Czy zgadzasz się z mądrością ludową: „Kto pierwszy, ten lepszy”?

Czy zgadzasz się z mądrością ludową: „Kto pierwszy, ten lepszy”?

Prof. Jerzy Bralczyk, językoznawca
Zgadzam się, jak ze wszystkimi mądrościami ludowymi, ale tylko do pewnego stopnia. Niekiedy mówi się również: pierwszy lepszy, a wtedy to nie znaczy wcale, że chodzi o kogoś najlepszego, ale o byle kogo, bo tym pierwszym może być byle kto. Jeżeli patrzymy na świat jako nieustanną rywalizację, konkurencję, w której się udowadnia zwycięstwo, powiedzenie owo ma sens, ale z drugiej strony, „pierwszość” to niekiedy coś na podorędziu, zaś coś, co prawdziwie dobre, chowa się z tyłu i trzeba najpierw poszukać, aby z dobrego skorzystać. Warto też przytoczyć anegdotę o Diogenesie, który powiedział do zgromadzonych wiwatujących na cześć zwycięzcy w igrzyskach: „Co to za zasługa, jeśli gorszego od siebie pokonał”.

Prof. Zdzisław Sadowski, prezes Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego
Ta mądrość nie zawsze się realizuje w sferze ekonomii. Powiedzenie można odnieść do osoby, ale ten, kto jest pierwszy, nie zawsze jest zarazem lepszy pod każdym względem. Jeżeli np. weźmiemy ranking najbogatszych, nie powinno być wątpliwości, że ten pierwszy jest najbogatszy, co nie znaczy jednak, że ma także najwyższe kwalifikacje moralno-etyczne itd. Wszelkie rankingi mają wartość informacyjną, np. kolejność 500 największych firm ustala się pod względem wielkości obrotu, ale już nie wielkości zatrudnienia, nie ma tutaj też informacji, jaka jest kondycja danej firmy w danym momencie itd. W rezultacie ten, kto znalazł się jako pierwszy na liście, wcale nie jest najlepszy. Przeciwnie, może się chylić ku upadkowi, tracić płynność finansową, bo jest pierwszy tylko według ściśle określonego kryterium.

Renata Dancewicz, aktorka
Jestem w ogóle sceptycznie nastawiona do mądrości ludowych, bo za tym stoi zwykle hucpa i dość prymitywny sposób rozumowania. Czy to mądrość, że „pokorne ciele dwie matki ssie”? Może na krótką metę jest to prawdziwe, ale z rzeczywistością nie ma wiele wspólnego. Podobnie jest z „Kto pierwszy, ten lepszy”. Do konkurencji sprinterskiej, np. biegu na 60 m, da się zastosować, ale to bardzo specyficzna dyscyplina.

Tadeusz Drozda, satyryk
To jest fakt, ale zasada sprawdza się tylko w bieganiu, bo w sensie fizycznym człowiek taki musi mieć największe przyśpieszenie. W innych przypadkach pierwszy jest zawsze gorszy. Zgodnie z regułą, że mądry głupiemu ustępuje, na pierwszym miejscu są najgłupsi. Demokracja też to pokazuje, bo wybieramy zawsze gorszych, gdyż oni są pierwszymi, np. u żłobu. Wystarczy spojrzeć na historię polskiej prywatyzacji, kto pierwszy dorwał się do kasy. Nie mamy wyjścia, zawsze hucpa i bezczelność u nas brały górę.

Andrzej Samson, psycholog
Zgadzam się z tą mądrością. Trudno się z nią nie zgodzić. Taka jest logika stosunków społecznych, które opierają się często na rywalizacji, niekiedy nawet celowo wzniecanej. Np. w szkole uczniowie ścigają się o lepsze wyniki, w pracy podobnie – każdy chce udowodnić, że jest lepszy, bo wtedy wygrywa, otrzymuje lepsze stanowisko, nagrody, premie i uznanie. Powiedzenie to jest jednak niekiedy w sprzeczności z nakazem moralnym, który mówi, że nie należy być pierwszym za wszelką cenę, nie należy wygrywać kosztem innych. Można więc rozumieć ową maksymę także w ironicznym sensie, zwłaszcza gdy w wyniku ustalenia kolejności otrzymuje się dobra wyższego rzędu, ważne stanowiska publiczne, godności itd. Pewne rodzaje rywalizacji wypadają najwidoczniej spod tej reguły, bo oczekiwania społeczne są takie, że na zasadzie „Kto pierwszy, ten lepszy” nie będą przydzielane, np. stanowiska polityczne, gospodarcze, autorytety naukowe. W zasadzie chcielibyśmy wówczas odwrócenia maksymy: kto lepszy, ten pierwszy. Tak powinno być, lecz na pierwsze stanowiska nie zawsze dostają się godni zaufania i o wysokiej moralności, ale tylko bardzo sprawni.

Bohdan Tomaszewski, pisarz, dziennikarz, sprawozdawca sportowy
Ludowe przysłowia są mądrością narodu, jednak czasami się nie sprawdzają. Np. w przypadku meczów polskiej reprezentacji w Korei, ja tego zupełnie nie czuję. Może upraszczam sprawę, ale np. ten, kto pierwszy strzeli się bramkę, nie gwarantuje zwycięstwa całej drużyny. Powiedzenie: „Kto pierwszy, ten lepszy” tutaj nie pasuje. Nasza reprezentacja musi grać dużo lepiej niż poprzednio, bo jeśli będzie grała tylko trochę lepiej, może mieć kłopoty.

Ks. prof. Waldemar Chrostowski, teolog, biblista
Powiedzenie to można rozumieć na dwa sposoby. Rozumiane na sposób potoczny może oznaczać swoistą pochwałę bylejakości, bowiem pierwszym często okazuje się ktoś, kto akurat przypadkowo znalazł się pod ręką, sprzyjają mu okoliczności, potrafi dobrze zadbać o własne sprawy itd. Generalnie jednak nie o takie rozumienie słów chodzi. Mamy przecież do czynienia z mądrością, która wyraża się w głębokim doświadczeniu. W tym znaczeniu idzie nam o pochwałę i o zaufanie do tego, co zwykło się nazywać najwyższą jakością. Ktoś, kto jest pierwszy, powinien być także lepszy, bo ten rodzaj współzawodnictwa skłania do troski i pracy nad sobą. Wymierne efekty tej pracy polegają na tym, że osiąga się zamierzony cel i daje się poznać innym swoje walory i swoją przydatność. Powinno więc nam chodzić o ten drugi rodzaj rozumienia maksymy, w której słusznie zakłada się, że nagrody, zaszczyty i wyróżnienia sprawiedliwie się należą komuś z powodu jego kwalifikacji i pracy.

Prof. Maria Szyszkowska, filozof
Ten ostatni jest często lepszy, tylko brak mu praktycznych umiejętności, sprytu życiowego oraz stosownych powiązań i to sprawia, że pozostaje niezauważony. Bardzo nad tym boleję, bo w rozmaitych dziedzinach przypadek lub zespół okoliczności powoduje, że dzieje się ogromna niesprawiedliwość. Wartościowe jednostki pozostają w ukryciu, a mogłyby być wzorami do naśladowania. Bardzo bym chciała, by najlepsi byli pierwszymi, i interesuje mnie to, co się z nimi stanie na tym świecie, a nie obietnica wyrównania rachunków na tamtym świecie.

Marek Sierocki, kierownik redakcji rozrywki TVP 1, twórca radiowych list przebojów
Jeśli będziemy odnosić owo powiedzenie do telewizyjnej listy przebojów w I Programie TVP, jest ono w pełni słuszne. Korzystamy tutaj z bardzo precyzyjnego sytemu układania rankingu na podstawie notowań i częstotliwości emisji danych utworów w ponad 100 polskich stacjach radiowych. Oczywiście, większe stacje w tej metodzie obliczeń mają więcej punktów niż stacje o niedużym zasięgu i liczbie słuchaczy. Jest to całkowicie bezstronna i stosowana także w innych krajach, np. w Holandii, naukowa metoda wyłaniania pierwszego miejsca na liście. Gdyby doszukiwać się jednak innych sposobów układania takiej listy – powiedzmy, ten będzie pierwszy, kto się pierwszy zgłosi – nie będzie to miało nic wspólnego z telewizyjną listą przebojów, bo do nas nikt się nie zgłasza i nikt z zewnątrz nie może mieć wpływu na pierwsze miejsce.

 

Wydanie: 2002, 23/2002

Kategorie: Pytanie Tygodnia

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy