Czy polscy żołnierze, którzy szli na Berlin, doczekają się w III RP należnego szacunku?

Czy polscy żołnierze, którzy szli na Berlin, doczekają się w III RP należnego szacunku?

Prof. Daria Nałęcz,
historyk, rektor Uczelni Łazarskiego
Myślę, że nikt tym żołnierzom szacunku nie odmawia, choć czasami na grunt debat historycznych wkracza polityka, która niestety dzieli żołnierzy. Jedni i drudzy ryzykowali życie, aby wywalczyć dla Polski wolność. Żołnierze maszerujący na Berlin nie szli przecież, aby służyć Armii Rosyjskiej czy Radzieckiej. Walczyli w imię nadziei, że Polska się odrodzi. Zresztą dopiero kilka lat po wojnie wykrystalizował się ustrój i było wiadomo, jaki ten kraj jest. Oni tego nie wiedzieli, a że później wyszło inaczej, mieli na to minimalny wpływ. Można dziś spekulować, co by było, gdyby u boku Armii Radzieckiej nie było polskich żołnierzy, czy losy kraju potoczyłyby się inaczej? Pewnie nie. Mogło być jeszcze gorzej.

Prof. Grzegorz Strauchold,
Zakład Historii Najnowszej, Uniwersytet Wrocławski
Jest już prawie ostatni moment, by tym bohaterom przywrócić należną im cześć. To byli Polacy walczący o Polskę. Bez względu na to, kto nimi dowodził.

Prof. Adam Koseski,
historyk, rektor Akademii Humanistycznej w Pułtusku
Oni już się doczekali szacunku u tych, którzy mają trochę rozumu w głowie. To przecież byli ci sami żołnierze, co pod Monte Cassino, tak samo przebywali w łagrach, zostali wywiezieni z domów rodzinnych. A poza tym po prostu nie było innej drogi na Berlin, nie było też innego sposobu wyzwolenia ziem polskich. Armia Radziecka, aby dojść do Berlina, musiała przejść przez terytorium naszego kraju. Nie można dzielić żołnierzy, bo ich odwaga i poświęcenie były składane na ołtarzu tej samej sprawy. Sądzę, że postawy tych, którzy tylko po jednej stronie widzieli odwagę, poświęcenie i patriotyzm, będą jednak ustępować jako wysoce niesprawiedliwe i nieodpowiedzialne. Wyrażam nadzieję, że żołnierze ci doczekają się w III Rzeczypospolitej naszego powszechnego uznania ze względu na to, czego dokonali w najtrudniejszych warunkach.

Prof. Antoni Dudek,
historia najnowsza, Uniwersytet Jagielloński, IPN
Żołnierze, którzy szli na Berlin od wschodu, mają pomniki, powstały na ich temat liczne filmy fabularne i dokumentalne, a także jeszcze większa liczba publikacji książkowych. To prawda, że to wszystko powstało przed 1989 r., ale być może właśnie wtedy było tego wszystkiego zbyt wiele i obecnie mamy do czynienia z mechanizmem odreagowania. Nie wykluczam też, że pewną rolę może tu odgrywać nasza obecna wiedza na temat tego, kto tymi żołnierzami dowodził.

Prof. Daniel Boćkowski,
Instytut Historii i Nauk Politycznych Uniwersytetu w Białymstoku
Nie doczekają się, a przynajmniej nie do chwili, kiedy rządzić będzie nami niepodzielnie polityka historyczna. Tak głębokich podziałów jak dziś nie było praktycznie nigdy. Doprawdy nie wiem, czym się różnili typowi zesłańcy wędrujący do Polski z 1. Armią WP od tych idących z Andersem. Stygmatyzowanie tej pierwszej grupy jako wysługującej się ZSRR i polskim komunistom jest wielkim nieporozumieniem. Ci ludzie poszli na front, aby ocalić rodziny od niechybnej śmierci. A służba w Wojsku Polskim była o niebo lepsza od służby w Armii Czerwonej, do której niechybnie by trafili. Większość z tych ludzi nie wybrała komunizmu. Łatwo ferować wyroki, nie będąc w ich rozpaczliwym położeniu. Musimy sobie wreszcie otwarcie powiedzieć: Polskę zniewolili ZSRR oraz wysługujący się mu komuniści, bezpieka i NKWD, ale na pewno nie kościuszkowcy. Niestety, w Polsce nadal obowiązuje wyjątkowo jednostronny przekaz historyczny. Dobrzy zesłańcy walczący na zachodzie, źli walczący na wschodzie. Potępiamy tych ludzi tylko dlatego, że przez 40 lat komuniści mówili o nich, a nie o oddziałach polskich na zachodzie. Ale nie zastanawiamy się, co czuli ci ludzie, kiedy walczyli o Polskę, w której nie było miejsca dla ich wsi i miasteczek. Te wszak miały pozostać w ZSRR. Ci żołnierze stali się ofiarą wielkiej polityki w 1945 r. i po 1989 r.

Dr Teresa Maresz,
Instytut Historii i Stosunków Międzynarodowych, Uniwersytet Kazimierza Wielkiego, Bydgoszcz
Polski żołnierz, bez względu na przydział służbowy, walczył z wrogiem od pierwszego do ostatniego dnia „na wszystkich frontach II wojny światowej”. Nikt nie ma prawa odbierać żołnierzom tej czy innej formacji wojskowej prawa do szacunku i uznania ich trudu w walce o Polskę. Niektórzy uzurpują sobie prawo do zróżnicowania, która krew była bardziej polska, a która mniej. Co zrobić, aby na równi szanować wszystkich polskich żołnierzy? W obecnej sytuacji politycznej w kraju trudno będzie o zgodę ponad podziałami, dopóki emocje i korzyści polityczne będą górowały nad zdrowym rozsądkiem. Dostrzegam jednak nadzieję w samych uczestnikach tamtych wydarzeń. Niestety, ostatni bohaterowie tamtych czasów odchodzą na wieczną wartę. Jeżeli nie wzniesiemy się ponad podziałami, przyjdzie poczekać do następnego pokolenia, które spojrzy na uczestników owych wydarzeń z dystansem i bez emocji.

Notował Bronisław Tumiłowicz

Wydanie: 19/2011, 2011

Kategorie: Kraj, Pytanie Tygodnia

Komentarze

  1. zwykły PolakStach
    zwykły PolakStach 13 maja, 2011, 21:13

    To był wielki skandal i może w trochę mniejszym stopniu ale i teraz jeszcze jest traktowanie tych żołnierzy jako gorszych, a czasem wręcz wrogich sługusów sowieckich.Znałem wielu z Nich.To byli wspaniali ludzie,którzy wierzyli,że walczą o wolną Polskę,Polskę niepodległą i sprawiedliwą! Tylko bardzo nieliczni dali otumanić się propagandzie stalinowskiej.

    Odpowiedz na ten komentarz
  2. cisol621
    cisol621 15 maja, 2011, 09:38

    Podoba mi się wypowiedź Antoniego Dudka z IPN. Z upływem czasu jakiś inny Dudek powtórzy to samo zdanie zmieniając datę na „po 1989 roku” i nastepne pokolenia będą odreagowywac obecną służalczość i zalezność od krk. Historia kołem sie toczy,

    Odpowiedz na ten komentarz

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy