Zawrzało w Narodowym Funduszu Zdrowia. Ale nie była to walka o los szpitali i pieniądze na operacje. Nie, nie. To prezes Lesław Abramowicz spieszył się, by zdążyć złożyć wymówienie przed tym, jak go odwoła sam premier. Szli łeb w łeb. W poniedziałek prezes wysłał swoje pismo, a we wtorek premier na wniosek ministra zdrowia go odwołał. Podobno pan Abramowicz chciał jeszcze wytrwać na swoim stanowisku kilka tygodni, aż się żona przygotuje na placówkę zagraniczną. No, ale ruch premiera go pogonił. Szkoda, że pan prezes nie był tak aktywny w sprawach służby zdrowia.
Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy