„Apolityczny” prezes IPN

„Apolityczny” prezes IPN

Dr Kamiński świadomie zmanipulował fragmenty protokołów, by potwierdzić IPN-owską tezę, że gen. Jaruzelski domagał się radzieckiej interwencji

Sejm wybrał Łukasza Kamińskiego na nowego prezesa IPN głosami głównie Platformy Obywatelskiej oraz Prawa i Sprawiedliwości. Można rzec: w IPN nihil novi. I w działaniu IPN nic się nie zmieni. Że tak będzie, jasno wyraził jeszcze przed wyborem Kamińskiego poseł PiS, prof. Ryszard Terlecki, były szef oddziału krakowskiego tej instytucji w „Naszym Dzienniku”. Napisał on bowiem: „Wybór dr. Łukasza Kamińskiego może przynieść oczekiwany powrót do normalnego wykonywania statutowych zadań IPN”. Powrót do normalności to powrót do pisowskiej polityki historycznej, realizowanej przez IPN. Ta instytucja nadal będzie „policją pamięci”, jak znakomicie nazwał ją prof. Bronisław Łagowski.
Kamiński przedstawiany był jako spokojny, apolityczny, z wiarygodnym dorobkiem. Tylko pobieżna lektura jego prac wykazuje jednak zupełnie coś innego. Jest on i będzie kontynuatorem polityki historycznej realizowanej przez Janusza Kurtykę. Kamiński – ten „obiektywny historyk” – zupełnie lekceważy wyrok Sądu Lustracyjnego w sprawie Lecha Wałęsy. Nie zamierza odciąć się od pisarstwa Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka, a wystawienie „Dziadów” w 1968 r. traktuje jako element walki o niepodległość, chociaż każdy magister historii, już nie mówiąc o doktorach,

powinien wiedzieć,

że spektakl ten został wystawiony w ramach uczczenia 50. rocznicy rewolucji październikowej.
Bardzo wątpię, by dr Kamiński, jako prezes IPN, chciał dbać o prawdę historyczną. Mógłbym przytoczyć wiele faktów, które moją wątpliwość pogłębiają, ale szerzej omówię jeden.
Niektórzy działacze polityczni ogłosili, że ZSRR w żadnym wypadku nie zamierzał interweniować zbrojnie w Polsce, chociaż gen. Wojciech Jaruzelski usilnie się tego domagał. Prawdziwość tezy należało jednak udowodnić. Wyszukaniem odpowiednich „dowodów” zajął się właśnie historyk z IPN, dr Łukasz Kamiński.
W dochodzeniu do „prawdy” oparł się głównie na archiwalnym dokumencie przekazanym prezydentowi Lechowi Wałęsie przez prezydenta Borysa Jelcyna w 1993 r. – protokole posiedzenia Biura Politycznego KC KPZR z 10 grudnia 1989 r. (zbiór dokumentów „Przed i po 13 grudnia”, t. 2, s. 694).
Dokonując niebywałej manipulacji wybranymi z protokołu fragmentami wypowiedzi radzieckich prominentów, Kamiński „ustalił”, że zarzut, iż gen. Jaruzelski domagał się radzieckiej interwencji zbrojnej, jest prawdziwy. Swoje wywody i wnioski przedstawił we wstępie do wspomnianego już zbioru dokumentów (t. 1, s. XXXIX), wydanego przez IPN w 2006 r. Aby uzyskać rezultat „badań”

zadowalający mocodawców,

wcale się nie wysilał. Pominął w rozważaniach zanotowane w protokole sprawozdanie delegacji politbiura (wicepremier Bajbakow, marsz. Kulikow) z rozmów odbytych z gen. Jaruzelskim w dniach 8-9 grudnia 1981 r. Nie zacytował ani jednego zdania z wystąpienia Leonida Breżniewa, który rozmawiał z Jaruzelskim trzy dni przed posiedzeniem politbiura. Ukrywając treść wystąpień Breżniewa i Bajbakowa, zacytował odpowiednio dobrane fragmenty wypowiedzi tych uczestników posiedzenia, którzy z gen. Jaruzelskim nie rozmawiali.
Oto one:
1) „Nie możemy ryzykować. Nie zamierzamy wprowadzać wojsk do Polski” (J. Andropow);
2) „Stłumić oczekiwania Jaruzelskiego i innych przywódców na wprowadzenie wojsk” (A. Gromyko);
3) „O wprowadzeniu wojsk nie może być mowy” (W. Griszyn).
Wypowiedzi innych uczestników posiedzenia, które przeczyły założonej przez IPN tezie, dr Łukasz Kamiński „ulepszył”. W jaki sposób tego dokonał, można stwierdzić, porównując opracowany przez niego wstęp z treścią protokołu posiedzenia politbiura.
Z oświadczenia ministra obrony ZSRR, marsz. Dmitrija Ustinowa, któremu marsz. Wiktor Kulikow złożył meldunek o wynikach rozmów z gen. Jaruzelskim, dr Kamiński zacytował tylko jedno zdanie, a mianowicie to, że Ustinow jest „skłonny sądzić, że Polacy nie zdecydują się na konfrontację”. Pominął zaś informację, że Kulikow „doskonale wie, że Polacy sami prosili, by nie wprowadzać wojsk”. Pominął ją w pełni świadomie, bo przeczyła tezie sformułowanej w IPN.
A oto odpowiednio spreparowany cytat z wystąpienia przewodniczącego Komisji Biura Politycznego KC KPZR do spraw Polski Michaiła Susłowa: „Niechaj sami towarzysze polscy określą, jakie działania mają podjąć. Nie powinniśmy ich popychać do jakichś bardziej zdecydowanych działań (…). Myślę, że mamy tu wszyscy zgodny pogląd, że nie może być mowy o żadnym wprowadzeniu wojsk”.
Niech Szanowny Czytelnik zechce zwrócić uwagę na nawias między cytowanymi przez Łukasza Kamińskiego zdaniami. Co zostało wykropkowane?
Oto tekst opuszczony: „Jednocześnie Polacy otwarcie oświadczają, że są przeciwni wprowadzeniu wojsk. Jeżeli wojska zostaną wprowadzone, to będzie oznaczało katastrofę”.
Jest oczywiste, że dr Kamiński nie mógł powyższych zdań w swojej pracy cytować, bo obaliłyby jego „naukowy” wywód, że gen. Jaruzelski domagał się wprowadzenia wojsk „sojuszniczych” do Polski.
Czy historyk, który kieruje się zasadą: „jeśli fakty nie potwierdzają mojej teorii, to tym gorzej dla faktów”, może być dobrym prezesem IPN? Jednoznaczną odpowiedź dali posłowie SLD, którzy nie uczestniczyli w głosowaniu, opuściwszy salę.

Platforma wiedziona strachem

przed retoryką PiS poparła obecnego dyrektora Biura Edukacji Publicznej. Widać, że nie wyciągnęła wniosku z własnego głosowania za powstaniem CBA, a zwłaszcza powołaniem na jego szefa Mariusza Kamińskiego.
Posłowie PO, wybierając Łukasza Kamińskiego, postawili na „normalność”, o którą tak zabiega pos. Terlecki. Niech PO wie, że nic się nie zmieni. A historia ŕ la Gontarczyk i Cenckiewicz uderzy w Platformę.

Wydanie: 2011, 24/2011

Kategorie: Opinie

Komentarze

  1. Zby
    Zby 17 czerwca, 2011, 10:05

    Dlaczego takie merytoryczne wypowiedzi nie pojawiają się na forum publicznym PRZED wyborem pana Kamińskiego? Podejrzewam, że nawet posłowie nie wiedzieli o jego pracach nad udoskonalaniem historii i głosowali według posiadanej wiedzy, czyli wiedzy oficjalnej. Włos się jerzy na głowie. Pólprawdy serwowane obywatelom i posłom, narginalizacja informacji merytorycznej na rzecz skeczy kabaretowych na poziomie brukowców, ale w wykonaniu „prominentów”. Niestety muszę przyznać rację panu Kurskiemu, którego nie lubię za jego … „Naród głupi wszystko kupi”. Daleko nam do świadomej demokracji. A może wrócić do republiki?

    Odpowiedz na ten komentarz
  2. Kot Jarka
    Kot Jarka 24 czerwca, 2011, 03:50

    Myślę ze takie wypowiedzi nie pojawiły się przed wyborem bo towarzystwo z SLD wzorując się na Kwaśniewskim, Nałęczu, Cimoszewiczu, Olejniczaku, Kaliszu itp. chce przypodobać się sponsorom KOR i S. Dlatego SLD pozwoliło sobie zamknąć Trybunę i nie za bardzo lubi Przegląd.

    Bardzo wyraźnie tez to było widać czasie gdy Michnik zrobił aferę, czy wcześniejsze zagrywki Kwaśniewskiego z Borowskim

    Odpowiedz na ten komentarz
  3. mindlord
    mindlord 28 czerwca, 2011, 16:36

    hahahaha Artykuł manipulacja. Najważniejszy jest ten dokument (którego w tekście NIE MA) i najwięcej mówi (…) gdzie też nie jest wyjaśnione co pominął. Autor odwołuje się do rzeczy, których nie przedstawia a w zamian dokonuje swojej własnej interpretacji (niestety ze złą intencją). Precz z takim dziennikarstwem!!!!

    Odpowiedz na ten komentarz

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy