmm ostrość ze słodkością. O to jest to

    Odpowiedz na ten komentarz

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy