Czy zatrudnił(a)by Pan/i w swojej firmie b. ministra z rządu Jerzego Buzka?

Czy zatrudnił(a)by Pan/i w swojej firmie b. ministra z rządu Jerzego Buzka?

Aleksander Gudzowaty, dyrektor w spółce Bartimpex SA
Nie zatrudniłbym. Nie daję do tego żadnego komentarza, a to jeszcze gorzej, niż gdybym to jakoś komentował. Nie wypada. Zresztą, nie mamy wakatu.

Waldemar Tevnell, prezes Zarządu Bonnier Business Polska, wydawca „Pulsu Biznesu”
Jesteśmy całkowicie apolityczną spółką i jeżeli mielibyśmy kogoś zatrudnić, to tylko z uwagi na jego merytoryczne kompetencje. W naszym wypadku zależałoby nam najbardziej na dobrych dziennikarzach. Którą osobę ze składu poprzedniego rządu mógłbym zatrudnić, już abstrahując od potrzeb wydawnictwa? Trudno mi taką wskazać, nie wiem, czy znalazłbym kogoś kompetentnego, choć nie chciałbym powiedzieć, że w rządzie Jerzego Buzka takich wcale nie było. Zdarza się przecież, że jakiś dobry fachowiec nie może skutecznie działać, bo ma związane ręce w danym układzie politycznym. Tak mogło być i w omawianym przypadku.

Marek Profus, szef Profus Management
Nie zatrudniłbym. Powód? Zajmujemy się handlem międzynarodowym i jeżeli ktoś przez cztery lata tak rządzi, że dochodzi do 80 mld zł długu, to ja nie widzę przydatności takich ministrów w mojej firmie. Oni doprowadziliby mnie do bankructwa.

Piotr Wielgomas, prezes firmy doradztwa personalnego Bigram SA
Z przyjemnością bym przyjął. Nie powinno się wykluczać żadnej z tych osób, a nie ma wątpliwości co do ich wysokich kwalifikacji. Może z potknięciami sprawowali swoje funkcje, ale bardziej istotna jest kwestia, czy są dziś zainteresowani przejściem z obszaru rządowego do biznesu oraz jakie mają kwalifikacje i inne przewagi konkurencyjne. Na całym świecie byli ministrowie pracują w firmach lobbistycznych lub w wielkich spółkach albo koncernach w charakterze doradców, znają bowiem dokładnie mechanizmy państwowe, mają też znakomite kontakty nieformalne, które mogą pomóc w dużym biznesie. Nie ma w tym nic złego, że byli ministrowie trafiają na stanowiska doradców w ogromnych korporacjach, lepiej gdy potraktujemy ich normalnie, zamiast tworzyć sensację. W Polsce problem budzi jeszcze emocje, bo są to osoby medialne i znane, ale te emocje z czasem opadają. Znam osobiście wielu byłych ministrów w biznesie i ich przejście do nowej pracy zależy od tego, jak szybko zejdą z pierwszych stron gazet. Im wyżej byli w hierarchii państwowej, tym dłużej pozostają w pamięci, zwłaszcza jeśli podejmowali jakieś kontrowersyjne decyzje, a ich medialny wizerunek został przez to wypaczony. Nie można ich jednak skazywać na banicję, wręcz grzechem byłoby niewykorzystanie możliwości tych osób. Wiele zależy od tego, czy zawieszą swoją aktywność polityczną, bowiem firmy najczęściej nie chcą być łączone z konkretnymi opcjami politycznymi, a obecność znanego polityka wśród personelu mogłaby to sugerować.

Henryka Bochniarz, prezes firmy Nicom Consulting LTD, prezydent Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych
To zależy, kogo miałabym zatrudnić. Nie uważam, by wszyscy ministrowie tego rządu byli do niczego i nie nadawali do żadnych funkcji. Przede wszystkim, jak przy każdej procedurze przyjmowania do pracy, analizuje się wszystkie dane – nazwisko, życiorys. Wiadomo nie od dziś, że pracownik źle zorganizowany choć bardzo dobry nic nie zrobi. Tak należałoby podchodzić do ewentualnych kandydatur byłych ministrów, każdego rozpatrywać oddzielnie. Nawet tych z Ministerstwa Skarbu, zwłaszcza że było ich kilku. Każdego analizować oddzielnie, a nie wystawiać im łączną ocenę za pracę całego resortu. W ekipie Jerzego Buzka było sporo rozsądnych ludzi. Przy ocenie rządu trzeba uwzględnić, kto w nim rzeczywiście rządzi, kto podejmuje ważkie decyzje. Jeśli ten ktoś źle rządzi, to nawet świetny zespół nic nie zrobi.

Tadeusz Milewski, dyrektor Biura Kadr i Szkoleń PTK Centertel (IDEA) Sp. z o.o.
Nie zatrudniłbym ich, bowiem ci ludzie źle się przysłużyli krajowi. Mam tutaj niezłą skalę porównawczą, gdyż przez 10 lat pracowałem jako urzędnik w administracji rządowej pod kierunkiem aż dziewięciu premierów, od Messnera do Cimoszewicza. Byłem dyrektorem Biura Prezydialnego Rządu, starałem się również zaszczepić i rozwinąć ideę służby cywilnej, co niestety obecnie całkiem zarzucono.

Henryk Goryszewski, b. wicepremier, były poseł AWS-ZChN
Byłbym w trudnej sytuacji, bowiem mam do tych ministrów zróżnicowany stosunek. Wśród nich (także wśród wiceministrów) jest wielu moich kolegów, a niektórzy są znakomitymi fachowcami. Oczywiście, nie potrafię ocenić stopnia fachowości np. byłych ministrów zdrowia czy edukacji, bo się na tych dziedzinach nie znam, a generalnie dla całego rządu mam ocenę najniższą z możliwych – jedynkę, „pałę”. Gdybym jednak miał kogoś przyjąć do swojej firmy, to wybierałbym spośród tych fachowców, w których kwalifikacje nie wątpię. Np. Jerzy Kropiwnicki na pewno znalazłby się w takim gronie. Zastanawiałbym się, jak wykorzystać jego wiedzę ekonomiczną i nawet przebudowałbym strukturę kancelarii, aby prócz problematyki prawnej oferowała ona także usługi konsultingowe. Były szef Rządowego Centrum Studiów Strategicznych znalazłby w niej swoje miejsce.

Beata Stelmach, członek Rady Nadzorczej Prokomu, firmy Ryszarda Krauzego
Jedynym kryterium przy zatrudnianiu pracowników jest przygotowanie merytoryczne.

Lejb Fogelman, firma Hunton and Williams Poland Sp. z o.o.
Dla mnie pierwszym kryterium nie jest to, czy ktoś był ministrem, ale czy jest radcą prawnym, więc pytanie do mojego przypadku nie w pełni pasuje. Jesteśmy amerykańską firmą, bierzemy o wiele młodszych ludzi do pracy, z biegłą znajomością języków obcych i będących praktykującymi prawnikami. Nie widzę dla siebie kandydatów w składzie byłej Rady Ministrów, natomiast działalnością lobbistyczną się nie zajmujemy.

Marek Janicki, prezes Zarządu McCann-Erickson Polska
Minister też człowiek i sądzę, że może być przydatny. Taka ewentualność wchodzi w grę, jednak jesteśmy agencją reklamową i nie wiem, który z byłych ministrów czułby się dobrze w pracy mającej niewiele punktów stycznych z pracą w rządzie. Być może część dotychczasowych doświadczeń dałoby się wykorzystać, np. osobiste kontakty, działania lobbistyczne, ale to akurat nie są w naszej działalności najważniejsze sprawy, choć byłyby miłe jako kwiatek do kożucha.

Zbigniew Niemczycki, prezes Polskiej Rady Biznesu, prezydent Curtis Group

Na razie nie mam takich potrzeb, a fachowców nie poszukuję.

 

 

Wydanie: 2001, 42/2001

Kategorie: Pytanie Tygodnia

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy