Nie udało się. A tak chcieliśmy pomóc polskim rolnikom. I zrobić dobrze naszemu zagrypionemu ciału. Wyruszyliśmy na zakupy. Po czosnek. Nasz. Swojski i polski. Długo wędrowaliśmy po stolicy. Od sieci handlowej do sieci. Czosnku wszędzie w bród. Hiszpańskiego. I chińskiego. Polski chyba zszedł do podziemia. „Dobrej zmianie” gratulujemy kolejnego sukcesu.
Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy